1. Jak wyglądało Wasze pierwsze spotkanie... ✓

⎿ Kageyama Tobio ⏋

Pierwsze dni w szkole nigdy nie były proste, a już szczególnie dla Ciebie w liceum Karasuno. Do końca tygodnia miałaś zapisać się w którymś ze szkolnych klubów, jednak pojawił się problem, ponieważ nie miałaś pojęcia, gdzie znajduje się coś, co by Cię zainteresowało. Zdecydowałaś się na siatkówkę, w końcu jako siostra Tōru miałaś z nią styczność od dziecka.

Otworzyłaś drzwi do sali gimnastycznej, jednak nikt nie zwrócił na Ciebie większej uwagi. Dwójka chłopców kłócących się o wystawienie piłki była znacznie ciekawszym zjawiskiem niż gość. Zapytałaś wysokiego blondyna w okularach o kapitana drużyny, a ten wskazał Ci jakiegoś szatyna.

Próbował uspokoić podopiecznych, ale nic do tego nie zmierzało. Wysoki brunet i niski rudzielec przepychali się, a nawet pomoc wicekapitana nie podziałała. Nie miałaś czasu na zbędne przedłużanie, twój autobus mógł lada chwila przyjechać, więc postanowiłaś zainterweniować.

Wzięłaś z kosza piłkę do siatkówki, a następnie odbiłaś ją od podłogi w bardzo głośny sposób. Nie przyniosło to oczekiwanych skutków i zwróciłaś uwagę pozostałej części drużyny a nie tej dwójki. Z uśmiechem na twarzy podrzuciłaś piłkę do góry i skupiając się tylko na celu, zagrałaś ją między chłopaków.

W końcu zamilkli. Pomachałaś do nich, jednocześnie podchodząc i stając obok ich kapitana, któremu wyjaśniłaś powód wizyty. Chciałaś dołączyć do klubu siatkówki, ale damskiej, nie spodziewałaś się propozycji ze strony kapitana męskiej drużyny i menedżerki.

Brunet przyglądał Ci się z obojętną miną, choć jego oczy wskazywały na zainteresowanie tobą. Twój wygląd skojarzył mu się z pewną osobą i coś mu nie pasowało, w końcu byliście bardzo podobni... Uchylił usta, kiedy usłyszał twój głos. Oikawa-san miał siostrę? Nie pamiętał, za czasów gimnazjum za bardzo skupiał się na siatkówce.

Postanowiłaś przemyśleć sprawę i dać im znać później. Coś Ci mówiło, że jednak się zgodzisz, ale lepiej będzie, jeśli spędzisz z tą myślą jedną noc i odpowiesz na ich prośbę w innym terminie niż teraz, pod wpływem chwili. 


⎿ Oikawa Tōru ⏋

Postanowiłaś, że już pierwszego dnia szkoły zapiszesz się do jakiegoś klubu, a jedyne co Ci przychodziło na myśl to siatkówka. Od dziecka się nią interesowałaś, a na trening i tak poświęcałaś cały wolny czas.

Po lekcjach szybkim krokiem udałaś się do sali gimnastycznej, choć to nie było tak proste, jak Ci się wydawało. Po drodze zdążyłaś zapytać o nią pięć, a i tak nie dotarłaś tam specjalnie szybko. To jeden z twoich licznych – lub nie, talentów. Gubienie się było twoją specjalnością.

Kiedy wpadłaś do środka, natychmiast się wyprostowałaś, próbując utrzymać równowagę. Rozglądałaś się po ćwiczących chłopakach, aby znaleźć upragnioną twarz starszego mężczyzny. Musiałaś zamienić z nim kilka słów przed dołączeniem do drużyny, dlatego bardzo się zirytowałaś, kiedy ostatecznie go nie znalazłaś. Po chwili podszedł do Ciebie wysoki szatyn o brązowych oczach i włosach, który jeszcze sekundę temu uważnie Ci się przyglądał.

— W czym mogę panience pomóc? — Szarmancko się uśmiechnął, co odwzajemniłaś i otworzyłaś szerzej oczy. Przyjrzałaś się jego twarzy, jednak zaraz spuściłaś wzrok na kartkę w ręce.

— Szukam trenera, wiesz może gdzie on jest?

— Dzisiaj go raczej nie będzie, ale przekażę, że go szukałaś. Podaj mi tylko imię, klasę i numer telefonu — powiedział i wyciągnął do Ciebie swój telefon, który chwyciłaś, wpisując swoje dane. Oddałaś komórkę, po czym otworzyłaś usta, aby zapytać o jego nazwisko. Nie doczekałaś się tej chwili, ponieważ twój towarzysz dostał piłką w głowę od zirytowanego kolegi z drużyny.

