sekretny wywiad #3 (26)

(A/n życzę miłego weekendu, miłego czytania & zapraszam do długiej notki na dole)

Wywiad specjalny z Taehyungiem, część pierwsza

          Taehyung podrapał się nerwowo po głowie i odchrząknął. Czuł się naprawdę fatalnie, bowiem siedział w tym ciasnym pokoju już od jakiejś godziny, nie licząc krótkich przerw na toaletę czy drobną przekąskę. Wciąż był w niemałym szoku i ciężko przychodziło mu opowiadanie o swoim życiu, a tym bardziej o Jungkooku, kompletnie obcej osobie. Znaczy jasne, miał już za sobą kilka wywiadów, ale one zaliczały się do tych raczej niegroźnych czy jak najmniej osobistych, a teraz... teraz sam, nie wiedząc czemu, wskazał na temat rozmowy jego relację z Jungkookiem, mimo że nie chciało mu się wierzyć, iż ten oto mężczyzna naprzeciw niego jest psychologiem z prawdziwego zdarzenia. Jednak minęło już tyle miesięcy, minęło tyle lat, a on o swoich uczuciach nie opowiedział dosłownie nikomu. Tylko Jihan stanowił mały wyjątek, ale Taehyung uraczył go szczątkową wiedzą na ten temat i nie pogłębiał żadnych wątków, nawet jeśli aktualny partner usilnie naciskał i prosił.

Jungkook, i wszystko co dotyczyło jego osoby, było dla Tae tematem tabu. Ogólnie rzecz biorąc, czarnowłosy zawsze był osobą mocno zdystansowaną i nieufną, przez co nawet będąc z Jeonem wiele razy nie mówił tego, co czuje, albo odpowiadał na zbyt ciężkie pytania naokoło, mówiąc dużo, ale bez żadnych konkretów. Nienawidził w sobie tej cechy, ale nawet jeśli się starał, nie umiał tego zmienić.

Wszystko to kumulowało się w nim od tak dawna, że nawet nie zdziwił go ten nagły wybuch. Nie myślał o tym, czemu dopiero teraz słowa zaczęły się z niego wręcz wylewać, czemu gada tak intymne rzeczy kolesiowi, o którym nic praktycznie nie wie. Po prostu tego potrzebował. Być może sądząc, że po wyrzuceniu z siebie tego wszystkiego, sam zacznie pewne sprawy rozumieć i wszystko w jego głowie się ułoży.

Początek tego specjalnego wywiadu był całkiem w porządku. Bez niepotrzebnego stresu czy ckliwości opowiedział o tym, jak poznał się z Jungkookiem, o tym, jak wyglądała ich pierwsza randka, a także wspólne życie przed małżeństwem.

W skrócie, Taehyung nie powiedział niczego, o czym psycholog by nie wiedział. Jedynie perspektywa się różniła, i to dość diametralnie, bowiem Kim na każdym kroku próbował się bronić, a za każde spięcie obwiniał byłego męża, co mężczyzny jakoś nie zdziwiło.

Po wywiadzie z Jungkookiem miał już zakreślony obraz charakterku tego szatana o buźce aniołka, więc póki co powstrzymywał się od jakichkolwiek komentarzy, a jedynie kiwał głową i zadawał kolejne pytania.

Q: Wcześniej zapomniałem poruszyć ten temat, ale czy pamiętasz moment, w którym Jungkook powiedział, że cię kocha?

Taehyung na to pytanie przeniósł spojrzenie z trzymanego w dłoniach kubka gorzkiej herbaty na twarz psychologa.

– Jungkook wiele razy mówił mi, że mnie kocha. No, a przynajmniej na początku – odchrząknął, zaciskając palce na naczyniu. Nie rozumiał, czemu akurat ta część wywiadu aż tak bardzo go zirytowała.

Q: Miałem na myśli ten absolutnie pierwszy raz.

– Takich rzeczy się raczej nie zapomina.

Q: Chcesz to opisać czy lecimy dalej?

