Rozdział 14 *


 Szczerze? Dziwnie się czuję. Całe popołudnie zastanawiałam się, czy dobrze zrobiłam, godząc się na wyjście z Zayn'em. Czułam, że chciałam z nim spędzić ten wieczór ale z drugiej strony wszystko we mnie krzyczało, że to jest najlepsza z opcji. Każda część mnie ciągnęła do tego chłopaka, a przed moimi oczami ciągle widziałam sytuację sprzed kilku godzin i nasz „prawie" pocałunek, jednak gdy tylko chciałam się poddać temu przyciąganiu, coś mnie od tego odrywało. Nie mówię tutaj o jakiś głębokich uczuciach. Chciałam tylko go poznać, zobaczyć jaki jest.

 Czasami nie mogłam zrozumieć, jak uczucia potrafią szybko się zmienić. Nasza relacja z Zayn'em od początku była dziwna.... Nie mieszkam tutaj długo, ale dokładnie idzie zauważyć moment, w którym coś się zmieniło. Czyżby Zayn był miły dla mnie z litości? Nie lubiłam tego określenia, a już na pewno nie chciałam być traktowana przez jej pryzmat. Chciałam, żeby ludzie raczej patrzyli na mnie, na fakt, jaka jestem, a nie przez pryzmat tego, co się u mnie działo w życiu. Wyrosłam w medialnym świecie i nie raz słyszałam słowa, które brzmiały niczym płacz nam moją młodością, która rozgrywała się na łamach skandali, kamer, koncertów i całego świata.

 A teraz czułam, że sama zaczęłam się w tym gubić. Jakbym starała się na siłę znaleźć w zachowaniu Zayn'a znaleźć, choć okruszynę współczucia, która zmuszała go do takiego zachowania w moim kierunku.

 Od sytuacji w kuchni minęło już trochę czasu. Powoli zbliżał się czas, kiedy powinnam się zacząć szykować na moje spotkanie z przyjacielem Lou, aczkolwiek nie umiałam się do tego zabrać. Cały czas mnie coś blokowało przed tym, żeby stanąć przed lustrem i się przebrać, a następnie udać się na spotkanie z chłopakiem. Lekko rozjuszona zamknęłam laptopa, gdzie przeglądałam projekty scenografii na kolejny koncert. Nie potrafiłam się skupić na niczym i odgonić od siebie niechcianych myśli. Z westchnieniem wyszłam z pokoju i ruszyłam do drzwi znajdujących się naprzeciwko tych, prowadzonych do mojego pokoju. Delikatnie zapukałam w drewnianą powłokę, po czym weszłam do środka.

— Liv? — spytał zdziwiony i zerknął na zegarek. — Em... zazwyczaj dziewczyny potrzebują więcej czasu na przygotowania, a ty jesteś gotowa godzinę przed czasem? — Spojrzał na mnie rozbawiony, a ja sama delikatnie się uśmiechnęłam.

— Chciałabym z tobą porozmawiać — powiedziałam cicho i niepewnie spojrzałam na chłopaka.

— Coś się stało? — Słyszałam nutę zmartwienia w jego głosie, przez co przez chwilę się wahałam nad tym, co chcę powiedzieć.

— Zgubiłam się... w tobie Zayn. Nie rozumiem tego, co nagle się stało, że zmieniłeś o mnie zdanie na tyle, żeby zaprosić mnie na randkę i... i ja nie chcę brać cię na litość Zayn. Lubię cię, chcę cię lubić i chciałabym, żebyś również spojrzał na mnie jako na mnie... nie jak na siostrę twojego przyjaciela, czy skrzywdzoną przez swojego byłego nastolatkę — westchnęłam i uśmiechnęłam się delikatnie.

— Liv ja wcale...

— Nie Zayn. — Pokręciłam delikatnie głową i z cichym westchnieniem ruszyłam w stronę drzwi.

— Liv proszę, chciałbym miło z tobą spędzić czas... poznać cię, porozmawiać. Tu nawet nie chodzi o randkę... tylko zwykłe wyjście. — Poczułam, jak chłopak chwyta mnie za dłoń i odwraca mnie w swoją stronę, na co mały dreszcz przeszedł moje ciało. Delikatnie uniosłam wzrok, a nasze spojrzenie się skrzyżowało. Zayn miał na pewno godne uwagi oczy, w które można było wpatrywać się godzinami. —Mówił ci ktoś kiedyś, że masz piękne oczy? — szepnął, a ja czułam jak na moje policzki, wkrada się ciepło.

— Zostawmy na razie to wyjście — powiedziałam cicho i uśmiechnęłam się niezręcznie. — Lepiej już pójdę. —Widząc zawód w oczach mulata, nie umiałam stać dłużej naprzeciwko niego.

