XXVI

Drogi Czytelniku, bardzo się cieszę, że jesteś tutaj i czytasz tę historię! Jeśli spodoba Ci się ten rozdział, pamiętaj, aby zostawić gwiazdkę. Im więcej gwiazdek, tym szybciej pojawi się kolejna część! Dziękuję za Twoje wsparcie – to dzięki niemu mogę kontynuować tę opowieść! ⭐

_________

Tego dnia, podobnie jak w zeszłym roku, Tom odprowadzał Harry'ego na peron 9¾. Tym razem jednak towarzyszyła im również jego podopieczna, Anabelle, która w tym roku miała rozpocząć naukę w Hogwarcie. Na peronie panowała atmosfera podekscytowania i lekkiego chaosu: rodzice machali dzieciom na pożegnanie, młodsi uczniowie ściskali zwierzątka, a starsi śmiali się, rozmawiając o wakacyjnych przygodach. Na widok tego wszystkiego Anabelle czuła lekkie podekscytowanie, ale też niepokój – nowa szkoła, nowe otoczenie, tyle nowych twarzy.

– Nie martw się, Anabelle – powiedział Harry z uśmiechem, jakby odgadując jej myśli. – Pokażę ci wszystko. Tylko nie przejmuj się, jeśli ktoś będzie cię zagadywać.

Mieli jeszcze pół godziny do odjazdu pociągu, kiedy nagle na peronie pojawił się Severus Snape, idący w towarzystwie surowo wyglądającej kobiety o ostrych rysach twarzy – Sary Prince. Tom, zauważywszy ich, zmarszczył brwi. Szeptem poprosił Harry'ego i Anabelle, by chwilę poczekali, po czym ruszył w stronę tej dwójki.

– Dzień dobry, Tomie – odezwał się Snape, gdy tylko Tom znalazł się w pobliżu. Jego głos, jak zawsze, brzmiał chłodno, ale nie było w nim złośliwości. – Wybierasz się w podróż na starych zasadach?

Tom kiwnął głową, obrzucając Sarę chłodnym spojrzeniem.

– Tak, jak co roku. – Jego ton zdradzał lekką irytację. – Dzieci czekają.

Snape uśmiechnął się pod nosem, a Sara skinęła głową w kierunku uczniów. Tom, czując narastający dyskomfort, szybko pożegnał się, wrócił do Harry'ego i Anabelle, którzy wyczekiwali go niecierpliwie.

Nie minęła chwila, gdy przybyli państwo Malfoyowie z Draco. Zbliżyli się do Harry'ego i Anabelle, wyrażając serdeczne zainteresowanie.

– Jak się czujecie przed rozpoczęciem roku? – zapytała Narcyza, spoglądając na nich ciepło. Jej elegancka postawa kontrastowała z zadziornym spojrzeniem Draco, który z przyjemnością zaczął wychwalać Slytherin przed nową uczennicą.

– Dom Węża to najlepszy wybór – mówił, wskazując na herb na swojej szacie. – W Slytherinie znajdziesz przyjaciół na całe życie.

Anabelle nie była pewna, jak odpowiedzieć, ale Harry uśmiechnął się do niej pokrzepiająco.

Gdy minęło kolejne pięć minut, do grupy dołączyli Pansy Parkinson oraz Blaise Zabini wraz z rodzicami, którzy również przywitali się z Harrym i resztą towarzystwa. Wokół Harry'ego szybko zebrała się mała grupa, co sprawiło, że Anabelle poczuła się nieco przytłoczona. Mimo wszystko obecność Harry'ego pomagała jej się uspokoić – jego spokój dodawał jej pewności siebie.

Kiedy pociąg w końcu nadjechał, uczniowie zaczęli się żegnać z rodzinami i wsiadać do wagonów. Harry i Anabelle, trzymając się blisko siebie, weszli do środka, po czym skierowali się do przedziału, gdzie czekali już Draco, Pansy i Blaise. Wygodnie usiedli, a rozmowa potoczyła się sama – zaczęło się od wspomnień z końca poprzedniego roku szkolnego, przez opowieści o wakacyjnych przygodach, aż po domysły, co czeka ich w nadchodzących miesiącach.

Po długiej podróży pociąg dotarł na ostatnią stację przed Hogwartem. Anabelle pożegnała się z Harrym, a następnie ruszyła w stronę gajowego, który zbierał pierwszorocznych do łódek. Harry obserwował ją przez chwilę, zanim udał się w stronę powozów, które miały zabrać starszych uczniów prosto do zamku.

