6. Wpis szósty

Minęły dwa tygodnie odkąd zostałam przyjęta do składu szkolnych pomponiar. Cały czas nie wierzę, że to zrobiłam. Za każdym razem kiedy idę na trening i staje gotowa przed wejściem na salę, chcę się wycofać... Jednak wtedy przypominam sobie to, co mi mówiłeś.
Przecież robię to dla twojego szczęścia...
Przez te dwa tygodnie byłeś przy mnie codziennie. Jak za starych czasów. Przychodziłeś do mnie, oglądaliśmy razem głupawe komedie. Jednak dzisiejszego dnia, czułam, że wszystko zmieni się już na stałe...

Jak co dzień, leniwym krokiem poszłam do łazienki, aby doprowadzić się do stanu człowieczeństwa, przed opuszczeniem domu. Wszystkie czynność zajęły mi jakoś 20 minut. Na koniec spakowałam swój strój na próbę. Zeszłam na dół, po czym weszłam do kuchni. Uśmiechnęłam się ciepło do mamy, co ona odwzajemniła. Odebrałam od niej swój lunch i wyszłam z domu. Byłam z tobą umówiona tam gdzie zawsze, czyli na pierwszym skrzyżowaniu na naszej ulicy. Kiedy doszłam na miejsce, ciebie jeszcze nie było. Wyjęłam wtedy z kieszeni spodni telefon, aby sprawdzić godzinę. Pierwsze co zwróciło moja uwagę to nieodczytana wiadomość od ciebie.

Od Justin
Wybacz, nie będzie mnie dzisiaj na pierwszej godzinie, musisz iść sama.

Westchnęłam gardłowo, wywracając oczami. Nie czekając na nic więcej, sama dotarłam do szkoły. Już na wejściu przywitała mnie moja drużyna. Na samym końcu przywitałam się z Melanie. Cały czas miałam w głowie jedno pytanie, które musiałam jej zadać. Wolałam jednak z nim poczekać, aż przyjdzie Justin.
Na szkolnych korytarzach rozbrzmiał dzwonek. Pierwsze zajęci miałam z Melodie. Dziewczyna wzięła nie pod ramię i obie poszłyśmy w kierunku sali. Cała lekcja mijała spokojnie, aż do momentu, w którym Melanie zadała mi pytanie
- Jak blisko jesteś z Justinem? - ten uśmiech na jej twarzy i iskierki w oczach, kiedy wymawiała jego imię... Jakbym widziała siebie.
- Jesteśmy bliskimi przyjaciółmi - odwzajemniłam uśmiech, na co dziewczyna zagryzła wnętrze polika, zupełnie tak jakby się czymś stresowała. Chyba wiem o co chodzi. W tym momencie zadałam, to dręczące mnie od rana, pytanie. - Wiesz w zasadzie to Ja i Justin organizujemy u mnie imprezę i może chciałabyś przyjść? - brunetka od razu nabrała energii. pomachała szybko głową na tak i mnie przytuliła. Już myślałam, że to koniec tematu Justina jednak się myliłam.
- Steph... Jest taka mała sprawa - Melanie zaczęła niepewnie, przez co zmarszczyłam na nią delikatnie brwi.
- Co jest? - złapałam przynętę...
- Nie mam pojęcia jak jest, ale podoba mi się Justin. Nie mam pojęcia jak mogę mu zaimponować, lub zwrócić jego uwagę... - czułam jak moje serce zwalnia. - Czy mogłabyś mi pomóc? - Jeśli odpowiem nie, to będzie podejrzane. Obawiam się, że nie mam wyjścia. Przecież robię to dla twojego szczęścia, co nie?
- Tak, pewnie - a więc to tak umierają nawet głupie marzenia...

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top