XX

Harry, jak nigdy dotąd, miał okazję się wyspać. Śnił o pięknych rzeczach, a konkretnie o matce, jak miał w zwyczaju. Nagle poczuł okropny ból i otworzył oczy. Okazało się, że Draco zwalił go z łóżka akurat w ten dzień, kiedy miał się wyspać.

-Draco, na Merlina, co ty robisz? - jęknął z bólu Harry.

-Jak to co, Harry? Jest poniedziałek, za 15 minut śniadanie.

-Chwila, to nie jest niedziela?!

-Oczywiście, że niedziela. Czemu ty zawsze myślisz dni?

-A reszta czemu śpi? - rozejrzał się po pokoju.

-Taki żarcik, no. Niedziela jest.

-No na gacie Merlina, Draco, idź, idź i daj mi spać - narzucił na głowę kołdrę i poszedł dalej spać.

***

- Cześć, Miona - ziewnął okularnik.

-O, Harry, hejka. Co ty taki zaspany?

-Draco obudził mnie o nieludzkiej godzinie - jęknął.

-O mój biedny - dziewczyna się roześmiała.

-A gdzie Ron?

-Nie wiem, myślałam, że ty będziesz wiedzieć - uśmiech zszedł jej z twarzy.

-Cześć wszystkim, sorry za spóźnienie, zaspałem i nie mogłem znaleźć jaszczurki. A tak w ogóle, to dlaczego dzisiaj akurat spotykamy się przy jednym stole w Wielkiej Sali? I dlaczego to znowu jest z tymi Gryfonami?

-Ej, przecież sam jesteś Gryfem, przeszkadza ci to? - zapytała znów roześmiana dziewczyna.

-Nie o to chodzi, ale dlaczego ciągle u nas? Nie możemy, na przykład, nie wiem, przejść do stołu Ravenclaw?

-Jesteś za głośny, żeby jeść przy ich stole, a potem za bardzo niechlujny - powiedziała, śmiejąc się.

-A na przykład, czemu nie przy stole Ślizgonów... a dobra, nie było pytania.

Cała trójka się roześmiała. Przez cały posiłek debatowali na temat Kamienia Filozoficznego. Starsi i rówieśnicy nie przeszkadzali im w rozmowie, ponieważ wiedzieli, że trio jest na tyle zajęte własną dyskusją, że nie będzie ich interesować, na przykład, to, że akurat Dumbledore będzie chciał ich uciszyć, czy nie wiem, Snape raptownie zajdzie ich od tyłu i zacznie na nich krzyczeć, czy odejmie im punkty. Trio było teraz we własnym świecie, z własnymi problemami. Szkoda, że nie posłuchali rady Hagrida, który mówił, żeby nie wtykali nosa tam, gdzie nie trzeba.

Debatowali tak do ukończenia posiłku. W końcu skończyli, gdy George i Fred trącili Harrego ramieniem i wskazali mu drogę, żeby poszedł za nimi. Harry pożegnał się z resztą tria i ruszył za bliźniakami.

Zaprowadzili go do tej samej tajnej komnaty, do której zaprowadzili go na początku. Gdy usiedli na krzesłach, wyjęli pergamin, który okazał się być mapą Huncwotów

Bliźniacy podarowali ją Harremu, aby mógł ominąć profesorów podczas nocnych spacerów i żeby nie zostać zauważonym drugi raz przez Malfoya, który mógłby po raz kolejny na nich donieść.

***

Minęła chwila, a już kolejny okres wolny, tym razem przerwa wiosenna. Harry niezbyt się cieszył na powrót do domu, ponieważ wiedział, że prędzej czy później czeka go spotkanie z Tomem, którego listy palił sukcesywnie każdego ranka, popołudnia i wieczoru.

Przed wyjazdem zagrał jeszcze raz z Ronem w szachy czarodziejów, które tym razem wygrał.

Z Hermioną przeszukali jeszcze bibliotekę w poszukiwaniu szerszych informacji na temat Kamienia Filozoficznego, lecz nic więcej nie znaleźli niż to, co znalazła Hermiona.

Ze Ślizgonami nawet się nie pożegnał, jedynie wiedział, że może spotka Dracona podczas przerwy wiosennej, lecz wiązał z tym małe szanse.

Harry spokojnym krokiem ruszył na stację, na której już czekał na niego nieszczęsny Tom. Nie był sam, bo z dziewczynką dwa lata młodszą od Harrego. Miała długie ciemne falowane włosy, zielone oczy, a na policzku z pieprzyków układała się błyskawica. Również jak Harry, nosiła okulary.

Harry był wściekły. Widział swoją dziewczęcą wersję, młodszą. To było dla niego straszne. A poza tym była adoptowana przez jego najlepszego przyjaciela, jego przewodnika, osoby, która pomogła mu sobie poradzić z tym, że nie mógł spędzać całego czasu razem z tatą. A on tak bezczelnie zmienia sobie jego osobę na jakieś dziecko nieznanego pochodzenia.

