Prolog
Tom Riddle, pewnego dnia, natrafił na zaklęcie, które pojawiło się w jego notatniku z niewyjaśnionych powodów. Na drugiej stronie kartki widniał napis:
„Wykorzystaj tę szansę, bo może spotkać cię coś bardzo dobrego."
Tom nawet się nie wahał. Wyszeptał zaklęcie, lekko unosząc różdżkę, po czym zaczął ją powoli opuszczać. Nagle poczuł ból głowy, stracił przytomność i upadł na coś miękkiego.
Po pięciu minutach obudził się w skrzydle szpitalnym, co go zdziwiło. Jeszcze bardziej zaskoczyło go to, że nikogo tam nie znał, poza jednym człowiekiem – profesorem Transmutacji, Albusem Dumbledorem.
– Dzień dobry, panie Riddle, miło pana znowu spotkać – powiedział starzec. Tom, niechętny do rozmowy, nie odpowiedział.
– Proszę, zostawcie nas samych – zwrócił się Dumbledore do personelu skrzydła szpitalnego.
– Dobrze, Albusie – odpowiedziała jakaś kobieta.
– Dziękuję.
Kiedy wszyscy opuścili pomieszczenie, zapadła cisza. Albus patrzył na niego z niepokojem.
– Dlaczego zniknąłeś po trzecim roku? – spytał nagle poważnym tonem Dumbledore.
– Widocznie los tak chciał, profesorze – odpowiedział Tom, posyłając Dumbledore'owi piękny, szeroki uśmiech, który, o dziwo, nie był ironiczny, lecz radosny.
– Dlaczego więc się nie postarzałeś? – zapytał Albus, marszcząc brwi.
– Profesorze, tak jak pan zauważył, nie postarzałem się. Nadal mam trzynaście lat.
– Możemy to szybko sprawdzić – Albus wyciągnął różdżkę i zaczął wymawiać jakąś formułkę. – Stań tutaj, proszę.
– No dobrze – powiedział Tom i stanął we wskazanym miejscu.
– To niemożliwe...
– Co jest niemożliwe?
– Faktycznie masz trzynaście lat, ani mniej, ani więcej.
– Nie mam czasu, muszę się z kimś spotkać.
– Tom, twoi znajomi skończyli naukę już dawno temu.
– Ale ja muszę się upewnić, co się stało z pewnym Ślizgonem.
– Nie znasz żadnego ucznia. Wszyscy skończyli szkołę dawno temu.
– Znam aż za dobrze – odparł Tom z uporem.
Dumbledore milczał.
– Poza tym chcę coś zobaczyć.
– Co konkretnie? – zapytał Albus.
– Nic szczególnego.
– Rozumiem...
– A teraz proszę o wybaczenie, ale się śpieszę – powiedział Tom, chwycił różdżkę, która leżała obok łóżka, i wybiegł ze skrzydła szpitalnego.
Tom zaczynał tracić nadzieję, że znajdzie tego, kogo szukał, aż w końcu usłyszał, że na błoniach Gryfoni znów dokuczają jakiemuś Ślizgonowi. Wiedział, co musi zrobić.
Po chwili znalazł się na błoniach.
– No co, Smarkerus? Dalej uważasz, że Slytherin jest lepszy od Gryffindoru? – spytał jeden z Gryfonów.
– Tak... – odpowiedział cicho Ślizgon.
– No to może spróbuj latać, skoro tak sądzisz! – zadrwił drugi chłopak.
– STOP! – krzyknął Tom.
– A ty kim jesteś? – zapytał jeden z Gryfonów.
– Nie widzisz? Ma barwy Slytherinu – odparł jego towarzysz.
– James, on jest nowy. Jeśli coś mu zrobimy, będziemy mieli kłopoty – ostrzegł inny chłopak.
– A co ty mi tu będziesz mówił? – James wycelował różdżkę w Toma. – Kim ty niby jesteś?
– Jestem kimś, kogo chcesz mieć za przyjaciela, a nie za wroga.
– Merlinie, gadasz jak moi rodzice! – rzucił James, a jego koledzy zaśmiali się.
– James, lepiej się zwijajmy, bo narobimy sobie problemów – powiedział jeden z Gryfonów.
