Rozdział XVIII
Rozdział jest bardzo powiązany z książką i filmem bo mogą pojawić się tam wręcz takie same dialogi
miłego czytania
________
-cześć Harry, gdzie byłeś wszędzie cię szukaliśmy - usłyszał za sobą głos dziewczyna
-cześć sorka że tak długo mnie szukaliście byłem zmęczony ach tak już pamiętam To co idziemy do Hagrida mogę zapytać się o tego trzygłowego psa?
-A no właśnie ten trzy głowy pies, nigdy nie chcę go więcej spotkać - Ron mówił to z obrzydzeniem
Trójka przyjaciół ruszyła w stronę chaty gejowego. Po drodze mijając rozradowanych młodych czarodziei którzy nie zdawali sobie sprawy jak ta trójka może namieszać w życiu szkolnym.
Gdy dotarli do chaty zostali tam Hagrida.
- o dzieciaki co was do mnie sprowadza
-Chodzi o noc duchów mamy podejrzenia że snape pchał się do trzygłowego psa- oznajmiła Hermiona
-Skąd wiedział w puszku?! - hagrid wygląda na zdziwionego
-Puszek ?! - Ron aż krzykną
-To coś ktoś nazwał ?! - Hermiona była nie mniej zdziwiona jak Ron
- Się zdziwiła on jest mój. Sprzedał mi go w pubie rok temu pewien Irlandczyk, dałem go dumbledorowi do pilnowania...
- Czego - przerwał Harry
- Za długi jęzor, żadnych pytań, nie chcę żadnych pytań tajemnica i tyle
- Ale hagrid puszek pilnuje czegoś co snape chce ukraść - stwierdziła Hermiona
- Dyrdymały, profesor snape jest tu nauczycielem - zaśmiał się hagrid
- To nie ma żadnego znaczenia - podkreślił dziewczyna
- Słuchajcie wy mnie wszyscy troje grzyby się w sprawach które was nie dotyczą spażycie się na tym to czego pies strzeże może obchodzić jedynie dumbledora i Nicolasa Flanela
- Nicolasa Flamela ? - powturzył Harry
- Za długi jęzor mam za długi jęzor - Hagrid wstawił całą trójkę za drzwi
- Nicolas flamel, co to za Nicolas flamel? - Harry drążył temat
- nie wiem -westcjneła dziewczyna
***
- Koń na E5 - powiedział harę po dłuższym zastanowieniu się
- Królowa na E5 - powiedział Ron z wielkim uśmiechem gdy jego pionek zbijał pionek Harrego
- Koszmarnie brutalna - stwierdziła Hermiona widząc rozgrywającą się rozgrzewkę pomiędzy jej przyjaciółmi
- To szachy czarodziejów - powiedział ROM
- Lepiej poszukajcie czegoś o flamelu w bibliotece - powiedziała przewracając oczami
- Szukaliśmy już chyba z 1000 razy - jęknął Ron
- Nie w dziale ksiąg zakazanych - sprostowała i ruszyła w swoją stronę
- Ech jak czemu ona musi być taka uparta? - spytał Ron z nadzieją że Harry będzie znał odpowiedź lecz on jedynie wzruszył ramionami
***
W nocy Harry zarzucił na siebie pelerynkę niewidkę i wyszedł z lochów kierując się do biblioteki. Gdy dotarł do biblioteki szukał odpowiedniego działu o którym wspomniała dziewczyna gdy w końcu go odnalazł. Miał tytuły takie jak słynni połykacze ognia, diabły XV wieku
- Nicolas flamel gdzie on jest -szeptał chłopak
W końcu wziął pelerynkę i latarnią oświetlał sobie tytuły książek w końcu gdy coś znalazł otworzył książkę a z książki wyłoniła się twarz która zaczęła krzyczeć usłyszał To flincz
- Gdzie jesteś
Harry szybko wpadł w popłoch założył pelerynkę niewidkę i zniknął przy okazji zrzucając latarnię która się rozbiła sam uciekł i opuści bibliotekę
- Wiem że tu jesteś i tak cię znajdę
Na szczęście chłopaka został niezauważony i po cichu przemknął na korytarz gdy szedł zobaczył jakiego ojciec przeważa do ściany Quidla
-S-Severus ja
- Nie chcesz mieć we mnie wroga Quidel
-A-ale nie wiem o co chodzi
- Ty już doskonale wiesz o co chodzi
Severus spojrzał w stronę jestem Harry i wyciągnął rękę prawie już go dotknął gdy Harry odskoczył od niego powoli i tak cicho jak tylko mógł. Raptownie severus znowu wrócił do quidla
- Wkrótce znów sobie pogadamy więc zastanów się dobrze po której jesteś stronie - wirus mówił przez zaciśnięte zęby
- Och to panowie, to znalazłem w wydziale ksiąg zakazanych jeszcze ciepła co znaczy że jakiś uczeń nie śpi - flinch podkreślił ostatnie słowa
Nagle severus i Queen odskoczyli od siebie i pobiegli w przeciwną stronę w którą ruszył Harry
Harry otworzył jakieś drzwi przez które szybko wszedł gdy nauczyciele zniknęli zaraz się w pomieszczeniu gdzie znajdowało się duże lustro podszedł do niego powoli spojrzał w lustro dostrzegł siebie swojego ojca i swoją matkę Lili widział ją żywą wcale we trójkę i się uśmiechali zaraz obok Lili pojawił się tom a obok sverusa pojawił się Lucjusz ze swoją małżonką i Draco za swoją jego matką i ojcem stał Abrax który uśmiechał się do niego. W lustrze byli wszyscy których kochał i za którymi tęskni.