– Mo... Mogę opisać, choć to nie będzie jakaś długa czy emocjonująca historia – zaśmiał się niezręcznie, bez przerwy zwilżając językiem wargi. – Nie pamiętam dokładnej daty, bo to jednak siedem lat do tyłu, ale wiem, że powiedział mi to po bardzo krótkim czasie. Znaczy, jak dla mnie, bo sam nie jestem dość wylewny i długo zajmuje mi przywiązanie się do kogoś, a tym bardziej pokochanie jakiejś osoby. W każdym razie, skoro oficjalnie byliśmy parą tak mniej więcej od połowy stycznia, Jungkook wyznał mi to już na początku marca. Byliśmy wtedy na randce w oceanarium, to było jakieś specjalne wydarzenie, że nocą odbywały się tam różne pokazy, akwaria były ładnie podświetlane, i tak dalej. Siedzieliśmy wtedy na ławce i oglądaliśmy rozdymki tygrysie, a przynajmniej ja je sobie oglądałem, bo kątem oka widziałem, że Jungkook gapi się na mnie i naprzemiennie otwiera usta i zamyka, jakby chciał coś powiedzieć, ale się bał. Wycierał też co chwilę dłonie w spodnie i chrząkał, co wtedy było dla mnie dziwne, bo wyglądał tak, jakby nażarł się ziaren kawy przed wyjściem, ale gdy teraz o tym myślę, było to na swój sposób... urocze. Jasne, trochę mi dziwnie z myślą, że aż tak się mnie bał, bo przecież nie byłem zołzą, która za takie wyznanie zdzieliłaby go w twarz czy wyśmiała... Um, no dobra, może i bym tak zrobił, ale nie Jungkookowi, bo bądź co bądź zaczynało mi zależeć na tym głąbie, a poza tym zawsze chciał mnie miziać. Nie można ot tak pozbywać się osób, które chcą cię miziać, pamiętaj.

Q: Będę pamiętał. – Psycholog uśmiechnął się przyjaźnie i uniósł brwi do góry, obserwując jak Taehyung zaciska wargi i zaczyna szybciej mrugać. – Ale wracając...

– Ach tak. Więc w pewnym momencie po prostu nie wytrzymałem i obróciłem się w jego stronę, pytając, czy dobrze się czuje. W oceanarium było wtedy strasznie duszno, pomyślałem, że może musi się przewietrzyć czy skoczyć do toalety, bo serio pierwszy raz widziałem go w takim dziwnym stanie. Jungkook tylko skinął głową i złapał mnie za rękę. Jego dłoń była tak okropnie spocona, że aż się chyba skrzywiłem, a on to musiał zauważyć, bo prędko puścił moją rękę i spuścił wzrok. W normalnych okolicznościach najpewniej bym to zignorował i kontynuował oglądanie rozdymek, ale ja zwyczajnie wiedziałem, że coś tu nie gra i mimo że nie lubię, jak ktoś ma tak niefajnie spocone dłonie, to złapałem te jego ponownie i popatrzyłem mu prosto w oczy. Wtedy to powiedział.

Q: To było tylko "kocham cię", czy dodał coś więcej?

– To było... pewnie coś namieszam, bo nie pamiętam, jak on to dokładnie ubrał w słowa, ale coś w stylu "Tae, wiem, że jesteśmy razem niecałe dwa miesiące, ale ja od początku czułem, że jesteś wyjątkowy i... kocham cię, co nie?".

Psycholog aż zdjął z nosa okulary i zaśmiał się rozczulony, bo poznał już Jeona i takie wyznanie miłości jak najbardziej do niego pasowało.

Q: Jak zareagowałeś?

– Byłem bardzo zdziwiony i naprawdę miałem ochotę się roześmiać przez to "co nie?", ale Jungkook był wtedy wystarczająco zestresowany i nie mogłem mu tego zrobić. Po prostu dałem mu buziaka w nosek i chwilę potem zaproponowałem, byśmy już wracali – wyjaśnił, stukając paznokciami o kubek.

Q: Czyli nie odpowiedziałeś mu tym samym?

– Nie. Takich rzeczy nie mówi się na siłę, albo po to, by drugiej osobie nie było przykro, bo lepiej jest nie mówić tego wcale, niż mówić, ale nieszczerze.

Q: Jeszcze wtedy go nie kochałeś, tak?

Taehyung skinął głową.

Q: W takim razie, kiedy wiedziałeś, że to już jest miłość i ty także kochasz Jungkooka?

