Grzechu Odchodzi


Pov Narrator

Pewien młody mężczyzna siedział na dachu tak samo jak wczoraj i przedwczoraj i tak parę dni wstecz. Nie było powodu by nie wrócił do swojego mieszkania już teraz i ułożył się w wygodnym łóżku a mimo tego wciąż czekał na nie wiadomo co lub kogo. Cisze przerwało dzwonienie telefonu Carbo szybka decyzja odrzuć kolejny Labo nawet się nie zastanawiał odrzucał swoich braci nie wiedział czemu przecież się nie kłócili wręcz przeciwnie chwile wcześniej przeżyli udany napad. W sumie jakby się zastanowić miał jeden problem LSPD ludzie tam wręcz sobą gardzili jasne nie musieli być przyjaciółmi, ale gdy do wyższego stopnia brak szacunku coś to oznacza, a gdy oni żarli się między sobą Crime dostawał po tyłku każdy miał dość, ale kto by się słuchał ludzi trudniących się w rabunkach. Palił fajkę mimo że tego nie szanował czekał na pewną osobę, chociaż się umawiali brak logiki może i tak, ale pamiętajmy jest XXI wiek a osoba z macicą nie ma prawa do decydowania o swoim ciele co jest większym absurdem. Siwy mimo młodego wieku mężczyzna po jakimś czasie usłyszał kroki i wręcz modlił się by to nie był nikt komu był potrzebny cóż jak wiemy los bywa przekorny i po chwili miał przed sobą twarz policjanta z którym łączyło go cos więcej niż mogłoby się wydawać.

Pov Erwin

-Co tu robisz?-spytałem gasząc zapalona fajkę paliłem raz na rok ale to i tak za dużo.

-Carbo dzwonił podobno gdzieś im zginąłeś pytał się czy cie aresztowaliśmy-Powiedział siadając obok mnie a ja wstałem do siadu-Czułem ze będziesz tutaj jakoś taki nadajnik mi się włączył-Dokończył jednocześnie podając mi kubek z herbata.

-Czasami po prostu za dużo krzyków wokół zwłaszcza jak dokonujemy czegoś wielkiego trwa impreza do rana moja migrena tego nie lubi.-Powiedziałem nawet nie zauważając ze cos zdradziłem używając zwrotu wielkiego wiadomo ze nie chodziło o przepis na nowe ciasta.

-Nie dziwie się tez czasem mam dość my jeszcze mamy radio to dopiero boli po x godzinie.

Siedzieliśmy pogrążeni w rozmowie mimo że byliśmy niczym ogień i woda oboje wiedzieliśmy, że nikt inny nas tak nie zrozumie. On jebany przez policjantów ja będący tylko hackerem na tym się kończyła moja rola. Jeśli mam być szczery strzelanie uciekanie plan w tym byłem słaby, gdy zamknęli banki stałem się zbędny przecież dobrego hackera się znajdzie za odpowiednia kwotę, ale by idealnie strzelać w głowę z tym już gorzej.

-Dużo o tym myślałem -Zaczął a ja czekałem co pójdzie za tymi słowami.-Może masz racje ta atmosfera w policji mam dość czasami czuje się jakbym znów znalazł się w strefie wybuchu jak w czasie wojny. 

-Wiesz że u nas masz drzwi otwarte nie żartujemy z tym lubimy cie Grzesiu przydałbyś się a z resztą nawet jak nie zakszot możesz odejść i robić co innego a my byśmy nie musieli do ciebie strzelać same plusy.

-Każdy plus składa się z dwóch minusów musiałbym cale życie przewrócić do góry nogami wszystko, czego się uczyłem od dziecka to nie łatwe jak niektórym się wydaje.

Widziałem w nim emocje które walczyły ze sobą jak kawałki jego serce walczyło ono dwie jego połówki ze sobą.

-Co jak nagle byśmy zaczęli się kłócić jestem psem a jak odejdę to nim byłem-Powiedział to co każdy z nas miał w głowie składając mu te ofertę.

-W policji tez się kłócicie u nas nudy nie ma chodź banczyk zrobisz Humana albo jacht a kłótnie w rodzinie się zdarzają a zakszot to rodzina z resztą Kui nas sprzedaje a go kochamy.

Oglądaliśmy gwiazdy aż zaczęło wschodzić słonce szybko trzeba było się zmywać.

Pov Narrator

Tej nocy w głowie pewnego bruneta przestawiły się parę półek które miały zmienić wszystko w życiu każdego w tym mieście, ale cii o tym za chwilkę.

Pov Grzesiu

Kolejny Kod 8 krzyki wyzwiska wzajemne obwianie się nie przynosiło skutkow a mimo tego powtarzało się jak w zegarku.

-Nim zakończymy mamy zastrzeżenie do jednego z nas który wydaje się zbyt pobłażliwy dla kochanego Crime-Wzrok Piscieli skierował się na mnie zaczyna się.

