Cuddly evening.
STAN ŻYRALDOR
Gdyby Jimin powiedział, że wcale nie martwił się tym, co zobaczył w jego telefonie Taehyung, byłby największym kłamcą, jakiego widział świat. Przez cały dzień po głowie chodziły mu jedynie myśli o tym, co jego uczeń zamierza z tym faktem zrobić. Miał ogromną nadzieję, że Kim zwyczajnie zachowa to, co zobaczył dla siebie i nie będzie chciał nikomu o tym mówić. Z drugiej strony bał się tego, że Jeongguk już wie o wszystkim i razem śmieją się z jego głupoty.
Gdy tylko przekroczył próg swojego mieszkania, znalazł się na własnej kanapie, przekładając komórkę z ręki do ręki. Nie potrafił się skupić na jednej rzeczy przez nadmiar tych wszystkich dobrych i złych myśli, krążących po jego głowie. Nawet nie pamiętał, w którym momencie włączył swój telefon, aby samemu wejść w galerię i zobaczyć to, co widział Taehyung. Wystarczyło parę sekund, żeby miał ochotę zapaść się pod ziemię.
Kim podziwiał zdjęcia, które nie powinny nigdy ujrzeć światła dziennego. Jasne, lubił czasem się przebrać dla własnego komfortu, ale nie zamierzał komukolwiek ani kiedykolwiek pokazywać zawartości swojej galerii.
Załamany nie widział już żadnego wyjścia z tej sytuacji, a jedyna myśl, która miała jakiś sens, to zadzwonienie do swojego najlepszego przyjaciela. Jongin jako jedyny wiedział o tym, co czasami robi Jimin, kiedy jest sam w domu, a wszyscy sąsiedzi pójdą już smacznie spać. Dlatego tylko jemu mógł opowiedzieć o tym, co się stało.
Wszedł lekko zrezygnowany w kontakty, aby znaleźć numer chłopaka i najchętniej jakimś cudem sprowadzić go do swojego mieszkania. Pewnie tak właśnie by się stało, gdyby na jego drodze nie stanęła nowa nazwa kontaktu z dołączonym zdjęciem swojego ulubionego ucznia. Park nie wiedział, czy powinien teraz się śmiać, czy zacząć płakać.
Działał odruchowo, kiedy wchodził w szczegóły numeru i wahał się pomiędzy napisaniem czegokolwiek, a zadzwonieniem do, prawdopodobnie, Taehyunga. To była sekunda, jeden krótki impuls, w którym wcisnął przycisk, dzwoniąc do Kima. Gdy po chwili jednak zmienił zdanie i chciał się rozłączyć, zanim połączenie zostanie nawiązane, niebieskowłosy odebrał.
— Halo? — usłyszał niski głos z drugiej strony słuchawki i nie miał już żadnych wątpliwości. Numer telefonu zdecydowanie należał do jego ucznia.
— Taehyung? — zapytał, chwilę później uderzając otwartą dłonią w swoje czoło. — Jasne, że ty, bo kto normalny nazwałby się "Mój tygrysek".
— A ty jak byś mnie zapisał? — zaśmiał się. Na dźwięk tego głosu po plecach Jimina przeszedł chłodny, ale niezwykle przyjemny dreszcz. Niski śmiech Taehyunga od jakiegoś czasu zaliczał się do jego ulubionych dźwięków i nie potrafił tego ukryć.
— Pewnie po imieniu — Wzruszył ramionami, nie zwracając uwagi na to, że młodszy przecież nie zauważy tego, co zrobił.
— Dobra, skoro już jakaś diabelska siła zmusiła cię do wybrania mojego numeru, musiałeś mieć w tym raczej jakiś cel. Szczerze, nie spodziewałem się, że tak szybko do mnie zadzwonisz. Myślałem, że będziesz raczej obrażony.
— Dlaczego miałbym się obrazić?
— Grzebałem ci w telefonie, chociaż nie powinienem. Dobra, Jiminnie. Powiedz życzenie, a ja je spełnię, okey?
Ślina Parka zdecydowanie zbyt głośno zniknęła w jego przełyku, a wir myśli po raz kolejny został uruchomiony. Czyżby naprawdę zadzwonił do Taehyunga w jakimś konkretnym celu? Może zwyczajnie chciał usłyszeć jego głos albo jednak chodziło o coś więcej? Jedno było pewne, Jimin nie chciał być teraz sam, a skoro zamiast numeru Jongina wybrał ten niebieskowłosego, czemu nie skorzystać z tego i nie zaprosić go do siebie?
