Leki i Alkohol nie łącz tego


POV Nina

Wracaliśmy po jakże pięknej zabawie przygotowanej przez mojego brata naprawdę się bałam że podali mu jakąś truciznę tymczasem oni sobie postanowili żartować jaki w tym wszystkim sens czemu on nie może mi dać spokoju mam 24 lata mogę sama decydować o sobie, ale może chociaż przez chwile teraz da nam spokój skoro teoretycznie znalazłam antidotum i wygrałam. Chciałam złapać Dante za rękę, ale on ją wyrwał widać było, że był wkurwiony mocno milczał cała drogę.

-Przepraszam naprawdę nie sądziłam ze-zaczęłam, lecz mi przerwał.

-Że tak to się skończy już słyszałem te słowa znam je na pamięć -Zaparkował i staliśmy chwilę na parkingu- Powiem szczerze nie wiem jaki to ma sens spoko są fajne chwile, ale poza tym, co sekundę cos się rozjebywuje-Jego słowa raniły już wiedziałam do czego to zmierza.

-Czyli co to koniec tak-Mówiłam te słowa jednocześnie powstrzymując łzy nie będę płakać nie przy nim.

-Tak może oni wszyscy mieli racje po prostu inne światy nie możliwe do połączenia-Nawet przez sekundę nie spojrzał na mnie ciągle tylko przed siebie jego głos był spokojny jednak słyszałam w nim wątpliwość może boi się że teraz wygadam Die i będzie się mścić. Chciałam go przytulic chciałam by na chwile zapomnieć o świecie który nas otacza i jest nieprzychylny, ale on mnie odpychał w końcu łzy zaczęły lecieć uciekłam z auta masa ludzi obok widziałam to komentowali niektórzy wydawali się zmartwieni inni wręcz rozbawieni tak najlepiej się śmiać dopóki to nam się cos nie rozpierdala.

Przez mgłę pamiętam jak z windy dostałam się do mieszkania a w nim do kuchni skąd wyciągnęłam wódkę marzyłam by po prostu zasnąć obudzić się bez emocji. Siedziałam na podłodze pijąc prosto z butelki, gdy mój telefon wydawał dźwięk powiadomienia pierwsze co Twitter jakaś babka napisała o matko Nina i Capela się rozstali kto zakładał że to się stanie tak szybko brawo wygrał masa wiadomości pod tym jedne szkoda kibicowałam im drudzy i dobrze ta suka nie zasługuje na Caplecie. Chwile później na wyświetlaczu pojawiło się to trageDIA musiałam odebrać nawet po tym, co dzisiaj zrobił to wciąż brat prawda. 

-No widziałem newsy siostrzyczko w końcu go kopnęłaś czy on i w końcu rozumiesz, że z policją się nie zadaje-Ten jego wesolutki ton sprawił, że osiągnęłam granice wytrzymałości

-Zamknij się kurwa w końcu mam dość wszystko spierdoliłeś czemu co ja ci zrobiłam-Krzyczałam jednocześnie chlejąc wódkę moja słaba głowa dziś dawała sobie wyjątkowo rade brawa dla niej.

-Nina po pierwsze spokojnie nie unoś się wyjdzie ci to na dobre po drugie czy ty pijesz gdzie jesteś pogadajmy na spokojnie jak rodzeństwo-Ten chuj ma jakieś uczucia może i tak słyszałam cos co brzmiało jak panika i troska, ale czy on zna takie uczucia wątpię nie wiem jakim cudem taka wspaniała kobieta jak nasza mama wychowała dwóch nieudaczników.

-Mam dość Dia ja po prostu mam dość nigdzie nie mogę znaleźć swojego miejsca we Francji wszystko zjebałam tutaj też już nic nie mam dzięki ci braciszku powiedz mamie i tacie że ich kocham.-I nie dając mu odpowiedzieć wyłączyłam telefon na chwiejnych nogach wstałam i powoli udałam się w kierunku łazienki z apteki wyjęłam tabletki nasenne i powoli je łykałam nie myślałam trzeźwo zdecydowanie nie. Mimo to jakoś stałam na nogach po połknięciu około 15 tabletek i całej wódki wręcz czołgając się trafiłam do pokoju otwierając szafę wypadł z niej miś od Capeli razem z wisiorkiem od niego chciałam ostatni raz go chwycić i przytulić misia nim stanę przed obliczem Boga który wyślę mnie do piekła łzy rozmazywały mój makijaż a świat robił się niewyraźny.

POV Dia

Pędziłem dobre 150/h by z Paletto dotrzeć pod Apsy nikt ode mnie nie odbierał a po rozmowie z Niną musiałem sprawdzić co się dzieje to pożegnanie moje myśli były pełne czarnych scenariuszy. Jadąc nawet nie patrzyłem na bardzo ważny wskaźnik mianowicie Benzyna po chwili moje auto stanęło oj niedobrze.

-Nie nie błagam nie-Znów zacząłem dzwonić i co każdy wyłączony telefon naprawdę bosko modliłem się o cud i poniekąd on się stał. Moim oczom ukazał się radiowóz zwykle by mnie to denerwowało teraz naprawdę mógłbym wykrzyczeć kocham policje, jeśli tylko mi pomoże dotrzeć do siostry mina mi lekko zbladłą, gdy zobaczyłem kto kieruje Dante Kurwa mac robię ci siostrę Capela za co Boże.

-Capela błagam cię pomóż mi skuj cokolwiek, ale zawieź mnie do Niny wiem, że się rozstaliście, ale proszę musisz pomagać ludziom.-Trajkotałem bez składu jedyne co chciałem to być z moją siostrą i jej pomoc.