-mama ?- Zapytał patrząc w lustro kobieta się do niego szeroko uśmiechnęła Harry patrzą się w lustro i się uśmiechał
Po pół godzinie wyszedł z pomieszczenia w którym znalazł lustro postanowił nikomu jak na razie nie pokazywać go ponieważ bał się że jak ktoś się o tym dowie lustro zniknie już nigdy więcej nie będzie mógł zobaczyć swojej rodziny w komplecie.
***
Harry często wracał do tego pomieszczenia żeby móc patrzeć na swoich bliskich wszystkich razem że są uśmiechnięci
Tego dnia w tym pomieszczeniu pojawił się dumbledore
- tu jesteś Harry, tak więc i ty jak wielu przed tobą odkryłeś rozkosze zwierciadła bo już wiesz co no potrafi dam ci wskazówkę najszczęśliwszy człowiek gdy spojrzy w zwierciadło to ujrzy w gładkiej tafli wyłącznie siebie
- A więc ukazuje to co się chce co się chce zobaczyć ?
- Tak i nie, pokazuje nam nie mniej ni więcej tylko najgłębsza i najbardziej rozpaczliwa tęsknoty naszych serc więc ty który nie znałeś swojej matki widzisz ją, ale zapamiętaj Harry to lustro nie dostarcza prawdy patrząc w nie tylko ludzie tracą czas niektórzy zmysły. Dlatego jutro zwierciadło zostanie przeniesiony i proszę cię bardzo nie szukaj go już nigdy więcej niczego nie daje się zapadanie wymarzenia i zapominanie o życiu
Harry spojrzał ostatni raz na taflę lustra w której widział swoją rodzinę swoich bliskich razem
***
Następnego poranka a dokładniej przy śniadaniu w momencie gdy sowy wlatywały do wielkiej sali Harry dostał kolejny list od Toma który automatycznie spalił nie odczytując nawet treści listu. Przykuło to uwagę większej ilości osób siedzącej w wielkiej sali.
- Harry co ty robisz? - Drako przenikał go wzrokiem
- ech to kolejny list od Toma tego zdrajcy - mówił przez zęby
- Harry wszystko w porządku bo wiesz jakby coś się działo to można powiedzieć- Pensy wtrociła się
- dzięki Parkinson ale to nic takiego
- jak uważasz tylko potem mi nie mów że nikt ci nie pomógł kiedy potrzebowałeś pomocy bo właśnie ci proponuję a ty ją odrzucasz
- zapamiętam to - uśmiechną się delikatnie i opadł na ramię siedzącego obok niego blondyna
***
- jak mogłam być taka głupia- połażyła wielką księgę na blacie biurka przed Harrym i Ronen - widziałam tego coś lekkiego do czytania
- jest lekkie ? - Ron zapytał z niedowierzaniem na dziewczynę która zaczeła zabijać go wzrokiem
- no jasne tutaj jest, Nikolas flamel jako jedyny z tą tworzył kamień filozofów
- że co ? - deójka chlopaków zapytała jednocześnie
- no nie nic nie czytacie. Kamień ten legendarna substancja o olbrzymiej mocy dzięki niemu można metal zamienić w złoto lub wytworzyć eliksir życia który daje nieśmiertelność
-nieśmiertelność - Ron zmróżył oczy
-znaczy że nie umrzesz
- wiem co to znaczy
- ciii - Harry uciszył Rona
- jedyny kamień jaki dziś istnieje posiada pan Nicolas flamel znany alchemik który niedawno obchodził 665 urodziny. Tego na trzecim piętrze strzeże puszek klapą kamień filozofów
***
Wieczorem cała trójka pobiegła do Hagrida żeby powiedzieć mu o tym że wiedzą o kamieniu filozofiów a on niechętnie wpuścił ich do swojej chaty.
On wyjaśnił im że snape nie chce ukraść kamienia filozofów tylko on jest jednym z belfrów której chroni kamień filozofów dzieciaki się trochę uspokoiły i zostały wygonione z chaty.
Wróciło zrezygnowane ponieważ ich przepuszczania okazały się błędne lecz uspokoiły to na tyle Harrego że wrócił do swojego dormitorium i położył się spokojnie spać.
_____
Więc ogólnie rozdział wyszedł długi mam nadzieję że wam się podobał bo wyszło ponad 1000 słów
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top