Rozdział 1

 - O rety! O rety! – zawołała widocznie podekscytowana Smuga. – Nie mogę się
doczekać, kiedy zobaczę tę twoją szkołę! – Emily tylko zachichotała cicho, widząc radość swojej dziewczyny.

Przyjechały do małego miasteczka, gdzie w jego pobliżu znajdował się portal do szkoły magicznej. Lena wręcz kipiała energią na samą myśl o tym, co tam ujrzy. Może tylko na moment, ale co z tego? Zobaczy w końcu tę szkołę! Uśmiechnęła się tylko na samą myśl o tym i zaczęła rozglądać się dookoła. Miasteczko wydawało się w ogóle nietkniętą jakąkolwiek technologią. Ulice były brukowane, domy, sklepy i targi wręcz przypominały jak te ze średniowiecznych bajek.

Chociaż tutejsi ludzie ubierali się zwyczajnie i współcześnie, lecz dało się jednak dostrzec wyjątki.

A tymi wyjątkami byli prawdopodobnie uczniowie tejże szkoły magicznej. Niektórzy byli ubrani w różnokolorowe szaty, nosili plecaki z różnymi przyborami lub targali grube księgi. Zdawało się dziewczynie, że też niektóre uczennice nosiły spiczaste kapelusze, choć Emily poinformowała ją, że takie stroje nie są konieczne. Cóż to już zależało od gustów i przywiązania do tradycji.

Dostrzegała także ulicznych magików, którzy popisywali się skromnymi zaklęciami.

Gdyby tylko Lenę miała zdolność obracania głową jak sowy to by pewnie okręciła się tak z kilka razy.

Wszystko wydawało się jej tutaj czymś wspaniałym i nowego. Mimo, że to był zaledwie zalążek tego co ujrzy w akademiku.

- Muszę pójść na chwilę do sklepu alchemicznego. – odezwała się nagle Emily. – Muszę zakupić najnowszy tom Młodego Alchemika. – wyjaśniła krótko. Lena szybko spojrzała na swoją dziewczynę.

- A gdzie jest ten sklepik? – spytała.

- Tutaj.- Wskazała rudowłosa dziewczyna na czarny, metalowy szyld z symbolem parującej kolbki. – Poczekaj tutaj na mnie na zewnątrz. Zaraz wrócę. – rzuciła krótko i weszła do środka budynku. Rozległ się charakterystyczny dźwięk dzwonka, kiedy weszła.

Z zaciekawienia Lena przyjrzała się gablocie, w której dostrzegła kociołki o różnej wielkości, innego koloru, a przede wszystkim cenie.

Rety 200 funtów za taki mały czarny kociołek? Co za zdzierstwo! – pomyślała Brytyjka.

- Szukasz nowego i taniego kociołka? – usłyszała nagle za sobą głos. Kiedy dziewczyna odwróciła się ujrzała nieco niższą od siebie dziewczynę, Chinkę. – Bo jeśli tak, to radzę ci pójść do sklepu Mondatty. Tam ma po połowie ceny, a przede wszystkim są wyższej jakości – powiedziała łagodnym tonem dziewczyna.

Lena uśmiechnęła się przyjacielsko.

- Nie, nie, ale dzięki za radę. Ja tylko tu czekam na swoją dziewczynę. – odpowiedziała przyjaźnie, przy tym uśmiechając się ciepło.

Kiedy tak teraz się jej przyjrzała to zauważyła, że ta dziewczyna znacznie wyróżniała się z tłumu. Nie z powodu tego, że była Azjatką, bo z czego zauważyła to tutaj byli ludzie z różnej rasy i kultury. Tylko raczej z ubioru, była ubrana luźno, ale nieco grubo.

Biały nieco z drobnym futerkiem sweterek i niebieskie leginsy z motywem śniegu, lecz za to grube, ale przede wszystkim buty. Jakby miała ruszać na wspinaczkę.

Niby na to wskazywało, bo nosiła dość spory, niebieski plecak.

- Wybierasz się w góry?- spytała z ciekawości Smuga.

Na jej zapytanie Chinka zachichotała.

- Nie, nie... Właściwie to z niego wracam. Byłam na wyprawie z szkolną wycieczką na Srebrne Góry. – W ten za jej ramienia coś się wychyliło.

