I
Dwadzieścia trzy lata.
Właśnie tyle już trwała beznadziejna tułaczka Jungkooka po ziemi, a jej końca nie było widać. Chłopak zdążył już zapełnić swoje konto milionami przez ten czas, ale żadne pieniądze nie mogły zapewnić mu tego, czego teraz najbardziej pragnął. Zwyczajnej śmierci.
Nie raz obwiniał tamtego małego bachora i myślał co by było gdyby go stąd zabrał. Zastanawiał się czemu właściwie oddał swoje boskie życie dla jakiejś zwyczajnej istoty, szczególnie w chwilach takich jak te, kiedy jechał swoim czarnym kabrioletem, a na całej ulicy były korki.
- Możecie się do kurwy ruszyć? - krzyknął przywołując tym spojrzenia oburzonych ludzi, którzy właśnie przechodzili chodnikiem.
Były godziny szczytu. Normalnie o takiej porze czerwonowłosy nawet nie opuszcza swojego apartamentu, ale tym razem musiał załatwić dostawę alkoholu i narkotyków do jego klubu na dzisiejszy wieczór. Zazwyczaj zajmuje się tym Yoongi, który jest menagerem i zawsze to on załatwia te rzeczy. Czerwonowłosemu nawet nie chciało się brudzić rąk, szczególnie że zamierzał zostać w Seoulu trochę dłużej. Dzisiaj jednak Min przygotowywał jakąś niespodziankę do klubu, więc Kook musiał sam się zająć brudnymi sprawami.
Jeśli chodzi o Yoongiego, to chłopak ufał mu bezgranicznie w sprawie interesów. Współpracowali razem cztery lata, a jasnowłosy nigdy go nie zawiódł. Zawsze załatwiał najlepszy towar, najlepsze tancerki i najlepszych barmanów. Miał znajomości wszędzie, dzięki czemu nawet policja nie siedziała im na głowie.
- Ja pierdole, chcę moje skrzydła. - mruknął pod nosem, stukając niecierpliwie palcami w kierownicę. Nienawidził życia na ziemi, po czasie naprawdę zrozumiał samobójców. To co z jego punktu obserwacyjnego, jako anioła wydawało mu się fascynujące, było tak naprawdę do dupy. Nie dość, że ludzie byli chamscy, okropni i opryskliwi, to jeszcze miał wrażenie, że większość rzeczy została stworzona, tylko po to, żeby wkurwiać. Jedyne, co podobało mu się w życiu na ziemi to muzyka. I oczywiście seks. Nie ograniczał się. Kobieta, mężczyzna, europejczyk, azjatka, afroamerykanka, raz nawet przespał się z albinosem. Po za tym, że nudzili mu się partnerzy, sama czynność nigdy.
Po czasie, który wydawał się wiecznością łancuch samochodów ruszył i Jungkook mógł w końcu zjechać w odpowiednią uliczkę. Suga szczegółowo go poinstruował gdzie miał się udać i do kogo. W tym miejscu lepiej nie popełniać błędów. Nawet jeśli on był nieśmiertelny, to coś mogło przytrafić się któremuś z pracowników, a tego by nie chciał. Nadal miał sumienie i nienawidził jak krzywda działa się niewinnym ludziom.
Dotarł do wieżowca, gdzie zaparkował swoje ulubione auto na podziemnym parkingu. Według wskazówek jasnowłosego miał tutaj zaczekać, aż ktoś po niego wyjdzie. Tak też się stało. Podszedł do niego jakiś niski czarnowłosy chłopak. Nie był zbyt urodziwy, a szkoda, bo miał cichą nadzieję, że znajdzie tu sobie kogoś na dzisiejszą noc.