Kiedy Kim cierpliwie czekał na odpowiedź starszego, szatyn zagryzł delikatnie dolną wargę, bijąc się z własnymi myślami. Z jednej strony bał się, że Taehyung będzie ciągle nawiązywał do tematu zdjęć, ale z drugiej potrzebował go. Nie zdziwiło go, że ostatecznie wygrała druga opcja.
— Mógłbyś do mnie przyjść? — spytał, zdecydowanie ściszając swój ton głosu, jakby bał się, że ktoś inny również to usłyszy.
— Oczywiście, Minnie. Zaraz będę — odpowiedział, a Park mógłby się założyć, że na jego twarzy widniał szeroki uśmiech.
— Tae? Wziąłbyś dla mnie jakąś swoją bluzę? Proszę — rzucił, specjalnie słodko przeciągając ostatnią literę. Wręcz od razu usłyszał w słuchawce niski śmiech Kima.
— Dla ciebie wszystko, słodziaku. Do zobaczenia — odparł, po czym zakończył rozmowę.
W tamtym momencie na twarzy Taehyunga pojawił się najszerszy uśmiech, na jaki tylko było go stać i był on spowodowany jedynie telefonem od Jimina. Kiedy zapisywał mu swój numer, spodziewał się, że Park uzna za ostrożniejsze napisanie krótkiej wiadomości, niż wciśnięcie zielonej słuchawki. Mimo wszystko starszy pozytywnie go zaskoczył.
Gdy tylko rozmowa została zakończona, Kim zeskoczył ze swojego łóżka, na którym rozmawiał z Jiminem, wręcz natychmiastowo zakładając na siebie skórzaną kurtkę, jaka leżała na podłodze. Następnie podszedł do szafy, wyjmując z niej jedną ze swoich ulubionych bluz i zarzucając ją na ramię, wyszedł ze swojego pokoju.
Nie zwracał uwagi na krzywe spojrzenie Hyunjina, który właśnie chciał przejść przez korytarz, gdy on w pośpiechu zakładał buty, starając się utrzymać równowagę. Chwycił tylko kluczyki do samochodu i mieszkania, po czym zniknął, zostawiając oszołomionego Hwanga z kubkiem kawy w ręce.
Droga do domu Jimina, choć zwykle mijała mu bardzo szybko, tak tym razem dłużyła się mu okropnie. Szara bluza spoczywała na fotelu obok niego, razem z paczką jakiś żelek, które przed wyjściem zgarnął z szafki. Zaciskał dłonie na kierownicy, nie mogąc doczekać się tego, aż w końcu stanie przed drzwiami swojego ulubionego nauczyciela.
Jimin tymczasem siedział zestresowany na kanapie, cały czas zastanawiając się nad tym, czy aby na pewno dobrze zrobił dzwoniąc do Kima. Nie wiedział, czego tak naprawdę od niego chciał, czemu pragnął jego obecności. Jednak mimo swoich obaw, gdy tylko w jego mieszkaniu rozległ się dźwięk dzwonka, podbiegł do drzwi, rzucając się do zamka. I gdy w końcu uchylił drzwi, a przed nim ukazała się sylwetka jego ucznia, miał wrażenie, że jego serce podskoczyło do gardła.
Niebieskie włosy nastolatka wystawały spod czarnego kaptura, który miał założony na głowę, opadając beztrosko na jego czoło. W dłoniach trzymał drugą, szarą bluzę, a jego twarz zdobił ten sam, rozbrajający uśmiech. Mimowolnie Park również się uśmiechnął, robiąc krok w tył i spuszczając głowę, by wyższy nie dał rady zauważyć jego różowych policzków.
— Hey, Minnie — przywitał się, gdy tylko starszy zamknął za nim drzwi. Ściągnął z głowy czarny kaptur, a wtedy oczom niższego ukazała się cała jego twarz.
— Cześć — rzucił nieśmiało i upewniwszy się, że młodszy ściągnął już buty ze swoich stóp, ruszył do salonu.
— Coś się stało, że chciałeś, bym przyjechał? — to pytanie sprawiło, że rzeczywiście zaczął się nad tym zastanawiać. Bo co miał odpowiedzieć? Nie wiem? Potrzebuję cię?
— Nie wiem, tak po prostu, chciałem żebyś był — burknął na jedynym oddechu, wzruszając przy tym ramionami. Nie odwrócił się, nadal idąc w stronę salonu. W tamtym momencie nie potrafił spojrzeć mu w twarz.
— Urocze — westchnął, po chwili układając dłoń na ramieniu idącego przed nim nauczyciela. — W takim razie jestem — dodał, delikatnie odwracając szatyna w swoją stronę.
