Rozdział III
– Harry, gdzie ty jesteś?
– Nie znajdziesz mnie!
– Harry, musimy zacząć nasze lekcje.
– Nie mam na nie ochoty!
– Cześć, wujku, już jestem! – wszedł do pokoju.
– O, witaj, Draco – uśmiechnął się sztucznie.
– Dzień dobry, panie Tom, coś się stało? I gdzie jest Harry? – zaczął się rozglądać po pokoju w poszukiwaniu przyjaciela.
– Harry stwierdził, że nie będzie się uczyć, bo woli teraz oglądać albumy ze zdjęciami i stwierdził, że się schowa – westchnął ciężko, po czym spojrzał na blondyna.
– Harry, wyłaź! Jak ty chcesz się dostać do Hogwartu, jeśli nie chcesz się uczyć!
– Chcę się uczyć, ale teraz chcę się trochę pobawić.
– Nie jesteśmy już dziećmi, Harry, wyłaź!
– Co tu się dzieje? – spojrzał na swojego przyjaciela, a później spojrzał na swojego chrześniaka.
– Harry nie chce się... – nie zdążył dokończyć zdania.
– Harry, masz pięć sekund, aby wyjść, inaczej tracisz możliwość wychodzenia z pokoju – powiedział dosyć stanowczo i na tyle głośno, aby chłopak go usłyszał.
– Już wychodzę – powiedział z wielką pretensją i wyszedł z szafy.
– Dobrze, i nie zachowuj się nigdy więcej w taki sposób – spojrzał na chłopca swoim zimnym spojrzeniem, jakie ma w zwyczaju rzucać swoim uczniom, gdy gadają na zajęciach.
– Oczywiście, tato, nigdy się to nie powtórzy – mówił z zwieszoną głową, aby nie musieć patrzeć w oczy ojca.
– Dobrze, więc przejdźmy do biblioteki – gdy skończył mówić, odwrócił się i ruszył w wcześniej wspomniane miejsce, a chwilę później za nim ruszyli chłopcy.
Lekcje teoretyczne minęły bardzo szybko i przyniosły oczekiwane rezultaty. Takie lekcje były regularnie powtarzane w Malfoy Manor, co było na rękę wszystkim. Harry zamieszkał w sumie w Malfoy Manor tak jak Tom i Severus.
Początek następnego roku szkolnego zbliżał się nieubłagalnie, dlatego Severus musiał po raz kolejny opuścić swojego syna. Tom wziął pod swoją opiekę Harrego i Draco. Harrego w sumie co roku brał pod swoją opiekę, ale w tym roku i Draco został też przydzielony pod jego opiekę.
Chłopcy w cały rok szkolny opanowali materiał na pierwszy rok. W końcu nastąpiły wakacje. Harry był bardzo podekscytowany, bo przecież jego tata wraca do domu. Pierwszy miesiąc wakacji minął bardzo swobodnie, lecz drugi miesiąc niestety minął bardzo męcząco.
Harry dostał kolejny list dotyczący rozpoczęcia roku w Hogwarcie, na który razem z Severusem odpisali, że w tym roku Harry przystąpi do szkoły.
W połowie miesiąca Tom zrobił im test z całej wiedzy, którą powinni opanować. Wyniki były bardzo zadowalające, ponieważ żaden z nich nie popełnił żadnego błędu.
Następnego dnia odwiedzili ulicę Pokątną, aby zakupić potrzebne rzeczy. Po zakupie podręczników i kociołków przyszedł czas na kupienie różdżek, w tym celu udali się do sklepu Ollivandera.
– Em, dzień dobry.
– Dzień dobry – chłopcy zaczęli się rozglądać po dosyć małym, ale przytulnym sklepiku.
– Dzień dobry, widzę, że przybyliście zakupić różdżki na pierwszy rok w Hogwarcie – spojrzał na nich z uśmiechem.
– Dokładnie.
– Więc może najmniej pan Malfoy – po wypowiedzeniu nazwiska chłopaka odwrócił się i zaczął szukać czegoś w półkach.
– Skąd pan...? – chłopak nie zdążył nawet dokończyć swojego pytania, a już dostał odpowiedź.
– Widzi pan, Malfoy, pamiętam każdego, komu sprzedawałem różdżki, a jesteś bardzo podobny do swojego ojca, przez co ciężko nie zauważyć podobieństwa – odpowiedział mu z uśmiechem, który z jakiegoś powodu mu nie schodził z twarzy.
– Proszę, to głóg, 10 cali, włos z ogona jednorożca, odpowiednio giętka, niech pan ją wypróbuje – podał chłopcu różdżkę. Gdy Draco ją machnął, wypowiadając odpowiednie zaklęcie.