– Chwila, jeszcze jedno... Smarkerus, gdyby nie ten twój przyjaciel, skończyłbyś w skrzydle szpitalnym – rzucił James, odchodząc. – No, chłopaki, czas na Transmutację – dodał, po czym skierował się do szkoły, a za nim ruszyła jego trójka przyjaciół.
– Witaj, Severusie – zwrócił się Tom do Ślizgona.
– Dziękuję za pomoc – odpowiedział Severus.
– Nie dziękuj. Nazywam się Tom Marvolo Riddle.
– Severus Tobias Snape.
– Słyszałem o tobie.
– Skąd?
– Nieważne. Podoba ci się ta Evans?
– Skąd ty to wiesz?!
– To bez znaczenia. Po prostu trzymaj się mnie.
– W sumie, nic innego mi nie zostało...
– Teraz mamy Transmutację. Z kim?
– Z McGonagall.
– Z kim?
– Zobaczysz.
W ten sposób mijały dni, tygodnie i miesiące. Tom dowiedział się, że Lily Evans jest mugolaczką, ale starał się to ignorować. Udało mu się zyskać sympatię Dumbledore'a, a Severus zaczął spotykać się z Lily. Tom, Severus i Lily ukończyli Hogwart w 1978 roku. W 1979 Severus i Lily pobrali się, a w 1980 Snape został poproszony, by być chrzestnym dziecka rodu Malfoy.
Tego samego roku urodził się im syn, któremu nadano imię Harry Tobiasz Snape. Imiona wybrała Lily. Chrzestnymi Harry'ego zostali państwo Malfoy. Rok później, po narodzinach Harry'ego, Lily została rozbrojona, porwana, a następnie zamordowana przez Syriusza Blacka. Na szczęście udało się go pojmać. Jego tłumaczeniem było to, że Lily złamała serce jego przyjacielowi, więc chciał się na niej zemścić, a także na jej mężu, odbierając mu to, co było dla niego najcenniejsze. Black nie miał jednak pojęcia o istnieniu dziecka. Za swoje czyny został skazany na przejście przez Zasłonę Śmierci.
Tom, od razu po ukończeniu szkoły w 1978 roku, zasiadł w Departamencie Międzynarodowej Współpracy Czarodziejów.
Kiedy Harry miał cztery lata, został tymczasowo przeniesiony do rezydencji Toma. Tom bez wahania zgodził się go przyjąć, ponieważ mieszkał sam w ogromnej rezydencji. Zabierał Harry'ego na swoje wyjazdy służbowe, co wręcz pomagało mu w nauczaniu chłopca, jak powinien zachowywać się dostojny, czystokrwisty arystokrata.
Podczas swojego dzieciństwa Harry spędzał dużo czasu z Draco, potomkiem rodu Malfoy. Chłopcy od razu się zaprzyjaźnili.
Tom był tak uparty, że przekonał wszystkich, iż rodzina Snape'ów, jak i cała ich linia, ma czystą krew. Uzasadniał to tym, że rodzice Lily chronili swoją tożsamość, a ojciec Severusa zatuszował swoje mugolskie pochodzenie. Nie wiadomo jak, ale udało mu się przekonać innych do tego połączenia.
Za pół roku Harry kończy dziesieńć lat, a już zaczynają napływać listy z Hogwartu z informacją o jego przyjęciu. Ani Severus, ani Tom nie byli przygotowani na taką ilość listów. Obecnie dostali ich ponad trzysta i codziennie przychodzą kolejne, co staje się coraz bardziej uciążliwe.
____________
Witam szanownych czytelników!
Nikt nie spodziewał się, że napiszę coś takiego, ale według mnie ta historia zasługuje na inne podejście.
Poznajcie Harry'ego Tobiasza Snape'a.
Tak brzmi jego pełne imię.
Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie każdy z was będzie zadowolony z tej wersji historii. Ale pamiętajcie, że zawsze można zmienić drogę, którą kroczy dany bohater.
Chciałabym również przeprosić fanów Syriusza Blacka za sposób, w jaki potraktowałam tę postać. Żaden inny rozwój wydarzeń nie wydawał mi się odpowiedni w kontekście tej opowieści.
Mam nadzieję, że spotkamy się w kolejnych częściach tej historii!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top