Chciał ponownie skosztować jego ust, ta pokusa była silniejsza od niego, a zachowanie starszego zdecydowanie ją jeszcze nakręcało. Dlatego gdy w końcu ich spojrzenia się spotkały, a on zdołał ujrzeć te urocze rumieńce na policzkach niższego, pochylił się delikatnie, chcąc sięgnąć jego ust. Jednak jakie było jego zdziwienie, gdy zawstydzony nauczyciel odsunął się, znowu spuszczając wzrok w dół.
— Pójdę zrobić coś do picia, rozgość się w salonie — wydusił na jednym oddechu, po czym, jak zapowiedział, zniknął w kuchni, zostawiając Kima samego.
Więc nie mógł zrobić nic więcej, jak usiąść na kanapie w salonie i poczekać na Parka. W jego dłoniach nadal spoczywała bluza, którą przyniósł specjalnie dla swojego ulubionego nauczyciela. Wbił wzrok w pilot, spoczywający na stoliku kawowym, po czym pochwycił go, chcąc włączyć jakiś film. Tak też zrobił i już po chwili przełączał kanały, by znaleźć coś ciekawego.
— Kuchnia u Jimina podała do stołu — cichy głos nauczyciela wytrącił go z letargu, w jaki popadł tępo wpatrując się w telewizor. — Dziś serwujemy cukier z wodą powszechnie nazywany colą i chipsy. Oj, przytyjemy.
Śmiech ich obu rozniósł się po pokoju, a niższy z nich odłożył trzymane dotąd w rękach rzeczy na stolik, następnie siadając obok Taehyunga, według młodszego stanowczo za daleko. Dlatego też, nie podejmując dyskusji z szatynem, ułożył dłoń na jego szczupłej talii, przyciągając go do siebie. Spanikowany pisk uciekł z ust Parka, który po chwili wpadł na ciało wyższego z nich. Przyjemny zapach Kima ogarnął nozdrza starszego, który mimowolnie wtulił twarz w jego czarną bluzę.
— Przyniosłem ci bluzę, tak jak prosiłeś — szepnął, przeczesując dłonią miękkie włosy nauczyciela. Następnie podał mu bluzę, nagradzając go również szczerym uśmiechem.
Jimin przyjął podarunek, czując, jak jego policzki znów zachodzą się różem. Nieśmiało wsunął na siebie dużą bluzę, której rękawy stanowczo były za długie. Sięgała mu ona połowy ud, a na ten widok serce Taehyunga podskoczyło do gardła.
— Jak można być tak uroczym, jak ty? — mruknął, pochylając się nieco nas starszym, który ponownie spuścił wzrok. Tego dnia miał wrażenie, że opuściła go cała pewność siebie.
— Nie wiem, spytaj moich rodziców.
Jego uszy znowu zostały pobłogosławione przez tak przyjemny śmiech Kima, który po chwili ucałował jego czoło, sprawiając, że jego policzki zaczęły niemiłosiernie piec. Ciche mlaśnięcie rozniosło się po pokoju i Park mógłby przyrzec, że było ono tak głośne, jak bicie jego serca.
Następnie Jimin zrobił coś, czego młodszy z nich stanowczo się nie spodziewał, bowiem tak po prostu wtulił się w ciało wyższego, wykorzystując całą pewność siebie, jaką w sobie wtedy miał. Ułożył głowę na ramieniu niebieskowłosego, wtulając się w jego bluzę i zaciągając się jego zapachem.
— Co oglądamy? — zapytał, nie zwracając uwagi na zdziwioną minę Kima.
— W telewizji leci tylko Titanic, film o rżnięciu szkła na żyrandole i wiadomości — odparł, starając sobie przypomnieć, co emitowały kanały, po których skakał jeszcze przed chwilą.
— No to Titanic — zadecydował Park, sięgając ku szklance, którą przed chwilą ułożył na stole.
Niebieskowłosy wypuścił głośno powietrze z płuc, trochę niechętnie przełączając na ten kanał, na którym wcześniej widział tytuł filmu. Starszy mimowolnie odwrócił swoją głowę w jego stronę, kiedy tylko usłyszał reakcję młodszego, unosząc jedną brew do góry.
— Miałem nadzieję na film o rżnięciu szkła na żyrandorze — powiedział, przez co zawartość napoju natychmiastowo opuściła usta Parka, lądując na stole. — No co?
— Nic, nic — zaśmiał się, wycierając swoim rękawem resztki cieczy, spływające po jego brodzie.
