Here we go again, bitches.

Ciężkie drzwi wejściowe otworzyły się z lekkim skrzypnięciem, kiedy tylko niebieskowłosy popchnął je do przodu. Do jego uszu wręcz natychmiast dobiegły głośne rozmowy i krzyki, przez co miał wrażenie, że głowa zaraz mu eksploduje. Za każdym razem pierwszego dnia szkoły powtarzał sobie, żeby nie chodzić dzień przed nim na żadną imprezę. Niestety co roku popełniał ten sam błąd, przekraczając próg szkoły z ręcznikiem, zamiast języka i wręcz tykającą, niczym bomba głową. Różne krzyki, muzyka, czy Bóg wie co na korytarzu nigdy nie były jakąś nowością. Tak samo jak fakt, że zawsze Taehyung marzył tylko o tym, aby znaleźć już swojego najlepszego przyjaciela w tłumie, aby trafić z nim do klasy.

Robiąc kolejne kroki wyciągał szyję jak tylko potrafił, aby odnaleźć trochę przydługie włosy Jeona. Szukanie przyjaciela nigdy nie zajmowało mu dużo czasu przez to, że jego zdaniem Jeongguk był cholernie charakterystyczny. Wysoki, umięśniony chłopak, na którego widok wszystkie laski sikają w majtki, nie był trudny do wypatrzenia w tłumie. Do tego Kim znał wszystkie miejsca, w których jego przyjaciel przesiadywał najczęściej. Niczym dziwnym nie było więc, że niebieskowłosy znalazł bruneta przy jednym z parapetów, wpatrującego się w ekran telefonu.

— Ziemia do Jeona — powiedział, machając mu dłonią przed oczami. Jeongguk podskoczył lekko z zaskoczenia, ale natomiast podniósł wzrok na niebieskowłosego. Jednak kiedy tylko spojrzał w jego oczy, prychnął głośnym śmiechem, zapominając o wcześniejszym zlęknięciu się.

— W twoich tęczówkach jest wymalowany cały alkohol, który wczoraj w siebie wlałeś — zaśmiał się, chowając komórkę do kieszeni spodni.

Niebieskowłosy wywrócił teatralnie oczami.

— Ty wcale nie byłeś lepszy — prychnął. Szatyn pokręcił z rozbawieniem głową, po czym wyciągnął z plecaka butelkę wody mineralnej.

— Mi przynajmniej nie urwał się film — odparł, wręczając przyjacielowi napój. — Trzymaj, przyda ci się — dodał, odpychając się lekko od parapetu.

Kim bez większych ceregieli dobrał się do zakrętki. Kolejne mililitry szybko znikały w jego ustach, choć trochę łagodząc skutki uboczne kaca.

Kiedy oderwał się od butelki, oblizał usta, zgarniając z nich ostatnie kropelki wody. Wyrzucił pustą już butelkę do pobliskiego kosza, obrzucając wzrokiem korytarz.

— Dzięki — mruknął. Poprawił plecak, który zsuwał się z jego ramienia, po czym spojrzał oczekująco na szatyna. — Co mamy jako pierwsze? — rzucił, czekając aż Jeongguk wyciągnie z plecaka plan lekcji, który zaczynał obowiązywać od tamtego dnia.

— Koreański, tam gdzie zwykle — odparł, na co młodszy kiwnął głową. Przeczesał dłonią swoje niebieskie kosmyki i podążył za Jeonem, który obrał kurs na salę numer 23.

Starał się ignorować pulsujący ból głowy, kiedy przemierzał kolejne metry korytarza. Wrzaski młodszych uczniów, którzy z tym dniem rozpoczynali naukę w liceum, też nie pomagały, a jedynie wzmacniały ból. W tym momencie Kim żałował, że czas przeznaczony na wzięcie tabletki, poświęcił na prasowanie świeżych ubrań.

Dzwonek oznajmiający, że nowy rok szkolny oficjalnie się zaczął, zadzwonił, gdy dwójka nastolatków znalazła się pod odpowiednią klasą. Młodszy zacisnął powieki, czując jak nieprzyjemny dźwięk rozrywa jego głowę. Wszedł do klasy, nadal podążając za szatynem, który zatrzymał się dopiero przy jednej z ostatnich ławek. Rzucił na nią swój plecak, wyciskając ówcześnie odpowiedni zeszyt.

Usiadł na krześle i ułożył głowę na ławce, chcąc choć na chwilę sobie ulżyć. Poczuł delikatny chłód, który bił od drewna, kiedy rumor panujący w klasie nagle ustał, a Jeon położył dłoń na jego ramieniu. Uniósł głowę znad ławki i doznał niemałego szoku, gdy zamiast starszej kobiety, która uczyła ich tego przedmiotu od rozpoczęcia ich nauki w tej szkole, w drzwiach dużej sali stanął ktoś inny.

