░▒▓█►─═ 20 ═─◄█▓▒░

Dziś już drugi ^^

Obudziłem się w miejscu, którego przez pierwsze sekundy nie rozpoznałem. W końcu się zorientowałem, że to komnata księżniczki Jiwon. Za mgłą widziałem wczorajsze przyjęcie weselne. Mimo że nie piłem dużo. Miałem w głowie unikanie ojca, rozmowę z Jiwon, z królową, z Jihoon'em... I widząc, że właśnie leżę nagi, a obok mnie księżniczka Jiwon, jeszcze dokładniej przypomniałem sobie słowa królowej. Mam nadzieję, że noc poślubna będzie owocna... I była. Czy coś z tego wyrośnie to nie mam pojęcia, ale nie miałem innego wyboru przez stojące przed wejściem, do komnaty księżniczki, dwórki królowej. Księżniczka spała. Przynajmniej tak mi się wydawało bo leżała plecami do mnie. Przyglądałem jej się w ciszy. Oddychałem spokojnie przypominając sobie każdy szczegół wczorajszego wieczora i nocy. Szczerze to nie różniło się to za bardzo od mojej ostatniej nocy jako kawaler... Poza obecnością królowej, Hasoo, Harin, dwórek i oczywiście księżniczki Jiwon. No i oczywiście wszystko działo się w sali balowej a nie w mojej komnacie. Nie pamiętam z kim rozmawiałem. Najwięcej zapamiętałem z rozmowy z królową, Irmin i Jiwon. Jednak mogę aktualnie myśleć tylko o rozmowie z Irmin. Uśmiechnąłem się pod nosem na samą jej myśl. Po chwili usłyszałem cichy szmer widząc jak księżniczka przewraca się na plecy spoglądając na mnie. Posłała mi promienny uśmiech przez co go odwzajemniłem.

- Cześć mężu - zaśmiała się 

- Witaj żono - roześmiałem się. Mimo że czułem się niezręcznie mówiąc to i patrząc jej w oczy. Chwilę milczeliśmy jednak postanowiłem przerwać ciszę - jak się spało? - spytałem już z mniejszym uśmiechem na ustach

- Dobrze - odpowiedziała poprawiając zaciągając materiał wyżej na swoje ciało - z tobą u boku było mi tak cieplej - dodała

- Przepraszam za wczoraj - powiedziałem w końcu mając w głowie to do czego byliśmy wręcz zmuszeni 

- Jest w porządku - uśmiechnęła się - to nie twoja wina - dodała kiwając głową na boki. To był mój pierwszy raz. I jej też. Źle się z tym czułem. Zawsze wyobrażałem sobie to inaczej. Z żoną, którą kocham na prawdę, i która kocha mnie. A tym czasem nie będę narzekał jeśli uda mi się o tym zapomnieć. Czułem się jakiś taki brudny... Miałem ochotę iść trenować i wziąć porządną kąpiel. - Niech przez to wszystko nie będzie między nami niezręcznie - powiedziała po chwili już z większą powagą. Pokiwałem tylko głową spoglądając na nią. Spojrzałem na sufit by na chwilę przymknąć oczy. Usłyszałem cichy szmer, a po chwili delikatne mrowienie na ramieniu na co otworzyłem oczy. Zobaczyłem jak Księżniczka delikatnie jeździła palcem po jednej z moich blizn. - Siedemnaście - wymamrotała

- Co, Siedemnaście? - spytałem skołowany 

- Tyle naliczyłam twoich blizn - uśmiechnęła się pod nosem - Nie zdołałam policzyć tych na plecach - dodała podnosząc na mnie wzrok

- Nigdy nie liczyłem - zaśmiałem się 

- To tylko te większe - odpowiedziała - są jeszcze takie ledwo widoczne co się już zagoiły, których nie liczyłam - dodała wciąż głaszcząc mnie po ramieniu 

- Kiedy ty je policzyłaś? - spytałem zdziwiony

- Gdy zasnąłeś, wtedy - odpowiedziała - nie mogłam przez chwilę zasnąć  - dodała na co spojrzałem jej w oczy. 

- Myślałem, że będzie więcej - zaśmiałem się w końcu spuszczając wzrok 

- Przestań - parsknęła - Powinieneś bardziej uważać - stwierdziła po chwili

- Teraz to już nie obrywam - odpowiedziałem zdając sobie sprawę, że jej głaskanie było na prawdę przyjemne. - Książę Mingyu też nie - dodałem uśmiechając się czym zwróciłem jej uwagę. Przypomniało mi się jak wczoraj dużo ją z nim widziałem. Jak dużo rozmawiali i nawet tańczyli. I jak bardzo świeciły jej się oczy gdy na niego patrzyła. 

- Nie wspominaj o nim - spuściła wzrok - to i tak nie ma sensu - dodała co mnie lekko zabolało 

- Nie byłbym taki pewien - westchnąłem cicho - Chociaż może to nie przypadek, że akurat my musieliśmy się pobrać. Może faktycznie jesteśmy skazani na siebie - dodałem trochę głośniej jednak tym razem unikałem jej wzroku. 

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top