sex shop (39)

(A/n loveu 💖 mam nadzieję, że miło spędzacie majówkę)

          Następnego poranka Taehyung przebudził się koło godziny dwunastej w południe i miał ochotę płakać ze szczęścia, bo wreszcie żaden budzik nie spowodował u niego ataku serca o jakiejś, pożal się Boże, szóstej czy siódmej. Przez problemy natury technicznej ich dzisiejsze zadanie zostało odwołane i przełożone, co w sumie było im na rękę, gdyż w okolicach Busan potężny pożar zaczął trawić lasy i tak czy siak odcinek nie mógłby zostać wyemitowany planowo. Wszystkie stacje telewizyjne na żywo transmitowały akcje gaśnicze, przeprowadzały wywiady z poszkodowanymi, lekarzami i strażakami, więc puszczenie w tym samym czasie odcinka jakiegoś komediowego show byłoby zwyczajnie nie na miejscu.

Przeciągnął się w łóżku i ziewnął, powoli otwierając oczy.

– Guk? – zapytał donośnym głosem, widząc jedynie pomiętą pościel na jego połówce i porozpieprzane ciuchy na podłodze. Odpowiedziała mu głucha cisza, a skoro sam nie miał zbytnio planów, wziął jedynie komórkę z szafki i zaczął przeglądać powiadomienia. Niezliczoną ilość wiadomości z Twittera prędko usunął, podobnie jak maile z jakimiś dziwnymi reklamami. Widząc ponad dwadzieścia nieodebranych od Jihana połączeń, poczuł jak w jego gardle robi się wielka gula. Pokręcił głową i wszedł w skrzynkę, dostrzegając wysłane kilka godzin temu SMS-y od Jimina, pytającego, czy ma ochotę wyskoczyć z nim i Yoongim do galerii handlowej w centrum. Oczywiście, że miał. Wszystko było lepsze od siedzenia w motelu i zamartwiania się, lecz nim zdążył odpisać, ktoś pociągnął za klamkę i sekundę później uśmiechnięty Jungkook wszedł do pokoju z papierową torbą i dwoma kubkami ze Starbucksa.

Jego czarne włosy układały się w lekkie loki, opadające swobodnie na czoło oraz skronie, a ciemne oczy tworzyły urocze kreski, gdy przyglądał się w ciszy nadal zaspanemu partnerowi w pierzynie. Zrzucił z ramion bluzę i ściągnął buty, dając Kimowi chwilę na podziwianie jego postury w luźnej beżowej koszulce i sięgających kolan jeansach. Wyglądał przepięknie, wyglądał jak idealny materiał na chłopaka, męża i ojca i Taehyungowi aż zaschło w gardle. Miał ten widok na co dzień przez ponad siedem lat, a i tak nadal zapierał mu dech. Teraz chyba z jeszcze większą siłą, niżeli wcześniej.

– Dzień dobry – odezwał się w końcu pierwszy, podpierając plecy o ścianę i zasłaniając swoje ciało kołdrą. Nagle czuł się zwyczajnie brzydko i niechlujnie, mając przed sobą taką perfekcję, jaką był jego eks.

– Dzień dobry, piękny – odpowiedział Jungkook, jakby czytając mu w myślach, i to wystarczyło, by na jego policzki wkradły się spore rumieńce, a samoocena podskoczyła niemal do maksimum. – Wyspałeś się?

– Mhm – mruknął, wskazując palcem na przyniesione przez Jungkooka rzeczy. – Co tam masz?

– Ach, właśnie. Byłem rano na spacerze z Hoseokiem i wyczailiśmy Starbucksa na końcu ulicy, to pomyślałem, że pewnie będziesz głodny i ten... kupiłem coś na śniadanie – wyjaśnił, wyciągając z torby kilka zapakowanych gofrów belgijskich i croissanta z serem, obok których postawił plastikowy kubek z mrożonym americano, nadal pamiętając, że Taehyung pije tylko i wyłącznie czarną kawę.

Starszy długą chwilę milczał, patrząc jak były mąż z zakłopotaniem przeciera zakurzony stolik i układa na nim wzięte na wynos śniadanie.