— Iwa-chan! — Odwrócił się, co wykorzystałaś i szybko się zmyłaś. Nie byłaś tam dalej potrzebna, więc nie było sensu dłużej tam stać i przeciągać rozmowę. Teraz musiałaś jedynie czekać na odpowiedź trenera. 


⎿ Yū Nishinoya ⏋

Nie lubiłaś, gdy ktoś Ci przerywał i przeszkadzał w jakimś zajęciu, a tym bardziej w nauce. Jak zawsze przed sprawdzianem siedziałaś w jednym z kątów na korytarzu i powtarzałaś zakres materiału. Nie było Ci dane dokończyć, gdyż ktoś w Ciebie wbiegł w dosłownym znaczeniu tego słowa. Twoje notatki rozsypały się po podłodze, a napój, który wtedy piłaś, rozlał się na niektóre z nich. W pierwszej chwili byłaś wściekła, ale coś Ci podpowiadało, że nikt nie zrobiłby tego celowo. No i prawdopodobnie wiedziałaś już wszystko z tych kartek, dlatego nie było sensu rozpaczać.

— Przepraszam! — Spuściłaś głowę i spojrzałaś na chłopaka, który zgięty w pół lekko się zachwiał. — Ryū rzucił jakiś papierek, a ja nie mogłem pozwolić, żeby spadł na taką ślicznotkę! — Podniósł się, dlatego mogłaś zobaczyć całą twarz winowajcy. Kojarzyłaś go z zawodów siatkówki, ale nic poza tym, więc postawiłaś być bardzo miła.

Na początek się mu przyjrzałaś. Brązowe włosy z rozjaśnioną grzywką postawione na żelu. Przypominał bardziej dziecko niż drugoklasistę, ale nie uważałaś tego za ujmę, wręcz przeciwnie. Jego czekoladowe tęczówki naprawdę potrafiły zahipnotyzować i dopiero po dłuższym czasie mu odpowiedziałaś. Wskazał na papierek, który trzymał w jednej dłoni, przez co zauważyłaś jednego siniaka na jej wierzchu. Wyszczerzył się i rozejrzał wokół, dlatego w końcu zauważył, iż twoje notatki zostały zalane.

— Przepraszam, naprawdę nie chciałem!

— Nic się nie stało. — Wyciągnęłaś do niego rękę, którą uścisnął, aby następnie wypiąć się dumnie. Podniósł kilka zalanych kartek i próbował wytrzeć je w jakiś sposób, ale nie udało mu się to. Kiedy przez kilka długich minut chciał ratować twoje notatki, postanowiłaś go uspokoić. — Zostaw już, nic się nie stało! Jak się nazywasz?

— Nishinoya Yū! — krzyknął, a ty nie byłaś mu dłużna i również się przedstawiłaś. Zniżył głowę i natychmiast uciekł, powodując u Ciebie fale śmiechu.

Nie wiedziałaś, że chłopak obserwuje Cię zza rogu i staje się delikatnie czerwony. Zaraz musiał wracać do Tanaki, który wciąż go nawoływał, ale nawet się tym nie przejął. Naprawdę zapadłaś mu w pamięć... W końcu przed chwilą spotkał swoją królewnę. 


⎿ Sugawara Kōshi ⏋

— Zatrzymaj się! — krzyknęłaś za swoim przyjacielem, kiedy wbiegł na salę gimnastyczną. Był spóźniony i przez pośpiech zapomniał butów do siatkówki, dlatego od razu udałaś się za nim, próbując zatrzymać. Bezskutecznie jednak. Pytaniem było, czy faktycznie Cię nie słyszał, czy tylko udawał, bo od dawna chciał zaciągnąć Cię na swój trening. — Nadęty kapitan!

— [IMIĘ]-senpai! — Sawamura skulił się, leżąc na podłodze, dokładnie w miejscu, w którym się poślizgnął. Stanęłaś nad nim, nie zwracając uwagi na szumy w pomieszczeniu, choć z czasem zaczęły Ci przeszkadzać. Jak mogłaś wyżyć się na Daichim w takim hałasie?

— Przepraszam za wtargnięcie, ale ten tu oto bezczelny chłopak... — Wskazałaś na przyjaciela, który wstrzymał oddech, choć na jego twarzy gościł uśmiech. Z jednej strony nie mógł zostać poniżony przy członkach drużyny, szczególnie że był kapitanem i powinien dawać przykład. Za to z drugiej miał Ciebie i twoje kazania. Naprawdę musiał się zastanowić, które powinien wybrać. — ...zapomniał butów! I przez cały czas musiałam go gonić.

Po dłuższej chwili podszedł do Ciebie szarowłosy nastolatek o dużych brązowych oczach i szerokim uśmiechem na twarzy. Przeprosił za kapitana i przyjął jego obuwie, po cichu śmiejąc się z niego. Kilka minut rozmowy wystarczyło na namówienia Cię do zostania na treningu, dlatego twój przyjaciel był niezmiernie dumny z siebie. Szczerze powiedziawszy, to przekonały Cię wesołe iskierki w tęczówkach wicekapitana.

