30 centymetrów
dorastając byłam prosta jak deska. wiecznie mnie szturmowano, żeby ściągnąć łopatki, żeby trzymać brodę wysoko. takie życie. jak ja nie lubiłam tego słuchać.
jako ośmiolatka nie byłam najzgrabniejsza na świecie. właśnie dlatego rodzice zapisali mnie na balet.
tam kazali mi się jeszcze bardziej prostować.
przez to byłam jeszcze wyższa. dokładnie, jak wtedy powiedziałeś: — żyrafa. mój wzrost nie był moim atutem, ale wrogiem, więc podczas każdej z prób, w trakcie każdego z występów starałam się kurczyć w sobie.
ciężka sprawa, jeżeli chce się dobrze przy tym wyglądać.
kończyłyśmy próbę, kiedy wpadłeś jak tornado do sali i kolejno zagadywałeś każdą z nas. nie było już z tego takiego wrażenia jak chciałeś, bo robiłeś szum tak często, że trzeba było się do tego przyzwyczaić. te twoje głupie żarty...
stanąłeś koło mnie, naprzeciwko wielkiego lustra i przesadnie zacząłeś się rozglądać pod nogi. zapytałam, co robisz, a ty odparłeś, że mi pomagasz. nie wiedziałam w czym.
— w szukaniu. skoro tak gapisz się w podłogę, to chyba oczywiste, że coś zgubiłaś. nie dziękuj. — zacisnąłeś usta w uśmiechu. ja nie powiedziałam nic.
kiedy przyszła nasza kolej na wyjście na scenę, czekałeś przed wejściem.
— głowa do góry! — powiedziałeś, a ja się uśmiechnęłam. już nie brzmiało to dla mnie źle. już nie.
✖️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top