– Ogólnie to... Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, wiesz? Takie coś przychodzi stopniowo, dzień po dniu, tydzień po tygodniu. Rośnie, czasem szybciej, czasem wolniej, a tempo to zależy od tak wielu rzeczy... Na przykład, wtedy w oceanarium, gdy mi to powiedział, ja wiedziałem, że mi na nim zależy i byłem już taki trochę zakochany. Potem, jakoś pod koniec kwietnia, my... no wiesz...

Q: No właśnie nie wiem – odpowiedział psycholog z nikłym uśmiechem, na co Kim wywrócił oczami i westchnął.

– Kochaliśmy się pierwszy raz – wyszeptał, wydymając nieco usteczka. Nie sądził, że mając tyle lat, tak bardzo będzie się wstydził o tym opowiadać. Bo jednak mówienie o seksie ogółem przez całe siedem lat ich relacji było normalną sprawą, tak mówienie o tym jednym, wyjątkowym i pierwszym zbliżeniu, stanowiło dla Kima nie lada wyzwanie. To nie było tylko fizyczne połączenie, to było bardziej jak oddanie już na zawsze dużej cząstki siebie tej szczególnej osobie.

Q: Utarło się takie przekonanie, że pierwszy raz powinien mieć miejsce wtedy, gdy obie osoby są już pewne swojej wzajemnej miłości. Chodzi mi teraz o seks w związkach, a nie przygodne noce, bo to już zupełnie inna sprawa. Z tobą tak było, czy wciąż "tego" nie czułeś?

– Wiesz, ani ja nie byłem pierwszym Jungkooka, ani on moim. Miał przede mną jakąś dziewczynę, ale później mi powiedział, że nigdy nie czuł do niej czegoś tak silnego, jak do mnie. Za to mój pierwszy chłopak... to było pod koniec liceum i byliśmy razem krótko. Uprawiałem z nim seks tylko raz, i to z czystej ciekawości, bo miłości to tam nigdy nie było, i mi się w ogóle nie podobało. Z Jungkookiem było inaczej, bo wiedziałem, że mnie kocha i nie zerwie ze mną, jak mu nie dam dupy. Poza tym... Jungkook był o wiele przystojniejszy, niż mój były, więc nawet jakbyśmy mieli zerwać zaraz po pierwszy seksie, nie miałbym tego bólu, że przespałem się z jakimś brzydalem.

Q: Rozumiem, Taehyung. Ale nadal nie chcesz przejść do sedna, czyli czy kochałeś Jungkooka, kiedy uprawialiście seks?

– Wiem, że to głupie, ale... Miałem krótkie zawahanie, czy na pewno chcę z nim to zrobić, jak już leżeliśmy w łóżku i się całowaliśmy.

Q: Mógłbyś dokładniej wyjaśnić?

– Czułem się źle z tym, że nigdy nie powiedziałem mu tego, że go kocham, mimo że do tego czasu on zdążył wyznać mi to jeszcze co najmniej kilkanaście razy. Powtarzał to, kiedy mnie rozbierał, całował po szyi... I on nigdy nie oczekiwał, że odpowiem mu tym samym. Mówił to po to, bym naprawdę czuł się kochany, bym się rozluźnił i miał pewność, że nie chce mnie skrzywdzić, czy wykorzystać. To takie dziwne, wiesz? To takie chore, że wcześniej, jak mi mówił, że mnie kocha, to robiło mi się ciepło na sercu i miałem dobry humor przez cały tydzień, a tamtego dnia, te słowa zamiast poprawiać mi nastrój, bolały mnie. Czułem się tak okropnie, zupełnie tak, jakbym na niego nie zasługiwał. Dotykał mnie przy tym tak czule i ciągle pytał, czy wszystko okej, czy na pewno chcę z nim to zrobić, jak taki wystraszony nastolatek, ale nieważne, jak bardzo chciałbym zaśmiać się z jego cipowatości, to nie potrafię, bo czułem się tak cholernie bezpieczny. Czułem się tak właściwie, że aż mnie to przerażało. W tamtym momencie moją jedyną obawą było to, że to ja mogę skrzywdzić jego, a nie na odwrót. Co za paradoks... – Taehyung zatrzymał się na moment i dopił ostudzoną już herbatę.

Psychologowi nie umknęło, jak Kim przetarł dłońmi kąciki oczu.

