Mała Martina


Pov Kylie

Nieee proszę nie budzik na oślep starałam się wyłączyć wkurzające urządzenie z zamkniętymi oczami. Udało się, ale wciąż słyszałam hałas który nie pozwalał mi zapaść w krainę snów dochodził z kuchni super sobotą rano i włamywacz idealne połączenie.

Zaspana wstałam narzucając na siebie szlafrok i jak postać z horroru pognałam w stronę hałasu i wtedy stało się to. Ujrzałam mojego jebanego i jeszcze obecnego małżonka.

-Kurwa co ty robisz w MOIM MIESZKANIU-Krzyknęłam wkurwiona, bo on nigdy nie pozwoli mi się od siebie uwolnić.

-Już wstałaś słonko zaraz śniadanie będzie gotowe boczek już gotowy idealnie wysmażony

Ten debil jak gdyby nic stal w MOJEJ kuchni używał MOJEJ PATELNI i robił nam śniadanie.

-Znowu się włamałeś?-Boże daj mi siły bym go nie zajebała.

-Jak mogłem się włamać mając klucze-I pomachał mi kluczami skąd kurwa on je ma.

Widząc moja zszokowaną minę dodał:

-Zostawiłaś torebkę na wierzchu w Arcade i sobie dorobiłem patrz nawet mam breloczek kotka od ciebie.

Stałam w niedowierzaniu, gdy on spokojnie nakładał śniadanie na talerze i układał na stole.

-Chodź już stygnie zimna jajecznica bleeee o jeszcze soku ci wleje.

Jak zaprogramowana maszyna usiadłam przy stole i zaczęłam jeść śniadanie no było pyszne to musiałam przyznać.

-Serio nie wiem po co to wynajmujesz mamy duży dom myślałem i wiesz adopcja pieska to super pomysł wyszkoliłyśmy go z chłopakami na akcje.-Nie przestawał mówić a moje ciśnienie podskakiwało z każdym wypowiedzianym przez chłopaka słowem.

-Nicollo uspokój się posłuchaj tak zrezygnowałam chwilowo z rozwodem mamy dać sobie nowy start ok, ale potrzebuje prywatności w tym kiedy się opamiętasz.

-Niech pomyślę nigdy Kylie możesz gadać co chcesz, ale wrócisz do mnie do domu będzie piesek i mały kierowca.

-Gościu częściej widzę na mieście jak twoje auto spierdala przed policja niż na wspólnym obiedzie jak się umawiamy.

-Czekaj, czyli nas poziom jest spoko na spotykanie się w celu stosunków płciowych, ale nie mieszkamy ze sobą łatwo.-No w sumie tak było żyliśmy jak ludzie w nieformalnych związkach mimo bycia małżeństwem.

-Dzięki mimo wszystko za śniadanie pycha ostatnio jedyne co jem to wafle ryżowe przez cały dzień- Westchnęłam jedząc kęs za kęsem aż do pewnego momentu.

Jak na zawołanie uciekłam od stołu klękając przy sedesie i zwracając wszystko i tyle z pysznego śniadania.

-Matko kylie co ci jest-Powiedział zmartwiony stojąc za mną i trzymając mnie za włosy.

-Nic tylko za dużo zjadłam na raz-Powiedziałam w czasie gdy przez chwile jedzenie nie uciekało z żołądka.

Myłam zeby, gdy pieczara oglądała łazienkę z każdej strony szukając czegoś wzrokiem.

-Jesteś w ciąży?-Zapytał a mnie zmroziło nie chciałam jeszcze myśleć o tej opcji.

-Daj mi spokój proszę cie nie mam siły na takie tematy-Zblizało się nieuniknione.

-Zabezpieczasz się w jakikolwiek sposób?

-Nie przecież zawsze ty ogarniałeś prawda.

Opłukałam twarz woda jednocześnie szorując zęby byle nie patrzeć na jego twarz.

-To mamy akcje pod tytułem będzie mały Carbuśś, bo sam miałem w dupie gumki.

