23.With my feelings on fire

Yoongi

Czy istniało słowo, które było w stanie opisać uczucia zachodzące w nim w ciągu ostatniego miesiąca? Nie był pewien. Wiedział jedynie, że z jego głową nie było w porządku i chyba pił za dużo kawy, bo jego serce zbyt często przyśpieszało jak rozpędzona lokomotywa. Parę razy zmuszony był do rozpięcia dwóch górnych guzików koszuli, gdy nachodziły go nieznane dotąd uderzenia gorąca, sprawiając, że czuł się jak w czterdziestostopniowym upale, choć za oknem już dawno pojawiły się pierwsze przymrozki.

Nie odwiedził apteki ani nie skonsultował się z lekarzem, a do internetu nawet nie zaglądał, bo był pewien, że nie znajdzie w nim niczego pomocnego, poza diagnozą przedwczesnej śmierci. Powtarzał sobie, że nie dzieje się z nim nic złego, przynajmniej nie na tyle, by przeszkadzało to w wykonywaniu jego codziennych czynności albo zagrażało zdrowiu. Ograniczył tylko spożywanie kawy, zaczął przyjmować więcej magnezu, a w weekendy biegał po parku lub odwiedzał pobliską siłownię.

Poza tym coraz częściej zauważał zmiany w swoim myśleniu. Nie skupiał się tak bardzo na własnej karierze, był rozkojarzony, rzadziej obchodziło go to, co mają mu do powiedzenia koledzy z pracy. Z niecierpliwością czekał na koniec nagrań, żeby wrócić do domu, gdzie czekał na niego mały, szalejący kocur albo wybrać się do sklepu na zakupy, zjeść coś na mieście z przyjaciółmi i... spotkać się z Jiminem.

Ostatnio całą noc spędzili na wspólnym chatowaniu, w wyniku czego na następny dzień ledwo udało mu się podnieść z łóżka. Ale było warto, bo chłopak naprawdę poprawiał mu jego zmarnowany po kilkugodzinnym wysiłku humor. Polubił ten żywiołowy, towarzyski charakter Jimina i w duchu żałował każdego dnia, kiedy nie mogli się zobaczyć i musieli ograniczać kontakt do krótkich telefonicznych rozmów w czasie przerwy w pracy albo wymieniania się zdjęciami.

- Nie sądzisz, że najwyższy coś z tym zrobić? - zagadał do niego Hoseok, gdy spotkali się w całodobowym sklepie, żeby zjeść razem ramen. Jego przyjaciel mieszkał dosłownie dwa bloki dalej od niego i zazwyczaj tuż po swojej zmianie w nocnym klubie, umawiali się na wspólny posiłek o czwartej w nocy, co dla Yoongiego było czwartą nad ranem, gdyż był to jedyny taki czas na tygodniu, kiedy mogli się ze sobą spotkać i chwilę porozmawiać. Potem Hobi wracał do domu, żeby odespać stracone godziny, a Yoongi wyruszał na cały dzień nagrań.

- Przecież robię. Wolnymi kroczkami prosto do celu. - Hoseok prychnął na niego w odpowiedzi, wpychając sobie do ust pałeczkami gorący makaron. Otwarcie drwił z poczynań starszego i prowokował go do brutalnych czynów. Kto jak kto, ale Min Yoongi nigdy nie miał problemów z randkami. Zawsze był pewny siebie i wiedział co robić, żeby przyciągnąć do siebie świeżą ofiarę. Tylko, że Jimin nie był ofiarą. Był jego przyjacielem. Kimś, o kogo chciał się troszczyć.

- Takimi wolnymi, że ożenisz się po czterdziestce, a twoje własne dzieci będą nazywały cię dziadkiem. - Po tych słowa wybuchnął śmiechem, uderzając starszego w ramię, czym Yoongi w żadnym stopniu nie był rozbawiony. Zmarszczył czoło, obserwując uważnie twarz szatyna.

