| 3 blomster |
❝Jakbyśmy czekali, rozkwitali, aż nie zaboli. Może to przeznaczenie wszechświata, to musi być to, ty wiesz i ja wiem, Ty jesteś mną, a ja tobą❞
| rozdział dzisiaj, bo w niedzielę nie mam czasu;
kochajcie to, dobrze? ;w; |
- Jungkookie! - Jimin naskoczył na plecy swojego przyjaciela, aby po kilku sekundach zacisnąć nogi na jego biodrach, zaś ramionami otoczyć szyję Jeona. Wtulił się mocno w jego plecy, a cichy chichot ciągle wydobywał się z jego ust.
- Coś się stało, Hyungie? - Spytał młodszy, łapiąc mężczyznę pod udami. I gdyby Jimin nie spiekł policzków, odpowiedziałby już po sekundzie.
- Wygrałem dwa bilety do klubu pianistów! Wiesz co to znaczy, Kookie?
- Że oddasz je taegi na randkę, a ze mną pójdziesz na latte? - Jeon wyszczerzył się sam do siebie, co wyglądało dość dziwnie dla ludzi ich mijających. Jednak obaj ignorowali dany fakt i po prostu spędzali ze sobą czas czując, że niedługo wydarzy się coś wielkiego.
- Pffff, Yoongi hyung nigdy nie zgodzi się, aby Taehyung z nim tam poszedł. - Burknął starszy.- Pianino to dla niego świętość, a Taeś odziedziczył jakieś dziwne fatum bo kiedy tylko podejdzie do instrumentu ten szybko się niszczy. Czy ty wiesz co by to był za płacz? Yoongiego rzecz jasna?
Jeon przewrócił oczyma.
- Dlatego chciałbym, abyś to właśnie ty poszedł ze mną! - Park uwiesił się na chłopaku bardziej, aby jedną z wolnych dłoni umieścić na policzku i delikatnie się na nim zacisnąć. - Puciuuu, nie dawaj się namawiać.
- Kiedy ja chciałem na latte.. - Jungkook parsknął śmiechem, poprawiając dłonie pod udami Jimina. W danej sytuacji czuł się trochę niezręcznie, ale bardzo dobrze udawało mu się ukrywać czerwień na obu licach. - Ale dobra, pójdę.
- Serio?!
- Nie mam przecież wyjścia, hyung. - Jeon w pewnym momencie zatrzymał się, zaś głowę odwrócił w stronę przyjaciela na tyle ile tylko mógł. - A jak już opuścimy klub, to zabieram cię w pewno miejsce, dobrze?
- Ooo, okej! A co to za miejsce, hmhm?
- Nie powiem ci, głupku.
Park prychnął, chowając głowę w zagłębieniu szyi Jeona, którego na ten drobny geścik przeszył intensywny dreszcz, a usta same wykręciły się w piękny uśmiech.
- Będziesz jednak bardzo zadowolony.
🎄🎄🎄
- Już nie mogę się po prostu doczekać, Taehyungie! - Jimin okręcił się wokół własnej osi, a w kącikach jego oczu można by dojrzeć szykującą się lawinę łez. Park z radością wpatrywał się w bilety leżące na komodzie, czując się najlepiej na świecie. Kim miał z nim nie lada problem, zważywszy iż chłopak od godziny biegał po całym mieszkaniu, co rusz zmieniając jeden sweter na drugi i tak w kółko.
- No właśnie widzę. - Kim podszedł do przyjaciela z ubraniem w dłoni. - Łapki.
Jimin tylko posłusznie skinął głową i uniósł ręce w górę, a wtedy Taehyung pomógł mu nałożyć sweter, który według niego był idealny.
Gałgan był w kolorach brązu i beżu; ciemnej czerwieni oraz spalonej zieleni. Na przodzie widniała twarz pulchnego reniferka w czapce św Mikołaja, zaś tuż przy końcu odzieży wyszyty został mały lasek choinek z beżowymi zdobieniami.
Sweterek został uszyty własnoręcznie przez Yoongiego, który kiedyś aby dobrze wyćwiczyć palce, zajmował się robótkami domowymi. I to właśnie przez Mina został chłopcu sprawowany; przez perfekcję z jaką komponował się z ciałem maluczkiego.
Ideał jest zbyt idealny aby być ideałem. - pomyślał Taehyung, muskając nosek przyjaciela.
Światło świec odbijało iskierki radości tlące się w czekoladowych tęczówkach Parka, który w ramach podziękowania wręczył swojemu amikusowi malutki pakunek. Nie pozwolił mu jednak na odpakowanie go od razu, miał to zrobić w sylwestra.
Dryń. Dryń.
Jimin słysząc dźwięk dzwonka delikatnie mówiąc - spanikował. Już chciał przebrać się po raz kolejny, wygonić Kima aby jakoś spowolnił jego małego przyjaciela, a nawet wyskoczyć przez okno, ale w ostatniej chwili Taehyun palnął go poduszką w tył głowy.
- Idź i baw się dobrze, Jiminnie!
Park skinął główką i w świątecznych skarpetkach ruszył do drzwi frontowych. Wybranek Jeongguka w ostatniej chwili cofnął się do kuchni po drobnego żonkila, który po kilku minutach wylądował w łamliwej dłoni młodszego.
❝I tak oto słaby, wiotki, wydelikacony, finezyjny, łagodny, symboliczny.. kwia- Park Jimin, oddał komuś swoje przeznaczenie.❞
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top