2
Mark pov.
Po krótkim spotkaniu z dziewczyną, znalazłem Jinyounga i BamBama. Razem udaliśmy się do kasy i zapłaciliśmy za całkiem duże zakupy.
Kilka minut później byliśmy pod domem. Wzięliśmy reklamówki z zakupami, po czym zanieśliśmy je do środka.
(YJ)- Macie moje truskawki?
(YY)- Gdzie moje mleko!
(J)- Kupiliście zieloną herbatę?!
Cała trójka zaczęła się przekrzykiwać i wyrywać reklamówki z naszych rąk.
Zaraz za nimi stał Jaebum z kamienną twarzą, pewnie myślał o tym, czy nie założyć przedszkola specjalnie dla niektórych mieszkańców tego domu.
Pokręciłem głową na ten widok i z mięsem udałem się do kuchni.
Będąc w pomieszczeniu postawiłem produkty na blacie i sięgnąłem do lodówki po jakiś jogurt.
(JB)- Pamiętaj, że za dwie godziny wychodzimy.
(M)- Okej.
Chłopak wyszedł z kuchni, co zrobiłem i ja, zaraz po tym, jak dokończyłem jedzenie.
Time Skip
Jaebum zaparkował przed średniej wielkości domem jednorodzinnym. Był w kolorze jasnego brązu, co powodowało, że wyróżniał się na tle otaczających go białych domów.
Wyszliśmy z auta od razu kierując się do niskiej białej furtki. Złapałem za klamkę i pchnąłem drzwiczki wchodząc na podwórko.
Chwilę później cała nasza trójka stanęła przed ciemnymi drewnianymi drzwiami. JB uniósł rękę i zapukał w nie.
(L)- Hej!
Lily otworzyła nam drzwi, a my weszliśmy do środka.
(JB)- Cześć, jak tam u ciebie?
W momencie kiedy oni ze sobą rozmawiali ja miałem chwilę by rozejrzeć się po salonie i kuchni, jedyne pomieszczenia jakie można było zobaczyć z przedpokoju.
Salon miał kawowe ściany i białe meble, a kuchnia zachowana była w białych i szarych odcieniach. Było tu przytulnie.
(YJ)- Mark! Idziesz?
Youngjae wyrwał mnie z moich myśli.
(M)- Ach, tak jasne.
Weszliśmy do salonu, na kremowej kanapie siedzieli już Jaebum i Lily. Usiadłem obok dziewczyny i popatrzyłem na dwójkę głęboko pogrążoną w rozmowie. Youngjae usiadł natomiast na fotelu niedaleko mnie i rozłożył się wygodnie.
(L)- Jesteście może głodni?
(JB, YJ, M)- Bardzo.
Zaczęła się z nas cicho śmiać, ale i tak wstała i pokierowała się do średniej wielkości kuchni. Nasza trójka spojrzała na siebie i uśmiechnęła się. Jedzenia nigdy za mało.
Kilka minut później wszyscy siedzieliśmy przy stole w jasnej jadalni i jedliśmy naleśniki, które szybko zrobiła nam Lily. Oczywiście były dobre, w końcu ona je zrobiła..
Ja wcale o tym nie pomyślałem.
Time Skip
(L)- Cześć! Mam nadzieję, że kiedyś jeszcze przyjedziecie.
(YJ)- Nie martw się, zobaczysz nasz jeszcze nie raz!
Właśnie wychodziliśmy, bo Jinyoung do nas dzwonił i mówił, że potrzebuje pomocy.
Wsiedliśmy więc do auta, a Jaebum odpalił silnik.
(M)- Do zobaczenia!
I odjechaliśmy z dala od jej domu. Pół godziny później znaleźliśmy się na naszej posesji. Wyszliśmy z auta i udaliśmy się do środka słysząc głośne krzyki.
(JY)- ODŁÓŻ GO TAM GDZIE BYŁ!
(BB)- ALE NIE MOGĘ GO TAK ZOSTAWIĆ!
Straciłem jakiekolwiek chęci do otworzenia drzwi, ale i tak wszedłem do środka, a zaraz za mną byli moi przyjaciele.
Sytuacja jaką zastaliśmy była dość.. dziwna. Kawałki papieru latały po całym domu, kilka krzeseł w jadalni było poprzewracanych, a firanki zdarte. Chyba nie chcę wiedzieć co tu się stało.
(JY)- Jesteście w końcu, powiedzcie mu coś.
Na środku salonu stał Jinyoung pełen furii, a na przeciwko niego BamBam z malutkim białym kotem w rękach.
(BB)- Nie będą mi nic mówić, bo ja mam rację!
Westchnąłem głęboko i postanowiłem, że zignoruję tą sytuację. Usiadłem na -o dziwo- nienaruszonej kanapie obok reszty naszego zespołu i wraz z nimi zacząłem oglądać film kompletnie nie zwracając uwagi na kłótnie w tle.
⊙⊙⊙⊙⊙⊙⊙⊙⊙⊙⊙⊙⊙⊙
Hello its me
dawno mnie tu nie było, wiem, ale nie bijcie proszę :c
miałam po drodze dużo komplikacji no i wyszło tak a nie inaczej, ale mam nadzieję, że mi to wybaczycie i dalej będziecie to czytać xx
+ wiem, że rozdział nie jest długi, następnym razem się postaram.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top