Wstęp
Drzwi do pomieszczenia otworzyły się, a po chwili weszła przez nie niska brunetka niosąc w rękach metalową tacę, na której stał dzbanek i dwie szklanki. Dziewczyna szła bardzo powoli i ostrożnie, by przypadkowo nie wylać herbaty z naczynia. Stawiała krok za krokiem uważnie obserwując podłogę, jakby nagle miała pojawić się na niej przeszkoda chcąca przewrócić ją razem z tacką. Gdy bezpiecznie udało jej się dostać do małego, brązowego biurka, postawiła na nim przedmiot i spojrzała na rudowłosą dziewczynę stojącą przy dużym stole, na którym leżały przeróżne fiolki wypełnione ciekawymi substancjami.
Brunetka westchnęła i podeszła do niej.
– Kiedy zrobisz sobie przerwę? Przyniosłam dla nas herbatę – oznajmiła i podparła ręce na stole.
Jej dziewczyna uniosła wzrok znad blatu idealnie na nią.
– Zaraz powinnam skończyć – odparła niezbyt przekonująco.
– Emily, jejku, mówisz tak od godziny! – Brunetka wzięła ręce z blatu, by schować w nich twarz.
– Hej… – Dziewczyna zdjęła rękawiczki i podeszła do niej. – Lena, naprawdę zależy mi na dobrych stopniach w akademii. – Położyła jej dłonie na ramionach.
Lena w końcu skinęła głową.
– Dobra, ale tu zostaję.
Emily zaśmiała się i z powrotem założyła swoje rękawiczki. Mruczała pod nosem rożne, nieznane jej dziewczynie wyrazy, a niektóre substancje w fiolkach zmieniały swoje kolory, lub znikały. Cały czas notowała coś w małym zeszycie z taką prędkością, jakby od tego zależało całe jej życie.
– Lena, chcesz mi pomóc? – zapytała po chwili ciszy, spoglądając na siedzącą na podłodze brunetkę.
Ta tylko pokiwała głową i stanęła koło Emily.
– Co mam robić? – spytała, przyglądając się niektórym fiolkom.
Dziewczyna podała jej piłeczkę do tenisa.
– Podrzuć ją do góry, a ja muszę spróbować to cofnąć – oświadczyła rudowłosa poprawiając kosmyk włosów, który wydostał się z jej kucyka.
- W sensie, w czasie? – zdziwiła się tamta.
Jej dziewczyna tylko skinęła głową.
– Umiesz cofać rzeczy w czasie? – pytała dalej.
– Jeszcze nie, ale próbuję się nauczyć – odparła. – No dalej, podrzuć piłeczkę.
Lena uśmiechnęła się i zrobiła to, o co poprosiła ją Emily, która, gdy piłeczka wylądowała znowu na ręce brunetki, szepnęła jakieś zaklęcie. Ale, ku ich zaskoczeniu, nic się nie stało.
Emily zmarszczyła brwi.
– To niemożliwe… Pomyliłam zaklęcia? – mówiła sama do siebie.
– Może coś cię rozproszyło? Spróbujmy jeszcze raz – wtrąciła ciągle uśmiechająca się Lena.
– No dobra, jeszcze raz – skinęła głową.
Brunetka znowu podrzuciła piłeczkę, a Emily wypowiedziała zaklęcie. Tym razem z piłką również nic się nie stało. Ale po chwili Lena złapała się za głowę z bólu.
– Hej, Lena! Co się stało? – Rudowłosa do niej podbiegła.
– Strasznie boli… – szepnęła tamta.
– Nie rozumiem… Trafiłam ciebie zamiast piłki? – myślała na głos.
Dziewczyna odczuwała całkowicie inny rodzaj bólu niż kiedykolwiek. Jakby coś od zewnątrz próbowało wedrzeć się do jej organizmu, a ten zaciekle walczył. Gdy tylko otwierała oczy, cały świat jej wirował. Na moment wszystko ucichło. Przestała słyszeć głos zmartwionej Emily, a cały ból jakby zniknął.
Brytyjka zamrugała powiekami, a potem przetarła oczy, przy tym kręcąc głową. Potem jak za machnięciem różdżki obraz wrócił do normy. Kiedy otworzyła oczy znów ujrzała swoją ukochaną dziewczynę.
- To niemożliwe… Pomyliłam zaklęcia? – mówiła sama do siebie. Lena pokręciła głową słysząc jej słowa.
Czemu ona ma przedziwne dejavu? Zastanawiała się.
- Może jeszcze raz spróbuję? Coś chyba poszło nie tak. – stwierdziła rudowłosa dziewczyna. Na co brunetka uniosła brwi nie rozumiejąc.
-Jeszcze raz? A czy już nie starczy na ten moment? - spytała z lekka zdezorientowana Brytyjka.
Emily podniosła wzrok na dziewczynę z zapytaniem oczach.
- Przecież to była pierwsza próba. Nie zawsze udaje się za pierwszym razem - stwierdziła.
