XI
- Nie wierzę, że się dostałem! Że mnie przyjęli! - powiedział podekscytowany Jimin, kiedy wyszli z budynku w kierunku samochodu. Prawie podskakiwał idąc ramię w ramię ze starszym. - Keone! Przecież on robił teledysk Justina Biebiera! Tego. Justina. Biebera. Ja nie wierzę. Widziałeś jak oni tańczyli? Jak oni mnie w ogóle wybrali?
- Mówiłem, że jesteś dobry. - odpowiedział krótko Jeon, na którego twarzy widniał uśmiech. Park gadał jak katarynka, ale to był pierwszy raz, kiedy mu to nie przeszkadzało. - Jedziemy coś zjeść? - zapytał, kiedy wsiedli do auta.
- Uu, zabierasz mnie na randkę? - Jimin poruszył zabawnie brwiami. Jego twarz wykrzywiona była w radosnym grymasie. Był taki szczęśliwy i pierwszy raz w życiu mógł powiedzieć, że był z siebie dumny.
- Zapomnij. Odwiozę cię do domu. - zaśmiał się czerwonowłosy od razu zmieniając decyzję.
- Sugerujesz, że nie jestem wystarczająco ładny? Że nie poszedłbyś, ze mną na randkę? Wstydzisz się mnie... Rozumiem. - wyraz twarzy Parka zmienił się na smutny, kiedy przeniósł wzrok na swoje kolana. Oczy Jungkooka rozszerzyły się w niedowierzaniu.
- J-ja-- - starszy nie wiedział nawet co powiedzieć, tak bardzo blondyn go zaskoczył. Jeszcze bardziej jednak zdziwił się, kiedy młodszy nagle parsknął śmiechem i uderzył go w ramię.
- Ale ty jesteś głupi Jeon. - śmiał się tak, że w jego oczach pojawiły się łezki. - Jedźmy na to jedzenie, bo umieram z głodu.
- Głupi bachor. - starszy przewrócił oczami, jednak nie mógł powstrzymać małego uśmieszku, który wkradł się na jego twarz.
---
- Dzięki Jungkook. - powiedział Jimin, kiedy dojechali do mieszkania młodszego po obiedzie. Wcześniej tego nie powiedział, ale naprawdę był wdzięczny za to, że czerwonowłosy zapewnił mu możliwość walki do udziału w kursie. Dlatego też po raz pierwszy użył jego imienia. Nie wiedział dlaczego wyższy to zrobił, niczego od niego nie oczekiwał, ale mógł śmiało powiedzieć, że to był najlepszy prezent jaki dostał w tym roku, jeśli nie w całym życiu.
- Słucham? - Jeon odwrócił głowę w stronę młodszego.
- Dzięki Jungkook. - powtórzył.
- Czekaj, nie dosłyszałem. - zaśmiał się czerwonowłosy.
- Pieprz się Jeon. - młodszy po uderzył go w ramię marszcząc mały nos.
- Nie ma za co Jimin. Naprawdę masz talent. Szkoda go marnować. - blondyn odwrócił się do starszego robiąc minę.
- Weź przestań, bo się zarumienię. - powiedział sarkastycznie.
- Mała wredota. - wyższy przewrócił oczami. - Idź już, bo mam cię dość.
- I vice versa. - odpowiedział niższy, po czym pochylił się i krótko pocałował usta czerwonowłosego. - Do zobaczenia Jeon. - dodał i wyszedł.
Jungkook zdziwiony gestem blondyna siedział jeszcze chwilę w samochodzie patrząc jak młodszy wchodzi do bloku. Pokręcił głową z niedowierzaniem i zaśmiał się pod nosem, po czym ruszył do klubu. Musiał dzisiaj pozałatwiać tam kilka spraw. Jego humor był naprawdę dobry. Nawet nie spodziewał się, że może spędzić całkiem przyjemnie czas z Parkiem. Młodszy coraz częściej go zaskakiwał i coraz bardziej interesował. Jednak nadal miał w głowie jeden fakt. To przez niego stracił skrzydła. To przez niego jego życie się zawaliło i Jungkook nie mógł od tak o tym zapomnieć. Kiedy dojechał na miejsce, jego humor już nie był taki dobry. Cała ta sytuacja zaczęła go przytłaczać. Nawet jeśli faktycznie polubiłby Jimina, przecież ten i tak by umarł. On nie miał takiego szczęścia. Nie mógł umrzeć, choćby nie wiadomo jak się starał. Przytłoczony negatywnymi myślami wszedł do klubu. To co zastał zaraz po wejściu naprawdę go zdziwiło.
