19. Lee
Zerwałam z Samie i co z tego? To nic. Poważnie. Nie pasowałyśmy do siebie i tyle. Vin nie powinien się tak przejmować, ma swoje problemy.
- Lee...
Od razu rozpoznałam ten głos, więc przywołałam na twarz mój szeroki uśmiech i odwróciłam się w jego stronę.
- O, hej Vin. Co tam? - zapytała radośnie.
- Samie chce z tobą porozmawiać - oznajmił, a moja sztuczna radość od razu wyparowała.
- Nie - odparłam krótko.
- Nie możesz unikać jej w nieskończoność.
- Nie unikam. - Obojętnie wzruszyłam ramionami. - Po prostu nie chce z nią rozmawiać.
Już miałam się odwrócić napięcie i odejść, ale ktoś złapał mnie za ramie, zatrzymując.
- Idź do niej - powiedział, wskazując za siebie.
Przy szafkach stała Samie, czekała. Wyglądała... tak smutno. Samotna i niepewna. Oderwałam od niej wzrok i spojrzałam z powrotem na Vina. Nie mogłam za długo na nią patrzeć. Żałuje zerwania, oczywiście, że tak, ale nie chce, by ktoś jeszcze o tym wiedział.
- Nie mam ochoty - oświadczyłam stanowczo.
- To nie była prośba - stwierdził uparcie Vin.
Wiedziałam, że mówi poważnie. Tylko ja wiem jaki on potrafi być nieznośny, nie tak jak ja, ale jednak. Zawsze mnie to śmieszyło, ale nie teraz. Teraz chciałabym, żeby odpuścił, ale on oczywiście tego nie zrobi.
- Idź, albo nie dam ci spokoju - powiedział, ściskając mocniej moją rękę. Nie na tyle, żeby zabolało, ale tak by podkreślić powagę swoich słów.
Nie miałam wyboru. Tym razem to ja musiałam odpuścić. Wyrwałam mu się.
- Już zapomniałam, jaki potrafisz być wkurzający. Znajdź se kogoś, co? - fuknęłam i ruszyłam w stronę dziewczyny.
Podeszłam do niej. Właśnie tego próbowałam uniknąć. Moje serce zabiło szybciej. Nie potrafię ukrywać uczuć tak dobrze jak Vin...
- Cześć... - powiedziała, łagodnie się uśmiechając.
- Mów szybko, czego chcesz. - Musze iść stąd jak najszybciej.
Samie odetchnęła głęboko. Widać było, że się stresowała, na jej twarzy zaczęły pojawiać się delikatne rumieńce.
- Nigdy nie byłam najlepsza w ''słowach''. - Zrobiła w powietrzu cudzysłów. - Nie to co ty. Pod tym względem fantastycznie się uzupełniałyśmy.
To prawda, nie da się ukryć.
- To wszystko? - zapytałam, udając obojętność. - Bo jeśli tak to...
- Nie - odparła od razu, tym razem w jej głosie zabrzmiała pewność ciebie. Przyznaję, trochę mnie tym zaskoczyła. - To znaczy... no nie mam ci już nic do powiedzenia, ale chciałam pokazać to.
Samie odsłoniła swój lewy obojczyk, pokazując mi czarny napis na ciele: ''I'm sorry. And I love you.'' Nie mogłam uwierzyć w to co zobaczyłam.
- Czy ty...?
- Nie do końca... - Zaczerwieniła się jeszcze bardziej. - To długopisem, ale jeśli mam zrobić sobie dla ciebie prawdziwy, to jestem goto...
Nie dałam jej dokończyć, tylko od razu zamknęłam jej usta gorącym pocałunkiem. Dopiero wtedy uświadomiłam sobie, co właśnie zrobiłam, pocałowałam ją na środku szkolnego korytarza, a przecież Samie nie chciała ujawniać swojej orientacji.
Pośpiesznie odsunęłam się od niej. Teraz, żeby wyjść z tego bez szwanku, musi na mnie nawrzeszczeć, że jestem porąbana skoro całuje się z dziewczyną, ale ku mojemu zaskoczeniu nie zrobiła niczego takiego. Przejęła inicjatywę i teraz to ona wbiła się wargami w moje usta. Nie słyszałam już niczego poza łopoczącym mi w piersi sercem.
Gdy się od siebie oderwaliśmy, okazało się, że ludzie na korytarzu klaszczą. Ktoś zagwizdał. Inna osoba krzyknęła: ''Brawo!''. Spojrzałam w stronę Vina, też klaskał. Założę się, że to on zaczął. Gdzie indziej w oczy rzucił mi się też Sam. Tak samo jak Alex, ale w jego towarzystwie nie było Stevena, ani nikogo z ich grupy. Ciekawe jaką miałby teraz minę?
Przytuliłam się do Samie. Jestem taka szczęśliwa.
