Rozdział VIII

mijały dni i tygodnie aż w końcu zbliżał się dzień na który wszyscy uczniowie w Hogwarcie czekali rozpoczęcie sezonu meczów Quidditcha. Emocje były największe pomiędzy Gryfonami i Ślizgonami bo to właśnie ich domy miały grać przeciwko sobie  na ten moment praktycznie wszyscy z tych dwóch domów byli skłóceni. No właśnie prawie, jedynym wyjątkiem był Harry i Ron którzy razem z Hermioną zastanawiali się jakim cudem do Hogwartu wszedł troll bo przecież powszechnie wiadomo że one są bardzo głupie więc sam do szkoły wejść nie mógł. 

Niestety Harry obawiał się najgorszej odpowiedzi na to pytanie. Tego dnia kiedy ogłuszył trolla przyszło trzech nauczycieli a jednym z nich był jego ojciec. Miał wtedy dziurę w swoich spodniach która odkrywała ranę z której sączyła się krew. Obawiał się że to właśnie jego kochany tata może stać za tą straszną rzeczą jak narażenie życia uczniów. Przez to wydarzenie zaczął go unikać. Wysłał list do Toma z prośbą o to aby mógł przyjechać do niego na święta chodź początkowo miał je spędzić pierwszy raz z ojcem. 

He- Harry o czym ty tak ostatnio myślisz ?

H- spojrzał na nią- o niczym ważnym 

He- westchnęła -  niech ci będzie to zgadzasz się ? 

H- na co? 

He- czemu ty nigdy nie słuchasz? Pytałam się czy pójdziecie ze mną do biblioteki się pouczyć, Ron się zgodził i jak na razie czekamy tylko na twoją odpowiedź 

H- w sumie czemu nie a czego będziesz się uczyć ? 

He- chciałam pouczyć się z eliksirów bo Snape znowu zadał nam prace i zanim do tego siądę muszę poszukać materiałów 

R- ja też tam idę ze względu na to ostatnio myślałem że mnie zabije gdy powiedziałem że nie mam tego zrobionego

H- mogę wam pomóc jak chcecie bo akurat jestem dobry z eliksirów 

R- naprawdę ?! a czy ten cały Malfoy - przewrócił oczami-  nie będzie nam przeszkadzał ? ostatnio gdzie nie idziemy to ten wchodzi nam w drogę i nie daje nam żyć 

H- pogadam z nim 

He- czyli jak wszystko mamy uzgodnione to widzimy się po zajęciach, niech któryś się tylko spóźni a obiecuje że zrobię wam drugą wojnę czarodziei ! Zrozumieliście?

R- oczywiście 

H- nawet będę przed czasem 

He- super a teraz zapraszam do wielkiej sali na śniadanie bo zaraz umrę z głodu 

Ich trójka zwracała duże zainteresowanie innych młodych czarodziejów bo nie jest częsty widokiem jak trzy domy się ze sobą bratają a tym bardziej Gryfoni z Ślizgonami. Starsi Gryfoni często ostrzegali i zniechęcali Rona do Harrego ze względu że jest Ślizgonem, to samo robili Ślizgoni Harremu tylko w dużo bardziej dosadny sposób. 

Lekcje mijały w końcu nadszedł czas na mecz Quidditch który wygrali Ślizgoni przez to że Gryfoni nie znaleźli sobie za dobrego ścigającego. Po meczu Harry popędził do biblioteki gdzie była już Hermiona. Czekali na Rona z dobre pół godziny, zdenerwowani poszli do wierzy Gryfonów. 

Gruba Dama- Kogo me oczy widzę Harry we własnej osobie 

H- witaj cudownie dzisiaj wyglądasz 

GD- oj schlebiasz mi lecz nie przyszedłeś tutaj po to znasz hasło więc je wypowiedz a ja cię wpuszczę do środka 

H- czy mogę?

GD- jeśli będą mieć pretensje to niech zgłaszają je do mnie

H- dobrze, Hermiona mogła byś ? 

He- oczywiście - rzuciła na siebie zalęcie pzez które nic nie słyszała

H- wypowiedział hasło i pokazał gestem ręki aby zdjęła już zaklęcie  

Weszli do środka i zastali w pokoju wspólnym rodzeństwo Rona którzy blokowali mu przejście 

He- Ron Wesley czy długo mam na ciebie jeszcze czekać ? 

Ron podskoczył ze strachu a rodzeństwo Rona odwróciło się  w kierunku dobiegającego głosu 

Fred- Evans czego tu szukasz ? 

