░▒▓█►─═ 16 ═─◄█▓▒░
Był wieczór. Leżałem w swoim łóżku patrząc w sufit. Korzystałem z tego, że byłem w naszej komnacie sam. Było cicho i spokojnie do momentu gdy nie usłyszałem huku. Odwróciłem głowę w stronę wejścia widząc w drzwiach Changkyun'a przyglądającego mi się znacząco. Po chwili zauważyłem za nim Shownu, Eunwoo i Jooheon'a. Zmarszczyłem brwi widząc ich.
- Chodź pić - powiedział Changkyun stanowczo
- Nie mam ochoty - odpowiedziałem wracając wzrokiem do sufitu. Nie miałem ochoty po raz pierwszy chyba od dawna. Nie chciałem palnąć czegoś głupiego czego będę później żałował.
- Ja nogi, ty ręce - usłyszałem głos Shownu na co podniosłem się do siadu jak poparzony
- Was coś boli - skomentowałem gdy podszedł do mnie Shownu z Jooheon'em
- Stary... nie jesteś już sobą od zebrania - odezwał się Eunwoo
- A co byście zrobili na moim miejscu? - spojrzałem na wszystkich znacząco
- Poszedłbym pić - wzruszył ramionami Changkyun
- Nie każdy może się hajtnąć z księżniczką - dodał Jooheon, na co westchnąłem zrezygnowany rzucając się z powrotem na łóżko.
- Dajcie mi spokój - ryknąłem zamykając oczy.
- Według mnie chwila rozrywki z alkoholem ci pomoże - odezwał się Moonbin
- Ah.. Nic tu po nas - westchnął Changkyun po chwili ciszy ponieważ starałem się ich olać i odwróciłem się do nich placami. Chociaż wyczułem w jego głosie ironie... O czym się przekonałem gdy poczułem jak Shownu mnie podnosi.
- Zabije was kiedyś - westchnąłem zrezygnowany poddając się im.
Nawet nie próbowałem się wyrywać gdy niósł mnie zarzuconego przez ramię do sali balowej. Zazwyczaj piliśmy na polu treningowym, ale aktualnie padał śnieg. Więc gdy pogoda nie dopisuje robimy to w sali balowej. Usłyszałem głośne gwizdy gdy Shownu mnie postawił w końcu na ziemi. Próbowałem się uśmiechnąć do reszty armii, ale nie wyszło to pomyślnie. Zrezygnowany usiadłem na podłodze dosiadając się do reszty moich współlokatorów.
- Taki mały przedsmak przed twoim kawalerskim - skomentował Moonbin podając mi kieliszek. Wziąłem go niechętnie patrząc na Moonbin'a i marszcząc brwi
- Przedsmak? A to już nie kawalerski? - spytałem
- Będziesz miał taki kawalerski, o którym nawet nie śniłeś - odpowiedział Changkyun siadając obok mnie. Patrząc mu w oczy wypiłem kieliszek za jednym razem. Przypomniało mi się to pieczenie w przełyku co spowodowało, że już nie chciałem się im opierać.
Kieliszek, za kieliszkiem. Nie liczyłem już ile wypiłem. Ale nie przeszkadzało mi to bo śmiałem się ile wlezie zapominając o wszystkim. Rozmawialiśmy o wszystkim co mało ważne. Tak mało ważne, że zapominałem po sekundzie o czym myśmy gadali. Kręciło mi się w głowie gdy tylko nią poruszyłem. Zaczął plątać mi się już język gdy mówiłem. Było w sali ciemno, a raziło mnie światło. Było dla mnie za jasno więc siedziałem z prawie zamkniętymi oczami. Słyszałem śmiechy wokół mnie jednak ja siedziałem, jak małe dziecko, wśród nich milcząc. W końcu po prostu się położyłem starając się nie zasnąć. Nie trwało to długo bo nie było mi zbyt wygodnie. Na czworaka przeszedłem do najbliższej osoby by położyć głowę na jego udach. Okazał się to Jooheon, który już spał, jednak mnie to nie obchodziło.
Obudziłem się gdy Jooheon zabrał nogę spod mojej głowy. Uderzyłem nią o podłogę przez co jęknąłem z bólu. Wtedy zorientowałem się, że w ogóle zasnąłem. Jednak byłem zbyt zmęczony by otworzyć oczy więc ponownie położyłem głowę. Poczułem lekkie zawroty głowy jednak się tym nie przejąłem. Bardziej przejąłem się bólem głowy. Jęknąłem wiedząc, że przez to już nie zasnę. Podniosłem się do siadu jednak tego pożałowałem gdy poczułem znów zawroty głowy. Otworzyłem oczy widząc, że jestem sam. Albo było aż tak ciemno... Zbyt odpływałem by jakkolwiek kontaktować ze światem.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top