18. Vincent

Miałem wrażenie, że lekcje ciągnęły się w nieskończoność, szczególnie ta ostatnia. Ale w końcu się skończyły. Dni robiły się coraz cieplejsze i chyba to mnie tak męczyło.

Jasne... upał, bo przecież nie to co stało się z Samem. To wcale mnie nie ruszyło...

- Hej, Vincent.

Wychodziłem właśnie ze szkoły i szedłem na parking, bo Lee miała mnie odwieźć, kiedy ktoś mnie zawołał. Na początku nie rozpoznałem głosu, ale gdy tylko się odwróciłem, zobaczyłem Alexa.

- Hej. - Rozejrzałem się na boki i podszedłem do niego. - Wiesz, chyba nie powinieneś rozmawiać ze mną w szkole.

- Chłopaki mają dzisiaj trening, a ja zerwałem się szybciej. I tak sobie pomyślałem... - zawiesił na chwilę głos. Wyglądał na lekko skrępowanego. - Może cię podwiozę...

- O... - Tego się nie spodziewałem. - To naprawdę miło z twojej strony... ale chyba podziękuję.

- Jesteś pewien? - zapytał, a w jego głosie wyczułem coś dziwnego. Rozczarowanie? Nie, na pewno nie.

O czym ja w ogóle myślę? Odwróciłem się i zobaczyłem Lee. Wpatrywała się w nas z zaciekawieniem. Mam nadzieję, że nas nie słyszała.

- Tak. Na razie.

Już chciałem odejść, ale coś mi nie pozwoliło. A mianowicie, dłoń Alexa łapiąca mój nadgarstek. Wzdrygnąłem się, nie tylko ekipa Stevena jest tu problemem. Przecież ktoś ze szkoły może nas zobaczyć i zaraz zaczną się plotki. Wyrwałem rękę z uścisku chłopaka, ale odwróciłem się w jego stronę.

- To może... - zaczął niepewnie - spotkamy się później?

- Jasne - odparłem szybko, by tylko mieć to za sobą.

- Dasz mi swój numer? To wtedy mógłbym zadzwonić.

- Dobra...

_

- Co jest z tobą nie tak? - Usłyszałem, gdy tylko wsiałem do auta Lee.

- O co ci znowu chodzi? - zapytałem, zapinając pasy.

Nie musiałem się długo zastanawiać nad tym, co ma na myśli. Najwyraźniej Lee jednak słyszała.

- Czemu z nim nie pojechałeś? Nie podoba ci się? - dopytywała po drodze.

- Chyba nie chcesz mnie spiknąć z chłopakiem z ekipy Stevena?

Może i Sam nie wygadał o tym, że jestem gejem, ale gdyby dowiedział się o tym któryś z chłopaków od Stevena, miałbym przerąbane. A Alex przecież zaliczał się do tej grupy... Równie dobrze, to wszystko mógł być plan ich lidera. Podesłać mi niby jedynego chłopaka, któremu nie pasują jego rządy, żeby się do mnie zbliżył i zdobył jakieś informacje, które mogą wykorzystać przeciwko mnie.

Im dłużej się nad tym zastanawiałem, tym bardziej prawdopodobna wydawała mi się ta opcja. Mam nadzieję, że nie powiedziałem nic, co mogłoby mnie pogrążyć.

- Nie rozmawiamy teraz o mnie, tylko o tobie. - Głos kuzynki wyrwał mnie z zamyślenia. - To jak?

- Nie rozmawiajmy o tym w ogóle - chciałem jak najszybciej zakończyć ten temat.

- Vin, bo...

- Już dość! - powiedziałem trochę zbyt ostro niż bym tego chciał. Wiedziałem, że Lee nie pozostanie mi za to dłużna.

Mimo to zakończyła swoją serię pytań. Dojechaliśmy pod mój dom, nie odzywając się do siebie. Gdy tylko byliśmy na miejscu, od razu podziękowałem Lee za podwózkę, zgarnąłem plecak i szybko opuściłem samochód. Ale jej nie dało się tak łatwo uciec. Zgasiła silnik i wyszła zaraz za mną.

- Dlaczego nie chcesz...? - zaczęła, a ja zasłoniłem sobie uszy, by jej nie słyszeć.

- Vin, nie zachowuj się jak dziecko! - krzyknęła rozdrażniona.

- Nie zachowuje się!

- Nie wcale. - Złapała mnie za ramie, zatrzymując i szarpnęła, bym się do niej odwrócił. - Co, nie podoba ci się?

- Podoba, nawet bardzo. - Wreszcie dałem za wygraną. Tyle że od razu poczułem, że popełniłem ogromny błąd, przyznając się. -  Ale...

- Jakie ''ale''? Wiem, że z Samem nawaliłam, ale Alex wydaje się być na serio zainteresowany.

Aha, czyli o to chodziło. Ona czuje się winna, bo namawiała mnie na to, żebym był z Samem, a on okazał się hetero. Ale Lee nie ma powodu do zmartwień, nie jestem na nią zły, nie mógłbym.

To wszystko moja wina, źle oceniłem sytuację.

- Może zajmij się swoim związkiem, a nie moim - powiedziałem i z powrotem ruszyłem w stronę domu.

- Czyli! - krzyknęła podekscytowana. Zabiegła mi drogę i znowu mnie zatrzymała. - Bierzesz pod uwagę, że to będzie ''związek''. - Zrobiła palcami cudzysłów.

- Nic takiego nie powiedziałem. - Wyminąłem ją, by nie zauważyła, że się rumienie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top