1

Mark pov.

- ..IŁEM ODDAJ MI TO!
- TYLE, ŻE TO JA PIERWSZY MIAŁEM PILOTA W RĘCE!
- PO PROSTU MI GO ODDAJ OKEJ, ZARAZ ZACZNIE SIĘ  BIEDRONKA, A JA MUSZĘ  WIEDZIEĆ CO DZIEJE SIĘ  Z MARINETTE I ADRIENEM..!

Przez tą  głośną  wymianę  zdań moich przyjaciół, obudziłem się  po czym ledwo przytomny spojrzałem na zegar. Dopiero po ósmej? Mamy przecież  sobotę, mogłem pospać dłużej..
Powoli podniosłem się z łóżka i zobaczyłem Jacksona i Yugyeoma, którzy zabijali się wzrokiem. No bo kto inny mógłby  o tej porze kłócić się o pilota..

(M)- Moglibyście mi to w jakiś sposób wytłumaczyć..?
(J)- MARK HYUNG!!! Wiesz na pewno jak bardzo kocham tą  bajkę! A Yugyeom nie chce pozwolić  mi oglądnąć..

Popatrzył na mnie z miną zbitego psa. Ja jednak widząc młodszego od nas chłopaka, który był o krok od rozpętania kolejnej "wojny" szybko wybiegłem z pokoju zamykając za sobą  drzwi. Kiedy w końcu znalazłem się na korytarzu, głęboko westchnąłem i stwierdziłem, że pójdę na dół i zjem śniadanie.
Kilka sekund później stałem już w kuchni, jednak nie miałem pojęcia co takiego mam zjeść. W końcu do kuchni wszedł Jinyoung z szerokim uśmiechem na twarzy.
(JY)- Hej Mark, zrobić ci gofry?
(M)- Gdybyś mógł, z chęcią zjem~
Uśmiechnął się ponownie i powiedział, żebym poczekał w salonie. Dlatego też poszedłem tam i usiadłem na kanapie zaraz obok Jaebuma.
(JB)- Razem z Youngjae idziemy dzisiaj do Lily, masz zamiar pójść z nami?
(M)- Jasne! Z chętnie poznam lepiej.

Po około piętnastu minutach Jinyoung krzyknął, że  śniadanie jest gotowe. Cała nasza siódemka zebrała się w kuchni i zaczęliśmy jeść bardzo dobre gofry.
Patrzyłem uważnie na przyjaciół, BamBam dopiero co wstał, o czym świadczą roztrzepane włosy, Jackson i Yugyeom nadal mierzą się nawzajem wzrokiem pełnym nienawiści, Youngjae zajęty zabawą z Coco, Jinyoung czytający gazetę i Jaebum, który cieszył się ze spotkania z kuzynką. Poranki są  najlepsze.

(JB)- Wychodzimy o czternastej Mark, więc bądź gotowy!
(M)- Jasne.
Wstałem od stołu i zebrałem od wszystkich brudne naczynia, po czym włożyłem je do zmywarki. Zaraz potem poszedłem do swojego pokoju mijając salon, w którym kłócili się Jackson i Yugyeom.
(M)- Nie wierzę w nich..
W końcu ruszyłem dalej, a kiedy znalazłem się w pokoju otworzyłem szafę i wyciągnąłem z niej czarne rurki wraz z białą koszulką na długi rękaw. Wszedłem z tymi rzeczami do łazienki, która znajdowała się w tym samym pomieszczeniu.
Umyłem się, po czym założyłem wcześniej przygotowane ciuchy. Zaraz potem wyszedłem z łazienki, a następnie znalazłem swój telefon, pokazywał on godzinę dziesiątą.

