Krwawe Rodzinne Chwile


Shot dedykowany 

Widzisz dałam rade i ostrzegam smutne zakończenie.

Zimowy poranek po  pełnej cierpienia i kłótni nocy których ostatnio w domu państwa Knuckles.

Można nawet powiedzieć ze ich było coraz więcej z dnia na dzien.

Czym to było spowodowane nie wiedział nikt wcześniej idealne małżeństwo we wkrótce potem rodzina.

Cudowna dwójka dzieci oczka w głowie rodziców a teraz na świat miał przyjść ich 3 potomek.

Heidi sama nie wiedziała co się nagle zmieniło w ich domu jeszcze niedawno wybierali meble do pokoju ich 3 dziecka. A teraz jej mąż stał się zimnym człowiekiem przynajmniej względem niej przed dziećmi nadal był kochanym tatusiem.

Gładziła się po 6 miesięcznym brzuchu czuła ruchy ich drugiego syna i obserwowała męża który się golił patrzy na siebie bez słów ona bala się, że co może wydarzyć, gdy się odezwie a on nie czul potrzeby by się odezwać.

-Nie stój tak przy drzwiach czekasz na cos-Powiedział zimnym tonem siwy.

-Będziesz dzisiaj w domu, zanim dzieci się położą może chociaż na kolacje-Powiedziała cicho wyczekując jego reakcji nie bała się, ale była zdenerwowana.

-Będę koło 16 mamy tylko ustalić plan nowego napadu nie martw się wiem co jest dzisiaj-Odpowiedział nawet lekko się uśmiechając był gotów od tak dawna to planował.

-Pamiętasz myślałam ze-Mąż nie dał jej dokończyć.

-Dzisiaj mamy 10 rocznice ślubu kochanie a przecież przysięgliśmy sobie, że będziemy razem na dobre i na złe do naszej śmierci.

Pocałował ją po czym wyszedł do swojego miejsca pracy zakonu gdzie było wszystkie planowane.

Heidi zajęła się swoją pracą w międzyczasie bawiąc się ze swoimi maluchami, jeśli można było je tak nazwać.

Weronika 6-latka z siwymi włosami i złotymi oczami była idealną kopią taty tak samo z charakteru wszędzie jej było pełno.

Starszy 8-letni Lucas był o wiele spokojniejszy niebieskie oczka pasowały do jego blond włosów.

Potrafili świetnie współpracować jednocześnie ciągłe się ze sobą kłócić jak to bywa z rodzeństwem.

Tak podobni jednocześnie inni cale szczęście nie zauważali, że w ich domu cos się psuje przy nich rodzice udawali wzorowe małżeństwo a teraz czekali na nowego brata nie mogło być lepiej.

Niestety nikt nie spodziewał się co planuje ten mężczyzna który kiedyś za rodzinę by zabił.

-Słuchajcie według mnie można wejść od strony dachu zakradniemy się od tylu i wbijamy tak będzie najbezpieczniej i nam wjazdu nie zrobią.-Zapronowal Carbo mimo że był niewyspany przez swoje bliźniaki ciągle starał się logicznie myśleć by nic nie zawalić.

-No spoko tylko trzeba tam kogoś postawić by pilnował siwy halo co tak bujasz w obłokach-Zwrócił jego uwagę David, zauważając że jego przyjaciel myślami jest gdzie indziej.

-A wiecie mamy dzisiaj rocznice z Heidi ostatnio było między nami gorzej i chce sprawić by nigdy nie zapomniała dzisiejszego wieczoru.

Jego uśmiech im wydawał się uroczy taki pełny radości i szczerości nikt nie zauważył tej przerażającej iskierki w oko która skrywała mroczna część tej wypowiedzi.

Czemu ludzie którzy tak blisko niego byli nie wiedzieli, że cos się zmieniło, że ich przyjaciel zmienił się nie do poznania?

Bo ludzie kochają udawać, że wszystko gra nie chcą widzieć problemów innych tak jest łatwiej dla każdego.

Jedna osoba powoli umiera udając, że wszystko gra jej bliscy z chęcią grają w tym teatrze potem znajdują samobójcę i mówią czemu nie powiedział, że cos jest nie tak.

Było bardzo źle nie mówił słowami próbował gestami jesteśmy ślepym gatunkiem mimo że większość z nas rodzi się ze zmysłem wzroku.

Jesteśmy głusi mimo że słyszymy wszystko.

Jesteśmy słabi mimo że pokazujemy się jako silni.

Jesteśmy uczeni, by siedzieć cicho już od dziecka nie mów czegoś, co się dzieje w domu to rodzinne sprawy.

Gdy nawet wiemy co się dzieje udajemy, że nas to nie dotyczy.

Pobita sąsiadka czy dziecko kogo to interesuje przecież ma telefon niech dzwoni po policje.

Ta osoba którą widujesz codziennie zmienia się gaśnie coraz bardziej co tam przecież to po prostu jakieś jej głupoty.

Ten chłopak znowu się nie uczy pewnie len a w domu ma kata który sprawia, że nie chce mu się żyć.

Taka dobra rodzina i mąż zawsze prezenty kupuje widać, że mają pieniądze może i mają a ten kochający mąż czy ta cudowna matka jest największym potworem dla swoich dzieci.

Nie musi ich bić wystarczy przemoc psychiczna dla wielu nic nie znaczą a buduje w nas nienawiść do samego siebie.

Myślicie ze Erwin nie pokazywał, że cos jest nie tak oczywiście że pokazywał, ale przecież to tylko siwy nie trzeba się tym martwic to zaraz odkryją czy trzeba było czy nie.