W Hogwarcie, na schodach prowadzących do Wielkiej Sali, wszyscy zbierali się w grupkach, rozmawiając i śmiejąc się, gdy rozlegało się echo kroków na kamiennych posadzkach. Harry, zagubiony w tłumie, nie wiedział, gdzie usiąść, ale wtedy zauważył, że jego ojciec, Severus, gestem zaprasza go do siebie. Harry usiadł obok niego, dziękując w duchu za jego obecność.

Po chwili drzwi Wielkiej Sali otworzyły się, a do środka weszła profesor McGonagall, prowadząc grupę pierwszorocznych. Wszyscy czekali w napięciu na ceremonię przydziału do domów.

– Anabelle Evans! – rozległo się z ust McGonagall, a sala nagle ucichła. Zaintrygowani uczniowie zaczęli szeptać, przypominając sobie, że rok wcześniej chłopak o tym samym nazwisku również nie został przypisany do żadnego domu.

Anabelle spojrzała na Harry'ego, który posłał jej wspierający uśmiech, po czym skierowała się do stołu na środku Sali, gdzie założono jej na głowę Tiarę Przydziału. Czas mijał, a Tiara dumała, co wyraźnie zaczęło niepokoić uczniów. W końcu, sfrustrowana, krzyknęła:

– Uparte dziecko! Nie przydzielam do żadnego domu, tak samo jak zeszłorocznego Harry'ego!

Wielu uczniów wzruszyło ramionami, a niektórzy spojrzeli po sobie z lekkim uśmiechem, ale zarówno Severus, Dumbledore, jak i profesor McGonagall wydawali się zaskoczeni. Harry westchnął, podszedł do Anabelle, po czym, starając się rozluźnić atmosferę, zaczął jej szeptem wyjaśniać zasady panujące w Slytherinie.

– Przez miesiąc będziesz w każdym z domów przez tydzień – tłumaczył. – To pomoże ci się zdecydować, gdzie czujesz się najlepiej.

Po zakończeniu ceremonii Harry, czując potrzebę wyjaśnienia sytuacji, udał się do gabinetu Dumbledore'a. Po długiej rozmowie ustalili, że nowi uczniowie, których Tiara nie będzie w stanie przydzielić do domów, będą mieli własny pokój wspólny i dormitoria, gotowe w przypadku podobnych sytuacji w przyszłych latach.

Następnego dnia Harry, po uzyskaniu zgody na chwilowe zwolnienie z zajęć, zaczął pracować nad wyglądem i atmosferą nowego pokoju wspólnego, który miał łączyć cechy wszystkich czterech domów. Po długich rozważaniach wybrał eleganckie połączenie czerni i bieli z elementami barw Gryffindoru, Hufflepuffu, Ravenclawu i Slytherinu, aby każdy mógł poczuć się tam dobrze.

Po zakończeniu projektu zgłosił się do Dumbledore'a, który z uśmiechem przyjął jego decyzję.

– Jako założyciel nowego domu, Harry, wszystkie decyzje należą do ciebie – powiedział dyrektor, zapraszając go do swojego gabinetu na dalsze rozmowy.

Wieczorem, po całym dniu pracy, Harry udał się do pokoju wspólnego Slytherinu, gdzie, wyczerpany, opadł na fotel przy kominku. Draco przez chwilę tylko na niego patrzył, unosząc brew w swoim typowym, ironicznym stylu.

– Powiem ci, Harry, nie sądziłem, że kiedykolwiek zobaczę cię w takiej roli. "Założyciel nowego domu Hogwartu"? – zadrwił lekko. – Kto by pomyślał, że od "chłopca, który przeżył" staniesz się "chłopcem, który remontuje".