Niski szatyn miał zaróżowione policzki, które odbiegały od jego cery. Z pomiędzy rozchylonych ust uciekały kolejne oddechy, które świadczyły o tym, że młody mężczyzna dopiero co pokonał szybko niemały dystans. Maleńkie dłonie zaciskał wokół czarnego dziennika. Czarne oprawki zsuwały się z jego drobnego nosa. Delikatnie rozchylony kołnierzyk białej koszuli ukazywał wyraźne obojczyki nauczyciela. Jasny materiał opinał jego klatkę piersiową, kończąc się w eleganckich spodniach, które okalały szczupłe nogi szatyna.

Taehyung miał wrażenie, że ten cały ból głowy nagle zniknął, kiedy tylko jego oczy zaczęły śledzić każdy centymetr ciała mężczyzny. Nauczyciel na pewno nie mógł być dużo starszy od niego, ale pewnie gdyby minął go na korytarzu, pomyślałby, że to jakiś nowy uczeń.

— Przepraszam za spóźnienie, ale były cholerne korki, do tego nawigacja źle mnie poprowadziła, a ja jestem tutaj nowy i błądziłem przez długi czas, ale już jestem — powiedział na jednym wdechu, przelatując wzrokiem po sali.

Kiedy odwrócił się, aby ułożyć dziennik na blacie biurka, Kim automatycznie opuścił dolną szczękę w dół, na chwilę zapominając jak się oddycha. Ogólny wygląd nauczyciela był po prostu niewinny i słodki, jednak kiedy niebieskowłosy zniżył wzrok na jego tyłek, wpadł w trans.

Nie wiedział, czy miał szczczęścię, czy pecha, ale kiedy jakaś kartka wypadła z dużego zeszytu, a szatyn schylił się, aby ją podnieść, nie potrafił nie przeknąć pod nosem. Podczas tej krótkiej chwili Taehyung mógł zobaczyć jak spodnie idealnie opinają pełne pośladki nauczyciela. Nic więc chyba dziwnego, że nie mógł się powstrzymać, aby zagryźć dolną wargę w miejscu, gdzie miał kolczyk.

— Kurwa, widzisz ten tyłek? Gguk, chyba się zakochałem — szepnął, cały czas wpatrując się w największy atut mężczyzny.

— Mam iść po papier, czy lepiej poprosić kogoś o chusteczki, zanim zaczniesz się ślinić? — zaśmiał się starszy.

Niebieskowłosy przekręcił jedynie teatralnie oczami i natymiast zamknął buzię, gdy mężczyzna odwrócił się do nich przodem. W swojej wyobraźni jednak ciągle widział niesamowite tyły starszego.

— Nazywam się Park Jimin i w tym roku będę was uczył koreańskiego.

Nauczyciel uśmiechnął się niewinnie, obejmując wzrokiem klasę. Kim jęknął cicho, obserwując jak kąciki jego pełnych ust unoszą się do góry. Wszystko wydawało mu się urocze w nowo poznanym nauczycielu — pulchne policzki, drobne dłonie, niewinny uśmiech, roztrzepana grzywka czy duże oczy, które przymykały się podczas gdy starszy się uśmiechał.

Mężczyzna klasnął w dłonie, upierając się pośladkami o biurko. Taehyung zagryzł wargę, wyobrażając sobie, jak on sam przyciska go do tego biurka.

— Chciałbym się z wami trochę poznać, bo w końcu spędzimy razem cały rok, najważniejszy w całej waszej nauce swoją drogą, więc dobrze by było, gdybyśmy spędzili go w dobrej atmosferze. Wiem, że w waszym wieku bratanie się z nauczycielami nie jest pierwszą rzeczą, o której myślicie, gdy przekraczacie próg szkoły, bo w końcu sam niedawno skończyłem szkołę. Tak jak mówiłem, nazywam się Park Jimin i parę miesięcy temu obroniłem tytuł magistra na busańskim uniwersytetcie. W październiku skończę dwadzieścia cztery lata, więc jak widzicie, nie jestem wiele starszy od was. Nie chcę zostać znienawidzony po paru dniach, więc od razu powiem, że na moich lekcjach chcę, byście czuli się dobrze. Poza nudną poezją i tajnikami języka koreańskiego, interesuje się też innymi rzeczami, więc nie bierzcie mnie za nudziarza, błagam, bo lekcja koreańskiego naprawdę może być ciekawa — Taehyung z zaciekawieniem słuchał, jak szatyn opowiada o sobie. — Dobra, teraz czas na was — zarządził nauczyciel, wskazując głową na dziewczynę, która zajmowała jedną z pierwszych ławek.

