15. Wpis piętnasty
Przez całą drogę pytałam ciebie gdzie idziemy. Za każdym razem jedyne co mówiłeś to „csii zobaczysz" i się uśmiechałeś do mnie. W momencie, w którym wszedłeś do lasu, wiedziałam gdzie mnie prowadzisz. Od tej chwili przestałam się odzywać, dopóki nie doszliśmy w to miejsce. To był nasz domek na drzewie.
- Pamietam jak budowałeś go razem z tatą - spojrzałam na niego i się uśmiechnęłam. Przypomniało mi się jak biegałeś z deskami, puszkami farb i pędzlami.
- To chyba jedyne co mi w życiu aż tak dobrze wyszło - usiadłeś na dużym kamieniu na przeciwko mnie i zacząłeś się głośno śmiać. Kompletnie zapomniałam o tym miejscu, jeśli mam być szczera.
- Spójrz tylko jakie mieliśmy genialne dzieciństwo Steph! Domki na drzewie, rodzinne wyjazdy nad jezioro, grille...
- Siedzenie godzinami nad twoimi albumami ze znaczkami - nie mogłam się podtrzymać i musiałam dorzucić swoje trzy grosze. Spojrzałeś się wtedy na mnie tak, jakbyś nie wierzył w to co mówię. Poklepałeś miejsce obok siebie, a ja od razu podeszłam i usiadłam obok.
- Ja dalej nie wiem jak ty mogłaś tyle słuchać o głupich znaczkach - ponownie się zaśmiałeś szturchając mnie w ramie, na co się zachwiałam.
- Ej! Byłeś nowy, a te znaczki to było jedyne co miałeś! Miałam podejść i powiedzieć „ej podziel się sokiem"? - słysząc to co właśnie powiedziałam sama zaczęłam się śmiać, do tego stopnia, ze zacząłeś śmiać się ze mnie, a nie z tego o czym rozmawiamy. Nie mam pojęcia ile tak siedzieliśmy, ale nie miałam zamiaru tego przerywać. Twój śmiech, twoje oczy patrzące na mnie, twój uśmiech to było to, przez co moje serce biło tak szybko i głośno. Bałam się, ze jak nasze śmiechy ucichną to je usłyszysz. Jak tylko skończyliśmy jedną historie ty zaraz zaczynałeś kolejną i tak ciągle. Przerobiliśmy wszystkie wspólne lata, aż doszliśmy do liceum. To był moment, gdzie pierwszy raz tego wieczoru, nie wiedziałam co powiedzieć. Spojrzałam na ciebie. Chyba myślałeś nad tym co teraz powiedzieć, jak to ubrać w słowa... aż w końcu odezwałeś się.
- Bo tak sobie pomyślałem, ze może chciałabyś pojechać ze mną i z Melanie na plaże? - domyślam się, ze moja mina musiała ci powiedzieć jak dziwnie bym się tam czuła, wiec zacząłeś mówić dalej, nie pozwalając mi jeszcze mówić. - Pomyślałem, ze fajnie byłoby spędzić czas w większym gronie. Mogłabyś wziąć tego chłopka z którym ostatnio byłaś na randce - poruszyłeś znacząco brwiami, na co wywróciłam oczami. Między nami nastała cisza. Nie byłam przekonana do twojego pomysłu. Nie wiem, czy pomimo obecności Lucasa, umiałabym nie zwracać na was uwagi. A w zasadzie na ciebie, tylko na ciebie.
Podniosłam szybko na ciebie wzrok i postanowiłam się cokolwiek odezwać.
- Lucas - spojrzałeś na mnie, ale wiedziałam, ze nie wiesz o czym do ciebie mówię. - Ma na imię Lucas. Dzięki za zaproszenie, zapytam Lucasa i dam ci znać - jeszcze sama nie wiedziałam, dlaczego to powiedziałam. Dlaczego ja myśle jedno a robię drugie?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top