- A nie przypadkiem druga?- zapytała Lena, wtedy nagle coś błysnęło przed jej oczami. Nagle znalazła się za plecami swojej dziewczyny. Zamrugała zaskoczona i spojrzała po sobie… Przecież nawet nie zrobiła jednego kroku! Jak nagle znalazła się na drugim końcu pomieszczenia?!
Emily pisnęła zaskoczona i obróciła się w stronę brunetki.
- Lena! Nic ci nie jest?! - zapytała się z widoczną w paniką w głosie.
Podeszła prędko do Brytyjki i zaczęła ją oglądać, ale nie zdążyła do końca jej się przyjrzeć, bo ta znowu gdzieś błysnęła.
- Emily! Tutaj jestem! – zawołała Lena. Rudowłosa prędko obróciła się i ujrzała dziewczynę przy drzwiach.
- Leno… Nie ruszaj się. – odezwała się ostrożnie zbliżając się w stronę brunetki.
- Jak ja nic nie robię! – powiedziała, unosząc dłonie w geście obronnym. – No i… Czy przypadkiem już tego nie mówiłaś? – dodała.
Emily zamrugała powiekami słysząc słowa dziewczyny. Przeanalizowała powoli jej wypowiedź i to co przed chwilą się stało.
O nie…
Znowu błysnęła, ale tym razem nie teleportowała się w inne miejsce tylko wróciła tam gdzie stała.
-Lena? Ile razy już ci się powtarza ta sytuacja? – spytała się rudowłosa z wyraźną paniką w głosie.
- Już piąty… I za każdym razem reagowałaś paniką i dopiero potem zaczynałaś szukać rozwiązania… - odpowiedziała zrezygnowanym tonem.
Nie dobrze… Nie dobrze… Co tu zrobić?! - myślała gorączkowo Emily. Po chwili jej wzrok padł na stolik gdzie leżał wisiorek z niebieskim kryształem w kształcie owalu, mieniący się błękitnym blaskiem. Nie zastanawiając się dłużej zabrała go ze stołu i szybko podeszła do Leny i założyła biżuterię na jej szyję.
Brytyjka zamrugała powiekami.
- Co to jest? – spytała, zerkając na naszyjnik, wtedy rudowłosa kobieta cofnęła się i przyjrzała się jej uważnie.
- I co? Przestałaś mieć uczucie, że znowu cofasz się w czasie? – spytała wyraźnie wyczekując na odpowiedź swojej dziewczyny.
W tym momencie brunetka przyjrzała się uważnie kryształowi, a potem znowu jej wzrok wrócił z powrotem na dziewczynę.
- Nie… - odpowiedziała krótko. – Przestało. – dodała.
Emily widocznie odetchnęła z ulgą.
- Dzięki Bogom! Jednak ten kryształ Winstona działa! – Opadła ciężko na krzesło, przy tym uśmiechając się jak głupia, jakby udało się jej jednym punktem zdać egzamin. Po czym podniosła wzrok na dziewczynę.
- To jest kryształ dezaktywujące obce moce. Dzięki niemu, nie powinnaś nagle się teleportować czy cofać się w czasie. – wyjaśniła rudowłosa kobieta napotykając spojrzenia swojej dziewczyny.
Brunetka powoli kiwnęła głową.
- No dobra… A czy już masz pomysł jak to odkręcić? – zapytała się.
Mina Emily zbladła.
- Obawiam się, że nie… Zaklęcie, które powinno to odkręcić nie jest na moim poziomie. Wątpię też, że to przejdzie po minionym czasie… Ale spokojnie! – wstała z krzesła, widząc zrezygnowaną minę swojej dziewczyny. – Znam kogoś kto może ci pomóc! – dodała prędko, przy tym uśmiechając się ciepło.
Lena tylko westchnęła i tylko odwzajemniła uśmiech dziewczyny.
- No dobra… W takim razie, kiedy idziemy do twojego znajomego, który to może naprawić? – spytała się Emily, która tylko uśmiechnęła się szerzej.
- Jutro zaczyna się nowy rok w akademii magii, do której chodzę. Tak, więc pozwól, że ogarnę ten bajzel i ci opowiem o tym miejscu za nim się tam wybierzemy.
*********
HananamiPL - tak, więc jak widzicie w końcu ruszyłam swoje cztery litery i postanowiłam z kochaną Athenrill pisać te opko 😉
Athenrill - to tak. Najpierw chcę zaznaczyć, że Hananami naprawdę jest magicznym człowiekiem i świetnie się z nią współpracuje!
Ogólnie to, to opko jest z "Adoptuj książkę" od właśnie Hananami! Serdecznie was tam zapraszam!
Pewnie jesteście też ciekawi, jakie shipy się tu pojawią! No to tak. Na pewno:
- Lenily
- Reaper76
- Anahardt
A jeśli chodzi o resztę, to razem z Hananami postanowiłyśmy, że to wy wybierzecie inne shipy, które tu będą! Więc piszcie, jakie byście chcieli, a ja się odmeldowuje i zapraszam do Hananami!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top