– W każdym razie... to był wspaniały seks. Mimo swojej zwyczajności, był taki fajny, że aż żałowałem, że przespałem się z moim eks wtedy w liceum i długi czas miałem spaczony obraz takich zbliżeń. A kiedy Jungkook, już po wszystkim, zaczął mi dziękować, wypytywać, czy mi się podobało, oraz co mógłby robić w przyszłości lepiej, ja już zwyczajnie nie wytrzymałem. Serce biło mi tak kurewsko szybko, nawet jeśli po wysiłku już powinno się było uspokoić. Patrzyłem na Jungkooka i chciało mi się ryczeć, ale nie mogłem tego zrobić, bo pewnie by pomyślał, że był aż tak beznadziejny, kiedy tak naprawdę był cudowny. Patrzyłem się w jego oczy i czułem tyle emocji jednocześnie, jakby jakiś pieprzony huragan uczuć po prostu wciągnął mnie w swój wir, kręcił na najwyższych obrotach, a potem wypluł i kazał wrócić do normalności, co było zwyczajnie niemożliwe. Patrzyłem się na Jeon Jungkooka i już wiedziałem, że ja go kocham – wydusił, chyba nawet nie będąc świadomym tego, że łzy spływają mu po policzkach.

Q: Powiedziałeś mu?

Taehyung pokręcił głową i uśmiechnął się żałośnie.

Q: Czy ty w ogóle, kiedykolwiek mu to powiedziałeś?

– Ni-nie wiem...

Q: Jak to nie wiesz? Jak można nie wiedzieć, czy przez siedem lat bycia z kimś, choć raz powiedziało mu się, że się go kocha? Nawet w dzień ślubu?

Taehyung wzruszył bezwiednie ramionami i zacisnął wargi, dusząc w sobie szloch. Gardło zacisnęło się boleśnie i nie był w stanie się choćby obronić przed tym atakiem. Czuł się teraz jak prawdziwy śmieć, bo przez cały czas degradował Jungkooka, a sam nie miał odwagi, by powiedzieć mu w twarz zlepek dwóch słów.

– N-na pewno mu to kiedyś powiedziałem. Przecież ślubowałem mu miłość, a nie zrobiłbym tego, nie kochając g-go. T-tak, mówiłem, znaczy chyba, ale on mi nie wierzył.

Psycholog głośno westchnął i popatrzył na młodszego z politowaniem. Naprawdę, pierwszy raz trafił mu się tak dziwny i skomplikowany przypadek

Q: Okej, to spróbujmy inaczej. Gdybyś mógł się teraz cofnąć w czasie, powiedziałbyś mu? Wtedy, po waszym pierwszym razie.

– Nie cofnę się w czasie. Nienawidzę takich abstrakcyjnych pytań, bo odpowiedź na nie i tak niczego nie naprawi.

Q: Ja chcę tylko usłyszeć "tak" lub "nie". To cię nie zaboli, a jedynie skłoni do naprawdę krótkiej refleksji.

Taehyung odłożył pusty kubek na stolik i zgarnął z blatu chusteczki.

– Tak – odpowiedział po chwili dość pewnym głosem. – Codziennie bym mówił, jak bardzo go kocham i jaki jest dla mnie ważny.

Psycholog uśmiechnął się i zamknął notes.

Q: Nawet jeśli nie możesz przenieść się w czasie, nadal możesz mu to mówić.

Czarnowłosy zmarszczył brwi i spojrzał dość gniewnie na prowadzącego wywiad.

– Słucham? Dlaczego miałbym to robić, skoro mam chłopaka, a Jungkooka nie kocham już od dawna?

Q: Ale Jihanowi mówisz, że go kochasz, prawda?

– Ja... – przerwał, a w jego głowie od razu przewinęły się wszystkie momenty, w których bez zawahania czy namysłu powtarzał Jihanowi, że bardzo go kocha. I to wystarczyło, by poczuł się nawet gorzej, niżeli jeszcze przed chwilą.

Q: To nic złego, Taehyung, że Jihana kochasz bardziej, niż kochałeś Jungkooka, tylko nie potrafię zrozumieć, dla-

– Jihana nie kocham nawet w połowie tak bardzo, jak kochałem Jungkooka, więc skończ pieprzyć te swoje psychologiczne mądrości, bo gówno wiesz o mnie i moim byłym mężu, a dwugodzinna rozmowa nie daje ci prawa do wygłaszania takich sądów! – uniósł się, próbując uspokoić oddech, ale niewiele to dawało. Powoli tylko docierało do niego to, co przed chwilą opuściło jego usta i miał ochotę wyszarpać sobie włosy z głowy. Nawet nie rozumiał, dlaczego nadal tam siedzi, zamiast wyjść i trzasnąć drzwiami. – Jestem taki popieprzony, przepraszam. Naprawdę nie chciałem się unosić, ale mnie zdenerwowałeś.

