Rozdział 10

^Po Szkole^ ( W szkole nic się ciekawego nie działo więc od razu będę pisać co się dzieje w domu ^^)

*Perspektywa Macieja*

Wracaliśmy z Dominiką do domu za rękę śmiejąc się i wygłupiając lecz będąc już na naszej ulicy miny nam zrzedły, nasz Dom został spaliny. Kto mógł to zrobić?! Ej chwila! Przecierz w środku byli Skkf i Stu! Co z nimi?! Popatrzeliśmy po sobie i podbiegliśmy do policjanta który stał przy jednym z wozów policyjnych.

-Co tu się stało?!- spytała podenerwowana Domi.

-Państwo tutaj mieszkają?- spytał się mężczyzna

-Tak.- odpowiedziałem

-Był pożar w domu, dwie osoby ciężko ranne przewieziono do szpitala na Władysława 4 ( nie ma takiej ulicy więc nie szukajcie 8) ) na razie ustalamy przyczyny podpalenia.- powiedział policjant. Spojrzałem na Dominike która była blada jak ściana i miała łzy w oczach. Dwie osoby ucierpialy, czyli Florek i Stuart jej najlepsi przyjaciele. Nie mogłem patrzeć jak tak stoji bez życia i wogule więc postanowiłem coś z tym zrobić.

-Kotek chodź idziemy do szpitala zobaczyć co z nimi ok.?- spytałem uspokajającym głosem ona tylko kiwnęła lekko głową na tak. Objołem ją ramieniem i przytuliłem do siebie. Poszliśmy w strone szpitala który był stosunkowo nie daleko, 10 minut drogi. Szliśmy powoli ( co jest dziwne bo powinni biec ale nie wnikam :/ 8) )kiedy doszliśmy do szpitala podeszliśmy do recepcjonistki i spytałem.

- Wie pani gdzie leżą, Florian Skowron oraz Stuart Burton?

-Są państwo kimś z rodziny?- spytała podejrzliwie

-Tak ja jestem siostrą Floriana a on jest bratem Stuarta.- odpowiedziała cicho Dominika.

-Pan Burton lerzy w pokoju 123 a Pan Skowron w Sali 124.- odpowiedziała uprzejmie

-Dziękujemy- powiedziałem do recepcjonistki i odeszliśmy. Poszliśmy do tych sal i zauwarzyliśmy że ich tam nie ma.

-Przepraszam państwo są z rodziny któryś z tych chłopców?- spytał się podchodzący do nas lekarz-Tak- powiedziała Dominika

-Dobrze zapraszam do mojego gabinetu- powiedział uprzejmym głosem. Poszliśmy za nim i kiedy już byliśmy w pokoju spytałem się

-Panie doktorze co z nimi?- spytała Misia

*Perspektywa Dominiki*

-Niestety mam złe wieści, jednego z mężczyzn udało się uratować ale niestety drugi miał zbyt dużo obrarzeń wewnętrznych i zewnętrznych i nie udało się nic zrobić, zmarł z przyczyn spalonych organów wewnętrznych oraz zacadzenia. Pan... Burton jest teraz na operacji a pan Skowron... Niestety nie przerzył pożaru, robiliśmy co w naszej mocy jednak nie udało nam się go uratować. Bardzo mi przykro- powiedział Doktor a mój świat się zawalił, patrzyłam się w jedno miejsce, lekko oddychając, nie ruszając się. Nie mogę w to uwierzyć, Florek, ten miły zawsze spokojny chłopak spalił się żywcem, a to wszystko przez to że mnie poznał. Nie to nie przez to, to przez Antonego, jestem pewna że to on podpalił dom. Myślałam wściekła. Teraz mam ważniejszy powód żeby zabić tego skurwysyna, „Aż tak chcesz się mnie pozbyć? Przecież jestem twoim przyjacielem." „Wypierdalaj z mojej głowy ty chory psychicznie pojebie! Niech tylko cię spotkam to ci nogi z dupy powyrywam ty głupi śmieciu! To przez ciebie Florian nie żyje!" „ Jesteś tego pewna? A może to jednak nie ja i posądzasz niewinnego. Może to twój chłoptaś podpalił kuchnie i upozorował pożar?" „ A ty niby z kąd znasz całe wydażenie hmm? Zresztą po co Maciek miał by to robić co?" „Bo jest zazdrosny o ciebie?" „ Nie on by czegoś takiego nie zrobił to byłeś na pewno ty!" „ No i co z tego. Minus jeden idiota na świecie" „ Ja ci dam idiote!!!! O północy na polanie niedaleko mojego domu chuju, wyrównamy rachunki i zakończymy to raz na zawsze" „ To do zobaczenia o północy kochanie" -Panie doktorze mogę go zobaczyć?- spytałam cicho

- Naturalnie, proszę za mną, tylko to może być ohydny widok ponieważ większość ciała jest spalona i..

-Widziałam gorsze rzeczy- przerwałam

-Dobrze a więc zapraszam do kostnicy- powiedział i wstał. Razem z Maćkiem poszliśmy za nim, po pięciu minutach byliśmy w kostnicy, Doktor otworzył jedne z łóżek i ukazało nam się ciało Floriana, całe spalone, nawet nie wyobrażam sobie jak mogło to boleć jak został spalony żywcem. Czułam że mam łzy w oczach a po chwili leciały mi ciurkiem po policzkach, zaczełam łkać, miałam ochote kogoś zabić za to co się stało Florkowi. Wtuliłam się w Maćka który objął mnie i jeszcze bardziej przytulił, po chwili poczułam coś mokrego przy uchu, okazało się Że Maciek też płacze. Staliśmy tak i płakaliśmy wtuleni w siebie a pan Doktor stał i patrzał się na nas smutnym wzrokiem.