Chłopak, który przed chwilą przyszedł bez słowa poprowadził Jungkooka przez parking do windy, która otwierała się dzięki odciskowi palca młodszego. Czerwonowłosy był wdzięczny za tą ciszę, bo wprost nienawidził upierdliwych gaduł, takich jak na przykład jego brat Hoseok, który swoją drogą przyleciał za nim na ziemię. Czasowo oddał swoje skrzydła, żeby móc go pilnować. Jakby Jungkook był jakimś dzieciakiem, który sobie nie poradzi. Radził sobie. Radził sobie wręcz doskonale i mimo, że w głębi serca nienawidził tego życia, to nigdy nie przyznał się do tego przed nikim, a juz na pewno nie przed swoim bratem.
Jungkook z chłopakiem zjechali kilka pięter w dół. Wyższy zastanawiał się jakim cudem, ktoś mógłby lubić miejsce bez żadnego dopływu światła. Sam uwielbiał wschody i zachody słońca, dlatego w jego mieszkaniu były one doskonale widoczne zza ogromnych okien. Kiedy dotarli do odpowiednich drzwi, mały brunet wskazał gestem, żeby wyższy wszedł, co też zrobił. Wnętrze pokoju było dość ciemne, jedynie słabe światło biło od lampki na stole.
- Dzień dobry. - przywitał się Kook kłaniając się nawet jeśli osoba siedząca w fotelu siedziała do niego tyłem i nie mogła tego zobaczyć. Miał nadzieję jednak zrobić dobre wrażenie na ochroniarzach stojących po obu stronach fotela. - Jestem przyjacielem Sugi, właściciel klubu Hell, Jeon Jungkook. - czerwonowłosy przedstawił się imieniem i nazwiskiem. Naprawdę nie rozumiał dlaczego Yoongi używał tego głupiego pseudonimu.
- Pan odważny. - zaśmiał się starszy facet po czym przekręcił się tak, że mógł zobaczyć jego twarz obecnie schowaną pod okularami przeciwsłonecznymi. Jego akcent wskazywał na to, że jest Europejczykiem, ale Jungkookowi było wszystko jedno dopóki diler miał dobry towar. - Czego ci potrzeba chłopcze? - zapytał pokazując swoje okropne, złote zęby. Czerwonowłosy powstrzymał się przed skrzywieniem.
- Przyszedłem odebrać zamówienie Sugi. Mam nadzieję, że mnie nie oszukasz, bo podobnie jak ty znam tutaj dużo ludzi, a w tej branży szczególnie. - powiedział pewnie. Może niejednego widok dilera by przeraził, ale on już nie raz współpracował z tego typu osobami. Wiedział, że lepiej być pewnym, a nie trząść się ze strachu. Zresztą to była prawda. Znał wiele ludzi, którzy mogliby pozbawić mężczyznę życia bez większego problemu, jednak nie chciał z tego korzystać.
- Imponujesz mi Jeon. - powiedział Europejczyk patrząc na Jungkooka zimnym wzrokiem. Przeklęty anioł nie miał jednak problemu z jego utrzymaniem. Nawet nie mrugnął, kiedy tamten próbował go zastraszyć spojrzeniem. Po chwili mężczyzna uniósł brwi. - Przynieście mu najlepszy towar. - zarządził i jeden z osiłków poszedł do jakiegoś pomieszczenia, a za chwilę wrócił z wielkim kartonem.
- Zapłacę podwójnie jeśli pomoże mi to zanieść do samochodu. - zaproponował, bo pieniędzy miał aż za dużo, a nie chciał pobrudzić koszuli, którą miał na sobie.
Kiedy w końcu wszystkie sprawy związane z wieczorną imprezą zostały dopracowane Jungkook w końcu mógł wrócić do swojego ulubionego miejsca. Po tym jak odstawił samochód z towarem we właściwe miejsce, gdzie zajął się nim jeden z jego pracowników wjechał windą na czterdzieste czwarte piętro, do swojego ukochanego mieszkania.