- Dzieci? A czy ja ci wyglądam na tatusia?

- Czasami. Jak wydzierasz się, żebym po sobie posprzątał albo siadasz na widowni, żeby kibicować mi na konkursie tanecznym. Niby taka z ciebie skała, ale potrafisz okazywać uczucia. Już nie mówiąc o tym jak ostatnimi czasy miękniesz na widok Jimina. - Z rozbawieniem przyglądał się skwaszonej minie Yoongiego, który skończył porcję swojej zupy i objął się ramionami.

- Co ty za bzdury wygadujesz?

- Błagam... przecież ty ślinisz się na jego widok! Wyglądasz jakby ktoś odciął ci dopływ tlenu. Ale nie musisz się obawiać, nie tylko ty. Chim rumieni się przy tobie jak pomidorek. Obaj wyglądacie wtedy tak rozkosznie, że chciałoby się postrzelić was strzałą Amora, a potem nagrać...

- Wystarczy - zaprotestował stanowczo, unosząc dłoń do góry. Natomiast jego myśli zatrzymały się wokół jednego zdania i znaczenia, które się za nim kryło. Podobał się Jiminowi. Czy to możliwe, by po tym wszystkim chłopak znowu zapragnął się do niego zbliżyć? Czy był gotów wybaczyć mu za jego dawne zachowanie? - Więc mówisz, że on też jest mną zainteresowany?

- A na waszym ślubie weźmiesz mnie na świadka. - Chłopak posłał mu porozumiewawcze spojrzenie. - Kuj żelazo póki gorące, przyjacielu. Zegar tyka.

Bo czas nie zamierzał zatrzymywać się ani na sekundę. On ślepo zapatrzony w przyszłość gnał do przodu wraz ze wszystkimi podjętymi i niepodjętymi decyzjami, słowami wypowiedzianymi na głos i tymi trzymanymi głęboko w sercu. Każdy kolejny krok był bezpowrotnym efektem motyla.

Coś dziwnego unosiło się w powietrzu tego dnia, gdy Yoongi przechadzał się korytarzem po dwunastym piętrze wieżowca, w którym mieściło się główne centrum dowodzenia telewizji i jego wymarzone miejsce pracy. Poświęcił temu pragnieniu połowę swojego życia. Wierzył, że dzięki sumiennej pracy zdobędzie upragniony szczebel kariery zawodowej i otrzyma własny program. Nadzieja pojawiła się, gdy wysoka i elegancko ubrana kobieta w czerwonych szpilkach przywołała go gestem dłoni do biura.

- Mam dla ciebie niespodziankę. Jestem pewna, że się ucieszysz - rzuciła na wstępie jego szefowa, gdy przenieśli się do wnętrza ogromnego, przeszklonego biura. Usiadła na swoim fotelu i z szerokim uśmiechem spojrzała na Yoongiego, żeby zaobserwować jego reakcję. - Przenosimy cię na kanał dziewiąty. Od dziś będziesz prowadził wiadomości ze świata.

- Poważnie? Oczywiście, że się cieszę, ogromnie! Bardzo ci za to dziękuję. - Rozpromienił się wciąż nie dowierzając we własne szczęście.

- Wspaniale. Idź teraz przedstawić się swojej nowej partnerce. Mam nadzieję, że się polubicie. - Jego entuzjazm przygasł, gdy usłyszał słowo "partnerka". No jasne, o czym on myślał. Kto normalny awansowałby go po dwóch latach pracy. Nawet jeśli był dobry w swoim fachu, to wciąż wyprzedzali go ludzie ze znajomościami. Tacy przeciskali się tutaj w nadmiarze, aż miał ich po dziurki w uszach. Jak zwykle pochwalił dzień przed zachodem słońca i czekała go za to kara.

