190 centymetrów


potrafiłam sama przygotować się do wyjścia. naprawdę to umiałam, ale kiedy przyszło co do czego, zgłupiałam i nie wiedziedziałam, jak włączyć suszarkę. takie naiwne dziecko.

skończyło się na tym, że się spóźniłam i nie musiałam aż tak dokładnie się przygotowywać, bo większość czasu spędziliśmy z niemal całkowicie zakrytymi twarzami. dopiero kiedy słońce dawno już zaszło, mogliśmy ściągnąć czapki. całe moje przygotowania poszły na nic, bo włosy przylgnęły mi do czaszki jak naleśnik.

nie byłeś na mnie zły, że się spóźniłam. czekałeś na mnie, tak jak się umówiliśmy, pod diabelskim młynem. pamiętam, jak mi serce do gardła podskoczyło, kiedy całkiem na poważnie powiedziałeś, że bałeś się, że się rozmyśliłam i nie przyjdę.

w wesołym miasteczku spędziliśmy cały wieczór. objedliśmy się watą cukrową, zemdliło nas na karuzeli, a kiedy przestaliśmy podwójnie widzieć, poszliśmy na strzelnicę.

ten wściekle różowy kurczak, który dla mnie wygrałeś — miałam go jeszcze rok, zanim nie odczepił mi się od plecaka.

pewnie zgubiłam go gdzieś w samolocie.

szkoda.

bo tylko tyle mi po tamtym wieczorze pozostało.

nasza anonimowość na tym się skończyła.

pamiętasz, jak myśleliśmy, jak to zgrabnie rozegraliśmy? że nikt się nie dowie? nigdy?

przed wyjściem z wesołego miasteczka czekało na nas auto. ironicznie, nie było ono czarne, ale białe.

wytwórnia się dowiedziała.

— zasady, to zasady — powiedzieli. — was także dotyczą. pewnie nawet bardziej niż innych.

to nie tak, że nie rozumieliśmy. chyba oboje zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że zbyt łatwo nam poszło, że było za dobrze.

nasz niedoszły związek skończył się w momencie, gdy wyszliśmy z biura.

zakończył się oficjalnie, kiedy w milczeniu się rozeszliśmy.

każde w innym kierunku.



✖️

ha
ha
...
?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top