Rozdział 2

Lena i Emily wyszły z sali. Choć ta pierwsza bardziej z niej wybiegła, wciąż nie dowierzając, że będzie uczyć się w szkole magii. Nie mogąc opanować ekscytacji, chwyciła swoją dziewczynę za rękę i zapytała patrząc jej prosto w oczy:

– Pokażesz mi szkołę?

Rudowłosa zaśmiała się, widząc radość brunetki.

– A jeśli nie? – droczyła się z nią.

– Ej! Musisz mi pokazać! – obruszyła się Oxton.

– Co? Nic takiego nie powiedziałam!

Lena zrobiła minę godną zranionego szczeniaka, a jej dziewczynie niemal zmiękło serce.

– Głupku, pewnie, że ci pokażę – pocałowała brunetkę w policzek, a tamta od razu się ożywiła.

Smuga biegała od okna do okna i uważnie obserwowała każdy element. Za to Emily pokazywała jej klasy i tłumaczyła, w której odbywają się jakie zajęcia, choć tamta słuchała jej tylko jednym uchem.

Odwiedzały klasę za klasą, aż w końcu natrafiły na dwójkę uczniów, najwyraźniej kłócących się o coś w jednej z sal.

– Hanzo! Za bardzo przejmujesz się tą całą sprawą z „prawdziwymi czarodziejami”! – wołał jeden z nich. Był to wysoki, zielonowłosy chłopak i nie wyglądał na zbyt szczęśliwego, jak zresztą jego rozmówca, który był prawie czerwony ze złości.

– Nie rozumiesz. Przecież nie będziemy się zadawać z jakimiś biednymi imitacjami czarodziejów! – odrzekł tamten, próbując zachować spokój, ale zdecydowanie mu to nie wychodziło.

– Czy jakby byli „biednymi imitacjami”, byliby w tej szkole? – Zielonowłosy spojrzał na drugiego z widoczną w oczach złością.

Brunet zamilkł, najwyraźniej szukając argumentów, których mu zabrakło, ale w tamtym momencie, zauważył Emily i Lenę, które z niekrytym zainteresowaniem przyglądały się całej scenie. Nie minęła chwila, a dostrzegł je i drugi chłopak.

– Emily! – uśmiechnął się.

– Genji! Miło cię widzieć – odparła rudowłosa z uśmiechem na twarzy, a jej dziewczyna przyjrzała się zielonowłosemu.

Hanzo prychnął głośno i, uprzednio rzucając bratu mordercze spojrzenie, wyszedł z sali, przy tym mocno trzaskając drzwiami. Genji wystawił środkowy palec w stronę drzwi, a Emily zaśmiała się cicho.

– Znowu się kłócicie? – zapytała, choć było to bardziej stwierdzenie.

– Ta… Ten gnom uważa tych z niemagicznych rodzin za gorszych od siebie. Czyli jak zwykle… – Westchnął ciężko, poprawiając włosy.

Smuga zmarszczyła brwi. Nie do końca potrafiła zrozumieć, o co chodziło w tej rozmowie i nawet nie starała się tego ukryć.

– Och, zapomniałam was sobie przedstawić! – Emily uderzyła się lekko dłonią w czoło. – Genji, to jest Lena, czyli moja dziewczyna. Opowiadałam ci o niej! Od teraz jest uczennicą tej szkoły!

– Wow! Jak ostatnio o niej opowiadałaś, to nie miała magicznych skłonności! – Spojrzał na Lenę z uznaniem.

– Lena, to jest Genji, mój przyjaciel. – Rudowłosa całkowicie zignorowała wypowiedź tamtego.

– Miło poznać! – Brunetka podała mu dłoń, a on nią potrząsnął.

– To był… Twój przyjaciel? – spytała Smuga, patrząc na nowo poznanego.

– Co? Nie, nie, broń Boże! To mój starszy brat, Hanzo. Zwykły gbur – wyjaśnił, a ona pokiwała głową w zamyśleniu.