- Więc to tą "niespodziankę" miałaś dokładnie na myśli?- Wyjrzał przez przeszklone biuro na sąsiednie pomieszczenie, po którym przechadzała się młoda kobieta w garsonce czy jak to określiła jego szefowa "nowa partnerka".

- A co, nie podoba ci się? Jest za młoda? Wiem, że zależy ci na prowadzeniu własnego kanału, ale w obecnej chwili nie mamy takiej możliwości. Jej tatuś nieźle nam zapłacił, żeby się tutaj dostała. Sam rozumiesz. Jest ładna, ludziom w telewizji na pewno wpadnie w oko. Słyszałam też, że lubi starszych mężczyzn... - szepnęła mu dyskretnie na ucho. - Sprawdź się, a rozważę twój awans.

Wyszedł na zewnątrz w środku kipiąc ze złości i upokorzenia, że od teraz będzie zmuszony podlizywać się jakiejś małolacie dla dobra własnej pracy i zadowolenia szefowej. Byli ze sobą w dobrym kontakcie, ale czasami przez takie akcje, naprawdę go irytowała.

Coś wisiało w powietrzu, ale nie sądził że chodziło o ten intensywny, damski zapach perfum od Coco Chanel. Z niechęcią podszedł do stojącej w towarzystwie innych pracownic dziewczyny, szykując się do wypowiedzenia kilku miłych, wymuszonych słówek, ale prezenterka skutecznie go przed tym wyprzedziła.

- Jeon Soo-yeon, to dla mnie wielki zaszczyt poznać takiego świetnego prezentera! W dodatku niesamowicie przystojnego mężczyznę z klasą. Jestem pewna, że będzie nam się razem dobrze pracowało, Oppa.

Patrzył to na jej przesadnie wymalowaną buźkę, to znowu na szczupłą dłoń, która zbyt długo ściskała tę jego i już wiedział, że będą z nią same problemy.

...

- Na początku też się z tego cieszyłem, ale... - W ostatniej chwili zrezygnował z wypowiedzenia słów, które cisnęły mu się na język. Uznał, że poruszanie ich podczas wspólnego wieczoru z chłopakiem, tylko popsułoby atmosferę. Nie chciał ponownie niszczyć nastroju wspomnieniami z pracy, skoro miał przy sobie Jimina. A on też na pewno miał tych problemów aż w zanadrzu, o czym sam niedawno mu napomknął.

- Ale? - zapytał młodszy, oczekując jego odpowiedzi.

- Ale nowe stanowisko niesie za sobą dużo obowiązków i masę pracy. Nie wiem, czy jestem na to wszystko gotowy. To spora odpowiedzialność - powiedział zamiast tego. Miał nadzieję, że chłopak uwierzy w jego tłumaczenie i szybko porzuci temat pracy, a on choć na moment wyrzuci z głowy twarz tej całej Soo, z którą od teraz miał się na okrągło widywać.

- Co to dla ciebie? Na pewno sobie poradzisz, Hyung! - I jak zwykle nie mylił się, czując na sobie ciepły i kojący dotyk jego małych rączek, zaciskających się wokół ramienia. Przygryzł wargę, wlepiając wzrok w ciemnobrązowe tęczówki chłopaka. Jimin często zakładał na nie jakieś kolorowe soczewki, ale nic nie równało się z jego prawdziwym kolorem. Były po prostu przepiękne.

- Jimin, chciałbyś może wpaść do mnie jutro i coś razem ugotować? - Musiał przyznać, że tym pytaniem zaskoczył nie tylko chłopaka, ale także i siebie. Trochę obawiał się jego odpowiedzi. Czy może nie pośpieszył się z tą propozycją, ale szczery uśmiech na twarzy Jimina w zupełności te obawy rozwiał.

- Z miłą chęcią, Hyung. 

...

Dzień dobry, witam i o pogodę was pytam,

Przedstawiam wam również nową bohaterkę. Myślę, że się polubicie hihi

Wolicie rozdziały z rana czy popołudniu/wieczorem?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top