Lena zesztywniała.

To był smok!

Najprawdziwszy smok!

Tylko czy aby on... Nie był mały? Tak się jej wydawało.

Mały smoczek przysiadł na ramieniu dziewczyny, był cały biały, chociaż w świetle jego

łuski świeciły się to różowym to niebieskim kolorem. Najbardziej wyróżniało go to, że wyglądał jakby miał czarną maskę, a także duże, prześliczne błękitne oczy.

Wspiął się drobnymi łapkami na ramię brunetki, a potem przysiadł, na niej jak papuga. Nieco rozchylił swoje błoniaste skrzydełka, a potem znowu je schował.

- Czy to... Czy to... Smok? – zapytała się z niedowierzania.

Dziewczyna spojrzała na małego gada na ramieniu, a potem na Lenę. Zachichotała tylko ciepło.

- Oczywiście! – odpowiedziała krótko, po czym pogłaskała po głowie smoka.

- Przy okazji. – Wyciągnęła dłoń w kierunku Brytyjki – Jestem Mei Ling-Zhou! - przedstawiła się.

- Miło mi cię poznać, jestem Lena Oxton! – Smuga również się przedstawiła, ściskając dłoń dziewczyny.

- A to jest Śnieżka. – powiedziała Mei, wskazując na smoka, który nagle podfrunął do Brytyjki. Okrążyła ją kilka razy, zanim tamta zdążyła dokładnie się przyjrzeć.

- Jaka ona jest urocza! – powiedziała widocznie zachwycona. Śnieżka słysząc jej słowa

zatrzymała się, a potem przytuliła się do niej. Ta zachichotała promiennie i pogłaskała ją.

W tym momencie rozbrzmiał dźwięk dzwonka od drzwi co wystraszyło smoka i wróciła na ramię swojej przyjaciółki. Kiedy zaś Lena odwróciła się ujrzała Emily, niosącą małą książkę w dłoni.

- Już jestem! – zwróciła się do niej, chowając zakupioną księgę do swojej skórzanej torebki.

- O jeny! Nie sądziłam, że sporo nowych osób przyjedzie dzisiaj do akademii! – powiedziała widocznie zdziwiona Mei, przy tym wyprzedzając wypowiedź Emily, która tylko uśmiechnęła się łagodnie.

- Jak każdego roku - odparła rudowłosa. – Mam tylko nadzieję, że w drugiej klasie nas tak nie pocisną... – zachichotała cicho.

- Jesteś w drugiej klasie? – zdziwiła się Chinka. – To dlaczego nie mogę cię skojarzyć? Co prawda... Nie znam wszystkich osób, ale po twarzach mogę na pewno skojarzyć kto jest nowy, a kto nie - stwierdziła Mei, przy tym widocznie się zastanawiając.

- Ciebie też nie kojarzę. – zauważyła Emily. – A też jesteś w drugiej klasie?- spytała. Na co tamta w odpowiedzi kiwnęła energicznie głową.

- Może, jednak nie spotkałyśmy się? Bo jeśli tak, to jestem Emily. – przedstawiła się przyjaźnie dziewczyna.

- Miło mi ciebie poznać Emily! Ja jestem Mei Ling-Zhou, a to jest Śnieżka. - Również przedstawiła się Chinka, przy okazji pokazując swojego smoka.

Rudowłosa zmarszczyła brwi.

- Mei Ling-Zhou? Skądś znam to imię. – stwierdziła zamyślonym tonem.

Lena zauważyła jak jej dziewczyna głęboko się zastanawiała. Zazwyczaj popadała w taką zadumę, kiedy coś jej nie pasowało.

- Co się dzieje Emily? – spytała Smuga.

– Czekaj daj mi moment... Mei Ling-Zhou, tak? – zapytała dla pewności, na co Mei kiwnęła powoli głową. – Coś mi tu nie gra... - stwierdziła, wtedy wyciągnęła z torebki swój telefon i zaczęła czegoś szukać.

- Więc chodzisz do drugiej klasy? – spytała Lena Chinki, na co ta kiwnęła głową. – A możesz powiedzieć jak tam jest? No bo ten, ja nie chodzę do tej szkoły i co prawda Emily już trochę mi opowiadała... Ale chciałam dowiedzieć się jak to wygląda z perspektywy innych osób. – Na jej zapytanie brunetka zachichotała.

