pasta z mango (7)

(A/n #KiwiUmilaPoniedziałki)

          Ogłoszenie wyników nie trwało długo i zamiast mieć uroczysty charakter, przemieniło się w krwawą jatkę, graniczącą nawet z komedią. Para, która tego wieczoru odpadła, zaczęła robić sceny przed kamerami i wygrażać producentom. Hyuna śmiała się tak głośno, że aż musiała łapać się za brzuch i przytrzymywać pierwszego lepszego uczestnika. A że był to Jungkook, wypiął pierś do przodu jeszcze bardziej i uważał, by być w pogotowiu, gdyby blondynka zachwiała się i osunęła z tego rozbawienia na podłogę.

Cóż, Hyuna była laską. Do tej pory podziwiał znaną piosenkarkę wyłącznie przed telewizorem, a tymczasem miał jej zadbaną dłoń na swoim ramieniu i czuł się po prostu jak Bóg.

Dziewczyna, którą wykopali z programu, zaczęła okładać pięściami swojego partnera, krzycząc, że przez jego nieuwagę stracili życiową szansę i cały kraj będzie miał z nich polewkę, bo odpadli na tak wczesnym etapie. Taehyungowi przez moment zrobiło się jej żal i szczerze mówiąc, był o włos od zaoferowania jej swojego miejsca przy boku Jungkooka.

Tae nienawidził tego syfiastego show i najchętniej w ogóle nie brałby w nim udziału, dlatego coś ściskało go w sercu, że odbierał innym ludziom szanse na spełnianie marzeń.

Potrząsnął głową, gdy dwójka przegranych wreszcie opuściła kadr, wyzywając każdego po kolei od wrednych kutasów i innych synonimów narządów rozrodczych obu płci. Ucieszył się nawet, że wygrali, bo zgodnie z zasadą nie musieli brać udziału w zmaganiach kolejnego dnia.

Jednak krew w nim się zagotowała, kiedy Jungkook wystąpił przed szereg, wręcz błagając, by dopuszczono ich jutro do zadania.

No debil.

Ale Jungkook kochał przygody, właśnie po to tu przyszedł, więc zgodził się pójść na kompromis, jakim było zapewnione ultimatum w zamian za udział w konkurencji.

Dostali nawet jakieś super markowe śpiwory, które były lekkie i nie zajmowały dużo miejsca w bagażu, a przy tym świetnie ogrzewały. Taehyung jednak nie widział różnicy między takim, a najtańszym śpiworem z marketu, i dla niego było to badziewie, które równie dobrze mógłby rzucić głęboko w szafę i nigdy więcej nie wyjąć. Co innego Jungkook, który piszczał niemal jak dziecko, robiąc zdjęcia nowej zdobyczy, by później wrzucić na Instagrama i oznaczyć producenta, dodając do tego ze dwadzieścia serduszek. A przynajmniej tak sądził Taehyung, obserwując jego iskierki w oczach.

– Obyś patrzył kiedyś na swoją drugą połówkę tak, jak teraz na ten śpiwór – prychnął, kiedy wpadli do hotelowego pokoju odłożyć nagrody i zabrać kąpielówki, o które prosiła ich Hyuna.

Kolejne zadanie miało odbyć się na basenie, czego absolutnie nie rozumieli, bo było już po północy, a wcześniej obiecywali im sytą kolację.

I och, Taehyung miał ochotę popłakać się ze szczęścia, że od kiedy wybiła dwunasta w nocy, nie musiał już być połączony z Jungkookiem tą idiotyczną przepaską.

– Mam nadzieję, że patrzysz się na Jihana tak, jak na tę swoją pastę z mango – odgryzł się, grzebiąc w swojej torbie.

– Awokado. To pasta z awokado, ty pieprzony ignorancie.

– Jeden chuj.

*

          — Hej.

Taehyung obrócił się, słysząc za sobą dość uroczy głos. Powstrzymał się od przewrócenia oczami na widok uśmiechniętego chłopaka, któremu nie dałby więcej, niż jakieś siedemnaście lat. To nie tak, że był zgorzkniały i wredny, jak zarzucał mu Jungkook, tylko po prostu nie lubił zawierać nowych znajomości, a zwłaszcza w tym programie dla debili.

— Cześć — odpowiedział, uśmiechając się sztucznie. I gdyby nie fakt, że Jungkook stał teraz ze swoimi nowymi kolegami, najpewniej olałby całkowicie tego słodkiego chłopaczka w różowych włosach. Jednak głupio mu było stać jak taki kołek, co więcej, nie chciał dać Jeonowi tej satysfakcji, że bez niego nie ma innych ludzi, z którymi mógłby pogadać. — Co tam?

— Jestem Jimin — przedstawił się, wystawiając rękę.

— Taehyung. — Mężczyzna uścisnął jego dłoń i westchnął.