Zdanie narratora

MASZ PRZEJEBANE CARBUŚŚŚS.

Wracamy do Kylie.

-Jak to kurwa miałeś w dupie co ty masz w głowię- panikowałam, bo to znaczyło, że są duże szanse na to, że jestem w ciąży.

-No wyścigi, ale spokojnie zaopiekuje się wami na spokojnie wrócisz do domu.

Przytulił się do mnie a ja stałam sparaliżowana i tyle zero słów emocji zastygłam jak posąg.

-Nawet jeśli jestem w ciąży to nie znaczy że stworzymy rodzinę z obrazka tak się nie da po prostu.

-Nie myśl tyle teraz umawiasz się do lekarza i czekamy tak zero stresu jasne-A ja tylko kiwnęłam głowa w odpowiedzi.

Szkoda że jego słowa czekamy nie oznaczało, że jesteśmy w tym razem. A miałam się przekonać o tym w sytuacji gdzie miał być ze mną.

4 DNI PÓŹNIEJ GABINET GINEKOLOGICZNY

-Pani Carbonaura musimy już zaczynać badanie mam jeszcze dzisiaj parę pacjentek.

Po słowach lekarki przestałam czekać na Nicollo jak zwykle nie odbierał a umawialiśmy się, że na badaniu będziemy razem jak zwykle zapomniał o obietnicach. Leżałam na fotelu i czekałam na informacje jestem czy nie jestem i wciąż nie wiem co chce usłyszeć.

-Dobrze widzę to płód około 9 tygodniowy nie widzę żadnych niepokojących zmian.

Byłam w ciąży mieliśmy być rodzicami.

-Chce Pani usłyszeć bicie serca?-Czy ja byłam gotowa co się stanie, gdy usłyszę.

-Tak chciałabym, jeśli tylko jest to możliwe.

I usłyszałam dziwny dźwięk szybkiego stukania a ja instynktownie położyłam dłoń na brzuszku chyba cie kocham maluchu.

-Na pewno jest pani w ciężkim szoku patrząc na mine, ale spokojnie żadnej decyzji nie należy podejmować pochopnie proszę się z tym przespać.

Doceniałam to, że nie zaczęła skakać z radości i od razu powiedziałabym przemyślała to na spokojnie. I mimo że ja wiedziałam jaką decyzję podejmę inna osoba w ciąży mogła liczyć na jej wsparcie.

Dostałam zdjęcia malucha i wyszłam wiedząc ze wpierdole debilowi zwanemu mój mąż.

Pięknie wiatr i deszcz idealny początek wiosny naprzeciwko gabinetu był bank i jak zwykle ktoś go okradał. Nie robiło to na mnie wrażenia, dopóki nie zauważyłam tak dobrze znanego mi samochodu Rebla Nicollo ta widzę jego priorytety życząc mu szczęścia pojechałam na Arcade by pogadać z Heidi o moim obecnym stanie.

Pov Carbo

-Siwy długo jeszcze zaraz się wkurwia i będzie wjazd-Powiedziałem, gdy Erwin kończył Hacka.

Od rana chodziłem zestresowany czułem się jakbym o czymś zapomniał dużo akcji plus padł mi telefon, a nie miałem, kiedy go naładować. Akcja takich jak milion wcześniej oganianko po kolejne elementy innego napadu, ale cos mi nie grało w tym wszystkim.

-Dobra mam wszystko 30 sekund i uciekamy no szybko-Krzyczał Erwin a Kui nas poganiał jebać te myśli są ważniejsze rzeczy niż niepewności jakieś.

Pov Kylie

-Jezu tak wam gratuluje uwierz ten maluch już na starcie będzie mieć świetne towarzystwo-Przytuliła mnie Heidi nie przestając mówić. Była przeszczęśliwa, gdy ogłosiłam że będzie ciocia od razu mnie wsparła na duchu. -A Carbo jest chujem serio wiem jaki Erwin potrafi być przekonujący, ale można mu odmówić i ja o to zadbam by pożałował.