Mieszkał tam sam. Nie chciał towarzystwa, nie potrzebował go. Mieszkanie składało się z sypialni, pokoju gościnnego, ogromnego salonu z kuchnią i dwóch łazienek. Dodatkowo jedno pomieszczenie nazywał siłownią, bo miał tam kilka sprzętów do ćwiczeń.
Zaraz po tym jak wszedł zdjął koszulę i spodnie. Jedna z zalet mieszkania samemu, mógł bez problemowo chodzić w samych bokserkach po domu i nikt nie miał nic do gadania. Kiedy wrzucił ubrania do kosza na brudy, poszedł do kuchni, żeby zrobić sobie coś do jedzenia. Tym czymś był Ramen z proszku, bo to była jedyna rzecz, jaką chłopak umiał przygotować. Zwykle jadał na mieście. Kiedy opróżnił już dwa pudełeczka poszedł poćwiczyć. Jego sylwetka nie była wyrzeźbiona przesadnie. Była idealna, przynajmniej tak mówili wszyscy kochankowie chłopaka. Dodatkowo zarysowane mięśnie zdobiły tatuaże, które sprawiały, że wyglądał jeszcze lepiej.
Po wykonaniu dziennych ćwiczeń Jungkook poszedł wziąć szybki prysznic, bo obiecał Yoongiemu, że za pół godziny będzie w klubie żeby zobaczyć niespodziankę. Kiedy już ubrał swoje ulubione czarne spodnie z dziurami na kolanach i czarną koszulę, w której rozpiął kilka pierwszych guziczków, ułożył włosy w idealnym przedziałku tak, żeby jego czoło było widoczne.
Kiedy uznał, że jest gotowy zjechał windą na piętro minus jeden, gdzie znajdowało się jego własne piekło. Przypominało ono bardziej raj, przynajmniej jeśli on miał się na ten temat wypowiadać. Zawsze najlepsza muzyka, najlepsi DJ w mieście, najlepszy towar, najlepszy alkohol, najlepsze ceny i najlepszy właściciel. Kiedy po czasie znalazł się na oczekiwanym piętrze wyszedł z windy i zadzwonił do Yoongiego. Skoro to miała być niespodzianka, to wolał się upewnić, że jej nie zepsuje. Nie lubił rozczarowywać bliskich.
- Yoongi, mogę wchodzić? - zapytał, kiedy usłyszał głos jasnowłosego w słuchawce.
- Pewnie, wszystko już gotowe. - oznajmił Yoongi, więc Jungkook pociągnął za klamkę.
Od razu jak przeszedł przez próg w jego uszy uderzyła dudniąca muzyka. Wcześniej nie było jej słychać, bo miejsce było dźwiękoszczelne. Dostrzegł delikatne zmiany w wystroju, ale domyślił się, że to nie to, co przygotował Yoongi.
- Och, już jesteś. Rozsiądź się hyung. - jasnowłosy uśmiechnął się wskazując na lożę. Suga wyglądał na starszego, ale Jungkook kazał mu do siebie mówić hyung, jak każdemu. Właściwie robił to słusznie, bo w końcu to nie Yoongi ma czterysta dwadzieścia sześć lat. Czasem zastanawiał się kiedy przestanie liczyć. W końcu przed nim jeszcze długa droga.
Czerwonowłosy posłuchał młodszego i zajął wygodne miejsce, ówcześnie machając do jednego z barmanów, żeby przyniósł mu jego ulubiony trunek, jakim było Martini. Ogólnie nie był fanem alkoholi, odkąd żaden właściwie na niego nie dzialał, ale uwielbiał smak tego jednego drinka. Jak na zawołanie jakiś młody chłopak przyniósł mu trunek, a on sam oparł się wygodnie na kanapie.
