Pierwsza miłość nie rdzewieje
Zimny deszczowy dzień nie zachęcał do wychodzenia z domu a bardziej do picia ciepłego napoju i oglądaniu ulubionych seriali.
Nie każdy jednak ma takie możliwości w końcu za coś trzeba żyć.
I od zwyklej pracy zaczęła się historia pisana na nowo która już miała swoje zakończenie.
Ale przecież kontynuacje przynoszą zyski więc trzeba je robić zapraszam do tej historii której zakończenia nie zna sama autorka.
Siwowłosy adwokat jechał właśnie na posterunek policji gdzie został wezwany do obrony swojej byłej partnerki Ewki oj co to za diabeł w ciele kobiety.
Jakim cudem z przesłuchania stała się chyba najszybsza rozprawa w historii miasta nikt nie wie, ale już tam emocje zaczynały brać górę nad rozumem.
Ledwo wyszli z komendy a młody mężczyzna nie wytrzymał.
Złapał kobietę za gardło i przycisnął ją do ściany oj, gdyby tylko ktoś to widział.
-Co ty tu kurwa robisz życie ci niemiłe wiesz ze zakszot chce cię dobić szczurze jebany.
-O martwisz się dalej ci zależy Erwinku.
-Milcz rozumiesz martwię się tylko ze mnie w coś wpakujesz jak widzisz ja jestem na szczycie ty wróciłaś z tej twojej nowej cudnej wyspy.
-Erwin spokojnie ja nigdy bym cie na naraziła o ile tylko ty byś nie wyraził zgody.
Gdyby wzrok mógł zabijać Pana Ewa już by leżała martwa, ale jednak była radość w tym spojrzeniu w końcu pierwsza miłość nie rdzewieje.
-Dobra teraz idziemy załatwiać większy problem niż to pakuj się do auta-Powiedział i otworzył jej drzwi pojazdu.
-Jaki niby bo jestem ciekawa-Odparła i wsiadła do autka trzaskając drzwiami no jak cie babo dorwę.
-Do fryzjera, bo laska coś ty sobie na głowie zrobiłaś to nie wiem twórcy horrorów az padli na zawal jak cie zobaczyli.
Cóż Erwin to nie książę na białym koniu, ale to zawsze cos nie.
-Ty się nigdy nie zmienisz zawsze tak samo wredny na co ja leciałam-Zaśmiała się i razem ruszyli nie wiedząc że inni już czekają, by dobić szczura.
Next Day
Obudził się w pustym mieszkaniu było wcześnie rano rzadkość jak na niego, ale cóż nawet największym leniom zdarza się wstać.
Powoli ubierał garnitur, gdy ktoś zaczął dobijać mu się do drzwi może to tylko kurier z paczką.
Otworzył i co demon przeszłości.
-O nie spisz dobrze coś ci wczoraj wypadło powiedziała jednocześnie pokazując na jakąś zapieczętowaną kopertę.
Sam nie wiedział co tam było otrzymał ją wczoraj rano wiedział tylko że to coś ważnego.
A mimo wszystko nie zauważył braku tej małej zguby a może to nie on ją zgubił tylko ktoś wyjął z jego marynarki.
-O dziękuje bardzo więc możesz juz-Nie dokończył, gdyż kobieta sama weszła do jego mieszkania a co więcej zaczęła pic jego kawę. Na dodatek usiadła na jego białej kanapie.
-Oj Erwin czemu nikogo pod mieszkaniem nie miałam do odstrzału nudni jesteście zamiast od razu zabić chcecie mnie psychicznie wykończyć nudaaaaaaaa.-Spojrzała na niego z wyższością jednocześnie kładąc szpilki na kanapie.
-Po pierwsze woń mi z tymi nogami-Gwałtownie je zrzucił i kontynuował-.Po drugie ja ci krzywdy nie zrobię i innym tego nie zlecę więc jak cos skarga do reszty grupy za zabawę.
-Brutalny jesteś, ale dobrze nóżki z kanapy a do reszty się nie odzywam chyba dalej są na mnie źli za przeszłość.
Oh jak ta kobieta go denerwowała, ale jednocześnie wyzwala w nim uczucia o których już dawno zapomniał w pogoni za sukcesem grupy.
-Czego ty chcesz Ewka tak nagle?-Spytał się odbierając swoją kawę co wywołało u kobiety grymas.