Nie wiedząc co ze sobą zrobić wróciłem do salonu gdzie zobaczyłem cały zespół. Oglądali jakiś film, nie chciałem im przeszkadzać, więc po prostu usiadłem na kanapie nic nie mówiąc.
W myślach odtworzyłem wizerunek Lily, kiedy pierwszy raz się spotkaliśmy naprawdę mi się spodobała. I lekko przestraszyła, ale mniejsza..
Z myśli wyrwał mnie BamBam, pytając czy jadę z nim i Jingyoung iem do sklepu.

Chwilę później znalazłem się w samochodzie, nie rozmawialiśmy w ogóle, ale nikomu to nie przeszkadzało. Po kolejnych piętnastu minutach byliśmy już pod wielkim supermarketem. Wyszliśmy z auta i poszliśmy w stronę budynku.

(M)- Co tak właściwie mamy kupić?
(JY)- Mieliśmy zamiar zrobić grilla wieczorem, więc to co na niego potrzebne! Jaebum prosił też o kurczaka.. Youngjae z tego co wiem chciał chyba truskawki..
(BB)- Yugyeom chciał kakao i dużo mleka, no a Jackson podajrze, że trochę żelków i zieloną herbatę~
(JY)- A tak to bierz co chcesz, tylko nie za dużo, bo milionów to ja przy sobie nie mam!
(M)- Nie ma problemu~
Następnie Jinyoung rozdzielił nasze zadania i każdy ruszył w swoją stronę.

Poszedłem na dział mięsny i wybrałem to, co najlepsze. Wziąłem duużo mięsa, bardzo. Ale to u nas normalne, mięso jest po prostu najlepsze.
Kolejnym przystankiem były chipsy i alkohol. Po to drugie wrócę się na końcu, ale wziąłem ze sobą chrupki bekonowe, pizzowe, czosnkowe i cebulkowe. Patrząc na wózek jest tego ogrom, ale założę się, że zniknie w jeden, góra dwa dni..

Moim następnym celem były słodycze, czyli krótko mówiąc najtrudniejszy wybór. Szybko znalazłem odpowiednią alejkę i od razu zabrałem się za wybieranie żelek. 

Z myśli wyrwały mnie dopiero ciche przekleństwa dochodzące z mojej lewej strony. Odwróciłem głowę by popatrzeć na właścicielkę dziwnie znajomego głosu. Całkiem mocno zdziwiłem się, kiedy zobaczyłem Lily, do której mamy zamiar dzisiaj wpaść.

(L)- No cholera jasna, po co robią takie wysokie półki w tych sklepach? Może jeszcze niech wywieszą kartkę z napisem "Czekolada niedostępna dla osób niskich"?!

Na ostatnie zdanie z jej ust zaśmiałem się cicho, co niestety usłyszała i gwałtownie odwróciła się w moją stronę. Lekko zdezorientowana i zaskoczona spojrzała na mnie, by następnie przybrać obojętny wyraz twarzy.

(L)- O, hej Mark. 

(M)- Hej Lily, mogę ci jakoś pomóc?

(L)- Eh, no, jeśli byś mógł.. zdejmiesz mi czekoladę? Tą z oreo proszę!

Uśmiechnąłem się do niej i zrobiłem to, co powiedziała przy okazji biorąc też orzechową dla siebie. Podałem jej opakowanie, za co podziękowała i zaczęła się oddalać.

(M)- Do zobaczenia później!

Na moje słowa jedynie machnęła ręką i mruknęła coś pod nosem. Ponownie się zaśmiałem. 

Ta dziewczyna jest bardzo ciekawa.


~~~~~~

Hej hej, witajcie w pierwszym rozdziale wersji poprawianej c:

Pierwsze co, to chcę przeprosić za błędy lub dziwne rozmieszczenia tekstu, ale wystąpiły lekkie komplikacje. Jest to związane też z tym, że rozdział pojawił się dopiero teraz. 

A tak ogólnie, to mam nadzieję, że podoba wam się to co piszę ^^ Zdziwiliście się może trochę czytając to, hahah?

Mile widziane są komentarze, chciałabym poczytać co o tym myślicie i czy macie może jakieś pytanka! 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top