— Uważaj, bo zaczniesz się krztusić zwykłym napojem — odpowiedział, pociągając szatyna za biodra w swoją stronę, aby ten ponownie zajął miejsce na kanapie.
Na twarzy nauczyciela ciągle znajdował się szeroki uśmiech, a on sam powstrzymywał się przed tym, aby nie wybuchnąć śmiechem. W jednej chwili zapomniał o tym, że Taehyung sam przyciągnął go do siebie i ciągle trzyma rękę na jego biodrze, żeby starszy przypadkiem nigdzie nie uciekł.
Nie miał pojęcia, że zdanie wypowiedziane przez Kima zostało specjalnie przekręcone w celu znacznego rozluźnienia atmosfery. W końcu nie chciał, żeby szatyn podczas całego filmu siedział zdecydowanie za daleko, albo wstydził się do niego przytulić. Na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech, kiedy zdał sobie sprawę, że jego szatański plan idealnie zadziałał.
Teraz mógł siedzieć z zadowolonym Jiminem przy swoim boku, praktycznie nie zwracając uwagi na cokolwiek, co działo się na telewizorze. Jego cała uwaga została pochłonięta przez osobę starszego mężczyzny, który obecnie opierał swoją głowę o jego ramię z delikatnym uśmiechem na twarzy. Wzrokiem dokładnie badał ciało szatyna, skryte prawie w całości w jego bluzie, co jakiś czas zatrzymując się na udach, których przy tej pozycji nie zasłaniał ani skrawek bluzy.
Niespodziewanie Kim zsunął się delikatnie po kanapie, lądując głową na równi z tą Jimina, który spojrzał na niego delikatnie zaskoczony.
— Jiminnie — szepnął, nawiązując ze starszym kontakt wzrokowy. Kiedy tylko ich spojrzenia się spotkały, a niższy mógł kolejny raz zatonąć w ciemnych tęczówkach swojego ucznia, po jego ciele przeszedł dreszcz. — Dlaczego zadzwoniłeś?
— Już ci mówiłem — odpowiedział, zagryzając delikatnie dolną wargę.
— Nie rób tak.
— Jak mam nie robić? — spytał, tym razem zaczynając powolnie oblizywać swoje usta, obserwując jak wzrok młodszego podąża idealnie za ruchem jego języka.
— Ty serio potrafisz być niegrzecznym chłopczykiem — powiedział, na co Park uśmiechnął się delikatnie, ponownie zagryzając wargę. — Ostrzegałem.
Zanim szatyn zdążył cokolwiek odpowiedzieć, jego dolna warga natychmiastowo wylądowała pomiędzy zębami młodszego, w związku z czym wydobył z siebie cichy jęk. Wystarczyła chwila, aby Taehyung delikatnie, aczkolwiek stanowczo wpił się w wargi w swojego nauczyciela, w jednej sekundzie zmieniając ich pozycję na wygodniejszą. Jimin nie zauważył nawet kiedy został wygodnie ułożony na kanapie, a Kim jakimś cudem znalazł się pomiędzy jego nogami, molestując jego pełne usta. Jednak nawet, jeżeli pozycja, w jakiej się znajdowali zdecydowanie nie była odpowiednia, Parkowi nie przeszkadzało to w ułożeniu jednej ręki na karku młodszego, jednocześnie drugą wplatając w jego włosy. Taehyung nie potrzebował żadnych słów, aby być pewnym, że Jimin tęsknił za tym tak samo mocno, jak on. Pomieszczenie natychmiastowo zostało wypełnione ich gorącymi oddechami i mlaśnięciami.
Kiedy po chwili niechętnie się od siebie odsunęli, aby złapać powietrza, a ich spojrzenia ponownie się spotkały, żaden z nich niczego nie żałował. Park specjalnie po raz kolejny zagryzł dolną wargę, zwracając tym samym na siebie uwagę i sprawiając, że wzrok młodszego zszedł wprost na jego pełne wargi. Tym razem pocałunek był trochę inny, bardziej zmysłowy. Taehyung przejął całkowitą kontrolę, zaczynając badać językiem wszystkie dotąd nieodkryte przez siebie zakątki, kryjące się pod mięśniem Parka. Palce starszego delikatnie pociągały za miękkie kosmyki włosów niebieskowłosego, kiedy jego duża dłoń zaczęła przemierzać drogę wzdłuż jego biodra. Niespodziewanie wargi Kima postanowiły zmienić kurs, przemieszczając się na linię szczęki nauczyciela, jednocześnie powodując głośne westchnięcie z jego ust. Taehyung wyznaczał niesamowicie gorącą ścieżkę, ostatecznie zatrzymując się dłużej przy szyi, do której dostał pełny dostęp od Jimina.