- A więc jesteś niemagiem! To miłe, że są jeszcze tacy ludzie, którzy interesują się

naszym światem. W tych czasach to już rzadko się spotyka, a to przez te rozwijanie się technologii...

- A technologia może w jakiś sposób łączyć się z magią? – zapytała Brytyjka, na co Mei zastanowiła się przez chwilę.

- Jest taki przedmiot, rozszerzona Technomagia, która łączy w sobie technologię i magię. Tłumaczy pewne fizyczne zagadnienia, której współczesna technologia nie do końca może ukazać. Jeszcze nie wiem dokładnie, jak odbywają się na nich zajęciach, ponieważ jest dopiero w trzeciej klasie i można go wybrać jako tylko przedmiot uzupełniający...

- Technomagia już nie jest przedmiotem uzupełniającym – przerwała jej nagle Emily. – Od trzech lat jest przedmiotem obowiązującym w czwartej klasy. – wyjaśniła.

Mei zamrugała powiekami.

- Słucham? Jak od trzech lat? Przecież trzy lata temu, nawet jeszcze nie została wprowadzona! – powiedziała widocznie zaskoczona.

- Jeśli tak mówisz to byłby aktualnie rok 2056. – Mówiąc to Emily podniosła wzrok na

Chinkę, która widocznie zmieszała się, widząc powagę na twarzy dziewczyny. Potem rudowłosa podeszła do Mei z telefonem.

- Zobacz sobie i przeczytaj uważnie. – podała jej swoją komórkę.

Brunetka spojrzała zaskoczona na nią, w ten zerknęła to na Śnieżkę, to na telefon.

Przełknęła ślinę i sięgnęła po niego. Zaczęła czytać artykuł, który był wyświetlony, w tym czasie Lena podeszła do swojej dziewczyny.

- O co chodzi? – spytała ją widocznie, nie rozumiejąc zaistniałej sytuacji.

Emily, zerknęła na ukochaną, po czym schyliła się na jej ucho.

- Mei Ling-Zhou jest zaginioną uczennicą. Nikt nie widział jej od dziewięciu lat, kiedy pojechała na górską wycieczkę, z której tylko ona nie wróciła. Zaczęły krążyć legendy, że została porwana przez jakiegoś yeti lub zginęła. Tak czy siak... - Spojrzała ukradkiem na Chinkę.- Nikt jej nie widział, nie słyszał co z nią stało i nikt nie mógł jej znaleźć. – wyjaśniła jej po cichu.

- Nie, nie, nie... - zaczynała powtarzać Mei. – To nie może być prawda! Ja przecież nie zaginęłam! – wyłączyła przerażona artykuł, który wyświetlał się w telefonie, wówczas zobaczyła coś co do reszty ją zaskoczyło. Do tego stopnia, że upuściła telefon.

Data.

Data, która zdecydowanie różniła się od tej, której pamiętała.

- Dziewięć lat! – pisnęła z niedowierzania, po czym upadła na ziemię. – Dziewięć lat siedziałam zamrożona?! – pisnęła zszokowana.

- Zamrożona? – powtórzyła Emily. – Ty byłaś zamrożona? – Na jej pytanie tamta kiwnęła głową. – Ale... Dlaczego? – spytała.

Mei podniosła głowę. Wyraźnie można było dostrzec łzy w jej oczach.

- Podczas wycieczki zaskoczyła nas nagle burza śnieżna. Ja ze Śnieżką zgubiłyśmy grupę no i... I... Zaczęłyśmy szukać schronienia. Znalazłyśmy jakąś małą jaskinię żeby przeczekać tę burzę, a także miałyśmy nadzieję, że ktoś nas znajdzie... Lecz z każdą godziną było coraz gorzej... Żeby przetrwać... Użyłam zaklęcia kriostazy...

- Zaklęcie kriostaty? A czy ono nie jest zakazane? – spytała Emily.

- Nie miałam wyboru! – pisnęła widocznie zrozpaczona dziewczyna. – Musiałam jakoś przetrwać z Śnieżką dopóki nie nadejdzie po nas pomoc... Lecz z czasem... Dla mnie właściwie to była chwila... Zaklęcie przestało działać i się rozmroziłam... Po kilku godzinach wróciłam tutaj... - opowiedziała skruszona.

