8. Wpis ósmy
Sobota. To dzisiaj, a w zasadzie wczoraj, odbyła się impreza. Około 16 rodzice wyjechali do cioci. Zaczęłam przygotowywać dom na przyjście gości. Została godzina do imprezy. Wbiegłam szybko na górę, żeby zająć się sobą. Podkręciła lekko włosy, zrobiłam delikatny makijaż, który podkreśliłam czerwoną, matową, pomadką. Na nogi założyłam czarne rurki z dziurami. Do tego dobrałam koszule w czerwoną kratę, którą związałam w pasie, dzięki czemu podkreśliła moją talię. Chwile po tym jak się ubrałam i pomalowałam, w domu rozbrzmiał dzwonek do drzwi. Zbiegłym szybko po schodach na dół i stanęłam przed drzwiami. Poprawiła szybko włosy i koszule po czym z uśmiechem otworzyłam drzwi. Jako pierwszy przyszedłeś ty. Byłeś z przyjaciółmi z drużyny, ale mój wzrok skupił się tylko i wyłącznie na tobie. Na twoich idealnych karmelowych tęczówkach, blond włosach zaczesanych do tylu, na tym budzącym ciepło w moim sercu uśmiechu i na melodyjnym głosie.
- Hej Steph! - podszedłem do mnie i mnie przytuliłeś co odwzajemniłam. - Wow dziewczyno... wyglądasz, Wow - twoje oczy wędrowały od góry do dołu mojego ciała, aż w końcu zatrzymały się na twarzy. To ten moment w którym byłam wdzięczna za to, za trzymałeś mnie za dłonie. Gdyby nie to leżałabym na ziemi. Czułam jak moje serce przyspieszyło, a na twarzy pojawił się szeroki uśmiech.
- Dziękuje. Ty również niczego sobie - poprawiłam jego bluzę i cicho się zaśmiałam. Chciałam aby ta chwila trwała wiecznie, niestety, przerwał ją głos Melanie. Spojrzałeś na mnie lekko zdziwiony, na co wzruszyłam ramionami i posłałam ci nieśmiały uśmiech.
- Niespodzianka - złapałam dziewczyna za dłoń i przyciągnęła do siebie, przez co stała na wprost Ciebie. Twoje źrenice powiększyły się, na twarzy zagościł szeroki uśmiech i przyspieszył ci oddech. To jak na ciebie działa samo jej towarzystwo jest cudowne...
- Melanie to Justin, Justin to jest Melanie - przedstawiłam was sobie na co ona wyciągnęła w twoja stronę dłoń. Złapałeś ją i złożyłeś na niej drobny pocałunek. Spojrzałam na twarz Melanie. W jej oczach było tyle szczęścia i zdziwienia. Patrząc na to wszystko czułam jak coś w środku mnie umiera. Zaczęliście między sobą rozmawiać na różne tematy, w których byłam nieobecna. W pewnym momencie postanowiłam wyjść na dwór się przewietrzyć.
Nie wiem ile siedziałam na dworzu, ale wiem, że w ciągu tych paru godzin kilka pojedynczych łez wyleciało spod moich powiek. Nie mam pojęcia dlaczego teraz płacze, skoro sama się na to pisałam. Zgodziłam się aby pomoc Melanie. Zgodziła się tobie pomoc, chcąc abyś był szczęśliwy. Jednak w tym wszystkim zapomniałam o samej sobie. Nie wzięłam pod uwagę tego, jak bardzo na tym stracę. Otarłam ostatnie pojedyncze łzy i wstałam z ziemi. Weszłam do domu i przepychając się wśród ludzi doszłam do kuchni. Podniosłam wzrok i to co zobaczyłam zniszczyło mnie już całkiem.
Całowałeś ją.
Nie chcąc zwracać na siebie uwagi, wyszłam szybko z pomieszczenia i, tym razem nie hamując łez, wbiegłam na górę. Zamknęłam za sobą drzwi do łazienki, po których zjechałam na dół.
Prawda jest taka, że dopiero teraz zacznę odczuwać skutki, tego w czym pomogłam.
***************************
Byłoby mi bardzo miło, gdybyście zostawili po sobie gwiazdkę oraz jakiś komentarz 💕
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top