– Jak nie jesteś głodny, to nie szkodzi, najwyżej potem sobie zjesz, czy coś – dodał, drapiąc się po karku. Złapał w dłonie kubek ze swoją frappe i zatkał usta słomką, od razu walcząc z czarnymi myślami, że właśnie się wygłupił i Taehyung zaraz wyłącznie prychnie, przebierze się i go zostawi, a te wydane dwadzieścia dolarów pójdzie w błoto.

Ale brunet tylko uśmiechnął się wdzięcznie i pokręcił głową, przysuwając się do stolika. Pochylił się i musnął policzek zestresowanego Guka, któremu dłonie zaczęły drżeć tak, jakby dostał Parkinsona. To nie tak, że nagle stracił na pewności siebie, po prostu... to było takie ich, takie domowe i intymne, przywodzące na myśl wszystkie poranki i śniadania w leniwe soboty czy niedziele.

– Tak właściwie to umierałem z głodu, dziękuję, Gukkie – odpowiedział, upijając łyk zimnej kawy. Popatrzył ostatni raz na kwitnący na twarzy młodszego uśmiech, nim zaczął pałaszować swoje gofry. – Ile mam ci oddać?

Jungkook na to pytanie zakrztusił się napojem.

– Żartujesz, prawda?

– Dlaczego bym miał? – Taehyung zmarszczył brwi, a Jeon tylko głośno westchnął i pokręcił głową z niedowierzaniem.

– Po prostu jedz i koniec tematu, nie chcę od ciebie żadnych pieniędzy – odparł nieznoszącym sprzeciwu głosem i to wystarczyło, by Tae bąknął coś pod nosem i ostatecznie się poddał. – Chcesz iść ze mną, Hobim i Yeri do zoo gdzieś tak za godzinę? Mamy dzisiaj wolne, a Yeri napaliła się, że chce zobaczyć kazuary, więc... no.

– Nah, umówiłem się już z Jiminem i Yoongim. Min upatrzył sobie jakiś sklep muzyczny gdzie jest wystawa tych takich... Didgeridoo? Nie wiem, jak to się wymawia, w każdym razie to jest ten instrument australijskich Aborygenów i bardzo chciał to zobaczyć. A ja i Jimin chyba skoczymy na zakupy. Skoro już jestem w Sydney, to wypadałoby kupić jakieś pamiątki dla rodziny, no wiesz, magnesy, Vegemite i inne pierdoły – westchnął, na co młodszy skinął głową ze zrozumieniem i dopił frappe, klepiąc się po pełnym brzuchu. – Chcesz coś?

– Chcę... pogadać – odchrząknął, patrząc jak Taehyung odkłada gofra z powrotem do pojemnika i patrzy na niego wyczekująco.

– O czym?

– O tobie – odpowiedział prędko, wiedząc, że chwila zwłoki skutkować będzie wycofaniem się i rezygnacją, a przecież musiał w końcu poruszyć ten temat.

– Och. Więc słucham – mruknął brunet, przygryzając dolną wargę. Jungkook wypchał językiem lewy policzek i zacisnął palce na własnych udach.

– Um... nie daje mi spokoju jedna sytuacja, ale nie chcę na ciebie naciskać, bo pewnie i tak mi nie powiesz, o co chodziło. Wtedy, kiedy wyszedłeś z pokoju i wróciłeś cały zapłakany – zaczął, uważnie lustrując wszystkie zmiany w mimice Taehyunga. – W każdym razie... od jakiegoś czasu zrobiłeś się dla mnie taki... czuły. I chciałbym to wszystko od razu wyjaśnić, bo wolę uniknąć sytuacji, w której znów źle coś zinterpretuję i zrobi się kwas.

– Nie za bardzo wiem, co odpowiedzieć – powiedział po cichu, spuszczając wzrok na swoje gołe stopy.