 Szybkim krokiem opuściłam pokój i z westchnieniem zamknęłam za sobą drzwi. Gdy tylko to zrobiłam, to kolejne wątpliwości zaczęły pojawiać się w mojej głowie. A może właśnie straciłam szansę na normalny kontakt z nim? Może tak naprawdę nie chciał mnie zaprosić na randkę i faktycznie źle ubrał to w słowa? Może przypomniał sobie o tych siniakach? Może współczuł mi? A co jeśli to Louis kazał mu mnie gdzieś wyciągnąć?

 Potrząsnęłam głową, starając się odgonić te wszystkie myśli i spojrzałam na telefon, który rozjaśnił się od powiadomienia, które zostało dostarczone. Uśmiechnęłam się delikatnie, kiedy odczytałam wiadomość i szybko zwinęłam swoją torebkę, kierując się do wyjścia. Kiedy wyszłam na korytarz, usłyszałam mojego brata, w pokoju, w którym jeszcze ja niedawno byłam.

— Ona nie chce za mną wyjść, Lou... myśli, że to z litości. — Usłyszałam, przez co przystanęłam na chwilę.

— Znam Liv od dziecka, jak coś wkręci sobie w głowę, to trudno ją od tej myśli odciągnąć.

— Lubię ją Lou, naprawdę chciałem z nią spędzić tylko czas. — Kiedy to usłyszałam, poczułam nieprzyjemne uczucie w żołądku. Może źle to wszystko odebrałam? Zayn chciał naprawdę ze mną spędzić czas?

Czym prędzej udałam się schodami w dół i chwytając płaszcz, wyszłam z domu.

 — Młoda ile to już lat! — usłyszałam rozbawiony głos przyjaciela, który mocno mnie przytulił. Wtuliłam się mocno w bruneta i czując go przy sobie, poczułam się na chwilę lepiej. — Nie wyglądasz jak ubrana na najlepszą imprezę w swoim życiu. — Spojrzał na mnie zdziwiony.

— Impreza? — spytałam zdezorientowana, na co chłopak tylko się zaśmiał i otworzył mi drzwi do auta.

— Nie martw się skarbie, zajmę się tobą dzisiaj. —Do moich uszu dotarł jego szczery śmiech, na co sama się uśmiechnęłam.

~~~~~~

— Czyli znają prawdę, tak? — spytał mnie brunet, siedząc naprzeciwko mnie, a ja kiwnęłam głową. — A jak ty się z tym czujesz? Chcesz wyjawić to reszcie?

— Nie wiem Shawn... czuję, że chciałabym. Jest o wiele łatwiej, wiesz? I mi i myślę, że chłopakom też. Natomiast jeśli dowiedzą się o tym inni, myślę, że znowu to, co udało mi się wybudować, zostanie zrujnowane.

— Ludzie w tym biznesie to hieny, pamiętaj o tym słonko, ale mając przy sobie takich ludzi, jak masz, przejdziesz każdą burzę.

Siedzieliśmy w salonie w willi Shawn'a. Znaliśmy się jeszcze z początków mojej kariery i szybko złapaliśmy kontakt, który trwa do dzisiaj.

 Siedząc na beżowej, skórzanej kanapie, rozejrzałam się wokoło siebie. Salon, jak i cały dom był bardzo przestrzenny, co w porównaniu z surowym stylem wyglądało niesamowicie. Salon znajdował się w małym obniżeniu, do którego prowadziły drewniane schodki zamieniające się w parkiet. Jasna sofa w kształcie litery L i dwa fotele ustawione zostały wokół dużego, szklanego stolika z drewnianymi nogami. Przy przeciwnej ścianie stała drewniana komoda z elementami szklanymi, z wysuwanym z niej telewizorem. Na podwyższeniu stało pianino i kilka ozdobnych rzeźb. Surowość wnętrza przełamywały kwiaty, które uwielbiała jego mama, i kilkanaście rodzinnych zdjęć, jak również tych z planów filmowych, Od razu było widać obecność kobiecej ręki.

 Chwyciłam w dłoń kieliszek z winem i upiłam łyk słodkiego napoju. Wieczór z chłopakiem dobrze mi zrobił. Dawno już nie czułam się tak beztrosko, oglądając do rana filmy i objadając się popcornem czy cukierkami. Przy chłopaku zawsze czułam się jak zwykła nastolatka, która jest poza całym światem i po prostu spędza czas z przyjacielem. Nie byłam Olivią Tomlinson sławną piosenkarką, a on nie bym aktorskim objawieniem Shawn'em Smith'em byliśmy po prostu sobą, bez żadnych masek, bez nikogo kto mógł nas zniszczyć.

— Dziękuję, że jesteś — szepnęłam lekko podpita. Na zegarku dochodziła czwarta nad ranem, a ja już prawie śpiąc, oparłam się o ramię bruneta i czując jego ramie wokół mnie, zasnęłam.

* rozdział poprawiony 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top