-Cieszymy się ze powoli to wraca na dobry tor widzieliśmy co się dzieje Summer nawet radziła byśmy jakoś reagowali, ale to wasza rodzinna sprawa lepiej się nie wpierdalać.-Powiedział David cicho śmiejąc się z według niego głupoty jego zony.

-Co wy wiecie czasami jest gorzej, ale to norma po cos przysięgaliśmy do końca razem i ja mam zamiar to wypełnić.

-Czyli wieczorem mamy nie dzwonić jasne damy wam chwile.-Powiedział Laborant i się roześmiali myśląc o akcjach które będą się działy wieczorem, ale w ich wyobrażeniach krzyki miały całkowicie inne znaczenie.

Im ciemniej się robiło, tym bliżej planu było głos w jego głowie był dumny z ucznia już tak blisko jeszcze chwila.

Erwin wrócił do domu i przez chwile było jak zawsze ucałował i wtulił dzieci wręczył swojej zonie wielki bukiet róż a swojego potomka w brzuchu przywitał sprawdzając jak kopie.

-To może ja położę nasze maluchy widzę, że już w piżamach i po kąpieli.

-Tak tato i bajeczkaaaaa o dzielnym smoku -Powiedziała jego mała kopia.

Wziął ich na ramiona i zaniósł do pokoju mimo że mieli osobne dzisiaj chciał je położyć razem a syna przeniesie do jego łóżka, gdy już zaśnie.

Czytał powoli bajkę, a gdy dzieci były zaspane powiedział, że ma dla nich niespodziankę.

-Już późno więc nie mówimy tego mamusi dobrze.

Dzieci kiwnęły główkami licząc na jakiś prezent od swojego ukochanego taty.

-Taka mała niespodzianka cos słodkiego tylko pamiętajcie zero słowa nikomu.

I wręczył im po całej tabliczce czekolady było tylko niepokojące że już był otwarte, ale co tam szkodzi.

-I możemy zjeść wszystkooo jesteś najlepszy tato-I rzuciły się by przytulic, a potem pożarły cale tabliczki które szybko zaczęły działać.

Maluchy padle jak zabite mimo że były to zwykle środki nasenne wiedział że jego maluchy już nie wstaną dawka dla dorosłego człowieka dla dziecka była idealna.

Przykrył je kołdra i skierował się do jadalni gdzie jego zona już czekała z kolacją.

-Zasnęły możemy się delektować tymi pysznościami, a potem może kąpiel wspólna moja pani co ty na to.

-To jest pomysł to za nas i wypili toast on z winem ona z sokiem.

-Kochanie mogłabyś mi podać nóż nie widzę go tu-Powiedział, a gdy jego zona odeszła do jej szklanki również wsypał magiczne pastylki które powalają z nóg.

-Dziękuje naprawdę pięknie pachnie teraz delektujmy się sobą.-I upił łyk wina obserwował jak druga połowa jego serca się uśmiecha i rozmawiali jak gdyby nic.

Gdy przenieśli się do wanny Heidi powoli traciła siły myślała że to przez ciąże więc nie rozmyślała nad tym.

W końcu jednak zasnęła co pozwoliło jej mężowi na wreszcie spełnienie planów.

-Marianie będziesz dumny składam ci ich w ofierze-Wyszeptał jednocześnie wychodząc z wanny a jego zona zanurzyła się w wodzie która powoli napełniała jej płuca.

Na początku z nożem udał się do swoich dzieci jego małe aniołki spały grzecznie a już po chwili z ich ciał uciekało życie.

Dźgał nożem na oślep wbijał gdzie było widać chociaż kawałek ciała jednocześnie z każdym ruchem wydawał z siebie nie ludzki demoniczny dźwięk pełen chorej radości.

Wyszedł z pokoju jednego z potomków i wrócił do łazienki.

-Kochanie zawsze ci pasowała czerwień zwłaszcza na ustach.

I zaczął dźgać czysta woda zabarwiła się na kolor szkarłatny, gdy trafił w tętnicę krew wyleciała nawet na ścianę.

Gdy jej oprawca skończył zadawać ciosy już była martwa tak samo jak ich dzieci.

Jego biała koszula którą ubrał była już naturalnie zabarwiona na czerwono to była piękna czerwień.

Zajęło to długo, ale udało się ułożył ich ciała w salonie na podłodze a wszędzie lala się krew uciekająca z martwych ciał.

Powoli bez pospiechu ubrał ich przecież umrzeć trzeba pięknie.

-Marianie wypełniłem twe wole teraz się spotkamy-Wyszeptał i po spisaniu listu pożegnalnego zrobił to co zawsze robił na pięknych akcjach.

Zrobił ostatnie rodzinne zdjęcie po czym dodał je na Twittera po czym wyłączył telefon.

-Chwała ci Panie i zrobił decydujący krok wieszając się na własnym żyrandolu.

Gdy policja wpadła do mieszkania 5 minut później znaleźli tylko rodzina masakrę. A ich oczom okazał się pentagram namalowany na podłodze w środku były ciała 3 członków rodziny a 4 członek wisiał nad nimi.

Witam w tym shociku tak nie podobnym do mnie, ale czasem trzeba cos zmienić.

Shocik dedykowany cudownemu wspaniałemu geniuszowi 

Który sam musi wykonać swoją część zakładu.

Mam nadzieje że milo spędzacie wakacje i we wrześniu będziemy mieć masę sił.

Dziękuje za każdą gwiazdkę komentarz i za samo zajrzenie dla mnie to wiele.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top