Emily i Lena przyklękły obok niej, kiedy ta zaczęła płakać.

- No już, Mei... Przecież nic się nie stało. Najważniejsze, że uszłaś z tego cało i możesz wrócić na spokojnie do akademika. – zaczynała pocieszać rudowłosa, przy tym tuląc do siebie Chinkę, a razem z nią Lena.

Śnieżka też nie była obojętna i próbowała także pocieszyć swoją przyjaciółkę.

- Dziękuję... Może niby nic się nie stało... ale będę musiała tak czy siak powtórzyć drugą klasę. – stwierdziła cicho.

- No to na co czekamy?! Chodźmy zanim rozpocznie się rok szkolny! – powiedziała z widocznym entuzjazmem Lena.

- Ale ty nie chodzisz przecież do szkoły magii – stwierdziła Mei, zerkając na nią ukradkiem. Na jej słowa dziewczyny zaczynały wyjaśniać czemu Lena wybiera się do szkoły. O tym, jak niefortunnie jej dziewczyna rzuciła na nią zaklęcie i widziały nadzieję tylko w nauczycielach.

- To cóż... W takim razie chodźmy! – powiedziała Mei.

I poszły. Mijały wiele niecodziennych sklepów dla Smugi, która odczuwała wielką potrzebę zatrzymać się przy prawie każdym i dokładnie przyjrzeć się sprzedawanym tam rzeczom, ale Mei i Emily skutecznie ją od tego odciągały mówiąc, że w szkole jest dużo więcej ciekawych rzeczy, a ona za każdym razem ich słuchała i grzecznie szła, choć trwało to zawsze tylko chwilę.

Gdy w końcu udało im się dotrzeć do szkoły (przechodzenie przez portal z Leną było dla nich wielką udręką), widok zaparł Smudze dech w piersiach. Ogromny, biało-niebieski budynek na wzgórzu, przez które prowadziła magicznie oświetlona ścieżka, zdecydowanie robił wrażenie.

Wchodząc do budynku, Lena o mało nie zemdlała z ekscytacji. Sam hol zachwycił ją tak bardzo, że jej dziewczyna bała się, co się stanie, jeśli zobaczy inne miejsca.

Mei uśmiechnęła się do nowo poznanych.

– Rozdzielmy się tu, ja muszę jeszcze załatwić parę rzeczy – rzekła, a kiedy dziewczyny skinęły głowami, odeszła, a wraz z nią odleciała Śnieżka.

– To gdzie idziemy? Tam, gdzie uczysz się magii? A może alchemii? – pytała podekscytowana Lena.

– Idziemy do Winstona, żeby cię naprawił! – Zaśmiała się Emily.

Brytyjka westchnęła i opuściła głowę.

– Czyli nie zobaczę nawet klas? – zapytała przybita.

– Eh... No dobra, pokażę ci klasę od zaklęć, zadowolona? – zrezygnowała rudowłosa, na co jej dziewczyna energicznie pokiwała głową.

Potem szły długim i przepełnionym najróżniejszymi uczniami korytarzem. Choć nie było to zbyt uprzejme, Smuga przyglądała się każdemu z osobna, jakby byli jakimiś bardzo rzadkimi obrazami, a ona właśnie znalazła je na środku ulicy.

Z tego całego zamieszania nie zauważyła, kiedy w kogoś wpadła. Usłyszała zdenerwowany syk, po czym spojrzała na tę osobę. Prawie zamarła, kiedy ją zobaczyła. Miała NIEBIESKĄ skórę. Na całą resztę dziewczyna nie zwróciła uwagi. No, zauważyła, że była dziewczyną, ale nic więcej.

Wlepiała w nią zaskoczone spojrzenie, dopóki nie zdała sobie sprawy, że musiało to wyglądać niezbyt miło. Otrząsnęła się i dopiero wtedy ujrzała, że nieznajoma trzymała w ręce słoik z pająkiem.

– Bardzo przepraszamy – szybko powiedziała Emily, widząc, że z jej dziewczyny nie będzie pożytku w tej sytuacji.

Tamta skinęła głową, a jej wyraz twarzy pozostał taki, jaki był – obojętny.

Jednak wtedy stało się coś, czego ani rudowłosa, ani brunetka się nie spodziewały. Pająk przemówił.