-Powoli co się dzieje człowieku -Teraz dopiero mu się przyjrzałem twarz zero uczuć poza oczami w których kącikach były widoczne łzy zwykle bym się śmiał teraz miałem to w dupie niech tylko mnie dostarczy do Ninki.

-Nina rozmawiałem z nią była załamana krzyczała, że ma dość była pijana mówiła, że mam powiedzieć rodzicom, że ich kocha proszę boje się, że sobie cos zrobi.

W sekundę wpuścił mnie do auta nawet nie sprawdzając jednocześnie zgłosił na radiu, że ma podejrzenie próby samobójczej głos mu się załamał sam ledwo myślałem przemierzaliśmy. Kolejne kilometry bez wypowiedzenia żadnych słów słyszałem tylko komunikaty jednostka jest przy drzwiach bez odzewu wchodzimy kolejny cisza jakby nikogo nie było sekundę później kobieta nieprzytomna brak oddechu wzywamy karetkę. Mój świat się załamał moja mała siostrzyczka walczyła o życie i to przeze mnie który zawsze miał ją bronić stał się powodem jej cierpienia.

-Ja naprawdę nie chciałem zrobiłem to by była bezpieczna ja mogę być torturowany bity, ale kiedy do niej celowali, gdy za pierwszym razem mnie zgarnęliście na górze moje serce stanęło wiedziałem, że jak nie ty to ktoś inny wtedy strzeli. Miała wyjechać uciec zerwać kontakt znaleźć innego kurwa cokolwiek, a nie próbować się zabić-Krzyczał jednocześnie uderzając rękami o kierownice.

-Czemu nie ma komunikatu, że już oddycha, że wzięła ją karetka i jest ok masz popsute to radio-Mówiłem wiedząc, że to nie radio było zepsute tylko nie mieli dobrych wiadomości.

-Jedziemy na szpital od razu kurwa naprawdę to nie tak miało być.

Minuty mijały w końcu szpital wbiegliśmy razem, gdy tylko w recepcji usłyszeliśmy słowa sala zabiegowa płukanie żołądka nie wiem który był szybszy, ale po sekundzie obaj już byliśmy przed drzwiami czekając na lekarza licząc, że magicznie wyjdzie i powie już ok można zabrać pacjentkę do domu to jednak się nie działo. Po około 20 minutach w końcu przemówiłem.

-Dobrze, jeśli tylko będzie z nią ok bądźcie ze sobą niech Erwin wam udzieli ślubu miejcie Gromadkę dzieci, ale błagam niech ona przeżyję-Płakałem szczerymi łzami nie przeżyje, gdyby cos jej się stało jak miałbym powiedzieć to rodzicom.

-Teraz to ona nawet nie będzie chciała mnie znać, ale dobrze niech tylko się obudzi i mi to powie-Jego głos mówił jedno Capela się poddał załamał się w innych okolicznościach cieszyłbym się teraz wołałbym oglądać go razem szczęśliwego wspólnie z Nina niech Bóg da mi szanse to zobaczyć błagam. W końcu wyszedł lekarz i wypowiedział słowa które były najpiękniejszym co usłyszałem w życiu.

-Stan pacjentki stabilny leki nie zdążył się wchłonąć czekamy na wybudzenie, a i jeszcze pacjentka miała mocno zaciśnięte pieść a w niej to – I podał mi naszyjnik serduszko widziałem na nim literki DC nietrudno było zgadnąć jego historie, gdy lekarz odszedł wspólnie oglądaliśmy jak Nine na łóżku przewożą do innej Sali leżała tam taka bezbronna jakby spala spokojnym snem. 

Usiadłem obok niej i ją przytuliłem błagając w Myślach by to byłby tylko sen. Godzinny mijały a ja wciąż nie ruszyłem się z miejsca czekając na cud Dante za to czekał na zewnątrz w końcu jednak udałem się do toalety a on wszedł na moje miejsce.

Pov Capela

Siedziałem tuż obok niej nie wiedząc czy powinien cos mówić czy może odpuścić. Wszystko się spierdoliło dopiero co randka potem zatrzymanie, ale pełne śmiechu a teraz przez moją głupotę i chęć bawienia się w dobrego Pana który będzie cierpieć by ona była bezpieczna leży tutaj po próbie samobójczej. Jeszcze ten naszyjnik jakby do ostatniej chwili myślała o mnie i pewnie tak było DEBIL CHUJ mówiłem w myślach czekając na znak od Boga z potwierdzeniem moich słów wtedy usłyszałem ten głos.

-Dante jesteś - wychrypiała cicho łapiąc mnie za rękę.

-Jestem i nie znikam już więcej przepraszam-Przytuliłem ją-Będę już z tobą obiecuje

-To co czekamy na moje porwanie-I ona jeszcze próbowała żartować naprawdę jest nienormalna.

-A cicho siedź dzisiaj zdrowie porwanie najwcześniej jutro ok?-Spytałem powstrzymując śmiech ulga pojawiła się na mojej twarzy a ja ze spokojem czekałem na kolejne wydarzenia i dni licząc, że teraz już będzie tylko z górki i to nie Mount Chilland, gdy moje truchło tam zleci ale dla niej postanowiłem zaryzykować bo wiem że warto.

NO POWIEM TAK WYSZŁO MI 

A tak serio dziękuje za każdą gwiazdkę za samo zajrzenie tu to dla mnie naprawdę wiele zwłaszcza że to dopiero początek, ale liczę ze czegoś wielkiego. To teraz się żegnamy i widzimy może w końcu w Morwinie albo chociaż Herwinie do zobaczenia.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top