-Dzięki Heidi, ale wiesz już mam wyjebane woli robić napad jego sprawa ja sobie poradzę. Przecież mam was trochę oszczędności teraz mogę wziąć macierzyński po porodzie szybciej wrócę i kogoś znajdę-Z jednej strony było mi smutno że tak mnie wystawił, ale z drugiej nie potrzebuje żadnego faceta dam rade sama z maluchem.

-Jesteśmy zawsze z tobą i oczywiście cała wyprawkę mogę ci zorganizować a jak tylko już będzie pewne ogłaszamy wszystkim że mała Kylie będzie na świecie.

Jej charakter jest niesamowity tyle energii, że az można się nią zarazić dobrali się z Erwinem.

Po szybkiej herbatce wróciłam do mieszkania gdzie zaczęłam pakować swoje rzeczy. Chciałam na chwile zaszyć się w rodzinnym domu gdzie w towarzystwie rodziców będę mogła ostudzić emocje. Prosta sprawa 3 torby zniesienie do auta odpalenie i uciekamy znaczy lecimy odpocząć tak.

-Poznasz maluchu dziadków wiesz dawno ich nie widziałam dla nas obu to będzie ciężkie damy rade.

I odjechałam w końcu robię cos dla siebie i obym nie zapłaciła za to głową.

Pov Nicollo

Weszliśmy do Arcade jeszcze nie był oficjalnie otwarty więc ludzi nie było. I nagle zostałem zaatakowany przez Heidi, ale za co kurwa.

-Jebana szmata jak tak mogłeś zrobić nawet nie próbujcie mnie uspokoić zasłużył na wpierdol-Rzucała się na mnie a Erwin ją trzymał.

-Heidi o co ci chodzi cały dzień cos robiliśmy-Serio nie rozumiałem o co chodzi.

-Jak mogłeś zapomnieć o Kylie czekała na ciebie rozumiesz miałeś być z nią.

-Heidi o czym ty mówisz powoli-Erwin probował ja uspokoić, lecz nic to nie dało.

A ja wciąż nie wiedziałem o co chodzi niech ktoś mnie oświeci.

-Miał z nią dzisiaj być u lekarza gratulacje Carbo będziecie rodzicami a ona nie mogła nawet wtedy na ciebie liczyć. Wolałeś robić napad niż być z własną zona wspaniale zachowanie naprawdę oby ci tego nie wybaczyła nie zasłużyłeś.

I odeszła a ja z chłopakami mieliśmy zszokowane miny matko ja zapomniałem.

-Miałem dzisiaj być z nią zapomniałem rozumiecie zapomniałem o tym że mogę być ojcem-Oparłem się o ścianę i osunąłem się po niej roniąc łzy.

-To nasza wina mówiłeś rano że masz cos do załatwienia tylko nie pamiętasz co a my zaczęliśmy gadać że to pewnie nieważne.-Powiedział Vaquez, ale tak naprawdę każdy z nich miał na twarzy wyraz współczucia w moja stronę.

-Jedź do niej pogadajcie powiedz że przepraszamy 100 kroć musicie się teraz dogadać-Powiedział Kui. A ja od razu wybiegłem i kierując się do auta a z jego pomocą przy malutkiej prędkości 150 km/h dotarłem do jej mieszkania niech mnie tylko wpuści.

Od razu otworzyłem drzwi za pomocą kluczy i udałem się do sypialni czułem że tam była wyobrażałem sobie jak płaczę a moje serce krwawi. Jednak nie było jej tam na łóżku leżały ubrania wyrzucone z szafy a ona sama była otwarta i prawie pusta. Szukałem w całym mieszkaniu było jednak pusto jedyną wiadomością jaka znalazłem była kartka na stole„Ty zniknąłeś wtedy ja znikam dzisiaj, ale nie sama trzymaj się Nicollo". Obok kartki było nasze zdjęcie z dnia ślubu porwane ona już podjęła decyzje, ale ja nie powiedziałem, że się zgadzam.