Niebieskowłosy odrzucił głowę do tyłu, obserwując ruchy niższego, który słuchał blondynki, która opowiadała o sobie. Nadal się uśmiechał, rozsiewając wokół siebie pozytywną aurę.

— Ggukie, powiedz mi czy śnię, bo to jest anioł — mruknął, na co starszy pokręcił głową.

— Nie zapędzaj się, wiesz, że go nie zaliczysz — zaśmiał się.

Młodszy prychnął, kręcąc głową. Przecież każdy mógł być jego. Nikt nie mógł oprzeć się jego urokowi.

— Dobra, kolej na was, chłopcy z ostatniej — delikatny głos szatyna dobiegł młodszego, który zdał sobie sprawę, że jego ideal mówił właśnie do niego. Natychmiast uniósł głowę, wbijając wzrok w Jeongguka.

— Ty pierwszy — wypalili w jednym momencie, przez co nauczyciel zaśmiał się melodyjnie.

— Panie wata cukrowa, lecisz — zaanonsował mężczyzna, a Kim poczuł, jak jego policzki zaczynają delikatnie piec, przez to, jak nazwał go nauczyciel.

— Nazywam się Kim Taehyung i nienawidzę koreańskiego, ale w tym roku chyba mogę to zmienić — rzucił i choć wiedział, że nauczyciel nie wyłapie podtekstu, na którego dźwięk siedzący obok szatyn prychnął, tak na jego usta wstąpił podstępny uśmiech.

— Cieszę się z tego powodu — odparł, przenosząc wzrok na Jeongguka. — Twoja kolej.

— Jeon Jeongguk, nie lubię koreańskiego, ale pewnie Taehyung zaciągnie mnie nawet na dodatkowe zajęcia. Chyba, że będzie wolał korepetycje z panem sam na sam — zaśmiał się, rzucając rozbawione spojrzenie przyjacielowi, który z kolei miał ochotę go rozszarpać.

— Przepraszam, ale Gguk uwielbia sobie żartować — powiedział, patrząc morderczym wzrokiem na szatyna.

Park postanowił nie skomentować zachowania chłopców, jedynie się do nich delikatnie uśmiechając. Natomiast kiedy tylko jego wzrok przeszedł na kolejnego ucznia, niebieskowłosy pozwolił sobie na uderzenie dłonią w głowę Jeona.

— Idiota — syknął, sięgając po zeszyt, aby poprawić po swoim wcześniejszym uderzeniu. Niestety nie przewidział tego, że Jeongguk postanowi złapać jego nadgarstek, zatrzymując tym samym jego ruch.

— A może się mylę? Jestem pewien, że przy pierwszej okazji powiesz mu o jakimś problemie z rozprawką, czy czymś takim, żeby tylko zostać z nim w klasie po lekcjach — odpowiedział, uśmiechając się głupawo, na co Kim przekręcił teatralnie oczami.

— Jasne, że nie — zaprzeczył. — Umówię się z nim na korepetycje w moim domu, albo pójdę do niego. Nie będę ryzykował, żeby ktoś zobaczył, co się dzieje na biurku.

— Chłopcy, wszystko w porządku? — zapytał nauczyciel, zwracając swoją uwagę na ostatnią ławkę.

Dopiero teraz Taehyung zdał sobie sprawę, że dalej trzyma w ręce wymierzony w Jeona zeszyt, a jego palce z kolei cały czas owinięte są wokół nadgarstka niebieskowłosego. Wręcz natychmiast wyrwał się z uścisku chłopaka, uśmiechając się lekko w stronę nauczyciela i drapiąc się nerwowo po karku.

— Oczywiście, proszę pana.

• • •

Kiedy dzwonek znów rozbrzmiał w klasie, Taehyung uniósł się znad krzesła i wyszedł z klasy, będąc w niemałym szoku. Cała lekcja minęła spokojnie; rozmawiali o luźnych tematach, a nauczyciel cały czas dorzucał anegdoty z jego życia. Niebieskowłosego dziwiło to, jak bardzo wsłuchiwał się w jego słowa. Było to dla niego nowe, gdyż nigdy nie poświęcał nauce zbyt wiele czasu. Wychodząc z klasy, nie mógł oderwać wzroku od szatyna, który z uśmiechem na twarzy rozmawiał jeszcze z dwoma dziewczynami z ich klasy.

W jego głowie wrzała jedynie jedna myśl. Nowy nauczyciel nie był przystojny, on był piękny.