W odpowiedzi na drwinę Draco, Harry przewrócił oczami, próbując zachować beztroski uśmiech. W rzeczywistości jednak nagle przypomniało mu się, że Draco wie o wszystkim, o tej najciemniejszej stronie jego przeszłości – o gniewie, który przywiódł Syriusza Blacka do zabicia jego matki. Harry poczuł niechciane, bolesne wspomnienie, które jak cień przemykało przez jego myśli: Syriusz, zaślepiony złością, nie zważając na nic, gotowy na okrutną zemstę, która zakończyła się jej śmiercią. Harry przypomniał sobie też moment, kiedy zrozumiał, że przez tamtą tragedię nigdy jej nie pozna, a jedynym dziedzictwem po tamtym dniu pozostanie blizna w kształcie błyskawicy – choć teraz starannie ukrywana, zawsze obecna i przypominająca o tamtych wydarzeniach. Po chwili stwierdził że to nie pora na takie myśli i wrócił do  rzeczywistości 

– Uwierz mi, sam jestem w szoku – odpowiedział, wygodniej się rozsiadając. – Nie przypuszczałem, że to wszystko będzie takie... wyczerpujące. – Spojrzał na Draco, który ze swobodnym uśmiechem opierał się o podłokietnik swojego fotela. – Chociaż ty pewnie byś się w tym odnalazł. Zorganizowanie nowego domu, dobieranie kolorów, wybieranie mebli... Pewnie miałbyś całą armię skrzatów do pomocy.

Draco zaśmiał się, kiwając głową.

– Oj, masz mnie, Harry. To by była impreza jak żadna inna. Wybrałbym czarno-złote dodatki, zasłony z aksamitu, może jakieś eleganckie, kryształowe lampy. Slytherin w wersji premium – zażartował, po czym dodał poważniej: – Ale prawdę mówiąc, podziwiam cię. Nie wiem, czy miałbym tyle cierpliwości. Nowy dom, zasady... To nie jest zwykła odpowiedzialność.

Harry westchnął, odwracając wzrok w stronę płomieni w kominku.

– Czasem zastanawiam się, czy w ogóle jestem do tego przygotowany. Czy to jest coś, co potrafię zrobić dobrze. – Przez chwilę jego twarz wyrażała mieszankę zmęczenia i niepewności, jakby te myśli ciążyły mu od dłuższego czasu. – Wiesz, czasem czuję, że ciągle czegoś ode mnie oczekują. Od "chłopca, który przeżył", po "chłopca, który wie, co robić" – zaśmiał się, choć w jego głosie można było wyczuć odrobinę goryczy.

Draco przyjrzał mu się uważnie, wyczuwając, że to nie jest tylko żart. Po krótkiej chwili ciszy odezwał się cicho, w sposób, który rzadko prezentował.

– Harry... Oczekiwania innych są niczym w porównaniu do tego, co my sami sobie narzucamy. Uwierz mi, wiem coś o tym. – Przez moment na jego twarzy pojawił się cień, jakby wracał myślami do dawnych lat. – Czasem najtrudniejsze jest to, żeby odpuścić sobie i pozwolić na to, że możemy nie być doskonali. Ani w oczach innych, ani w swoich.

Harry spojrzał na niego z zaskoczeniem. Nieczęsto słyszał Draco mówiącego w tak refleksyjny sposób.

– Myślisz, że jestem za surowy wobec siebie? – zapytał cicho.

Draco wzruszył ramionami, udając obojętność, choć było jasne, że ta rozmowa jest dla niego istotna.

– Powiem tak: gdybym był tobą, pewnie po prostu przyjąłbym to na klatę i przestał się zamartwiać. Masz wszystko, czego potrzeba, żeby sobie poradzić. A jeśli nie, zawsze masz nas, by pomóc ci wszystko ogarnąć. Ja i... – Draco zawahał się na chwilę, po czym rzucił z zawadiackim uśmiechem – nawet Granger i ten twój rudy przyjaciel.

Harry zaśmiał się, wyobrażając sobie Hermionę i Rona rzucających złośliwe spojrzenia Draco, gdyby usłyszeli te słowa.

– Dzięki, Draco. Naprawdę. To dobrze mieć kogoś, kto mnie przypomina, że nie muszę wszystkiego robić sam.

Ich rozmowa toczyła się dalej, aż do momentu, gdy Harry, wyczerpany, udał się do dormitorium, by odpocząć przed kolejnym dniem pełnym nowych wyzwań.

_________

Witam Was, moje słoneczka! ☀️

W końcu jest – kolejny rozdział! A wraz z nim coś, czego sama się nie spodziewałam: powstanie piątego domu! Nie mam pojęcia, co mnie natchnęło, ale wydaje mi się, że wyszło całkiem nieźle. Jestem ogromnie ciekawa, co o tym sądzicie, więc koniecznie dajcie znać w komentarzach! ✨

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top