— Zobaczyłem, że też stoisz taki samotny, więc postanowiłem potowarzyszyć ci w twojej samotności — powiedział, na co Tae faktycznie się zaśmiał i skinął głową. Okej, tym zdaniem go kupił, bo nie było ani trochę wymuszone, czy też przesadnie miłe, jak to bywa przy pierwszych kontaktach. — Poza tym, mój partner to największy buc świata i mam go już serdecznie dość, choć program dopiero się zaczął — sapnął, krzyżując ramiona na piersi. Wzrok wbił w mężczyznę o ciemnych włosach, który stał z przewieszonym przez ramię ręcznikiem i trajkotał do telefonu jak najęty.

— Nawet nie wiesz, jak dobrze cię rozumiem — prychnął Taehyung, patrząc w tym samym kierunku.

Tak, chyba właśnie znalazł bratnią duszę.

— Widzisz? Tak jest cały czas. Nawet jak wcześniej wspinaliśmy się na górę z tymi jajkami, to kompletnie mnie nie słuchał, lazł tak, że mało się nie zabiłem, i bez przerwy pisał SMS-y zamiast nawigować.

— Można się zamienić partnerami? — zaśmiał się Kim, a Jimin uśmiechnął się tak pięknie i szeroko, że jego oczka zamieniły się w dwie kreski.

— Czyli ty też nieciekawie trafiłeś, huh?

— Trafiłem chyba gorzej niż ty, Jimin — stwierdził, wskazując palcem na Jungkooka. — Ten blondasek to mój były mąż.

— Żartujesz...

— Uwierz, chciałbym w tej chwili żartować - westchnął, przenosząc spojrzenie z powrotem na rozmówcę. — Niby nie rzucamy w siebie nożami, ale.. Ech, pewnie domyślasz się, jak to wygląda. Ciągle wytykamy sobie błędy z przeszłości i czuję się okropnie, bo kiedy tylko na niego patrzę, przypomina mi się nasza relacja i to, jak została zrujnowana.

— Uch, to serio kiepsko. Ale może choć trochę ocieplicie stosunki? W sensie... że przynajmniej nie będzie ci się cofać na jego widok.

— Czasami mam wrażenie, że będzie na odwrót. I zamiast się pogodzić, znienawidzimy się jeszcze bardziej — rzucił smętnie, spuszczając głowę. Jimin delikatnie poklepał go po ramieniu.

— Mój partner, Yoongi, tak w ogóle, wczoraj kazał spać mi na dywanie, bo powiedział, że mam pedalski kolor włosów i pewnie będę próbował dobrać mu się w nocy do majtek — fuknął nagle, a Taehyung aż otworzył szerzej oczy. — Nawet nie dał mi szansy, rozumiesz? A ja naprawdę chciałem stworzyć z nim zgrany zespół i poznać się, tak normalnie, a nie zaraz jakieś ruchańsko.

— Co za kutas, no ja pierdolę...

— Ponoć ma żonę, choć nie widziałem, by nosił obrączkę. To z nią tak bez przerwy gada — wyjaśnił, na co Kim skrzywił się i spojrzał raz jeszcze na owego mężczyznę.

— W takim razie musi być idiotką, że wyszła za takiego gnoja.

– Nie no, skoro wziął udział w tym programie, by zabrać ją na podróż marzeń, to chyba jednak ma z nim dobrze... – Jimin przygryzł wargę i lekko pomarkotniał, lecz faktycznie współczuł Taehyungowi, bo sam na jego miejscu już dawno temu by się poddał.

*

          I Taehyung naprawdę miał ochotę się poddać, po usłyszeniu, na czym polegać będzie ich zadanie.

Otóż po raz kolejny musiał ubrać na oczy opaskę, by następnie siąść na murku tuż przy basenie składającym się z kilku torów z opakowaniem sushi w rękach. Jungkook tymczasem już rozgrzewał się w wodzie, bo ostatnią misją tego wyczerpującego odcinka było karmienie na ślepo swojego partnera, tak, by do wody nie wpadł ani karmiący, ani kawałki pysznego sushi.

Taehyung uważał to zadanie nie tyle za głupie, co zwyczajnie niehigieniczne.

Obrócił się do tyłu i wydął dolną wargę, widząc uśmiechniętego Jimina z podniesionym w górę kciukiem. On wraz z Yoongim czekali na drugą turę, bo fizycznie niemożliwym było pomieszczenie tylu par na zaledwie kilku torach.

Osoby w wodzie musiały w określonym czasie zrobić kilka basenów, podpływając za każdym razem do trzymających jedzenie partnerów, by następnie pokierować, gdzie dokładnie się znajduje i na jaką odległość można wychylić się z pałeczkami. Tak, by nie wybić nikomu oka, ani nie upuścić surowej ryby.