_
Wszystko szybko wróciło do normy. Ja i Samie nie musieliśmy się już ukrywać. Właśnie rozmawiałyśmy na stołówce, kiedy zauważyłam, że Vin cały czas gapi się w komórkę. Nie, żeby to było coś nowego, ale on się uśmiechał, więc coś musiało być na rzeczy.
- Co się tak szczerzysz do tego telefonu? - zapytałam.
Jak na zawołanie schował telefon i spojrzał na mnie zakłopotany.
- A, nic, po prostu tak jakoś. - Nie przekonał mnie i chyba sam to zauważył, bo po chwili westchnął i wyjaśnił. - Alex wysłał mi zdjęcie...
- Pokaż. - Od razu się ożywiłam, musiałam zobaczyć co to jest.
- Nie!
Zabrał mi komórkę z zasięgu ręki, gdy tylko spróbowałam po niego sięgnąć.
- Ej no... - jęknęłam zawiedziona, ale to na niego nie podziałało, więc wzruszyłam tylko ramionami i się odwróciłam z powrotem do Samie. - Ok, jak chcesz.
Odczekałam chwile i wyrwałam mu telefon, gdy tylko wyjął go by odpisać na kolejnego SMS-a.
- Ej! - krzyknął, ale nie udało mu się odebrać mi swojej własności.
- Daj jej go, ona i tak nie odpuści - doradziła mu Samie. Moja kochana dziewczyna!
- Ale tam są moje prywatne wiadomości - stwierdziła.
Ja tam nie widziałam w nich nic ciekawego. Zobaczyła zdjęcie, którym nie byłam tak bardzo zachwycona jak Vin, po czym zaczęłam przeglądać jego wcześniejsze wiadomości z nim. Nie sądziłam, że tyle rozmawia z Alexem.
-
Hej
Hej
Co robisz?
Czytam
Coś ciekawego?
Dla mnie tak
Co to?
Wole mnie mówić
No weź nie bądź taki!!!
-
Możemy się spotkać?
Sorry, nie dzisiaj
-
Masz czas?
Niestety nie
-
Dzisiaj też zrywam się z treningu
Odwieźć cię
Dzięki, nie trzeba
-
Kino?
Może następnym razem
-
Chcesz gdzieś wyjść?
Sorka, jestem dzisiaj zajęty
Dlaczego zawsze wtedy jak cię gdzieś zapraszam?
Sorry...
-
Dzisiaj gramy mecz. Przyjdziesz?
Chyba nie powinienem
Proszeee...!!!
Nie chodzę na mecze
I nie chce wpaść na Stevena
Powiesz, że kibicujesz naszej szkole. Tego ci nie zabroni
No i chce, żebyś zobaczył jak gram
Zastanowię się, ale raczej spasuję
-
- Cały czas go zlewasz - oznajmiłam, oddając mu telefon.
Zabrał mi go, jakby to był jego najcenniejszy skarb, który bezczelnie mu ukradłam.
- Umów się z nim w końcu, bo chłopak jeszcze sobie odpuści - poradziłam, ignorując jego rozgniewaną minę.
- Daj spokój - mruknął.
- To nie musi być od razu randka. - Starałam się go jakoś nakłonić do zmiany zdania. - Zwykłe spotkanie, no wiesz, jak z kumplem.
- Odpuść, Lee.
Nie potrafię.
- Świat nie kończy się na Samie - stwierdziłam, domyślając się, że to wszystko przez jego miłosne rozczarowanie. - Twoje życie towarzyskie też nie może.
Nie odpowiedział mi na to, więc moje przypuszczenia chyba były słuszne. Sam się prosi o moją pomoc.
Znów wyrwałam mu komórkę z rąk.
- ''Ostatnio byłem zajęty, ale teraz mam czas. Wyskoczymy gdzieś?'' - Napisałam szybko i wcisnęłam ''wyślij''.
- Lee! - krzyknął.
Oddałam mu telefon bez żadnego sprzeciwu. I tak było już za późno, wiadomość została wysłana.
- ''Czy mógłbyś zignorować tę wiadomość? Lee ukradła mi komórkę'' - Napisał i spojrzał na mnie nienawistnie.
Nie przejęłam się tym zbytnio. Chciałam dobrze.
- Nie patrz tak. Miałeś szanse się umówić - stwierdziłam, udając urażoną.
- Nie umówiłbym się w ten sposób - burknął.
- Ty w ogóle byś się nie umówił.
Chyba chciał coś powiedzieć, ale przerwał mu dźwięk SMS-a.
- Co odpisał? - zapytałam ciekawa.
Nic nie powiedział, tylko pokazał mi ekran komórki.
''Zorientowałem się, ty byś tego nie napisał''
_ _ _
Normalnie nic nikomu nie dedykuję, ale jest ktoś kto by mnie zabił, gdyby Lee i Samie do siebie nie wróciły, a że ta osoba wie gdzie mieszkam... Masz czego chciałaś...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top