Q: W porządku, jestem przyzwyczajony nawet do gorszych wyzwisk i reakcji. Możemy kontynuować czy nadal się będziesz złościł?

Taehyung uśmiechnął się blado i skinął głową.

– Postaram się nie złościć.

Q: W takim razie zostawmy ten temat, najwyżej później do niego wrócimy – mruknął, kartkując notes. – Zatrzymaliśmy się na ślubie i waszym życiu już jako małżeństwo. 

– A tak, racja. Pamiętam, że mówiłem, że nasza relacja po ślubie niewiele różniła się od relacji przed nim. Naprawdę, nadal robiliśmy te same rzeczy, może tylko... trochę mniej się na początku kłóciliśmy. Ale fajnie było móc wreszcie nazywać kogoś "swoim", fajnie było móc nazywać go mężem, wiedząc, że teraz jest tylko mój, nikogo innego. Żadnej innej kobiety i żadnego innego mężczyzny, tylko mój. Fajnie było patrzeć na nasze złączone dłonie z obrączkami na palcach, kiedy się kochaliśmy i szczerzyliśmy do siebie jak głupki... Tylko życie to nie bajka i prędzej czy później coś musiało się zepsuć – powiedział ze smutną miną, zaciskając pod udem pięść. – Mogę prosić o przerwę?
















_______________
kolejna część wywiadu z Tae będzie najważniejszym rozdziałem tej „książki", w którym wszystko zostanie wyjaśnione, także jeśli się pojawi, to proszę go nie omijać. choć zanim go dodam, to po drodze będzie jeszcze jakieś 10 innych partów XD anyway stay tuned

Iiiiiii

DZIĘKUJĘ ZA TE OGROMNE 7 K!!! Naprawdę się popłakałam jak to zobaczyłam, bo wciąż mam w głowie moje nieudolne początki z pisaniem i często jak patrzę na starsze fiki na profilu to mam lekki cringe i nie mogę uwierzyć, że mimo tego, jak fatalne to było, wy zostaliście ze mną i daliście mi szansę na rozwijanie?? I mean, jest co najmniej WIELE innych taekookowych autorów na polskim wattpadzie, którzy zasługują na takie staty bardziej niż ja, więc nie wiem, jak to się stało, ale dziękuję z całego serduszka każdemu, kto jest częścią tej wielkiej liczby, a zarazem częścią mnie ❤️ powtarzałam to wiele razy, ale really bez Was dawno by mnie tu nie było i moja przygoda z tworzeniem zakończyłaby się równie prędko, co zaczęła. jestem tylko amatorką i wiem, że moim opowiadaniom daleko do perfekcji, ale cieszę się, że doceniacie mój trud i serce włożone po kawałku w każdy ficzek. cieszę się, że znalazłam hobby, które sprawia mi radość, a jednocześnie mogę się nim dzielić z innymi. cieszę się, że mogę umilać Wam czas podczas przerw w szkole, nudnych wieczorów, czy podróży autobusem po zajeciach do domu. cieszę się, że dostaję w zamian tyle miłości i mam wrażenie, że mamy ze sobą dobry kontakt? w sensie... mam nadzieję, że rozumiecie moją sytuację i że nie zawsze uda mi się na wszystko odpowiedzieć, jakieś wiadomości w ogóle zaginą, a rozdział pojawi się po długim czasie... dziękuję za to wszystko, za cierpliwość i za to, że lubicie się w komentarzach dzielić ze mną swoim życiem, słuchać moich żali, za to że za każdym razem jak tu wchodzę to poprawiacie mi humor aktywnością, żartami i kochanymi słowami ✨ Boże, wy naprawdę nie macie pojęcia, jak jesteście dla mnie ważni

Przepraszam za tę długą i chaotyczną notkę, po prostu jestem taka wdzięczna, ze aż mnie rozsadza szczęście

Mam najlepszych czytelników świata and you can't change my mind

Kocham Was


PS a tego pana mocno pojebało

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top