– Widzę, że różdżka idealna. To dobrze, więc teraz pora na pana, panie Snape – zwrócił się do chłopca, który podziwiał różdżkę przyjaciela.
– Winorośl, 10 i 3/4 cala, włókno ze smoczego serca. Niech pan wypróbuje tę – podał Harry'emu różdżkę.
– Czyli inna – skomentował, gdy Harry dostawał szkoły po tym, jak różdżka zareagowała na proste zaklęcie.
– Ostrokrzew, 11 cali, pióro feniksa, giętka – podał mu kolejną różdżkę.
– Idealna, muszę panu coś zdradzić, choć jest to rzadkie, ma pan bliźniaczą różdżkę.
– To jest możliwe?! – wtem do sklepu weszła kolejna osoba.
– Dzień dobry, i jak, już różdżki są wybrane? – uśmiechnął się do swoich podopiecznych.
– Panie Riddle, witam – spojrzał na niego przelotnie i zwrócił się szeptem do Harrego.
– Twoja różdżka jest bliźniaczą różdżką, która należy do Riddla – po zdradzeniu mu jednej tajemnicy pokazał mu ręką, aby nikomu o tym nie mówił.
– Więc ile mam za nie zapłacić? – zwrócił się do sprzedawcy.
– 15 galionów – Tom podał mu żądaną cenę i wyprowadził chłopców ze sklepu.
W Malfoy Manor
– Ojcze, wróciliśmy! – poinformował swoim krzykiem cały dom.
– Draco, postaraj się nie krzyczeć, dobrze? – zwrócił się z ironicznym uśmiechem.
– Przepraszam – chłopak zwiesił głowę.
– Tom, mógłbym pójść do taty? – zapytał Toma.
– Jeśli nie jest zajęty, tak. Lecz jeśli jest zajęty, wróć do swojej sypialni – odpowiedział, nawet nie patrząc na podopiecznego.
– Draco, ty też powinieneś pójść do ojca.
– Racja, dziękuję panu za poświęcony czas – ukłonił się przed Tomem i odszedł razem z Harrym w poszukiwaniu ojców.
Gdy ich znaleźli, zastali dosyć dziwny obraz. Duża ilość ludzi w czarnych pelerynach siedziała przy naprawdę dużym stole, jedno miejsce było wolne, co przykuło uwagę chłopców.
– Draco, Harry, nie powinno was tu być – zwrócił się do zdezorientowanych chłopaków tonem, który przyprawiał ich o gęsią skórkę.
– Dobrze, ojcze – odpowiedział mu, a zaraz potem chwycił za rękę Harrego i skierował się do swojego pokoju.
Pv. Tom
Gdy moi podopieczni pobiegli szukać swoich ojców, ja natomiast założyłem na siebie czarny płaszcz i ruszyłem w stronę jadalni, gdzie miało odbyć się spotkanie.
Gdy wszedłem do jadalni, zauważyłem wychodzącą dwójkę dzieciaków.
– Witaj, Lordzie – zwrócił się do mnie dosyć znajomy głos.
– Severusie, Lucjuszu, podejdźcie – wskazałem na drzwi.
Gdy już znaleźliśmy się za drzwiami, mogłem spokojnie im powiedzieć, co chciałem.
– Lucjuszu, Draco opanował wszystko do perfekcji. Jest w stanie zaliczyć wszystko z pamięci, więc może być jednym z najlepszych uczniów – posłałem mu lekki uśmiech.
– Severusie, Harry jest gotowy. Też jest na tyle przygotowany, że poradzi sobie z każdym pytaniem i zadaniem z eliksirów. Żadne pytanie nie jest w stanie go złamać, czyli w skrócie jest przygotowany, aby unieść ciężar rodzica-nauczyciela – posłałem mu lekki uśmiech.
– Bardzo się cieszę z wyników Draco – powiedział dumnym głosem.
– Na temat Harrego chciałbym jeszcze porozmawiać w domu.
– Oczywiście, a teraz czeka nas spotkanie.
– Śmierciożercy już się niecierpliwią.
– Dobrze, idźmy do nich, bo mamy trochę do omówienia – rzuciłem, gdy przechodziłem przez drzwi do jadalni.
________________
Mam nadzieję, że ten rozdział przypadnie Wam do gustu.
Na jaką postać czekacie najbardziej?
Astoria? Parkinson? Zabini?
A może Hermiona? Ron?
A może jednak na oficjalne wejście Lorda Voldemorta?
A może na kogoś innego?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top