Piąta Wiadomość

*Numer Nieznany Pov*

Szedłem sobie wolnym krokiem na zajęcia. Nigdy nie lubiłem wykładów. Zawsze na nich spałem bądź rzucałem do kosza zwiniętymi kartkami wyrwanymi z zeszytu.

Niestety, musiałem się na nich zjawić i to był powód mojej porannej przechadzki przez miasto, by dotrzeć na uniwersytet.

W pewnym momencie ktoś na mnie wpadł od tyłu, a że się tego nie spodziewałem, to polecieliśmy do przodu i wylądowałem twarzą w chodniku.

-Hinata ty kretynie! - wykrzyczał ktoś z tyłu. Hinata? Że Hinata?

-Boże przepraszam, nic panu nie jest? - za tego pana to cie pierdolne.

-Nie, nie wszystko ok - wysyczałem i wstałem zrzucając go z pleców. Otrzepałem kolana i chciałem ruszyć w dalszą drogę, jednakże coś mi nie pozwalało.

-HINATA - powiedział ktoś. Odwróciłem się i ujrzałem chłopaka pare centymetrów wyższego ode mnie. Miał czarne włosy  i wściekły wyraz twarzy. Był to rozgrywający z Karasuno. Kageyama Tobio. - Z zamkniętymi oczami to ty możesz uderzać moje wystawy idioto, a nie biegać nie myśląc o tym czy na kogoś wpadniesz. Nie pokieruję twoimi nogami w biegu.

-Jeszcze raz przepraszam - rudowłosy zignorował rozgrywającego. - Na prawdę mi przykro.

Przełknął ślinę patrząc na mnie.

-Ależ, nic się nie stało. Patrz jak biegasz - zaśmiałem się, nałożyłem słuchawki i ruszyłem dalej w stronę uniwersytetu...

***

Hinuś: Ej, coraz bardziej boję się tego miasta...

Hinuś: Niechcący wpadłem na jakiegoś typka na mieście.

Hinuś: przyznaje się, moja wina, bo jestem jakąś kaleką czasem, ale no

Hinuś: Stary, dalej mam ciarki na plecach po tym, jak na mnie spojrzał.

Hinuś: I ręce mi się trzęsą. Nie chce na niego wpaść znowu...

Hinuś: Jego wzrok był tak zimny, że nie wiem już kto jest straszniejszy...

Hinuś: Ten człowiek czy Kageyama...

Ja: ...

Ja: ... może są spokrewnieni...

Ja: Nie wiesz, czy nie łączą ich więzy krwi...

Ja się na niego nie patrzyłem groźnym wzrokiem... Przez jego słowa aż spojrzałem w lustro. I co zobaczyłem? Nic szczególnego. Błyszczące oczy, wyraziste kości policzkowe... aha? Czyli, że jestem straszny... dzięki Hinata...




Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top