-Dziękuje że pozwolił nam pan go zobaczyć- powiedziałam smutno po oderwaniu się od Macieja.

-Nie ma za co dziękować, widzę że zalerzało pani na bracie.- powiedział smutno doktor

-I to jeszcze jak- odpowiedziałam

- To my już pójdziemy czekać aż Stuart wyjdzie z operacji

-Dobrze- powiedział i posłał nam pokrzepiający uśmiech. Wraz z Rembolem poszliśmy na odpowiednie piętro, Maciek usiadł a ja natomiast chodziłam w kółko wymyślając co rusz nowe sposoby torturowania Antonego, wkońcu nie wytrzymałam atmosfery i już drugi raz w tym miesiącu Pierdolnełam nogą o ścianę i warknęłam cicho „Kurwa"

-Misiek spokojnie- próbował mnie uspokoić Maciek.

-Jak ja mam być kurwa spokojna jak Stu jest operowany a Florek został spalonu żywcem?!- wżasnełam.

-Daj mi swój telefon- powiedział

-A na chuj ci mój telefon?!- spytałam

-Po prostu mi go daj i usiąć- powiedział stanowczo

-Masz- powiedziałam dając mu rzecz o któją prosił- Ale siadać nie zamierzam.

-Usiąć, proszę cię, pochodzisz sobie jak wróce a na razie siadaj i siedź- powiedział tak samo jak wcześniej

-Niech ci będzie- powiedziałam zrezygnowana i usiadłam a Maciek gdzieś poszedł i wrócił po pięciu minutach

-Oddaje twoją własność- powiedzał a ja tylko wziełam telefon i znowu zaczełam chodzić w kółko wkurwiona jak nigdy dotąd, po chwili zobaczyłam dwie osoby biegnące w moją strone, nie przejełam się nimi i daje chodziłam wkurwiona z chęcią Mordu w oczach. Kiedy stałam tyłem do tych osób to to właśnie one omało mnie nie zabiły.

-Kam! Wszystko dobrze? Nic ci nie jest? Co się stało?- zadawała pytania... Agata! I Dezy też tutaj był!

-Co wy tutaj robicie?!- wrzasnęłam

-Jesteśmy tutaj ponieważ Maciek po nas dzwonił i mówił że sam sobie nie da rady z uspokojeniem ciebie więc zadzwonił po nas a jako że ja i Aga byliśmy w pobliży to przyjechaliśmy jak najszybciej się dało, powiedz co się stało?- wyjaśnił Dezy

-To się stało że Florian umarł bo Antony podpalił mi dom!!!!- wrzasnęłam

-Przacież Antony niw żyje, sama go zabiłaś.- próbowała mnie uspokoić Agata

- On żyje i o północy rozprawie się z nim raz na zawsze nawet jeśli zgine, nie pozwole żeby jego jebana noga powstała na tej ziemi jeszcze raz!- warknęłam

-Nie pozwole ci- powiedział tym razem Maciek

-A to niby dlaczego?! Ten chuj zasłużył sobie na śmierć w męczarniach a ja bardzo chętnie będę jego katem i nic ani nikt mnie nie powstrzyma i nie mam zamiaru z tego zrezygnować!- powiedziałam mu w oczy

-Nie pozwole ci iść na to spotkanie ponieważ nie chce stracić naj ważniejszej osoby na świecie, moim świecie. Misia jesteś całym moim światem, bez ciebie jestem pusty, a z resztą nie chce cię stracić, więc albo idę tam z tobą albo zostajesz w domu i nigdzie nie wychodzisz- powiedział

-Maciek nie mogę cię stracić, za bardzo cię kocham a ten chory psychicznie ruski pojeb może cię skrzywdzić a ja na to nie pozwole a zresztą, wezme ze sobą Dezego i Agate oni mi pomogą, nie będę tam sama, on był głową tego wszystkiego ale to nie on wszystkich wytrenował, znam jego słabe punkty i on zna moje więc to będzie...- niedokończyłam bo Maciej mnie pocałował (No co? Musiałam ją jakoś uciszyć bo już brakowało mi pomysłów XD  My fuck logick)

-Kochanie nie pozwole ci nigdzie iść chyba że pójde z tobą, nie obchodzi mnie to że mogę zginąć, wole zginąć za osobe którą kocham niż widzieć jak ta osoba umiera ponieważ mnie tam nie było, Kocham cię- powiedział spokojnym tonem i mnie przytulił, znowu się rozkleiłam, wtuliłam się w niego i płakałam, ryczałam jak małe dziecko. Maciek stał i głaskał mnie po plecach, to było najlepsze co teraz mógł zrobić.

Nie bijcie błagam!!!!*kitra się pod stołem* Ktoś umrzeć musiał no niestety, taki mamy klimat ;-; Ale spokojnie, bez nerwów mam co do jego śmierci plany 8) Pamiętacie tamto selfie? Ono się dużo do tego przyczyni 8) Kto nie ogarnia to wypinkalać oglądać Life is Strange!!!! W trybie NOW!!! Macie odcinek nawionzujący do tego co chce zrobić ;) NAPLECIAK ŻĄDZI!!!!

Bajo!!!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top