– Robimy tak – mruknął Jungkook, chwilę przed rozpoczęciem zadania. Widział, jaki wkurwiony jest Taehyung, dlatego wolał się upewnić, że nie zrobi niczego głupiego, albo nie zrezygnuje w trakcie, wyzywając go od najgorszych. – Kiedy będę podpływać, oczywiście będę cię informował. Ty tylko lekko się pochylaj, żebyś się na mnie nie wyjebał, ani nawet nie próbuj wcelować mi do buzi, bo dobrze wiemy, jak to się skończy. Po prostu będę lekko podskakiwał, tu akurat nie jest głęboko, i łapał to jedzenie w powietrzu, okej?

– Dlaczego znowu ja muszę odgrywać ułomnego ślepca, co? – prychnął, ignorując pytanie byłego męża.

– Bo dostałbyś zadyszki po jednym basenie i skurczu po dwóch. A płynąc trzeci prawdopodobnie byś się utopił – odparł z brutalną szczerością, na co Taehyung prychnął pod nosem i już zaczął wstawać, lecz Jungkook w ostatniej chwili złapał jego nadgarstek i posadził go na murku z powrotem, uważając, by straszy się nie poślizgnął. – Musisz się wściekać o byle gówno?

– Po prostu nie rób już ze mnie takiej kaleki, która nie rusza tyłka z kanapy – warknął, gdzieś w głębi czując, że faktycznie jest takim kanapowym ziemniakiem. Ale przecież nie przyzna mu racji.

– No przepraszam, ale z naszej dwójki to akurat ja jestem ten bardziej "sportowy".

– Regularnie ćwiczę jogę i uprawiam seks. Jestem aktywny.

– Leżenie plackiem na łóżku i jęczenie to żadna aktywność, Taehyung – zadrwił, a czarnowłosy ostatkiem sił powstrzymał się przed rzuceniem mu w twarz tacką sushi. O ile by wycelował.

– Aha.

– Żartuję, Boże... – Jungkook wywrócił oczami i złapał kostkę Kima, kiedy zamoczył nogi w basenie tak do połowy łydki. – Jeśli nie ruchacie się tylko na misjonarza i na nim też lubisz tak skakać, jak kiedyś na mnie, to zwracam honor.

– A spierdalaj.

– Uwaga, wszyscy na swoje pozycje! – krzyknęła Hyuna, przez co rozmowy uczestników ucichły i każdy ustawił się do startu.

– Żarty na bok, Taehyung, teraz musimy się skupić. Wierzę w nas i... nawet jeśli nie jesteśmy najlepszą drużyną, to... nie jesteś taki zły i mimo wszystko dajesz radę. Dzięki – mruknął, nadal ściskając w dłoniach kostki zaskoczonego tymi słowami Kima.

– Gotowi? Start!

Jungkook wystrzelił jak z procy, podczas kiedy dziwnie zmotywowany tą gadką Taehyung już zaczął męczyć się z łapaniem pierwszego kawałka sushi między pałeczki.

To nie tak, że pragnął zabłysnąć w oczach byłego męża. Po prostu nie chciał tylko"dawać rady". Chciał być najlepszy.

Albo raczej chciał, by ich drużyna stała się postrachem dla wszystkich innych, wygrywając każdą konkurencję po kolei. Zwycięstwo oznaczało przecież fory i nagrody...

... i uśmiech na twarzy Jungkooka, ale Taehyung nigdy w życiu by się nie przyznał, że był to jeden z nielicznych powodów, dla których był w stanie się ośmieszać i wykonywać te durnowate zadania.










__________________
krótkie info do ficzka: taekooki są tu dorosłymi facetami, tae ma 28 lat (akcja dzieje się latem, więc rocznikowo ma 29), a jk 26 (i podobnie, we wrześniu skończy 27). to tak w ramach sprostowania. wywiady nie będą pod każdym rozdziałem, ale za to będzie kilka dość długich partów, które składać się będą tylko z wywiadów (ale dopiero później). będzie tam dużo wyjaśnione, m.in. cała historia ich znajomości, itd, więc się nie stresujcie, że na razie niczego dokładnie nie tłumaczę. ten ficzek będzie dość długi i pisze mi się go naprawdę rewelacyjnie, w związku z czym mam chyba 10 rozdziałów do przodu. aha, no i zadania będą z każdym rozdziałem coraz lepsze i może trochę mnie rakowe XD mam nadzieję, że wytrwacie!

raz jeszcze dziękuję za 6 tys. follow, ale nie będę pisać tu długiej litanii, bo napisałam ją na mojej tablicy i pewnie niektórzy widzieli ❤️

miłego dnia, mój jest chujowy, bo zepsuła mi się w domu spłuczka w kiblu, wywaliłam się na oblodzonym chodniku, a tramwaj spóźnił się, uwaga, 50 jebanych minut i straciłam pol godziny lektoratu z koreana:)))))) ale i tak czytając Wasze komentarze z poprzedniego rozdziału nie mogę się nie uśmiechać~

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top