He- nie Evansuj mi tu tylko dajcie Ronaldowi do mnie podejść 

R- HERMIONA - podszedł do niej 

He- złapała go za ucho i wyprowadziła z pokoju wspólnego i całą trójka wyszła na korytach 

R- ała! a to za co? - zaczął masować sobie ucho 

He- za spóźnienie a teraz już chodźmy do biblioteki 

Gdy tylko całą trójka stanęła na  schody przekręciły się. Hermiona która się przestraszyła cofnęła się o stopień do góry przez co wylądowała prze jakimiś drzwiami zaraz a nią poszedł Harry i Ron. 

He- czy to nie jest przypadkiem to miejsce które w które zakazał nam chodzić Dambeldor?

R- chyba tak ?

H- nie chyba a na pewno - otworzył drzwi i wszedł do środka 

He- Harry nie można nam tu wchodzić - mówiąc to była już w środku razem z Ronem 

H- a jednak weszliście - spojrzał na pomieszczenie- nie ma tu nic dobra zwijamy się   

Gdy chcieli już wyjść zobaczyli w drzwiach kota 

He- to kotka Filcha 

R- wiejemy

cała trójka zaczęła uciekać 

H- szybciej tam są jakieś drzwi - podbiegli do nich - zamknięte

R- to koniec już po nas - Ron załamał ręce patrząc na przyjaciół 

 He- och, odsuńcie się  Alohomora - drzwi się otworzyły - właście 

R-  Alohomora ?

He- standardowe zaklęcie 

H- siódmy rozdział - spojrzał na Hermionę

He- zgadza się


W tym samym czasie na trzecie piętro wszedł Filch

Fi- ktoś tu jest kochana ? - rozejrzał się i skierował się do wyjścia- idziemy - wyszedł razem z swoją kotką 

He- już poszedł - zwróciła się do Rona który stał obok niej 

R- bo myślał że drzwi są zamknięte 

He- bo były zamknięte 

H- już wiem dlaczego 

Po tym cała trójka mogła ujrzeć śpiącego trójgłowego psa o wielkich rozmiarach. Nagle pies się obudził i wstał warcząc. Cała trójka zaczęła przeraźliwie krzyczeć i szybko wyszli z tego pomieszczenia. Hermiona upewniając się że bestia nie wyjdzie powrotem zamkneła drzwi. Gdy opuścili trzecie piętro to zamiast skierować się do biblioteki poszli do wielkiej sali gdzie usiedli przy stole gryfonów. Panowała między nimi cisza aż do momentu gdy usiedli 

R- co oni sobie myślą, trzymać coś takiego normalnie w szkole!

He- gdzie ty masz oczy kolego, nie widziałeś na czy on stał 

R- nie patrzyłem na jego łapy, bardziej byłem zajęty łbami bo jak byś nie zauważyłaś miał ich trzy  

He- stał na jakiejś klapie sądzę że nie przypadkiem. On czegoś pilnuje 

H- czegoś pilnuje....

He- zgadza się a teraz przepraszam lecz miałam zamiar zrobić zadanie z eliksirów - wyjęła potrzebne rzeczy i skupiła się na zadanym zadaniu 


W wielkiej sali byli aż do obiadu. Harry był tak pochłonięty książką którą podała mu Hermiona że nawet nie zauważył jak stół gryfonów był pełny lecz nie tylko on zapominał o bożym świecie bo Hermiona i Ron też skupili się na rzeczach najważniejszych czyli zadaniem z eliksirów. W połowie posiłku dopiera się zorientowali co wywołało śmiech u gryfonów lecz powiedzieli im aby zostali już na tych miejscach żeby nie wzbudzali większego zainteresowania. 


Podczas obiadu Harry i prefekt Gryffindori wyjaśnili sobie wszystko i już niebyli do  siebie wrogo nastawieni wręcz przeciwnie Harry został zaproszony od nich na grę w szachy czarodziejów w weekend w dormitorium Gryffindoru. Po skończonym obiedzie wstał od stołu, pożegnał się z swoimi przyjaciółmi starymi jak i nowymi. Zdążył wyjść z wielkiej sali a zatrzymał go znajomy głos 

D- profesor Snape chce cię widzieć u siebie ponoć szuka cię od momentu gdy miałeś być w bibliotece w której cię nie było. Będę czekać na ciebie w dormitorium dzisiaj to zemną zagrasz partyjkę szachów - odwrócił się i poszedł z powrotem do wielkiej sali 


Harry poszedł do gabinetu swojego ojca w którym na szczęście go niebyło. Zobaczył na stole list zaadresowany do niego więc go wziął a na kartce którą znalazł obok napisał że wziął list i poszedł do dormitorium. 


__________________

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top