- Co? - powiedział głośno, kiedy zobaczył Hoseoka i Yoongiego, którzy właśnie byli w trakcie sesji obściskiwania na blacie. - Co tu się dzieje? - zapytał, kiedy oderwali się od siebie z uśmiechami na ustach.
- Uh bracie, zapomniałem ci powiedzieć. My jakby... Jesteśmy razem. - Hobi wyszczerzył się do Jungkooka, po czym spojrzał na Yoongiego, który odwzajemnił grymas.
- Ile wy się znacie? - czerwonowłosy uniósł brwi, a jego brat przewrócił oczami.
- Wystarczająco. - odpowiedział krótko, po czym zszedł z blatu i pocałował krótko swojego chłopaka. - Jungkook musimy porozmawiać. - oznajmił, po czym udał się na zaplecze, a za nim to samo zrobił właściciel klubu.
- Serio jesteś z Yoongim? - zapytał tak szybko jak Hoseok zamknął drzwi.
- Tak.
- Wiesz jaki on jest prawda? Ciągle z kimś sypia. Zaraz zrobi cię w chuja. - mimo, że jasnowłosy był jego przyjacielem to Hobi był jego bratem i nie chciał, żeby potem przychodził do niego płakać.
- Już tego nie robi. - oznajmił pewnie niższy.
- Skąd może-- ah zapomniałem. Jak mogłem zapomnieć? - przecież Hoseok wyczuwał kłamstwa. Czasem zazdrościł mu jego daru. Mógł go używać i nie musiał się przy tym obawiać, że zostanie nakryty. Jungkook nie mógł korzystać ze swojego nawet jeśli by chciał. Wzbudziłoby to za dużo pytań. - O czym chciałeś porozmawiać?
- Ah właśnie. Nie uwierzysz kto tu dzisiaj był. - powiedział, a czerwonowłosy zmarszczył brwi oczekując na odpowiedź. - Namjoon.
- Kim Namjoon? Brat, któremu obciąłem skrzydła? - Jungkook wytrzeszczył oczy zdziwiony, a Hoseok pokiwał twierdząco głową. - Co on tutaj robił?
- Szukał pracy. Powiedziałem, żeby przyszedł wieczorem, bo cię nie ma. Nie wiedziałem, że przyjdziesz.
- Czego on może ode mnie chcieć? Czemu on mnie nie nienawidzi? - zapytał brata, a może bardziej siebie. Gdyby on teraz spotkałby Taeyonga bardzo prawdopodobnie przyjebał by mu w ryj za to, że pozbawił go skrzydeł. Nawet jeśli nie z jego winy, to on dokonał tego ostatecznie.
- Nie wiem Jungkook, ale uważaj na niego. Wiesz, że on jest odporny na wszystkie dary. Mam złe przeczucia. - powiedział Hobi, po czym wręczył bratu numer telefonu Namjoona.
---
- Kopę lat! - powiedział Namjoon, kiedy wszedł do gabinetu Jungkooka jeszcze tego samego wieczora. Czerwonowłosy podszedł do brata i przybił mu piątkę na przywitanie. - Wcale się nie zmieniłeś. - dodał.
- Co cię sprowadza w moje skromne progi? - zapytał właściciel klubu siadając na kanapie.
- Nic konkretnego. Słyszałem, że jesteś w okolicy, więc postanowiłem odwiedzić braciszka. - starszy uśmiechnął się zajmując miejsce obok.
- Słuchaj przepraszam za to, że odciąłem ci skrzydła. Wiesz, że musiałem. - powiedział Jungkook ze skruchą. Wyraz twarzy Namjoona zmienił się na moment, jednak zaraz pokręcił głową i uśmiechnął się miło.
- To była moja wina. Moja głupota. Teraz jesteśmy w tym samym miejscu. Słuchaj nie potrzebujesz może DJ'a? Skoro Hoseok też tu pracuje możemy zrobić rodzinny biznes. - zaśmiał się, a Jungkook wzruszył ramionami.
- DJ'ów nigdy za wiele. - uśmiechnął się młodszy. Cieszył się, że Namjoon nie miał do niego żalu. Prawdę mówiąc nie potrzebował nowych pracowników w klubie, bo był zadowolony z kadry, ale potraktował to jako swego rodzaju rekompensatę za to co zrobił starszemu. Wyrzuty sumienia co prawda naszły go dopiero, kiedy sam stracił skrzydła. Wtedy zrozumiał brata i czuł się winny, że nie dość, że pozbawił Namjoona najcenniejszego skarbu, to jeszcze uważał go za głupca. Co za ironia, że sam utknął w tym samym miejscu. Sam pozostał w tym beznadziejnym świecie na zawsze. Przez Park Jimina.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top