— Jestem Sugawara Kōshi.

— Miło mi Cię poznać, [NAZWISKO] [IMIĘ].

Ćwiczenia się rozpoczęły, a ty ucięłaś sobie krótką rozmowę z menedżerką klubu. Była naprawdę piękna, uprzejma i w jakiś sposób zabawna, przez co od razu ją polubiłaś. Ona Ciebie również. Obserwowałaś grę zawodników, choć wprawdzie to nic nie rozumiałaś i ciągle wgapiałaś się w Sugaware. W czasie krótkich przerw szarowłosy podchodził i odpowiadał Ci na wszelkie pytania związane z zasadami siatkówki. Rozumiałaś ją, ale nie odważyłabyś się zagrać czegokolwiek. Od tego miałaś Daichiego.

Czekałaś na przyjaciela przed budynkiem, szczelnie opatulając się bluzą. Zastanawiałaś się, co on tyle tam robi, więc bez skrępowania zajrzałaś przez okno i ujrzałaś, a raczej usłyszałaś pewne zdanie. Zaraz po nim wyciągnęłaś Sawamurę za ubranie do domu.

— Wiedziałem, że Suga ją przekona, ma do tego niezły talent!


⎿ Kuroo Tetsurō ⏋

Siedziałaś na trybunach, podczas meczu siatkówki. Obserwowałaś ruchy szkolnej drużyny Nekomy, ale nie mogłaś doczekać się końca rozgrywki, bo twój dobry znajomy obiecał Ci wspólną grę po starciu. Po jakimś czasie nic nie robienia postanowiłaś trochę się zabawić i zaczęłaś dopingować zawodników, co nie uszło uwadze kapitanowi drużyny.

Po wygranych rozgrywkach treningowych podeszłaś do rozgrywającego i pogratulowałaś mu. Uśmiechnął się na wspomnienie twoich krzyków radości, które bardzo wsparły jego drużynę. Zaczęliście rozmawiać o grach komputerowych, kiedy ktoś dotknął twojego ramienia. Odwróciłaś się i ujrzałaś kapitana, który szczerzył się szeroko..

— Byłaś najlepsza na widowni! Dziękujemy za doping! — wykrzyknął wysoki chłopak, którego większość twarzy przysłaniała czarna grzywka. Wyglądał na szczęśliwego, a w jego kocich oczach można było dostrzec iskierki pewności siebie i swego rodzaju... Rozbawienia? — Kapitan drużyny, Kuroo Tetsurō.

— Miło poznać, jestem [NAZWISKO] [IMIĘ].

— Coś czuje, że to nie nasze ostatnie spotkanie — mruknął i posłał Ci zadziorne spojrzenie, które zignorowałaś. Rozgoryczony odszedł, patrząc na rozwijającą się konwersacje między tobą a Kenmą. Musiałaś już zagrać! 


⎿ Bokuto Kōtarō ⏋

W parku było dość cicho o tej porze dnia, lecz wieczorami najlepiej Ci się rozmyślało. Twoją błogość i spokój przerwał chłopak o wyglądzie sowy. Nie przewidziało Ci się, wyglądał dosłownie jak sowa. Nie powiedziałaś tego na głos, lecz należał do przystojnych facetów.

— HEY! HEY! HEY! — wykrzyknął i uśmiechnął się do Ciebie, wypinając dumnie pierś. A ty nie miałaś zamiaru cokolwiek zrobić, stałaś z przekrzywioną głową i obserwowałaś poczynania chłopaka naprzeciwko. — Co taka piękna dama robi sama o tej porze?

— Nie wiem, spytaj się jej.

— Jestem Bokuto Kōtarō, a ty? — zapytał, za to ty go wyminęłaś i postanowiłaś nie wchodzić w bezsensowne dyskusję. Jednak kiedy chciałaś wrócić do domu, ten złapał Cię za nadgarstek. Lekko szarpnęłaś dłonią, ale ten nie chciał Cię puścić

— Uwolnię Cię, jak powiesz mi swoje imię i pozwolisz się odprowadzić!

W tamtej chwili nie wiedziałaś, czy powinnaś się wściekać na niego, czy może cieszyć, że znalazł sposób na spędzenie z tobą więcej czasu. Zaimponował Ci tym układem, dlatego wkrótce kierowałaś się do domu w towarzystwie nowego znajomego.

— Nadal nie powiedziałaś mi, jak się nazywasz!

— [NAZWISKO] [IMIĘ]. — Uśmiechnęłaś się, kiedy chłopak zaczął skakać z radości. Zaczął opowiadać Ci o własnych osiągnięciach w siatkówce, cytując: "Jestem najlepszym i najprzystojniejszym Asem!". 


