R2
W czwartek, 21 marca, poszliśmy na cmentarz. Brzmi komicznie? Może, ale niebyło to ani wagary, ani pogrzeb. Po prostu był pierwszy dzień wiosny, a my z tej okazji mieliśmy grę miejską po Cmentarzu Centralnym i zanim zapytacie: w Szczecinie... Taka tam trasa historyczna...
– Czy tylko ja się czuję jakby nas wrzucili do roku 82'? – szepnął do mnie Michael
– Nie tylko ty. Ja też... – odparłam
– Jest ktoś kto trochę ma ze Sczecinem wspólnego, a ja i tak go nie rozumiem...
– Chodzi o to, co we wtorek mówiła nam pani na polskim?
– Tak... Jak można zabijać ludzi? Jak można wogóle być dyktatorem?
– Niewiem. Też mnie to zastanawia. Poco człowiek zabija człowieka?
– Ty... Jakiego ty jesteś wyznania? Bo mentalność masz taką jak...
– Jesteś Świadkiem Jehowy. Wiem. Macie swoje zasady itp., a co do twojego pytania, to mnie ciężko określić, bo wychowują mnie jako chrześcijankę, a i tak jestem ateistką
– Interesowałaś się innymi wyznaniami?
– Tak. I niemusisz mówić. Wasza niania to Żydówka, a wasz przyjaciel który jest bokserem jest muzułmaninem. Trzy wiary znasz. Ja Ci opowiem o czwartej i piątej, bo interesowała się kiedyś Amiszami
– Dobra. A w zamian ja Ci mogwlę powiedzieć wszytko o nas, znaczy Świadkach Jahowy
– I o armageddonie? – zapytałam żartobliwie
– Tak... – odparł, poczym wróciliśmy do słuchania przewodnika... Po grze zaprosiłam Mike'a do mnie. Pamiętała o jego talencie, a i on miał do mnie sprawę. Mianowicie, ja w przeciwieństwie do niego, rozumiałam algebrę... Ok.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top