– Nic się nie stało – powiedział pająk.

– On mówi?! – zawołała zdumiona Smuga.

– Jak widać – odarła chłodno nieznajoma.

Brytyjka speszyła się, ale wtedy pająk znów się odezwał.

– Nie przejmujcie się. Jestem Gerard, a to jest Amélie.

– Jeśli mogę zapytać... Czemu jesteś pająkiem? – spytała Lena, nie odrywając wzroku od Gerarda.

– Źle wyszedł nam eksperyment – wyjaśniła obojętnie Amélie.

– Nam też! Dlatego tu jestem... – powiedziała Brytyjka. – Chcemy poprosić Wanstona...

– Winstona – poprawiła ją z uśmiechem Emily.

– No, Winstona, o to, żeby powiedział nam jak cofać zaklęcia – dodała.

– Nie wiecie, że zaklęć nie da się cofać? – zapytała nowo poznana i wtedy pierwszy raz jej twarz przybrała jakikolwiek wyraz – zdziwiony.

– A-ale... Jak to się nie da? – spytała szczerze zdziwiona rudowłosa.

Smuga zamarła. Miała taka zostać do końca życia? To zdecydowanie nie było to, czego chciała.

– Jakby się dało, czy byłbym pająkiem, a Amélie niebieska? – słusznie zauważył pająk.

Emily zamilkła i spojrzała ze współczuciem na swoją dziewczynę. Miała ochotę ją przytulić, żeby pocieszyć ją chociaż odrobinę, ale to raczej nic by nie zdziałało. Ona stała jak wryta i nie wypowiedziała choćby jednego, małego słówka. Z pewnością nie wyglądała na szczęśliwą.

– Cóż – zaczęła Amélie. – My już idziemy.

I jak powiedziała, tak zrobiła. Po chwili już ich nie było, a Lena wciąż pozostała zamurowana.

– Lena... Wiem, że to na nic, ale chodźmy do Winstona. Może jednak coś zaradzi? – zaproponowała Emily, a Smuga niemo skinęła głową.

Po chwili drogi, stanęły przed białymi drzwiami ze złotą plakietką z napisem „Harold Winston". Emily zapukała dwa razy, a z środka pomieszczenia dobiegł głęboki głos mówiący „Proszę!".

Lena odruchowo ujęła rękę swojej dziewczyny i niepewnie otworzyła drzwi.

– Dzień dobry – przywitała się rudowłosa.

Przy białym biurku siedział... Goryl w okularach. Było to kolejne zdumienie Smugi. Przyglądała się mu i już nawet nie chciała snuć na jego temat teorii.

– Panie Winstonie, moja dziewczyna została ugodzona zaklęciem i teraz umie cofać się w czasie. Chciałybyśmy to jakoś cofnąć, dlatego do pana przyszłyśmy, ale po drodze dowiedziałyśmy się, że to niemożliwe... – wytłumaczyła Emily.

Goryl dokładnie przyjrzał się Lenie i skinął głową.

– Rozumiem – rzekł. – Ale, jak powiedziałaś, to niemożliwe. Jedyne, co możemy dla niej zrobić, to zapisać do tej szkoły i nauczyć ją kontrolować jej nową moc. Zgadzacie się?

Smuga musiała podjąć najcięższą decyzję w całym swoim życiu. Coś w niej krzyczało, żeby nawet się nie wahała i od razu przyjęła jego ofertę, ale wtedy odzywał się zdrowy rozsądek, który uświadamiał jej, że to może zmienić całe jej życie. Wiedząc, że nie ma zbyt dużo czasu, podjęła decyzję i miała szczerą nadzieję, że nie będzie tego żałować.

– Zgadzam się – odparła i uśmiechnęła się pewnie. 

***********

Hananami - to cóż, resztę zostawiam Ath i pozdrawiam ciepło czytelników. Co prawda trochę minęło czasu od wstępu, ale mam nadzieję, że nie sprawiło wam to problemu ^^

Ath - Ok, to sytuacja z głosami na shipy wygląda tak:

Roadrat - 1
McGenji - 1
Gencio - 2
Mekamechanic - 1
Gen.Va - 1
HanMei - 2
Gency - 1
Sombra i Widow - 1
McHanzo - 1

Wszystko w waszych rękach :>

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top