-Jak to, czego Erwinie tego, co zawsze dobrej zabawy i szczypty adrenaliny w życiu.
-Podobno w czasie bólu uwalniamy adrenalina więc jak się nie ogarniesz niedługo będziesz miała jej aż w nadmiarze.
-Jesteś taki pewny, ale ty jesteś do hackow sam nic nie zrobisz.
Biła od niej pewność siebie, ale czy to nie pycha czyha przed upadkiem.
-No to spróbuj mnie zaatakować zobaczymy czy dałabyś rade.
-Brzmi jak wyzwanie a wiesz, że kocham wyzwania.
I rzuciła się na adwokata a jej siłą była na tyle duże, że oboje spadli z kanapy i cóż kubek się roztrzaskał.
-Odkupujesz mi dywan-Powiedział i wrócili do szarpaniny, gdyby ktoś teraz ich ujrzał prędzej podejrzewałby, że przerywa miłosne uniesienie.
Jak to wszyscy wiedzą od nienawiści i gniewu do miłości jeden krok.
Czy tu była miłość nie wiadomo, ale była namiętność plus ukryta tęsknota spowodowała, że do końca dnia ich telefony były wyłączone.
-Muszę iść wiesz o tym w końcu się wkurwią, że nie odbierasz.-Powiedziała kobieta jednocześnie robiąc swoimi paznokciami wzorki na klatce piersiowej mężczyzny.
-Nie musisz napisze im że jestem chory i cały dzień spałem-Wdychał zapach jej szamponu jednocześnie przeczesując jej włosy swoimi palcami.
-Erwin wiesz, że nie będzie teraz happy end najpierw będzie wojna a w tym czasie będą straty.
Samotna łza spłynęła po policzku kobiety która w tej chwili była bezbronna żadnej maski na twarzy tylko ona i emocje.
-Każde wojny kiedyś się kończą trzeba tylko dotrwać do końca.-Wyszeptał jej do ucha, ale ona już go nie słuchała ubrała się i wyszła musiało przemyśleć wszystko, co się wydarzyło.
W mieście było spokojnie zbyt spokojnie w końcu największy podymiacz cały dzień leżał w łóżku ze swoją dawna ukochana.
Czy coś go ominęło tak kłótnia przyjaciół o to czy dobić szczura czy jednak poczekać.
Tak ważna rzecz odbyła się bez głosu przywódcy, bo nie mogli się z nim skontaktować.
Tak mijały dni oni udawali, że jedno dla drugiego nie istnieje, ale serce połączone raz z innym tak łatwo nie zapomni.
I w końcu spotkali się zimny wieczór a on ją ujrzał stała sama na przystanku czekając na autobus.
Czy chciał być jak książę który ratuje księżniczkę od mrozu możliwe.
-Wsiadaj, bo mi się przeziębisz -Powiedział i otworzył jej drzwi jak na prawdziwego gentlemana przystało.
-Masz szczęście, że mi się nie chce czekać i skorzystam z tej propozycji.
Wsiadła do auta a on ruszył, ale nie do mieszkań tylko w miejsce które kiedyś było ich miejscem.
-Widzę gdzie jedziesz tylko nie wiem po co mam się już bać?
-Zobaczysz na miejscu Ewciu oszczędzaj nerwy.-Powiedział po czym położył swoja dłoń na jej i bawił się jej pierścionkami.
Dojechali na sam szczyt zajęło im to godzinę, ale mieli na to wyjebane, gdy wysiedli mężczyzna wyjął z bagażnika koc po czym położyli się na niego, by obserwować piękne gwiazdy na niebie.
-Każdy mi mówił, że bardzo się zmieniłeś ciągle tylko akcja a ja dalej w tobie widzę tego Erwina przed laty. Mogą gadać wszystko, ale w środku jesteś słodziutki i lubisz być w stabilnym miejscu ze znanymi sobie ludźmi.
-Kto się nie zmienił przez ten cały czas patrz kiedyś byliśmy młodzi głupi a teraz głupi, ale starsi.
-Nie przypominaj że się starzeje już słyszałam ze siwe włosy mi się pojawiają matko masakra.
Siwowłosy spojrzał na nią z uśmieszkiem no tak, bo parę siwych włosów to masakra.
-O sorry Erwin, ale ty takie masz naturalnie w sumie dalej nie wiemy czemu, ale przywykłeś.
-Siwe włosy złote oczy ja słuchałem, że jestem mutantem więc uwierz zamienię się na teksty o włosach.