Na chwilę zapadła cisza, którą przerwał chłopak z nowym pytaniem.

– To… Jak to się stało, że nagle masz magię?

Lena spojrzała na Emily pytająco, a ta skinęła głową na znak, żeby mu opowiedziała.

– Emily chciała cofnąć piłkę w czasie, a ja oberwałam zaklęciem i teraz to ja się cofam – oświadczyła pewnie, ale po chwili się zaśmiała z tego, jak mogła zabrzmieć ta wypowiedź.

Shimada pokiwał głową w zamyśleniu, a następnie spojrzał na ekran swojego telefonu, aby sprawdzić, która godzina.

– Och, już ta godzina! Muszę iść! – powiedział na jednym wdechu i podnosząc swoją torbę z podłogi, wybiegł z klasy.

– Całkiem miły – przyznała Smuga, a Emily pokiwała głową.

– Cóż… Pokazałam ci już większą część szkoły, a do zajęć zostało mi jeszcze koło godziny… Winston kazał nam jeszcze dzisiaj zgłosić się do niego po plan dla ciebie, ale teraz chyba jest jeszcze za wcześnie? Tak mi się wydaje… Chcesz coś jeszcze zobaczyć?

Lena przechyliła głowę. Nie była pewna, czy coś jeszcze przyciągało jej uwagę.

– Może po prostu się przejdźmy? – zaproponowała, a jej dziewczyna chętnie na to przystała.

Dziewczyny opuściły budynek i zaczęły spacerować wzdłuż alejki, która się ciągnęła. Nawet tutaj Lena nie potrafiła odrywać wzroku od otaczającego jej krajobrazu. Sam akademik prezentował się dostojnie wśród zieleni ogrodów i parku, ale, wbrew pozorom, i rośliny były dla dziewczyny czymś niezwykłym.

Wysokie drzewa z czarnym pniem i różowymi liśćmi czy nawet niebieskimi. Kiedy znalazły się w pobliżu tak zwanego boiska dostrzegła młodych czarodziei, którzy dosiadali dużych jaszczurów. Zauważyła, że dwójka z nich ścigała się, próbując desperacko się wyprzedzić byle być pierwszy na mecie. Jeden dosiadał brązowego, a drugi białego.

Lena była tak zachwycona tym widowiskiem, że podeszła do barierki i zaczęła oglądać. Emily uśmiechnęła się na to i tylko stanęła obok niej.

Po przyjrzeniu się im dostrzegła, że para ścigających się to był chłopak i dziewczyna. Wspólna ich cechą w wyglądzie to na pewno były kowbojskie kapelusze, co było akurat tutaj dość nietypowe. Przez chwilę myślała, że mogli być rodzeństwem, ale kiedy dostrzegła aż nazbyt białe włosy i bladą skórę u dziewczyny, która wyraźnie kontrastowała z opalonym i ciemnowłosym czarodziejem to od razu odrzuciła te myśli.

Dziewczyna prowadziła przez dłuższy czas wyraźnie poganiając zwierzę, była wręcz pewna, że ona będzie pierwsza.

Ale ku jej zaskoczeniu czarodziej, który dosiadał brązowego gada wyskoczyła nagle do przodu, wyprzedzając czarodziejkę. Dzięki temu nagłemu sprintowi to on pierwszy dobiegł na metę.

- To nie fair! – zawołała widocznie wkurzona białowłosa dziewczyna. – Jak to jest, że ty będąc daleko w tyle, nagle mnie wyprzedzasz!? – Oj, czyżby ktoś nie potrafi pogodzić się z porażką? Zastanawiała się Lena.

Chłopak ze spokojem zszedł z gada i tylko uśmiechnął się promiennie w stronę białowłosej.

- Tajemnica, darlin’. – Puścił oczko w stronę kobiety, która tupnęła wściekle nogą o żwir.

- McCree!

- Nie wydzieraj się tak, przecież jestem obok. – powiedział spokojnie mężczyzna, przy tym uśmiechając się serdecznie.