— Więc dlaczego zadzwoniłeś? — spytał niskim głosem, przez co usta starszego opuściło kolejne westchnięcie. Duża dłoń młodszego zawędrowała pod materiał szarej bluzy, chwilę później ku zaskoczeniu szatyna dotykając jego nagiej skóry na brzuchu. Niebieskowłosy wyprostował się delikatnie, posyłając mu głębokie spojrzenie, które wręcz go pożerało.
— Tae — szepnął, czując jak jeden z palców młodszego wyznacza delikatną ścieżkę wzdłuż zakończenia materiału jego spodni.
— To nie jest odpowiedź — odpowiedział, patrząc szatynowi ciągle w oczy i powoli zaczynając jechać palcem wyżej przez sam środek brzucha niższego mężczyzny.
— Nie mam pojęcia, myślałem o zdjęciach — szepnął. — Tych, które widziałeś.
— Też o nich dużo myślałem — odparł, niespodziewanie odsuwając się od mężczyzny i zajmując miejsce siedzące na kanapie. Jimin podniósł się do pozycji siedzącej, patrząc na niego z wielkim zaskoczeniem w oczach. — Ale przecież powiedziałeś, że mamy oglądać film, a nie zdjęcia.
Szatyn nie odpowiedział ani słowem, zamiast tego podnosząc się i ku zaskoczeniu młodszego, siadając na jego kolanach w rozkroku, aby po chwili objąć jego kark i wtulić głowę w zagłębienie szyi niebieskowłosego. Taehyung uśmiechnął się szeroko, po czym przytulił do siebie ciało nauczyciela, całując przelotnie skrawek jego ucha.
— Mogę tak siedzieć? — spytał po dłuższej chwili, a jego oddech odbił się nieznacznie od skóry wyższego.
— Jak długo tylko chcesz — zaśmiał się, opierając swoją głowę na ramieniu nauczyciela i zamykając swoje powieki.
I Jimin naprawdę został w takiej pozycji, kompletnie zapominając o tym, że siedzi tyłem to telewizora, a oni mieli oglądać film. Dla niego liczył się jedynie znajomy zapach swojego ucznia oraz to, jak blisko niego był. Czując na sobie jego uścisk czuł się szczęśliwy, pozwalając sobie zamknąć oczy z przyjemności. Jasne, uwielbiał wargi chłopaka, całujące go z taką pasją, jakiej ten nigdy wcześniej nie czuł, ale tego również mu brakowało. Siedział skulony na kolanach niebieskowłosego, z ustami nadal wygiętymi w delikatnym uśmiechu, a ciepło, płynące od drugiego ciała sprawiało, że został pozbawiony jakichkolwiek myśli. Oddech, który delikatnie drażnił jego skórę uspokajał go. Nic więc dziwnego, że po krótkim czasie zasnął, nie zwracając na nic uwagi. Po prostu silne ramiona Taehyunga wokół jego ciała sprawiły, że czuł się bezpieczny i nie bał się przy nim spać.
Zanim Kim zorientował się, że nauczyciel koreańskiego zasnął na jego kolanach, nudny film zdążył dobiec końca, a uwagę młodszego zwróciło ciche pochrapywanie. Nie chciał budzić niższego mężczyzny, uśmiechając się jedynie szeroko. Wiedział tylko to, że nie powinien zostawić Parka w takiej pozycji, bo rano na pewno poczułby okropny ból w swoich plecach przez ich nienaturalne wygięcie. Mocno chwycił Jimina pod udami, powoli podnosząc się z kanapy. Na jego szczęście starszy ciągle mocno go trzymał, oplatając ręce wokół jego karku. Bez problemu złapał równowagę, kierując się w stronę, gdzie najprawdopodobniej mogła znajdować się sypialnia starszego. Po krótkim poszukiwaniu wreszcie znalazł pomieszczenie, wchodząc do niego, aby następnie ułożyć szatyna na łóżku, delikatnie uwalniając się z jego uścisku. Zanim opuścił pokój, zbadał jeszcze wzrokiem śpiącą twarz niższego i z szerokim uśmiechem na twarzy ruszył do salonu, aby położyć się na kanapie.
W końcu nie mógł zostawić Parka samego w mieszkaniu z otwartymi drzwiami.
......................................
[2763 słów]
Hyunjin w hateczu to mem, fight me.
Żyraldor to twór Klaudii. Film o rżnięciu szkła oparty na faktach XD
Do następnego, Altrunia i MiszKripiosz
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top