░▒▓█►─═ 35 ═─◄█▓▒░
Drugi dziś
Wracając z treningu przechodziłem obok budynku stajni. Z ciekawości zajrzałem przez otwarte wejście do środka. Nie spodziewałem się tam nikogo, więc gdy zobaczyłem damską postać w oddali stojącą przed boksem konia, zwolniłem by się jej przyjrzeć. Po chwili zdałem sobie sprawę, że to księżniczka Jiwon. Chwilę myślałem czy iść dalej, czy iść do niej, jednak myśl o niej, przeważyła nad decyzją. Uśmiechnąłem się pod nosem i szybkim krokiem skierowałem się w jej stronę.
- Witaj żono - zaśmiałem się mijając ją za jej plecami by stanąć obok niej. Księżniczka lekko odskoczyła przestraszona, ale gdy spojrzała na mnie uśmiechnęła się
- Witaj mężu - odpowiedziała przyglądając mi się z uśmiechem. Chwilę nawiązywaliśmy kontakt wzrokowy jednak postanowiłem przerwać ciszę.
- Co tutaj robisz? - spytałem - Masz ochotę na przejażdżkę i nie wiesz którego konia możesz wybrać? - spytałem spoglądając na konia, przed którym staliśmy. Był to koń Jihoon'a.
- Nie jeżdżę - skomentowała, na co zmarszczyłem brwi spoglądają na nią
- Jak to? - zdziwiłem się - Nigdy nie jechałaś tak dla przyjemności?
- Nigdy nie siedziałam na koniu - odpowiedziała spuszczając wzrok. Zrobiłem ogromne oczy odwracając się bardziej w jej stronę. Księżniczka podniosła na mnie wzrok posyłając mi słaby uśmiech.
- Dlaczego?
- Gdy byłam mała bałam się koni. Raz koń jednego z moich starszych braci mnie zdeptał. Bałam się być w ich pobliżu. Kilka lat temu zaczęłam przełamywać ten lęk, ale nie miałam okazji się nauczyć jeździć - powiedziała odwracając wzrok na konia Jihoon'a. Ja jednak przyglądałem się jej, przyswajając sobie jej słowa.
- Teraz masz okazję - powiedziałem, a gdy spojrzała na mnie posłałem jej szeroki uśmiech. Chwilę milczała, a ja widziałem małe zakłopotanie w jej oczach.
- To może nie dzisiaj - odpowiedziała w końcu
- Daj znać jak będziesz gotowa - odpowiedziałem po chwili, na co nastała chwilowa cisza.
- Czyj to jest koń? - spytała patrząc przed siebie
- Króla Jihoon'a. - odpowiedziałem i akurat na te słowa koń, przed którym staliśmy wychylił łeb bardziej w stronę księżniczki. Chciał trącić ją nosem, jednak ta odsunęła się przestraszona przybliżając się przy tym do mnie. Zaśmiałem się lekko widząc jej reakcje. - Chce żebyś go pogłaskała - odpowiedziałem obejmując ją ramieniem. Ta podniosła na mnie wzrok - W przeciwieństwie do Jihoon'a, jego koń lubi towarzystwo ludzi - zaśmiałem się spoglądając na nią. Nawiązywaliśmy przez chwilę kontakt wzrokowy. Poczułem przez to lekki ucisk w klatce piersiowej, na co mój uśmiech zmalał w momencie, gdy ta odwróciła wzrok, by spojrzeć na zwierze - Nie bój się... konie czują strach - dodałem ciszej - a ja ci obiecuję, że ci nic nie zrobi - powiedziałem, na co podniosła na mnie wzrok. Uśmiechnąłem się chcąc ją podnieść na duchu. Ścisnęło mnie w żołądku gdy zobaczyłem jak się uśmiecha. Po chwili objęła mnie wtulając się we mnie mocniej. - Śmierdzę... - wymamrotałem, przypominając sobie, że chwilę temu skończyłem trening z armią.
- I co z tego - odpowiedziała, na co objąłem ją drugą ręką. Podniosłem głowę by spojrzeć na konia Jihoon'a. Wciąż rozciągał szyję więc sam go pogłaskałem po chrapach.
- Zdążyłaś się już do kogoś zbliżyć? - spytałem po chwili, mając przed sobą scenę gdy całował ją książę Mingyu, ale po chwili mi wpadło do głowy, że mogła też zyskać przez ten czas przyjaciółkę. - albo się z kimś zaprzyjaźnić? - dodałem od razu gdy mi to przyszło do głowy. Księżniczka się odsunęła by na mnie spojrzeć. Opuściłem ręce spuszczając na nią wzrok
- Z moimi służącymi - zaśmiała się - jedna ma na imię Nayeon i bardzo się zbliżyłyśmy - dodała na co na moja twarz wrócił uśmiech. Chociaż spuściła głowę, ale zdążyłam zauważyć, że się zarumieniła. Tylko jedno mi przyszło do głowy. Ciekawe czy mi o tym powie... Chwilę na nią patrzyłem do momentu gdy po chwili nie podniosła głowy uśmiechając się szeroko. - Właśnie... - prawie wyszeptała wciąż się uśmiechając - przecież szłam do biblioteki - dodała - pójdę już - dodała posyłając mi uśmiech i nawet nie dając mi okazji bym coś odpowiedział.
Nie powiedziała...
Odprowadziłem ją wzrokiem. Stałem tak dłuższą chwilę nie wiedząc co mam o tym myśleć do momentu, w którym koń Jihoon'a nie zaczął mnie trącać nosem. Spojrzałem na niego zaczynając głaskać.
- Chyba jednak wolałem faktycznie nie mieć czasu na sprawy sercowe - westchnąłem parząc w oczy zwierzęciu. Mam za dużo czasu jednak... Muszę trenować częściej albo częściej pomagać tacie.
Cofnąłem rękę odchodząc dalej. Szedłem korytarzem i gdy przechodziłem obok wielkiego stogu słomy w rogu stajni nie mogłem się powstrzymać i szybkim krokiem podszedłem w jego stronę by dać upust frustracji. Uderzałem w niego pięściami kilkakrotnie robiąc przy tym nie mały hałas. Jak ja mogłem pomyśleć o niej jako ktoś więcej niż przyjaciółka... Oddychałem głęboko próbując unormować oddech po nagłych ruchach. Spoglądałem po koniach, które z zainteresowaniem mi się przyglądały.
- Wybaczcie - powiedziałem lekko kiwając głową zdając sobie sprawę, że przez dźwięki uderzeń mogły się trochę spłoszyć.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top