Rozdział 1
Oneshot dla Kokuso mam nadzieję,że jest na razie okej :)
Obudziłem się w ciemnej uliczce, ostatnie to pamiętałem to ghoul, który chciał mnie zjeść. Potem pustka, jakbym znalazł się tu przypadkiem. Czułem się dziwnie głodny, chociaż wiedziałem,że zjadłem dzisiaj śniadanie. Popatrzyłem w kałuże wody, cofnąłem się przerażony,zauważając jedno oko ghoula. Wtej samej chwili jakiś człowiek wszedł w tą uliczkę, nie kontrolując siebie, odrazu się na niego rzuciłem wyrywając mu najpierw kończyny, a później zjadając wnętrzności i wszystko co pozostało. Jadłem jak jakieś zwierzę, które nie miało w ustach niczego, pare dobrych dni. To wszystko przez Kanekiego...zapłaci mi za to co ze mną zrobił. Oblizałem się z krwi ofiary, po czym rozglądnąłem się, gdzie dokładnie się teraz znajduję, wygląda,że jestem blisko kawiarni, gdzie on pracuje. Uśmięchnąłem się do siebie, mając wielką chęć zemsty. Popatrzyłem na siebie, za bardzo się wyróżniam od razu by mnie poznał. Wskoczyłem na dach budynku,zastanawiając się jak mogę znaleść jakieś ciuchy, by nikt mnie nie poznał. Nadal czułem przeźliwy głód, ale potrzymywałem się, gdyż wiedziałem,że mogą się tutaj zjawić gołębie. Na moich plecach pojawiły się pomarańczowe macki. Skacząc po dachach domów, kątem oka szukałem jakiegoś sklepu z ubraniami. Kiedy go już znalazłem, wyskoczyłem z dachu, spadając prosto przed wejście, schowałem macki, po czym zasłaniając oko ghoula ręką wszedłem do sklepu z uśmieszkiem na twarzy. Po chwili miałem już na sobie czarną bluzę z kapturem, tego samego koloru spodnie i buty. Pamiętałem,że Kaneki nosił maskę, ale nie wiedziałem gdzie on ją sobie zrobił. Idąc ulicą z zasłoniętym okiem, patrzyłem na ludzi, szukając wzrokiem kogoś z przyjaciół mojego wroga. Zauważyłem niebieskowłosą ghoulice, uśmiechającą się do jakiegoś człowieka. Założyłem kaptur, odsłoniłem oko, po czym jednym skokiem znalazłem się dokładnie obok niej. Usłyszałem krzyk dziewczyny z którą wcześniej rozmawiała, ale ja nie wzracałem na nią zbytniej uwagi, patrząc się na Tokę z szaleńczym uśmiechem. Najlepsza przyjaciółka jego patrzyła się na mnie groźnie, wiedząc kim jestem. Złapałem ją za szyję, unosząc kilka metrów nad ziemią, wtedy Toka spytała, z jadem w głosie:
-Czego chcesz?- zaśmiałem się szaleńczo, mówiąc:
-Zemsty nad Kanekim, a i może zabicie Ciebie, ale ty najpierw będziesz musiała mi powiedzieć, gdzie Kaneki dostał tą maskę- dziewczyna zaskoczona, już chciała odburknąć,że nie ma mowy, kiedy zacząłem zaciskać uścisk wokół szyji. Toka zaczęła się ksztusić, po raz kolejny spytałem:
-Maska.. powiedz..gdzie? Bo inaczej - jeszcze mocniej ścisnąłem, a z jej gardła wydobył się jęk bólu. Uśmięchnąłem się szaleńczo,kiedy Toka słabo powiedziała adres, gdzie on dostał maskę. Puściłem ją, po czym nie patrząc co się z nią dzieje, skierowałem się do salonu Uto.
Chwila później
Wyszedłem z salonu z szerokim uśmiechem, mając na twarzy maskę. Zasłaniała półtwarzy, a w okolicach szczęki była wielka czerwona kreska, która miała ukryty zamek z którego będę korzystał, kiedy będę się żywił. Popatrzyłem się na miasto, idę do Ciebie Kaneki...
CDN
Kolejna część za 2 godziny :)
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top