14. Wpis czternasty
Widziałam się z Lucasem 3 dni temu. Codziennie do mnie pisał, nawet kilka razy dzwonił, jednak bez mojego odzewu. Ciagle miałam w głowie tą sytuacje. Dlaczego nie umiem do siebie dopuścić nikogo poza tobą? Dobre pytanie...
Jest sobota. Od momentu, w którym wróciłam na górę po śniadaniu i przykryta kocem leżałam, słuchając muzyki, musiało minąć sporo czasu. Wiedziałam to po ilości przesłuchanych utworów. Chcąc sprawdzić godzinę zaczęłam na oślep szukać na materacu telefonu. Wciągnęłam go pod koc i podświetliliśmy ekran. Ponownie ujrzałam kilka wiadomości od Lucasa, powiadomienia z różnych kont społecznościowych i na końcu jedna wiadomość, która wzbudziła moje zainteresowanie. Dobrze myślisz, była od ciebie. Chcąc jedynie spokoju, przed zablokowaniem telefonu sprawdziłam godzinę, a następnie postanowiłam wstać. Ciagle owinięta kocem wyjęłam słuchawki i postanowiłam zejść na dół, w poszukiwaniu jedzenia. Zatrzymałam się na schodach, słysząc twój głos i mojej mamy. Pytałeś o mnie. Powiedziałeś, ze nie widziałeś mnie przez okno, ani nie odpisałam na twoją wiadomość. Postanowiłam wyręczyć mamę w tej rozmowie
- Hej - kiedy się odezwałam od razu podniosłeś na mnie swoje piękne tęczówki. Na twojej twarzy zawitał ten cudowny uśmiech.
- Hej, nie odpisałaś, nie widziałam cię dzisiaj, zacząłem się zastanawiać czy coś cię porwało - zaśmiałeś się przy tym lekko co odwzajemniłam.
- To może ja was zostawię dzieciaki - mama posłała mi ciepły uśmiech. Podziękowałam jej cicho pod nosem i podeszłam bliżej ciebie. Jak zwykle twój zapach przez chwile mną zawładnął, jednak szybko wróciłam na ziemie.
- Ummm, mam ostatnio trochę na głowie - ja nie skłamałam, ja jedynie pominęłam szczegóły prawdy. Nie musisz znać ich wszystkich, prawda?
- Patrząc na to, ze wyglądasz jak zimowe burito, zgaduje, ze dawno nie wychodziłaś na dwór - byłam gotowa ci na to odpowiedzieć, ale nawet nie dopuściłeś mnie do słowa, po prostu mówiłeś dalej - tak tez myślałem, oj Steph... masz 20 minut. Czekam przed domem. Dawaj burito, mało czasu masz! - powiedziałeś to, a następnie sam zamknąłeś sobie drzwi przed nosem... nie miałam pojęcia co się dzieje, ale nie chcąc marnować czasu, wróciłam na górę i zaczęłam się szykować. Nie zależało mi nawet na tym, żeby wyglądać ładnie. Wyciągnęłam zwykle rurki i wkładaną przez głowę bluzę. Rozczesałam włosy, a na nogi włożyłam białe trampki. Po 15 minutach zeszłam na dół, krzyknęłam mamie, ze wychodzę, a następne co było słychać to zamykane za mną drzwi. Słysząc ten dźwięk od razu się do mnie obróciłeś.
- No pięknie i to jeszcze przed czasem - zabiłeś mi szybkie brawo i schyliłeś głowę.
- A dziękuje, doceniam brawa - odrzuciłam włosy do tylu, po czym parsknęłam śmiechem.
- Okej, skoro gotowa to idziemy - zacząłeś iść przed siebie, nie patrząc nawet na to czy idę za tobą.
- Ej stop, gdzie my tak w ogóle idziemy? - słysząc moje pytanie stanąłeś i ponownie spojrzałem mi w oczy. Jeden z kącików twoich ust uniósł się lekko ku górze.
- Tam gdzie zawsze Steph - nie miałam pojęcia o czym do mnie mówiłeś, ponieważ dawno nigdzie razem nie wychodziliśmy. Chyba, ze do galerii. Poszedłeś jednak w całkiem przeciwnym kierunku niż centum miasta. Powiedz mi tylko, o co ci chodzi?
***********************************
Witajcie moi mili! Tak to ja! Nadal tu jestem i wciąż pamietam o tym miejscu! Po prostu zrobiłam sobie przerwę, ale powracam do was. Myśle, ze z jeszcze większa dawką zapału, motywacji i pomysłów jak wcześniej.
All love babies i do następnego 💓
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top