Poinstruowany przez Jeona, udał się pod kolejną salę, gdzie rzucił swój plecak na podłogę, po chwili opadając obok niego. Szlachetny tyłek szatyna wylądował obok. Ten widok był znany wszystkim dziewczynom w szkole — dwójka niezwykle przystojnych chłopaków siedzących obok siebie i nie robiących nic specjalnego, ale zarazem przyprawiając o zawał napalone nastolatki.

— Co to w ogóle było? — rzucił po chwili młodszy.

— Nagła chcica w twoim wykonaniu? Dużo już tego widziałem — zaśmiał się szatyn, szturchając przyjaciela w ramię.

— To było mocniejsze — rzucił, będąc nadal w szoku.

— Nawrót wiary?

— W co? W jego dupę? Koleś, do jest istny cud świata! — fuknął, obracając w dłoni telefon. — Widziałeś, jak te spodnie opinały się na tych pośladkach? No błagam, myślałem, że stanie mi tak w środku lekcji.

— Czasem mam dość tego, że jesteś gejem — westchnął starszy, machając jednemu z ich znajomych. — Ani się nie ujawnisz, ale wszystkie laski odrzucasz, po czym ruchasz co popadnie. Taki fuck boy z ciebie — zaśmiał się, przeczesując dłonią włosy.

— A ty niby nie — fuknął. — Ale wracając do mojego anioła, on musi być mój, rozumiesz to? — Szatyn podkręcił głową, posyłając mu nieco poważniejsze spojrzenie.

— Stary, on jest nauczycielem, to nielegalne — odparł, na co niebieskowłosy wywrócił oczami. — Z resztą, widziałeś jak cię zlał, nie każdy człowiek na tej ziemi jest homo.

— Proszę cię, on musi być homoseksualny — burknął.

— Po czym to wnioskujesz? Po dwóch zdaniach jakie z nim wymieniłeś? — dopytał, próbując ostudzić zapał przyjaciela.

— Po tym jak się uśmiecha, jak chodzi. Człowieku, cała jego osoba o tym woła — rzucił nieco za głośno, przez co parę osób, które również czekały na korytarzu, spojrzało na nich pytająco.

Jeongguk podkręcił jedynie głową, wzdychając bezsilnie. Taehyung taki był, nie potrafił dopuścić do siebie myśli, że ktoś nie mógł być jego.

— Nie wiem co siedzi w twojej jakże pokręconej główce, ale mogę się założyć o co chcesz, że nigdy nie zaciągniesz go do łóżka — zaśmiał się.

Niebieskowłosy jak na zawołanie wyprostował się, a w jego oczach pojawił się pewien błysk. Uśmiechnął się delikatnie i wyciągnął swoją dłoń w stronę przyjaciela.

— W takim razie się zakładamy. Daję głowę, że Park Jimin za parę tygodni będzie jęczał moje imię tak głośno, że na drugi dzień nie będzie mógł wypowiedzieć ani jednego słowa.

— Ty sobie jaja ze mnie robisz, tak? Chcesz się zakładać, że przelecisz nauczyciela? — dopytał, nie do końca wierząc w to, co przed chwilą usłyszał z ust Taehyunga.

— Zrobię to nie raz, a wiele razy. Stawką jest co tylko sobie zapragniesz. Stoi? — odparł.

Jeon rzucił jedynie wzrokiem na dłoń niebieskowłosego i przygryzł dolną wargę podczas zastanawiania się. Ostatecznie chwycił ją jednak, uśmiechając się przebiegle.

— Stoi, ale mam nadzieję, że tylko zakład.

— Dupek. — Niebieskołosy zaśmiał się, waląc szatyna w ramię.

••••••••••••••••••••
[2050 słów]

Mamy nadzieję, że się podobało i że zostaniecie z nami na dłużej.
[Bo jeśli ktoś nie wie, opowiadanie powstaje w współpracy z MisCreepy]

Jednak zanim pozwolimy wam odejść i czekać na ciąg dalszy, chcemy zaznaczyć dwie ważne rzeczy. Opowiadanie to prowadzimy zgodnie z polskim prawem, a co za tym idzie:
• Związek Jimina i Taehyunga nie będzie podlegał pedofilii, jako iż Taehyung jest pełnoletni.
• Jako iz Taehyung ma skończone 15 lat, a w dodatku jest osobą pełnoletnią, również nawet że względu na fakt, że Jimin jest jego nauczycielem, taki związek nie podlega karą prawnym. (Wg. Prawa polskiego, karalne są związki między nauczycielem a uczniem, jeśli uczeń nie ma skończonych 15 lat bądź kontakty cielesne są jednostronne, dochodzi do molestowania.)
To tyle, chciałyśmy to ogłosić, by nie wywoływać nie potrzebnych zamieszań. Dziękujemy <3

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top