III
Minęły cztery tygodnie odkąd Jimin dostał pracę w klubie. Był bardzo zadowolony z warunków i zarobków, bo po zaledwie czterech występach mogli już razem z Tae myśleć o zmianie mieszkania na większe. Praca bardzo podobała się chłopakowi. Uwielbiał chodzić do klubu, uwielbiał być podziwianym przez ludzi. Każde spojrzenie pełne pożądania sprawiało, że czuł się cudownie. Naprawdę to lubił, ale na dzisiejszy dzień cieszył się jeszcze bardziej. Dzisiaj miał nadejść dzień, na który tak bardzo czekał. Przez ostatnie tygodnie Jeon przespał się z każdym z tancerzy, więc w końcu nadszedł czas na niego. Sam nie wiedział dlaczego aż tak ciągnęło go do mężczyzny. Może trochę zazdrościł Tae? Po za tym to byłaby dla niego dodatkowa gotówka, więc mógłby sobie kupić nowy telefon, bo ten jego doprowadzał go już do szału. Miał po prostu zamiar spędzić dzisiejszą noc z Jeonem i nie miał zamiaru się z tego tłumaczyć.
Rutyna przed występami zawsze wyglądała tak samo. Piątka tancerzy przebierała się w różne stroje, zazwyczaj aniołków, malowali się wzajemnie, pili kilka kieliszków i wychodzili na scenę. Jimin od razu skierował się do swojego podestu, na którym zawsze tańczył i rozpoczął show. Miał dzisiaj jeszcze więcej pewności siebie, dawał z siebie wszystko, swoimi kuszącymi ruchami powodując problem w spodniach niejednego obserwatora. Występ się skończył, a grupka chłopaków poszła do garderoby. To zawsze był ten moment, kiedy Jeon przychodził po jednego z nich, żeby spędzić z nim noc. Chłopak nie mógł się doczekać tego momentu. To już był ten czas. Jeon nie miał wyboru, musiał wybrać właśnie jego. Jakież było jego zdziwienie, kiedy minęło już pół godziny, a czerwonowłosy dalej się nie pojawił. Czyli jednak miał coś do niego? Wcześniej myślał, że może wyolbrzymiał nieprzychylną reakcję mężczyzny na jego nazwisko, ale może to nie było wyobrażenie? A może po prostu nie był dla niego wystarczająco dobry? W końcu Tae był od niego dużo przystojniejszy. Miał szczupłą, symetryczną, śliczną twarz, piękne dłonie i zgrabne ciało. Cała pewność siebie uleciała z Jimina, jak powietrze z przebitego balona. Mógł od początku domyślić się, że to on jest nie tak, a nie myśleć, że po prostu przyjdzie czas na jego marną osobę. Teraz czuł się cholernie głupio. Jak w ogóle mógł pomyśleć, że ktoś taki jak Jeon się nim zainteresuje?
- Ej, może się dzisiaj najebiemy? - zaproponował chłopakom chcąc jak zwykle zapić smutki w alkoholu. Prawdopodobnie domyślali się oni co było powodem nagłej zmiany w humorze Jimina, ale pozostawili to dla siebie.
Tancerze od razu zgodzili się na propozycję blondyna i już zaraz całą piątką poszli na główną salę w klubie. Dotarli do lady, gdzie Jimin od razu zamówił całą tackę szotów. Skoro on zaproponował picie, to chciał postawić kilka kolejek swoim kolegom. Kiedy opróżnili po cztery szoty w dość szybkim tempie, Jimin mógł już odczuwać pierwsze skutki alkoholu. Na jego twarz wpełz charakterystyczny uśmieszek, a rozterki nagle przestały być aż tak istotne. Kogo by interesował jakiś tam Jeon?
Tymczasem mężczyzna wrócił na dół ze swojego apartamentu, w którym zostawił jakąś kobietę. Nawet nie pamiętał jej imienia, ale wiedział, że to był ostatni raz kiedy ją widzi. Kiedy wszedł do Hell od razu podszedł do Yoongiego, który siedział w loży i sącząc drinka przyglądał się ludziom na parkiecie. Często to robił. Jungkook zajął miejsce obok jasnowłosego i gestem ręki przywołał jednego z barmanów, który przyniósł mu martini.
- Hyung, może zawołamy aniołki? Z chęcią bym się przespał z tym przyjacielem Jimina. - na samo wspomnienie tego imienia czerwonowłosy zacisnął pięści.