Zwykle rozmowy niby nic nieznaczące były lekiem na ich zranione serca.
-Boje się Erwin, że od ciebie dostane kose-Powiedziała obserwując gwiazdy chciała być szczera.
-Ja cie nigdy nie zranił przysięgam -Powiedział i objął ją ramieniem.
-Ale tez nie będziesz mógł mnie obronić rodzina nad lale.
Nie powiedział nic czy to dobrze czy to źle niech każdy zdecyduje sam nie chciał dawać obietnic bez pokrycia.
Leżeli tak do rana a w mieście toczyło się życie o jakim kiedyś oboje śnili pełne akcji.
Miesiąc później
-Czyli przyznajesz się tak od początku byłeś byłeś
Wielkiemu sędziu zabrakło słów jego jak myślał oddany pracownik od początku był oszustem.
-Tak byłem oszustem a kto nim nie jest obaj wiemy, że te piękne obrazy nie są twoje a teraz wybacz szefie ja odchodzę.
Wybiegł z gabinetu i już słyszał za plecami zatrzymać się celowali do niego z broni a on nie miał gdzie uciec.
I wtedy pojawiła się ona jak anioł stróż podjechała autem i krzyknęłabym wsiadał dzięki ci Ewka.
-Jak ty tu się znalazłaś i skąd masz to auto?-Spytałem, gdy ona już odjeżdżała nim policjanci zdążyli wsiąść do aut.
-Czysty przypadek a auto zajebałam komuś z parkingu kolorek mi się spodobał widzisz ile ty masz szczęścia więcej rozumu-Posłała mężczyźnie rozbawione spojrzenie a on skupił się na jej oczach.
Może i to głupie, ale był szczęśliwy, że to akurat ona mu ratuje skore może to argument dla ekipy by jej nie odjebać.
-Ewka mam u ciebie dług i to gigantyczny -Przytulił ją mimo że nadal prowadziła no debil.
-Uważaj, żebym ci tego kiedyś nie wypomniała -Zaśmiała się jednocześnie skręcając w uliczkę teraz już nie było szans na spotkanie z kochaną policją.
Telefon siwego dzwonił, ale on to olewał teraz chciał być z nią sam szkoda, że rzeczywistość ma na nas inne plany.
Nie wiadomo jak ale otoczyły ich auta ludzi zakszotu Ewa czuła, że może żegnać się z życiem.
-Czyli to jednak prawda stary wróciłeś do Szczura który nas zdradził i próbował zabić Doriana.-Krzyknął David, mierząc ich zimnym wzrokiem.
-Naprawdę Erwin po tym wszystkim, co nam opowiadałeś jak dwa razy cie zdradziła tak po prostu wracasz narażasz całą ekipę.-Powiedział Vaski kochał Erwina jak brata a teraz czul się zdradzony.
-Ja chciałem wam to powiedzieć, ale wiem jakbyście zareagowali -Zaczął się tłumaczyć siwy.
-Jak możesz Erwin na pamięć Kuia zadawać się z wrogiem mój ojciec miał cie za syna poświecił się byś żył-Z tłumu wyłoniła się Heidi była na krawędzi swojej psychiki.
Ewka kiedyś była jej przyjaciółką potem wszystko się zmieniło Kui jej nienawidził a teraz Erwin do niej wraca tak o.
-Pamiętasz co sobie obiecaliśmy Ewka poniesie konsekwencję, że działa przeciw nam.-Powiedział Dia ten wesoły debil obecnie również był wkurwiony na Erwina.
To był czas, kiedy należało podjąć decyzje czy wierny jest Ekipie czy jednak miłości.
Ale to nie on ją podjął.
-Oni mają racje Erwin za dużo razy cie oszukałam jesteście rodzina wybór jest jeden-Powiedziała i uroniła łzę.
-Ewa co ty mówisz-On nie wierzył własnym uszom to niemożliwe, że ona to mówi.
-Każdy sen się kiedyś kończy nasz się kończy teraz Pastorku-Dalej leciały łzy a ona nie chciała ich hamować.
-Widzisz Erwin ona jest mądrzejsza od ciebie masz szczęście, że cie tak kochamy wsiadaj do nas a kochanemu szczurkowi radzimy wypierdalać z miasta-Wycedziła przez zęby Heidi.
Czy Erwin mógł cos zrobić oczywiście mógł powiedzieć głośne nie ale stchórzył i potulnie wsiadł do auta Carbo.