Białowłosa fuknęła wściekle i tylko zlazła z białego jaszczura, oddając wodze jakiemuś innemu uczniowi. Pod wpływem emocji dość niechlujnie zdjęła z grzbietu gada siodło i przewiesiła przez barierkę.

Następnie zawołała nagle tak głośno, że Lena o mało zawału nie dostała:

- BOB! WRACAMY! – W ten Emily i Oxton usłyszały za sobą kroki. Kiedy się odwróciły zauważyły masywnego omnika, który podszedł powoli. Zatrzymał się tuż obok nich. Co prawda młoda Brytyjka widziała już wiele razy omników, ale… Co innego ją dziwiło… To, że nie spodziewała się ujrzeć w ogóle jakiegokolwiek robota na terenie magicznej szkoły.

Nim się obejrzała białowłosa podeszła szybkimi i nerwowymi krokami do furtki, która właśnie była obok.

Dopiero kiedy podeszła bliżej, Brytyjka zauważyła, że ta dziewczyna ma czerwone oczy. Tamta szybko zauważyła jej ciekawskie spojrzenia, spojrzała na nią wściekle i burknęła opryskliwie.

-Na co się tak gapisz, chłopczyku? – Okej, spodziewała się każdą niemiłą odzywkę z jej strony, ale o chłopczyku by nie pomyślała.

Już chciała coś skomentować, ale kiedy dostrzegła wzrok robota na sobie od razu zamilkła. Kiedy zaś białowłosa odeszła z owym robotem o imieniu Bob… Emily odezwała się.

- I co? Znowu wygrałeś z Ashe? Co Jesse?- Chłopak słysząc ją zachichotał tylko, oddał wodze uczniowi, który odprowadził wierzchowca. Następnie podeszedł oparł się ramionami o barierkę naprzeciwko im.

- Jak nie wie jak wykorzystać potencjał raptora to tak jest. – Uśmiechnął promiennie po czym spojrzał na Lenę, która przyglądała się mu z zaciekawienia. – A cóż to za nowa, słonko? – zapytał się rudowłosej wymownie zerkając na Lenę.

- Jestem Lena Oxton! – przedstawiła się z wyraźnym entuzjazmem Brytyjka. - Będę chodzić tutaj do szkoły! Co prawda z początku nie planowałam, ale… - zachichotała nerwowo.

- Przez mój nieudany eksperyment Lena zyskała magiczne moce. – wyjaśniła prędko Emily, napotykając pytające spojrzenia Jesse’ego.

Ten tylko zachichotał i uśmiechnął się przyjaźnie.

- Widzę, że nie tylko Amelie miała problem z zaklęciami… A więc to ty jesteś dziewczyną Emily, wiele ona mi o tobie opowiadała. Miło mi ciebie poznać. Jestem Jesse McCree, chociaż wolę by zwracano się do mnie po prostu McCree. – Podał swoją dłoń w stronę dziewczyny, którą Oxton uścisnęła.

- Mnie także jest miło cię poznać McCree! Ogólnie jest miło tutaj poznać wszystkich! Te miejsce jest wspaniałe! - powiedziała widocznie ucieszona co tylko sprawiło, że mężczyzna szerzej się uśmiechnął.

- Miło jest słyszeć, że ci się podoba na wstępie. Co prawda szkoła nie jest doskonała… Ale na pewno jest przyjazna dla nowych ludzi…

- Emily! – Nagle ktoś zawołał, cała trójka zwróciła się w stronę skąd usłyszeli wołanie.

W ich stronę biegła blond włosa dziewczyna, ubrana w biało złotawe szaty.

- Angela? Wszystko w porządku? - zapytała nieco zaniepokojona Emily, kiedy ta zatrzymała się przed nimi, chwytając się za kolana, aby wziąć głębsze wdechy i się uspokoić po niedawnym sprincie.

- Tak, tak… Wybacz, że tak nagle przychodzę bez przywitania… Ale - podniosła głowę, by spojrzeć na nią – pani dyrektor… Chciała z tobą zamienić kilka słów, na osobności. – wyjaśniła szybko.