-Znajdę cię, nawet gdybym miał przeszukać cały świat Kylie.

Samotna łza spłynęła po jego policzku a on sam wyszedł z mieszkania od razu rozmyślając gdzie ona mogła się schować przed nim. Opcji niestety było dużo to będą ciężki poszukiwania.

I takie były-Autorka jak wam ludziska życie mija jestem zainteresowana.

Tydzień później

Pov Kylie

-Dzięki mamo cała noc mi było niedobrze maluch nie oszczedza-Powiedziałam, gdy moja mamita podała mi herbatę niezastąpiona kobieta.

-To dziewczynka będzie jak źle się czujesz urodę zabiera-Jej uśmiech potrafił rozpogodzić każdy zły nastrój.

-Milo tak wrócić nawet na chwile szkoda, że niedługo muszę wracać.

Kochałam dom rodzinny, ale jednocześnie wiedziałam, że nie mogę tutaj się wiecznie ukrywać z resztą niedługo kolejne badania malucha i chce tego bardzo pilnować. Zresztą czekały mnie inne zobowiązania praca dogadanie opieki z Nicollo mógł zapomnieć o wizycie, ale nie pozwolę by miał w dupie własne dziecko.

Po śniadaniu udałam się na spacer małe miasto nic się nie zmieniło od momentu, gdy się wyprowadziłam jakby czas stanął w miejscu.

-Tutaj maluchu pewnie będziesz przyjeżdżać w wakacje wiesz do dziadków oj dziadek już myśli czego będzie cie uczyć a babcia od razu ma plan jak będziecie gotować.-Szeptałam gładząc brzuch jeszcze nie wydawał się szczególnie okazały, ale wiedziałam, że się wkrótce zmieni. Lekki wiatr idealnie chłodził moje ciało, gdyż ten dzień był naprawdę ciepły spacerowałam powoli słuchając spokojnej muzyki na słuchawkach i nie zwracałam uwagi na świat wokół. I byłoby dobrze, gdyby nie zaskoczenie które miało zaraz nastąpić.

-Potrzebuje Pani może podwózki-Auto zatrzymało się przy mnie a ja zauważyłam twarz MOJEGO MĘŻA SERIO BOŻE.

-Dam sobie rade nawet nie wiem co tu robisz nie macie jakiegoś napadu-Łatwo się nie dam.

-Nie wiem od tygodnia jeżdżę wszędzie by cie znaleźć nie dało się dalej urodzić.

Ta miej jeszcze pretensje, że musisz jeździć.

-Ktoś ci kazał, bo chyba nie ja chcesz to wracaj spotkamy się jak wrócę ustalimy jak dzielimy opiekę.- A wtedy on się zatrzymał i wepchnął mnie do auta odjeżdżając i zamykając tak bym nie uciekła mądrze.

-Dla mnie plan jest jeden wracamy pakujesz rzeczy wracasz do domu i czekamy na małego lub małą tak.

-Po pierwsze to jest porwanie po drugie jak chcesz stworzyć rodzinę co chwile zapominając o niej teraz badanie. A następnie wybacz kochanie nie mogę cie odwieźć na porodówkę Erwin kierowcy potrzebuje. Chyba nie zaryzykuje wiesz a wracam i tak za tydzień więc poczekasz-Nie pozwolę mu ot tak myśleć, że ma wybaczone nie ma tak łatwo, ale za to, że szukał ma plusika.

-Kylie proszę wiem jestem okropnym meżem nie zasługuje na ciebie dziękuje Bogu, że cie mam, ale błagam daj nam ostatnia szanse chce zaopiekować się wami pozwól mi na to.

Położył rękę na moim brzuchu i delikatnie go gładził a ja zaczęłam płakać przez ciąże stałam się bardziej emocjonalna on starł moje łzy po czym zaczął całować.

Chwila czy ja cos mówiłam że jestem na niego zła skąd na mojego mężusia kochanego nigdy.

Znów byliśmy zakochanymi w sobie wariatami co kiedyś i cóż dobrze że nikt nie przyjeżdżał obok, gdy świętowaliśmy ciążę w dość męczą sposób, ale było warto.