Po chwili muzyka się zmieniła, a do sali weszło pięć skąpo ubranych osób. Ich stroje prawdopodobnie miały przypominać aniołki. Musiał się chwilę przyjrzeć, żeby mieć pewność, że byli to chłopcy. Wyglądali bardzo młodo, ale Jungkook wiedział, że musieli być conajmniej pełnoletni, w innym razie Yoongi nie sprowadzał by ich tutaj. Upił łyk drinka i zmienił pozycję tak, że teraz opierał się łokciami na kolanach. Piątka chłopców podeszła do pięciu rur i każdy z nich zaczął swój taniec. Jungkook oblizał usta widząc jak seksownie wiją się na rurach. Już wiedział, że jeden z nich będzie miał najlepszą noc w swoim życiu, spędzając ją w apartamencie czerwonowłosego. Jego szczególną uwagę przykuł jeden blondyn, który poruszał się pięknie, z gracją, ale też cholernie kusząco. To właśnie na niego padł wybór. To on będzie miał dzisiaj swoją noc. Jungkook narazie jednak nic nie robił czekając aż pokaz się skończy. Kiedy to nadeszło Yoongi zajął miejsce obok niego.
- I jak ci się podoba hyung? - zapytał z uśmiechem widząc, że starszy był zadowolony. - Pomyślałem, że raz w tygodniu możemy robić nockę typowo dla gejów, gdzie będziemy zapraszać tych chłopców, co ty na to?
- To jedna z twoich najlepszych niespodzianek. - oznajmił Jungkook. Po raz kolejny Yoongi utwierdził go w przekonaniu, że był najlepszym menadżerem, jakiego mógłby sobie wyśnić. - Kolejny dobry pomysł Yoongi. A skąd masz tych chłopców? Mam nadzieję, że są pełnoletni.
- Oczywiście, za kogo ty mnie masz? - parsknął oburzony. - Jeden z nich, ten blondyn, był kiedyś moim współlokatorem. Po tym jak ostatnio zrobił mi pokaz indywidualny, zapytałem czy dałby radę załatwić kogoś i występować w klubie. Jak widać się zgodził.
- Mhm, to bardzo dobrze. Dostaniesz podwyżkę w tym miesiącu. - zdecydował Jungkook, a Yoongi tylko się zaśmiał. I tak zarabiał aż za dużo, ale właściwie pieniędzy nigdy za wiele.
Po tym jak jasnowłosy skierował się na zaplecze, Jungkook stwierdził, że pójdzie do garderoby, gdzie teraz znajdowali się jego nowi tancerze. Miał zamiar znaleźć blondyna i spędzić z nim noc, a później zająć się po kolei każdym z chłopców. Zapukał do odpowiednich drzwi i za chwilę pociągnął za klamkę. Po wejściu do pokoju zobaczył pięć aniołków, które właśnie wciągały koks. No aniołki to z nich marne.
- Dzień dobry. Jestem pan Jeon. Właściciel klubu. - przywitał się dumnie stojąc i pokazując swoją wyższość. - Bardzo mi się spodobał wasz występ. Myślę, że Suga już wspomniał wam o nadchodzącej współpracy. - uśmiechnął się ukazując białe zęby. Wiele ludzi miękło na widok jego uśmiechu. Właściwie na widok jego całego, ale to nie ważne.
- Tak, przekazał. Dziękujemy. Będziemy bardzo posłuszni. - powiedział blondyn patrząc na niego z dołu niewinnym wzrokiem i przygryzając wargę. Jungkook już go miał. Wiedział, że pójdzie za nim wszędzie.
- Możecie się przedstawić? - zapytał siadając na fotelu i skupiając na chłopcach całą swoją uwagę. Siedzieli kolejno Park Jisung, Xiao Luhan, Byun Baekhyun i Kim Taehyung. Na koniec nadszedł czas na ostatniego z chłopców tego, którego był najbardziej ciekawy. Mały blondyn uśmiechnął się uroczo.
- Park Jimin.
🐾 Dedykuję rozdział fumitesih, dziękuję za wytrzymywanie moich rozterek. 🐾
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top