II

Przez następne kilka dni Agreste chodził z czerwonym policzkiem, jednak nie wyglądał na złego z zaistniałej sytuacji. Tylko był niezadowolony z faktu, że jego matka słyszała całą rozmowę. Można się domyśleć, jakie były tego skutki. Dwu godzinna rozmowa, nie raczej jej monolog na temat niemoralnych  propozycji.  Mari ani trochę się nie przejmowała swoim zachowaniem, jednak Alya nadrabiała za nią, tłumaczyła jej chyba z 20 minut do czego może doprowadzić jej zachowanie. Jednak dziewczyna miała zamiar mu pokazać, jak powinno się traktować kobiety. Pierwszy krok już był zrobiony, tylko co dalej? Postanowiła się tym już nie przejmować. Cały dzień upłynął jej przyjemnie, zresztą jak kilka ostatnich. Jednak miała zajęcia dodatkowe ze sztuki, więc pożegnała się z przyjaciółką i ruszyła do sali, tam zastała coś bardzo dziwnego. Dokładnie, było przygotowane tylko jedno stanowisko pracy i podest do pozowania (a zazwyczaj na zajęcia przychodziło z pięć osób, ponieważ te zajęcia były tylko dla "wybrańców z talentem"). Dziewczyna nieśmiało podeszła do stanowiska i przyglądała się przyborom. Ołówek, farby, pędzle, paleta, czyli dziś będzie malować obraz. Po chwili do pomieszczenia weszła jej nauczycielka - pani Gergoe, była ona średniego wzrostu kobietą, o rudych kręconych włosach i brązowych oczach. Jej styl był podobny do hipisów, każdy uczeń znał jej słynne powiedzenie: "Dzieci otwórzcie okna, dajcie sztuce wlecieć, dzieci zamknijcie drzwi, nie dajcie sztuce uciec".

- O! Marinette, widzę, że już przyszłaś. Pewnie cię zastanawia, dlaczego jesteś tu samiutka, prawda? Cóż... Chciałam, aby każdy uczeń popracował z farbami, ale w innych kompozycjach. Niestety, nie mogłam Ciebie złapać, więc tobie zostało malowanie z żywym modelem. Nie gniewasz się, prawda? Muszę Cię sam na sam zostawić z modelem, ponieważ mam radę z innymi nauczycielami. Ty się spokojnie przygotuj i pracuj. Pamiętaj, by posprzątać po zajęciach. Zaraz model przyjdzie, życzę owocnej pracy.

- Proszę pani, jaki jest temat pracy?

- On wszystko wie. Do widzenia Marinette.

- Do widzenia. -  po wyjściu nauczycielki Mari zdjęła swoją bluzę zostając w podkoszulce i krótkich spodenkach. Wyjęła z torby stara koszulę w czerwoną kratę należącą do jej taty, włosy związała w wysokiego kucyka i przewiązała bandamką tego samego koloru co koszula. Gdy skończyła usłyszała jak ktoś wchodzi do pomieszczenia, odwróciła się, a w drzwiach zastała blondyna o zielonych oczach. 

- Wynocha Agreste. Czekam właśnie na kogoś.

- Miło widzieć, że czekasz na mnie. - powiedział i posłał jej jeden z tych uśmiechów, od którego dziewczyną miękły nogi, jednak nie Mari. Ona była w szoku, miała spędzić dwie godziny z tym osobnikiem w jednym pomieszczeniu sam na sam. Wolała teraz raczej iść się zabić.  Ale cóż, mus to mus, musi to zrobić by nie zwalić oceny z plastyki. 

- Dobra, gadaj jaki jest temat obrazu.

- Spokojnie Słoneczko. Gergor mówiła coś o greckim bogu, czy czymś takim. 

- Eh... Idź na zaplecze się przygotować, mam nadzieje, że skoro byłeś modelem to masz jakąś koncepcję na ten obraz.

- Jasne, że mam, Księżniczko. - zbliżył się do niej i wyszeptał do ucha. - I nie tylko na koncepcję obrazu. - koniuszkiem języka oblizał swoje wargi. Dziewczyna wzdrygnęła się na ten widok.

- Wynocha się przebierać! 