-To co szybciej wracamy do miasta ja już pokój muszę robić żeby zdążyć na wszystko.- Powiedział Nicollo jednocześnie zapinając pasek a ja poprawiałam włosy i podziwiałam szyje ozdobioną pięknymi malinkami od pieczary.

Zgoda buduje jak wszyscy wiemy więc wróciliśmy do miasta troszkę szybciej do NASZEGO domu gdzie powstawał powoli pokój naszego maleństwa.

I tak czas mijał i w końcu nadeszło to na czekaliśmy długo i powiem w skrócie bolało.

9 miesiąc ciąży

Ból taki ból który zna każda osoba która rodziła matko święta skurcze Ewka z raju po co wpierdalas ten owoc nie mogłaś słuchać się Boga.

-Spokojnie zaraz będziemy w szpitalu jeszcze 10 minut myśl o czymś przyjemnym

-Tak masz racje biorę patelnie i pierdole cię w łeb za to co mi zrobiłeś a mogłam już leżeć w szpitalu czekając na cesarkę nie po co naturalnie nie kop teraz.

Głęboki wdech i wydech jest ok nie pierwsza i nie ostatnia rodzę muszę dać rade dla dziecka które w przeciągu paru godzin wezmę na ręce.

I nagle zobaczyłam jak zaczyna gonić nas policja no ja pierdole.

-Carbo kurwa zatrzymaj się nie mam zamiaru uciekać przed policja, rodząc STÓJ.

I zatrzymał się a ja błagałam by od razu nas puścili on nic złego nie zrobił przez miesiąc siedział ze mną w domu dokarmiając.

-Nicollo co to za szybka jazda poproszę dokumenty-Zaczął Grzesiek a ja się wydarłam.

-Kurwa Monthana rodzę możesz go aresztować jak mnie zawiezie na szpital Ala znowu skurcz.

-O kurwa faktycznie Capela mamy rodząca szybko syreny i na szpital już migiem-Wydarł się Gregory a Carbo włączył się do ruchu.

Z eskortą policji dotarliśmy w 3 minuty gdzie przejął zespół lekarzy a ja wylądowałam na porodówce trzymając Nicollo za rękę ściskając ją z całej siły.

8h później

W końcu udało się urodziłam leżałam na prywatnej Sali trzymając na rekach małego bąbla.

-Nie wierze to najpiękniejsza dziewczynka jaka widziałem kiedykolwiek te oczka i usteczka przepiękna po mamie patrz jaki nam skarb dałaś.-Mówił ze łzami w oczach trzymając mała za rączkę czekaliśmy na resztę rodziny i nikt nie spodziewał się kto wparuje pierwszy.

-Witam jak się mama z maleństwem czują-Powiedzial Grzesiu wparowując do Sali z koszykiem słodkości i misiem oooooo słodko.

-Cześć Monthana zobacz jaką mam wspaniała córkę tylko jej nie podrywaj.

Grzesiu podszedł do nas i położył prezent na szafce.

-Piękna malutka jak ja nazwiecie?

-Malutka Martina Carbonaura-Powiedziałam dając małej całusa w czółko a na jej ustkach pojawił się cień uśmiechu.

W ciągu paru godzin pojawiła się cała rodzinka każdy wujek i ciocia z milionem prezentów zarówno dla małej jak i na mnie byliśmy zwariowana, ale rodziną kochałam tych ludzi.

Nasze życie nabrało sensu dzięki tej małej istotce a po niej pojawiły się kolejne nie tylko u nas, ale i u reszty ekipy i powiem krótko OJJ BYŁO CIEKAWIE.

Witam i o zdrowie pytam.

Dodaje to w piątek i mam nadzieje ze dzień wam dobrze mija a zaraz wakacje dziękuje za 4k wyświetleń. To dla mnie naprawdę ogromna liczba jesteście wspaniałymi osóbkami to co ja się zegnam i do następnego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top