Jechali tylko we dwójkę i to wtedy Carbo przemówił.
-Postąpiłeś źle siwy kochasz ją?-Spytał się Nicollo po dłuższej chwili jazdy.
-A jakie to ma znaczenie Carbo my nie mamy prawa być razem-Odpowiedział oglądając widoki zza szyby.
-Ja też zostawiłem kobietę mojego życia i ona mi dotąd nie chce wybaczyć nie popełniaj mojego błędu.-Powiedział Carbo, ale siwy milczał czy już zaczął żałować tego nikt nie wiedział poza nim.
Była już 1 w nocy a on jeździł po mieście sam nie rozmawiał z ekipą oni tego nie chcieli on też nie miał ochoty się tłumaczyć.
Wiedział że ich zawiódł, ale serce nie sługa próbował się dodzwonić do Ewy, ale ona skutecznie go odrzucała czy już zablokowała jego numer tego nie wiedział.
Sam nie wiedział kiedy, ale znalazł się pod jej blokiem następnie pod drzwiami jej mieszkania zapukał, ale odpowiedziała mu głucha cisza.
To głupie, ale użył jej zapasowych kluczy które kiedyś zajebał z torebki Panny McCarrot.
Otworzył i jedyne co ujrzał to bałagan jakby ktoś szybko chciał zniknąć z tego miejsca.
Wszystkie szafki otwarte a z nich wyjęte rzeczy a na stole jedynie list z jakimś zdjęciem.
Wziął go do ręki i zaczął czytać.
Cześć Erwinku mam nadzieje że szybko to czytasz i list nigdzie nie zginał.
Uciekam stąd z bardzo ważnego powodu jestem w ciąży.
Dowiedziałam się jakieś 4 dni temu jeszcze wczoraj byłam na usg ta czarna plamka to nasze dziecko.
Nie jesteśmy tu bezpieczni ani ja, ani ono wiem że tak będzie lepiej.
Uciekam do mojego poprzedniego miasta tam będę bezpieczna z przyjaciółmi.
Wychowam nasze dziecko w spokoju bez ryzyka że ktoś postanowi nas skrzywdzić.
Te krótkie chwile były najpiękniejszymi w moim życiu a teraz będę mieć po nich pamiątkę która zawsze będzie mi przypominać o tym jak mnie obdarowywałeś szczęściem.
Mam nadzieje że nie będziesz się na mnie mścić że teraz znikam nie robię tego z łatwością.
Opowiem mu albo jej ze tatuś był cudownym człowiekiem, ale zabrały go anioły, bo byłeś moim aniołem.
Pojebanym, ale aniołem, kiedy urodzę wyślę ci zdjęcie maluszka mam nadzieje że dalej będziesz miał ten sam numer.
Biorę jedną twoją bluzę by dziecko miało coś tatusia mam nadzieje że będzie podobne do ciebie wtedy zawsze będziesz blisko mnie.
Kończę już zaraz mam samolot.
Kocham cie
Twoja Ewa♥
Na list spadały samotne łzy zaraz po przeczytaniu spojrzał na Usg faktycznie była tam mała plamka.
Ta plamka była jego synem lub córka a teraz ma jej nawet nie poznać to niemożliwe wiedział co to znaczy nie mieć ojca i nigdy nie pozwoli by jego potomek miał to powtórzyć.
Teraz podjął decyzje koniec zabawy musi dorosnąć pojedzie do niej pokaże że będzie dobrym partnerem i ojciec już nigdy nikogo nie zawiedzie a ekipa albo zrozumie albo będzie musiał skończyć kontakt.
Kochał tych ludzi, ale nie pozwoli by ktoś zabrał mu ojcostwo.
Więc czekaj dzidzia tatuś już zapierdala do ciebie.
Siemaaaaa
Widać kto wrócił z mlekiem hahaha.
Przerwa spowodowana małą ilością czasu, a potem już nie mogłam jakoś się zmusić do pisania.
Teraz jestem i nigdzie nie uciekam no może tylko do szkoły, ale to wszyscy będą mieć mało czasu więc no będę mieć usprawiedliwienie.
Dzięki wszystkim za to, że poświęcacie mi swoją uwagę.
Jesteście zajebistymi ludźmi.
Teraz ja uciekam i życzę miłego ostatniego tygodnia wakacji.
Papa do następnego.
Oby niedługo buziaki.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top