- Na rozkaz. - zasalutował. Zniknął za drzwiami prowadzącymi na zaplecze, po paru minutach wyszedł. Był prawie goły, jedynie co miał na sobie to tunika charakterystyczna dla starożytnej  Grecji, jednak nie stanowiło by to problemu gdyby nie fakt, że zakrywała ona jedynie dolne partie ciała, jednak na jego torsie był przewieszony kawałek materiału, który trzymał cały strój. Mari, zamknęła oczy, by się opanować, mimo że uważała go za idiotę to jednak musiała przyznać, że ciało miał pierwsza klasa. 

- Dobra, podejdź do tego podestu i przyjmij jakąś pozę i twarz typową dla greckiego boga. -chłopak posłusznie wykonał jej polecenie. Podest był na tyle duży, że chłopak mógł się na nim położyć, ułożył się tak, że opierał się na prawej stronie swojego ciała przy  pomocy łokcia. Prawą nogę lekko zgiął, a lewą postawił za prawą i zgiął w kolanie. Na jego twarzy malowało się obojętną zmieszana z potęgą, patrzył się w dal, jakby szukał czegoś co mógł by zdobyć. Mari popatrzyła się chwilę, by wyszukać jakiegoś nienaturalnego ułożenia ciała, jednak tylko zdecydowała się na zmianę światła.

- Dobra, od teraz nie wolno Ci się ruszać. Masz zostać w takiej pozycji dopóki nie skończę. Rozumiesz?

- Jasne, wszystko czego sobie życzysz, Szefowo.

Dziewczyna przewróciła oczami, wzięła do ręki miękki ołówek i zaczęła szkicować. Powoli dobierała proporcje, co jakiś czas ścierając i poprawiając coś. Czuła się strasznie niezręcznie, mimo że to ona musiała go obserwować to i tak co jakiś czas czuła na sobie jego wzrok.

- Czy możesz się gapić w dal, a nie na mnie?!  -powiedziała zirytowana. 

- Przykro mi, ale jesteś cholernie seksowna i  urocza podczas szkicowania, że aż się boje co będzie podczas malowania.

- Zamknij się i gap się w dal, a nie mnie zagadujesz. - Adrien tylko kiwnął głową i wrócił do wcześniejszej pozycji. Mari wróciła do pracy. Po 20 minutach skończyła szkicować. Przyszedł czas by na płótno wkradło się odrobina koloru. Niebieskooka nałożyła kilka kolorów i zaczęła mieszać by otrzymać odpowiednie odcienie. Po chwili zaczęła powoli nakładać, jednak co chwilę wsadzała pędzel między wargi, by poprawić coś ręką. Adrien widząc te zachowania poczuł ruch w zakrytej partii ciała. Cholera, przestań. Chcesz ją tylko przelecieć, ona ma ci sama wskoczyć do łóżka, a nie ty jej. Nie wiadomo kiedy zleciały 2 godziny i trzeba było się zbierać. Mari jęknęła męczeńsko, niezadowolona z faktu, że musi spędzić z tym idiotą jeszcze 2 godziny w przyszłym tygodniu.

- Koniec na dziś. - model zeskoczył z podestu i przeciągnął się. Mari przyglądała się dziełu, z rozpaczą  stwierdziła, że czeka ją jeszcze sporo pracy z tym.

- Całkiem nieźle to wygląda. - poczuła ciepły oddech na szyi.

- Dzięki, ale to jeszcze nie jest efekt końcowy. - powiedziała i podeszła do podestu, by go ogarnąć.

- Wiem, ale już teraz chce Ci podziękować, za tą pracę. - nie wiedziała kiedy się zbliżył i zaczął składać pocałunki na jej szyi. Nie sprzeciwiała się, było to nawet przyjemne. Powoli zaczął się kierować w stronę żuchwy, nie wiedziała co się z nią dzieje. Jeszcze kilka dni temu dawała mu z liścia, a teraz? Sama nie panowała nad swoimi własnymi ruchami. Otrzeźwiała dopiero kiedy poczuła, jak chłopak pocałował ją w kącik ust i powoli wsuwał dłonie pod bluzkę. Odepchnęła go mocno.

- Wynocha się przebierać i zjeżdżaj mi z oczu!

- Nie zaprzeczysz, że Ci się podobało, co?  

- W-Y-N-O-C-H-A! 

- Dobrze, dobrze. Bez zbędnych emocji, ale jeszcze kiedyś to dokończymy. - blondas poszedł się przebrać, a Marinette w tym czasie dokończyła sprzątanie po sobie. Adrien wyszedł z zaplecza i kierował się w stronę drzwi, jednak po drodze musną ją w policzek i powiedział:

- Do zobaczenia jutro, ty moja seksowna malarko. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top