Mężczyzna pałał do mniejszego ogromną nienawiścią, którą dodatkowo potęgowało silne pożądanie, jakim darzył chłopaka. Jeon mógł się oszukiwać, ale po każdym tańcu blondyna musiał sobie szukać kogoś do zajęcia się jego problemem. Nienawidził go z całego serca, a to w jaki sposób na niego działał wręcz doprowadzał go do szału. Ironia losu. Miał ochotę powiedzieć, że nie, nie chce żeby tancerze do nich przychodzili. Domyślał się, że Jimin będzie go kusił jak zawsze, ale jeśli Yoongi chciał uwieść Tae postanowił jakoś to znieść. Kiwnął twierdząco głową, po czym Suga zawołał gestem ręki piątkę chłopców.
- Moi ulubieni tancerze. - przywitał nowe towarzystwo, kiedy każdy z nich zajął miejsce. Ku zdziwieniu Jungkooka Jimin zajął miejsce z dala od niego i całkowicie go ignorował. To było całkowicie przeciwne jego oczekiwaniom, ale nie zamierzał narzekać. Yoongi od razu przywołał barmana, po czym zamówił tacę szotów. Jungkook oczywiście nie miał zamiaru ich pić, zamawiając przy okazji swój ulubiony drink. Kiedy dostali zamówione ówcześnie napoje czerwonowłosy zaczął sączyć słodkie martini z oliwką.
- Mówiłeś, że Jungkook jest super męski, a on pije drinki jak dziewczynka? - usłyszał dość głośne pytanie Jimina, skierowane do Tae. Uniósł brwi i zaczął wpatrywać się intensywnie w mniejszego. Każdy by zauważył, że blondyn był pijany i prawdopodobnie dlatego był taki bezczelny, ale Jungkooka to nie interesowało. Należał mu się szacunek, tym bardziej, że był jego szefem, a ten gówniarz nawet nie używał honoryfikacji.
- O kim mówisz? - w końcu przykuł na siebie wzrok Jimina i spojrzał na niego surowym wzrokiem. Blondyn tylko przewrócił oczami, po czym kontynuował rozmowę z Taehyungiem.
Czas mijał, a wraz z jego upływem rosła ilość spożytego przez towarzystwo alkoholu. Tae i Yoongi obściskiwali się już na kanapie, Jimin ledwo siedział, a reszta tancerzy gdzieś zniknęła. Jungkook przyglądał się żałosnemu widokowi chłopca, którego kiedyś uratował i zaczął po raz kolejny intensywnie nad tym rozmyślać. Czy gdyby wiedział jak będzie wyglądało życie młodszego, poświęcił by dla niego to swoje? Nie był tego pewny. Te dwadzieścia trzy lata temu widział w dzieciątku najczystszą osobę na świecie, a teraz widok zupełnie nie odpowiadał temu, czego się spodziewał. Westchnął opierając się o ścianę. Popełnił tak wielki błąd. Chciał cofnąć czas do momentu, kiedy nie wiedział kim był Park Jimin. Wolał myśleć, że to ktoś, kto naprawdę dobrze potrafił spożytkować swoje życie. Wolał myśleć, że uratowana istota, to przeciwieństwo tego, co prezentował sobą blondyn. Tak bardzo zajął się myślami, że nawet nie zauważył, kiedy Yoongi do niego podszedł.
- Yo hyung, mógłbyś zabrać do siebie Jimina? Jest najebany i Tae chce go pilnować, a ja naprawdę chcę się z nim przespać. Możesz powiedzieć, że zajmiesz się Parkiem, proszę? - niższy spojrzał na Jungkooka błagalnie, a ten jak zwykle, nie chciał mu zrobić przykrości więc po prostu pokiwał głową. Wiedział, że będzie tego żałował. - Dzięki hyung! Jesteś najlepszy. - uśmiechnął się, po czym razem wrócili do stolika, gdzie siedziała dwójka chłopaków.
- Spokojnie Tae, zajmę się Jiminem. - powiedział Jungkook tak szybko, jak usiadł w loży. Taehyung obdarzył go szerokim uśmiechem, po czym pociągnął Yoongiego za rękę do wyjścia. No i nadszedł ten moment. Jungkook spojrzał na Jimina, który wyglądał żałośnie. Był już w takim stanie, że czerwonowłosy miał pewność, że niższy nie będzie mógł nawet iść. Mimo widocznie złego stanu młodszy sięgał właśnie po kolejny kieliszek.
- Tobie już wystarczy Jimin, idziemy. - wyższy odtrącił rękę chłopaka, po czym wstał mając nadzieję, że jego towarzysz zrobi to samo.
- Nigdzie z tobą nie idę Jeon. - powiedział, a Jungkook czuł jak podnosi mu się ciśnienie. Nikt, nie miał prawa nazywać go z takim brakiem szacunku.
- Pan Jeon. - poprawił zaciskając zęby, po czym podszedł do chłopaka i złapał jego rękę, po czym pociągnął w stronę wyjścia.