– Przytulasz się do mnie w nocy, czerwienisz, kiedy cię dotykam, sam dajesz mi jakieś drobne pocałunki i ja już dłużej nie muszę doprowadzać do takich sytuacji, bo dużo wychodzi teraz z twojej inicjatywy i w ogóle... Patrzysz się na mnie jakoś inaczej, tak cieplej i ugh. Nie to, że mam coś przeciwko, bo uwielbiam, kiedy taki jesteś, ale... Po prostu chcę wiedzieć, czy coś się zmieniło? W twoim myśleniu, w naszej relacji, w tym, jak mnie postrzegasz. Cokolwiek.

Taehyung przełknął z trudem ślinę, doskonale wiedząc, ile wypowiedzenie tego na głos musiało kosztować jego byłego męża. To było całkiem urocze i Kim miał ochotę przyznać się, że zerwał z Jihanem i tak, wszystko zmieniło się wręcz diametralnie, ale nim zdążył to zrobić, Jungkook znów zabrał głos.

– I tak sobie jeszcze myślałem... To głupie, wiem, ale... No nadal mnie kręcisz i nie będę ukrywał, że chciałbym się z tobą kochać, zresztą to i tak pewnie widać. Ale rozumiem, że masz chłopaka i nie chcesz go zdradzać. W każdym razie, nie cierpię Jihana, ale aż taki brzydki to on nie jest i no... wiesz, jeśli ja też cię w jakiś sposób dalej pociągam i masz mętlik w głowie, a Jihan jest otwarty na nowe... nowe doznania, to w sumie gdybyś chciał, to... – dukał, czując jak z każdą sekundą jego policzki stają się coraz bardziej czerwone, a wzrok Taehyunga i jego wysoko uniesione brwi nie są dobrym znakiem.

– Jungkook. Czy ty właśnie proponujesz pieprzony trójkącik?!

– Okej, wypowiedziane na głos brzmi źle – odchrząknął Jeon, mając ochotę uciec z pokoju i już więcej nie pokazywać się na oczy Taehyungowi. – Tylko plis, nie denerwuj się, to taka tam luźna propozycja. W sumie to żartowałem, okej? Zapomnij o tym. Smakują ci gofry? Pójść po jeszcze jednego?

– Nie zmieniaj tematu, Guk. Właśnie zaproponowałeś trójkąt. Kurwa, czy ciebie już doszczętnie posrało? Ja, mój były chłopak i mój były mąż. Cudownie!

– C-co?

– To ja się pytam "co"!

Jungkook otworzył szeroko oczy i pokręcił głową. Z tych emocji naprawdę musiał się przesłyszeć, w końcu niemożliwe, by Taehyung i Jihan...

– Jeon, taksówka na nas czeka! – usłyszeli nagle krzyk Hoseoka zza drzwi i spojrzeli po sobie wymownie.

– Wrócimy do tej rozmowy później – mruknął Taehyung, zapychając usta ostatnim kawałkiem gofra.

– Lepiej nie wracajmy – odpowiedział zawstydzony Jungkook z przepraszającym uśmiechem i nim Tae miał szansę na wydarcie się na niego, drzwi do pokoju zatrzasnęły się z hukiem.

Taehyung pokręcił głową i mimo wszystko roześmiał się w głos, nie mogąc uwierzyć, jakim okropnym głąbem jest Jungkook i jak bardzo musi być zdesperowany, by proponować takie rzeczy. Kim nie miał ochoty na żadne trójkąty, ba! Nie miał ochoty na seks z Jihanem już nigdy więcej, nawet jeśli zawsze ich zbliżenia były po prostu nudne.

Nie chciał o tym myśleć, nie chciał przypominać sobie nagle widoku nagiego i spoconego Jungkooka nad jego ciałem, tych gorących pocałunków i mocnych pchnięć, ale przecież stęsknił się i miał prawo właśnie tym usprawiedliwiać swoje rosnące podniecenie.

Jungkook cholernie go pociągał i jak widać z wzajemnością. Może to już najwyższy czas, by wrócić do domu, zaczynając długą drogę od tego upragnionego zbliżenia?