- A… Co się stało? Co ona chce ode mnie? – zapytała się widocznie zaskoczona dziewczyna.

- Tego mi nie powiedziała, tylko przekazała mi, byś zjawiła się u niej jak najszybciej - odpowiedziała krótko Angela, wtedy napotkała spojrzenia Leny. - Tak przy okazji… Angela jestem. Angela Ziegler. - przedstawiła się, podając jej dłoń, wciąż oddychając ciężko.

- Lena Oxton! Miło mi jest ciebie poznać. – uśmiechnęła się przyjaźnie.

- O jeny… To skoro mam teraz iść… - Emily spojrzała na swoją dziewczynę. – Em… McCree?- zwróciła się w stronę czarodzieja.

- Tak? – Zniżył się w jej stronę.

- Czy mogę mieć do ciebie małą prośbę? Lena wciąż nie zna za bardzo szkoły, jeszcze nie ma planu, a nawet jeszcze nie przydzielono jej pokoju. Czy mógłbyś jej pomóc, w czasie mojej nieobecności? – zapytała go z wyraźną prośbą w oczach.

Ten tylko uśmiechnął się przyjaźnie.

- Ależ oczywiście! Nie ma problemu.

- Dziękuję ci! W takim razie… Leno – zwróciła się prędko w stronę swojej dziewczyny. – Trzymaj się blisko Jesse’ego i dopóki nie obeznasz się z miejscem to nie oddalaj się – powiedziała do niej krótko, ale stanowczo. Lena tylko kiwnęła głową rozumiejąc.

- Się robi!

- Mogę też pomóc w oprowadzaniu. – Nagle wtrąciła się Angela, uśmiechając się przyjaźnie w stronę dziewczyn.

- To miłe Angelo, dzięki. – Odwzajemniła jej uśmiech, po czym podeszła do Leny i przytuliła się do niej. - To zaraz wrócę kochanie! – I z tymi słowami szybko odeszła.

- W takim razie wpierw podejdźmy do pana Gabriela. On powie, do której kwatery masz się wprowadzić – zaproponował McCree, na co Angela wyraźnie poparła jego pomysł.

- W porządku, jeśli tak uważacie to chyba nie mam nic w tej kwestii do powiedzenia - stwierdziła Brytyjka, uśmiechając przy tym na co tamta dwójka tylko zachichotała.

- No to chodźmy. W tym czasie to opowiedz nam trochę o sobie, chętnie poznam dziewczynę, o której Emily tak tyle opowiadała. – Na słowa blondynki Oxton tylko zachichotała.

- Jasne, ale mam nadzieję, że wy też co nieco opowiecie o sobie! – I z tymi słowami wrócili do budynku.

************

Athenril: Więc tak...

Roadrat - 1
McGenji - 3
Gencio - 2
Mekamechanic - 1
Gen.Va - 1
Hanmei - 3
McHanzo - 4
Spiderbyte - 1

O ile dobrze policzylam :')

HananamiPL: Kurde...
A miałam już nadzieję na HanMei XD
W ogóle jak McCree i Genji są rozchwytywani

Athenril: Noooooo XD
CZY TO ZNACZY, ŻE BĘDZIE GENCIO?!

HananamiPL: Miałam nadzieję na Gency...
Nie
McGenji!
Bo nigdzie nie widziałam opka z nimi...
Albo nie! Najlepiej zróbmy trójkącik McGency! XD

Athenril: O JEZU PROSZĘ NIE XDDD
nielubięGency

HananamiPL: No to McGenji XD

Athenril: Głosy są na McHanzo ;-;;

HananamiPL: (Ath: Daję screena, bo jestem zbyt leniwa, żeby przepisywać)


Ath: Ave ty! Głos mądrości

HananamiPL: No i w sumie to tyle z mojej strony, resztę pozostawiam tobie ^^

Ath: Yes, sir!
No to, ogólnie, wszystko macie podane i zachęcam tych, co nie głosowali, żeby to zrobili!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top