- Zostaw mnie, nie prześpię się z tobą! - warknął oburzony blondyn, a Jungkook zaśmiał się na jego słowa. Jimin zmrużył oczy widząc reakcję starszego.
- Skąd ta zmiana? - zapytał czerwonowłosy zatrzymując się na chwilę.
- Odechciało mi się, wcale nie jesteś taki super za jakiego się uważasz Jeon. - wyższy uniósł brwi. Miał zamiar okrzyczeć go po raz kolejny za brak szacunku, ale bardziej skupił się na sensie zdania. Gdyby młodszy miał pojęcie jak bardzo nienawidzi tego kim jest, to za pewne teraz byłoby mu głupio, ale jednak Jungkook nie miał zamiaru wyprowadzać go z błędu.
- Masz rację. - powiedział krótko, po czym zaczął iść w kierunku wyjścia. Myślał, że szlag go trafił, kiedy odwrócił się i zobaczył blondyna pijącego kolejny kieliszek. - Zabiję Yoongiego jak tylko go spotkam. - mruknął do siebie, po czym podszedł do Jimina i przerzucił go sobie przez ramię powodując tym jego pisk. To było aż śmieszne jaki mniejszy był lekki i bezbronny, kiedy piąstkami uderzał pośladki starszego.
- Puść mnie, nigdzie z tobą nie idę! - marudził, na ramieniu Kooka, którego cierpliwość była dzisiaj mocno naciągana.
- To dla Tae, okej? - powiedział wiedząc, że prawdopodobnie argument zadziała. - Po prostu się zamknij, zaraz pójdziesz spać. - był niezbyt miły, ale nie dbał o to. Po za tym nie lubił tego chłopaka, nie miał zamiaru tego ukrywać.
- Masz na myśli mojego brata? - uniósł brwi. - No tak przecież dla niego można wszystko zrobić. Bo on jest taki fajny, przystojny i kochany. - mówił, a Jungkook zupełnie nie miał pojęcia o co mu chodziło. - Ja o tym oczywiście wiem, ale czasem jestem taki zazdrosny. - bełkotał bez sensu, kiedy jechali windą, a starszy miał ochotę założyć mu jakiś knebel, żeby móc przestać go słuchać. Kolejny powód, żeby nie lubić Parka. Buzia mu się nie zamykała, a Jeon naprawdę tego nienawidził.
Krótko mówiąc droga na czterdzieste czwarte piętro wydawała mu się być dziesięć razy dłuższa niż zwykle. Kiedy w końcu usłyszał upragniony dźwięk, a następnie informację o piętrze czuł się naprawdę szczęśliwy. Wszedł do swojego apartamentu ciągnąc za sobą małą marudę. Chłopak gadał dosłownie cały czas i dosłownie o wszystkim, nawet jeśli wyższy zupełnie go nie słuchał.
- Umyj się i załóż te ubrania, ja uszykuję ci łóżko. - powiedział wyraźnie i wolno do pijanego blondyna, którego zostawił w łazience. Po tych słowach udał się do pokoju gościnnego. Dopiero, kiedy do niego wszedł zdał sobie sprawę, że śpi tam dziewczyna, którą wcześniej tam zostawił. Westchnął głośno i udał się do salonu, żeby wyciągnąć jakąś poduszkę i koc Jiminowi. Po tym jak zostawił rzeczy zdecydował, że jeszcze coś zje i poczeka na chłopaka, żeby go poinstruować co do miejsca spania. Po około pół godziny zaczął się zastanawiać, czy Jimin jeszcze w ogóle żył, bo z łazienki nie dochodziły żadne dźwięki. Udał się do drzwi, żeby zobaczyć, że łazienka była pusta.
- Gdzie on polazł? - zapytał siebie, po czym zajrzał do pokoju gościnnego. Śpiąca tam dziewczyna nadal spała, a po Parku nie było nawet śladu. - Nie może być. - powiedział kierując się do swojego świętego pokoju, do którego nikt nie miał wstępu. Myślał, że go zabije, kiedy zobaczył Jimina śpiącego w jego ukochanym łóżku. Miał ochotę go obudzić i okrzyczeć, ale wiedział, że prawdopodobnie chłopak był zbyt pijany, żeby coś sobie z tego zrobić. Wziął dziesięć głębokich wdechów, żeby nie udusić blondyna, po czym podszedł do niego i niezbyt delikatnie podniósł. Młodszy jakby mechanicznie wtulił się w klatkę piersiową Jungkooka, który skrzywił się na ten gest. Szybko przeniósł go do salonu, gdzie zostawił na kanapie, po czym sam udał się do swojego pokoju, gdzie dopiero po zmianie pościeli mógł spokojnie zasnąć.
🐾 Mam nadzieję, że poniedziałek minął wam dobrze. 🐾
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top