-Proszę pana, czy to jest wujek Harry, o którym pan mówił

-Tak, Anabelle, to jest wujek Harry.

-Dzień dobry, wujku.

Harry spojrzał na dziewczynę z góry, podszedł do Toma i kazał mu ich teleportować do domu.

***

Gdy dotarli do rezydencji, Harry pobiegł do swojego pokoju, w którym się zamknął. Postanowił nie wychodzić z pokoju, dopóki jego ojciec nie wróci albo przynajmniej nie dowie się, że Abrax jest w okolicy.

Spędził w pokoju praktycznie całe dwa dni. Osobą, która wyciągnęła go z pokoju, okazał się być nie kto inny, jak Severus.

-Harry - Severus zapukał do pokoju.

-Proszę - można było usłyszeć cichy, smutny głos okularnika.

-Co się stało? - zwrócił się do swojego syna łagodnym tonem.

-Tom, to wszystko przez Toma! Adoptował jakieś dziecko, które wygląda prawie identycznie jak ja, tylko że jest dziewczyną. On zastąpił mnie nią, nienawidzę go!

-O Harry, Tom adoptował dziecko ze względu na to, że ma pokłady magii. A poza tym, za niedługo dostanie list z Hogwartu. Nie chodzi o to, że on zastępuje ciebie nią, po prostu chce pomóc tej dziewczynie, nic więcej. A poza tym, z tego co wiem, to na peronie zwróciłeś się do niej "wujku", a do Toma "proszę pana". Czyli to nie znaczy, że jest z nią w wizji rodzinnej, ani ona nie jest z nim na ty - pogłaskał syna po głowie. - Dobrze, a teraz powinniśmy opuścić twój pokój, ze względu na to, że siedzisz w nim ponoć już od dwóch dni. Powinieneś coś zjeść.

-Jadłem, skrzaty mi przynosiły jedzenie - zaprotestował.

-I co z tego? Zjesz z nami wszystkimi - zaśmiał się lekko.

-Ale tam będzie Tom - jęknął niczym męczennik.

-Harry - Severus zaostrzył swój ton.

-No dobra - Harry nie widział już sensu dalszej kłótni.

Wyszli z pokoju i skierowali się schodami w dół.

-Tato, dlaczego przyjechaliśmy do naszej rezydencji, a nie do rezydencji Toma?

-Dlatego, że wiem, że czujesz się tu bardziej komfortowo. A poza tym, stęskniłem się za domem.

-Ja też.

Dotarli do jadalni. Znaleźli tam Toma, Abraxa i to nieszczęsne dziecko, które było winowajcą złego humoru Harrego.

-Dzień dobry wszystkim - Severus zwrócił się do obecnych w pomieszczeniu.

-Och, Severusie, jak miło cię widzieć - powiedział rozradowany Abrax. O, jest nasz ukochany Harry, chodź do mnie - mówił przesłodzonym głosem.

-Cześć, Abrax - Harry śmiał się z zachowania starszego przyjaciela, podchodząc do niego i wpadając w jego niedźwiedzi przytulas.

Abrax zaproponował Harry'emu, żeby wyszli ze względu na jego zachowanie, które zaniepokoiło go. Gdy się dowiedział o całym zajściu, był bardzo zadowolony z biegu wydarzeń, lecz współczuł młodemu.

***

No, już drugi dzień odkąd Harry znów jest w swojej rezydencji, zaczął się pomału przyzwyczajać do młodej Annabelle. Choć nadal nie czuł się komfortowo w tej sytuacji, w jakiej się znalazł, zaczął powoli się godzić z tym, że Anabelle zostanie z nim na dłużej. Lecz to nie świadczy o tym, że wybaczy Tomowi.

***

Tegoż ranka Harry wstał z łóżka zmęczony nocnymi snami i ruszył na śniadanie. Na stole czekała na niego jajecznica i jego ulubiona herbata. Podczas posiłku Abrax obiecał mu, że odwiedzą Miodowe Królestwo, żeby nabyć parę słodyczy, następnie ruszą do ich ulubionej, zaczarowanej kawiarni.

***

Siódmego dnia przerwy wiosennej Harry po raz pierwszy pomógł Anabelle w zadaniu z eliksirów. Czuł się bardzo dobrze, pomagając małej dziewczynce, bo sam wiedział, jak ciężko jest pojąć niektóre rzeczy.

***

Ósmego dnia przerwy wiosennej Tom zabrał Harrego do ich ulubionego zakątku ogrodu.

Gdy dotarli na miejsce, Tom ukląkł na jedno kolano.

-Harry, miałbym do ciebie pytanie.

_____

~1175 słów 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top