░▒▓█►─═ 27 ═─◄█▓▒░

Dziś już drugi

Obudziło mnie smyranie po głowie. Albo mi się to wydawało. Jednak gdy otworzyłem oczy zobaczyłem przed sobą twarz Harin.

- Zupa ci ostygnie - powiedziała łagodnie z uśmiechem. Uśmiechnąłem się bo jej zupa na prawdę mi smakowała i na prawdę czułem się po niej lepiej. Podniosłem się do siadu, mimo że wciąż bolały mnie mięśnie. Gdy usiadłem siedząc na moim łóżku Harin podła mi naczynie z zupą.

- Dziękuję - wymamrotałem ochrypniętym głosem. Przez kaszel rozbolało mnie gardło, które już zdążyło się bardziej zakazić. Jadłem ze smakiem rozglądając się co chwila po pustym pokój. Podobno chłopaki śpią teraz gdzie indziej by się nie zarazić. Kaszel miałem już lżejszy, już czułem się o wiele lepiej, mimo że nie wiedziałem, który dzień już leżałem. Nie wiedziałem już ile się nie myłem i jaka była pora dnia bo cały czas spałem. W pewnym momencie zobaczyłem jak Harin znów kładzie na moim czole dłoń. 

- Nawet temperatura ci spadła - uśmiechnęła się, a na tą wiadomość sam się zaśmiałem. Gdy zabierała rękę usłyszałem jak ktoś otwiera drzwi. Obydwoje odwróciliśmy głowy w tamtą stronę. Zrobiłem wielkie oczy widząc w drzwiach mojego ojca... Harin szybko wzięła ode mnie miskę widząc, że ledwo już ją trzymam. 

- Zostawię was samych - oznajmiła wstając i kłaniając się mojemu ojcu, który podszedł bliżej 

- Nie musisz... - powiedziałem - Już wychodzi - dodałem patrząc w oczy mojemu ojcu. Nastała cisza, a ja sam się zdziwiłem, że to powiedziałem. Chyba dalej przemawiała za mnie choroba, mimo że wciąż nie chciałem z nim rozmawiać. 

- Jak się czujesz? - spytał po dłuższej chwili grobowej ciszy i wpatrywania się w siebie na wzajem

- Bywało lepiej - odpowiedziałem widząc kontem oka jak Harin kieruje się do wyjścia

- Porozmawiaj ze mną - powiedział, jednak ja milczałem posyłając mu niemiłe spojrzenie. Spuściłem ostatecznie głowę bo nie miałem sił się z nim sprzeczać. Usłyszałem jak podszedł jeszcze bliżej, a kontem oka zobaczyłem jak siada na moim łóżku. Podniosłem na niego wzrok, mimo że wolałem tego nie robić. Widziałem jego codzienne spojrzenie. Jego pomarszczoną twarz bez wyrazu z jego już siwiejącym zarostem na brodzie. - Aż tak bardzo nie chciałeś wychodzić za księżniczkę z Yuan? - spytał w końcu na co się zaśmiałem cicho pod nosem

- Nie chodzi o nią - odpowiedziałem stanowczo przez co lekko zakaszlałem - Jest wspaniałą osobą - dodałem łagodnie patrząc na niego - Chodzi o to, że mogłeś mi powiedzieć... Jak mogłeś knuć za moimi plecami? Mogłeś na bieżąco mnie informować - wybuchłem w końcu chcąc mu wszystko powiedzieć - może pomysł by mi się to nie spodobał, ale przynajmniej byłbyś ze mną szczery - dodałem patrząc mu się w oczy. Znów delikatnie kaszlnąłem bo dawno nie wypowiedziałem tylu słów odkąd boli mnie gardło. - Gdybym nie podsłuchał twojej rozmowy z królową dowiedziałbym się o tym wszystkim po fakcie, na zebraniu. Wiesz jak się wtedy czułem? Pomyślałeś o tym jakbym zareagował gdybym dowiedział się o tym na oczach wszystkich?! - mówiłem po czym znów musiałem odkaszlnąć

- Rozumiem... - powiedział od razu gdy chciałem jeszcze coś powiedzieć. Powstrzymał mnie gestem obu dłoni - Nie męcz się... Musisz odpoczywać - dodał - Przepraszam - powiedział po chwili - żałuję, że ci nie powiedziałem wcześniej... żałuję, że tak bardzo chciałem byś w końcu miał żonę i zgodziłem się na to porozumienie z królową regentką bez przedyskutowania tego z tobą - mówił patrząc na mnie. Jego ton się zmienił. Był o wiele spokojniejszy niż zawsze. Patrzył na mnie też inaczej. Chyba na prawdę żałował... - Nawet nie wiesz jaką czułem pustkę kiedy mnie unikałeś i nie chciałeś ze mną rozmawiać - mówił - Chciałem dobrze, byś był szczęśliwy mając w końcu żonę, mimo że myślałem trochę samolubnie... - westchnął - Wybaczysz mi? - spojrzał na mnie wzrokiem, który na prawdę jest u niego rzadki. Straciliśmy już mamę. Nie chcę stracić i jego żyjąc z nim w niezgodzie. To moja jedyna rodzina... Pokiwałem głową twierdząco jednak już się nie odezwałem. 

- Teraz idź bo jeszcze cię zarażę - zaśmiałem się 

- Wiesz kiedy ja ostatnio byłem chory? Gdy byłem niemowlakiem - odpowiedział wstając 

- Wiesz kto tak jeszcze mówił? Ja - powiedziałem śmiejąc się, na co on też się roześmiał. Wychodząc powiedział tylko żebym dobrze wypoczął. Zamknął drzwi, a ja uśmiechałem się pod nosem. Poczułem się lepiej jakby wielki ciężar spadł mi z serca, gdy zdałem sobie sprawę, że wszystko mu powiedziałem. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top