*

          Gdyby nie fakt, że znajdowali się w miejscu publicznym, jakim była galeria handlowa, Jimin zapewne zacząłby piszczeć i krzyczeć, lecz jedyne co mógł, to uwieszać się na ramieniu przyjaciela i szczerzyć jak debil. Od kiedy wyszli na miasto i zostawili Yoongiego w sklepie muzycznym, Taehyung pokrótce zdążył mu streścić całą jego dzisiejszą rozmowę z Gukiem, a także nadmienić, iż posłuchał się jego wcześniejszej rady i zerwał z Jihanem bez srania w portki ze stresu czy zmiany zdania na ostatnią chwilę. Jasne, nie był dumny z tego, że to wszystko odbyło się przez telefon, bo gorsze byłoby tylko wysłanie SMS-a, ale i tak się liczyło, a on miał zamiar porozmawiać z Jihanem jeszcze raz, tuż po zakończeniu programu.

Jimin, z drugiej strony, był z obrotu spraw szalenie zadowolony i nim weszli do małego sklepiku z pamiątkami, pociągnął Taehyunga w stronę interaktywnej planszy z mapą galerii oraz listą znajdujących się w niej sklepów.

– Nie wierzę. Biedny Kookie, musi tęsknić za tobą tak bardzo, że aż rozmyśla o trójkącie z Jihanem... A fe – sarknął Park, udając odruch wymiotny, na co Taehyung zachichotał pod nosem i zaczął przyglądać się poczynaniom różowowłosego.

– Czego szukasz?

– Zaraz się dowiesz – odparł tajemniczo, zapisując na komórce numer piętra i niezbyt skomplikowaną trasę. Taehyung popatrzył na niego pytająco, krzyżując na piersi ramiona, a wtedy Jimin westchnął i przewrócił oczami. – Mówiłeś, że seks z Jihanem był chujowy i tylko Guk potrafił doprowadzić cię do szaleństwa i właśnie za tym tęsknisz, tak?

– No tak. A-ale-

– Mówiłeś też, że teraz to ty chciałbyś zrobić z niego wariata, by na sam twój widok był twardy i walczył ze sobą, by nie dojść wyłącznie przez twój głos i dotyk – zacytował Jimin, a wtedy policzki Taehyunga uroczo się zarumieniły.

– Chim, nie tak głośno, to... zbyt intymne – szepnął, rozglądając się na boki, na co równolatek jedynie klepnął go w ramię i pociągnął w tylko sobie znanym kierunku.

– Tu i tak nikt nie kuma po koreańsku, luzik – zaśmiał się, mając niezły ubaw ze spiętego jak struna przyjaciela. – Ale żeby nie trzymać cię dłużej w niepewności... Idziemy do sex shopu!

– Jimin... po co...

– Nawet jeśli problem impotencji nie dotyczy Jungkooka i ma drągala przez samo patrzenie tobie w oczy, to jednak wyobraź sobie, do jakiego doprowadzisz go stanu, gdy zobaczy cię w jakimś seksownym ciuszku!

– Boże, to żenujące... – jęknął, udając zniesmaczonego, lecz mimo wszystko poczuł, jak jego dłonie zaczynają się lekko na tę wizję pocić. To faktycznie byłoby ekscytujące, a Jungkook zerżnąłby go tak dobrze i mocno, że...

Taehyung opuścił sklep z wyraźnymi wypiekami na twarzy, nowym błyszczykiem, chokerem z wulgarną zawieszką, kajdankami i kuszącymi kabaretkami w reklamówce.

I Jiminem powtarzającym, że idzie o zakład, iż Jungkook spuści się w spodnie po niecałej minucie lustrowania jego postury.
















_________________
jestem taka dumna z naszych chłopców 💓😭 Boże, nie mogę uwierzyć, że zostałam army gdy jeszcze prawie w ogóle nie byli popularni poza Koreą i miałam szansę wspierać na bieżąco ich piękny rozkwit, oglądać odbiór pierwszego daesanga, wszystkie gale bbmas z ich udziałem, być jedną cegiełką w tym, co zbudowali na naszych oczach swoją sumienną pracą dzięki miłości tylu osóbek. kocham ich. kocham Was. kocham nasz wspaniały fandom. kocham życie.
emo hours ;-;

PS dodam rozdział w poniedziałek wieczorem, więc już teraz życzę powodzenia wszystkim maturzystom na pierwszej części egzaminu! dacie radę, zobaczycie 💜💜

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top