⎿ Hajime Iwaizumi ⏋

Tego dnia postanowiłaś pobiegać w pobliskim parku, w końcu niedawno stało się to twoją wieczorną rutyną. Codziennie starałaś się biegać innymi ścieżkami i nie patrzyłaś pod nogi, co w efekcie było bardzo bolesne, ponieważ wkrótce leżałaś na ziemi. Rozmasowałaś dolną część pleców i sprawdziłaś rzecz, o którą się potknęłaś. Własnym oczom nie wierzyłaś, że przed tobą leżał kamień!

Jednak po chwili podbiegł do Ciebie wysoki chłopak i zaczął Cię przepraszać, choć natychmiast go uspokoiłaś. Nadal nie odpuszczał, więc znudzona stałaś w miejscu i przyglądałaś się czerwonej twarzy nastolatka. Po jakimś czasie dołączył do niego przyjaciel z piłką w ręce, którą rzucił w tył głowy prowodyra wypadku. Na tym się nie skończyło i sama musiałaś wysłuchać kazania o odpowiedzialności oraz zachowaniu w miejscach publicznych, które wygłosił zdenerwowany chłopak dla swojego idiotycznego znajomego.

Ten "brutalniejszy" jeszcze raz na Ciebie spojrzał i upewnił się, że wszystko z tobą gra, a gdy poszukał wzrokiem swojego towarzysza, okazało się, że już dawno go nie było.

— Niech tylko go dorwę... — mruknął do siebie i z grymasem wrócił do Ciebie wzrokiem, na co się uśmiechnęłaś. Wzruszyłaś ramionami, a ten westchnął ciężko, jednocześnie kiwając głową. — Na pewno wszystko okej? Oikawa nie jest zbyt rozsądny.

— Tak, wszystko w porządku, przepraszał mnie tysiąckroć — powiedziałaś, a po kilku sekundach zapanowała niezręczna cisza, którą przerwał twój towarzysz, wyciągając ku tobie dłoń.

— Jeszcze raz przepraszam, nazywam się Iwaizumi Hajime. — Chwyciłaś jego dłoń i delikatnie nią potrząsnęłaś, na co kąciki ust chłopaka poszły do góry.

— Miło mi, [NAZWISKO] [IMIĘ].

Ucięliście sobie krótką pogawędkę, podczas której dowiedziałaś się, że chodzicie do tej samej szkoły. Nie miałaś o tym pojęcia, ale nie dziwiłaś się sobie, w końcu i tak nie interesowałaś się uczniowskim życiem. Gdy odchodził, jeszcze raz Cię przeprosił.


⎿ Keiji Akaashi ⏋

Z Akaashim znaliście się od dziecka i wiedzieliście o sobie prawie wszystko! Do czasu, gdy wszystko zaczęło się psuć. Wszystko zmierzało ku waszemu związku, ale ten złamał obietnicę – gdy jedno miało problemy, drugie zawsze przy nim było. Tamtego dnia, kiedy całkowicie się od niego odcięłaś, zapanował chaos. Ze wszystkim się spóźniałaś, potykałaś o własne nogi, a rodzice znów zaczęli się kłócić. Poprosiłaś Keijiego, żeby do Ciebie przyszedł i zrezygnował z jednego treningu, ale ten nawet do Ciebie nie dotarł. To był dla Ciebie cios, więc czym prędzej zadzwoniłaś do trenera, rezygnując z roli menadżerki.

— Mam dla was złą wiadomość — zaczął mężczyzna, spoglądając na zawodników w szeregu. — [NAZWISKO] odeszła od drużyny, co wiąże się z brakiem organizatora meczów.

— COO?! DLACZEGO?! — wykrzyknął Bokuto, który od początku ćwiczeń szukał Cię wzrokiem. Czasami lepiej się z nim dogadywałaś niż z samą sobą, ale zdecydowanie nie był typem, któremu powinno się powierzać problemy rodzinne. — Akaaaaashi!

— Nie mam pojęcia, Bokuto-san. — Wzruszył ramionami, samemu dziwiąc się takiej informacji. Przecież nic się nie wydarzyło, prawda? Napisałaby mu. I właśnie dlatego od razu spojrzał na swoją komórkę, na której ekranie była jedna wiadomość od Ciebie.

Czytał ją w szoku. Nie wiedział, że twoje problemy urosły do takiego stopnia, że niedawno twoi rodzice złożyli wspólnie papiery rozwodowe i kłócili się o przejęcie rodzicielstwa. Wspominałaś mu o tym, ale siatkówka za bardzo go pochłonęła, żeby faktycznie było to w stanie do niego dojść.

— Trenerze...

— No już! Pięć okrążeń truchtem! 

Następny rozdział: Hinata Shōyō 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top