-Tak nie może być Grzesiek w kogo się bawisz wielkiego sprawiedliwego Crime ma być jebany przez nas, a, nie że ktoś tu z kim się lubi. Nie wierzyłem w jego słowa i że on to mówi i to większość komendy powinna mieć zjebie.

-Serio Janek ja mam zjebkę, bo jedyny gram według zasad gry i chce się trochę tu pobawić-Rzuciłem wkurzony.

I padłą lawina on to do niczego się nie nadaje kolejny degrad chcesz że tak szczekasz, ale na to już nikt nie reagował, bo po co witamy LSPD.

-Grzesiu nikt cie tu nie trzyma silą możesz odejść-Każdy się zaśmiał nie spodziewali się jednego.

-Nie widziałeś rezygnacji na biurko zostawiłem ci rano przecież napisałem że to ostatni dzień mój na komendzie. Szkoda że nie miałem kamery reakcje wszystkich warte zapamiętania i nagła cisza.

-Grzesiek co ty pierdolisz-Powiedzial Hank wybacz przyjacielu rozdzielamy się.

-Przemyślałem wszystko mam dość bycia tu okropnym idę szukać nowej drogi dla siebie zegnam dziękuję za współpracę. I wyszedłem kurwa zrobiłem to odszedłem i szczerze nie żałuje przynajmniej teraz zobaczymy co będzie jutro w ekspresowym tempem przebrałem się i wyszedłem z komendy zostawiając policyjny sprzęt w szafce nowy dzień nowy ja pora na ciemna stronę mojej duszy.

Pov Erwin

Siedzieliśmy z Ekipą na burgerze obgadując nowy plan co do napadu na jacht, gdy zadzwonił mój telefon Pisiciela czego on chce.

-Cisza kurwa szeryf dzwoni-Rzuciłem do chłopaków i szybko odebrałem.

-Tak słucham Janeczku.

-Pastor kurwa oddawaj nam Grzecha-WTF co on do mnie gada.

-Nie wiem o co ci chodzi nie ma u nas Grześka i żadnego napadu tez nie robimy.

-Z policji odszedł wiadomo że przez was kurwa no weźcie slaby żart.

Miałem go na głośniku i widziałem po ich minach kurwa zajebiście w końcu Grzesiu idzie do nas.

-Pan wybaczy nie wiem gdzie Monthanna nie gadałem z nim od dawna- I rozłączyłem się po co tracić czas.

Chłopaki patrzyli na mnie z niezrozumieniem na twarzy.

-Ok Grzechu odszedł i co od razu my winni smuteczek-Powiedział Carbo jedząc burgerka.

-Ojejejeje tak grzechu won z LSPD-Nucili Labo z Davidkiem jednocześnie kręcąc biodrami z kim ja się zadaje.

Gdy oni świętowali jak mogę tak to nazwać ja wybrałem znanym wszystkim numer pewnego krzykacza.

-Czułem ze plotki szybko się rozchodzą, ale że ty szybciej niz inne plotkary-Rzucił Monthana, gdy tylko odebrał.

-Serio odszedłeś tak o.

-Jakie tak o nasza rozmowa dolał tylko oliwy do ognia który już się palił więc dużo się nie zmieniło ja tam czuję się teraz znakomicie.

-To lecimy na Humana dawaj z nami-Zaśmiałem się do telefonu i po chwili rozmowy się rozłączyliśmy dogadując nocne spotkanie na kochanym dachu ahhh tradycje.

Noc godzina 1

Pov Erwin

Jaki debil wymyślił tak wysokie budynki spinałem się po drabinkach modląc się by nie spaść. W końcu się udało i usiadłem koło pewnego przystojnego bruneta zabierając mu fajkę z rąk i wdychając dym do płuc. Nagle Grzesiek zrobił gwałtowny ruch a ja już leżałem przygwożdżony pod jego ciałem a on wywalił fajkę z moich dłoni. Przy świetle księżyca nasze usta się zetknęły dając początek nowej przygodzie pełnej niespodzianek tak podejrzewałem jak to wyjdzie zobaczymy.

-Wiesz co szanowna ekscelencjo naprawdę mnie denerwujesz jak tak popalasz-Mówił jednocześnie mnie całując niezłą akcja.

Pov Narrator

Dwójka mężczyzn siedziała na dachu do białego rana ich tradycja trwała przez długi czas do momentu az budynek został zamknięty smuteczek. A tak na poważnie wbrew pozorom zostali oni naprawdę zgraną parą zdarzały się kłótnie bojki celowanie do siebie z broni, ale szczerze się kochali, a to najważniejsze prawda. Grzesiu nie został kryminalista Erwin wciąż rozrabiał, ale uzupełniali się miedzy sobą znakomicie w końcu Ship MORWIN IN REAL FOREVER.

Tak drugi Morwin myślę, że jest ok i mam nadzieje, że się podoba pomysłów multum czasu mniej, ale jest pasja więc fajnie to co mam nadzieje, że szybko do zobaczenia.

Pisze to mając gorączkę za każdy błąd przepraszam, ale chciałam wykorzystać czas że jestem w domu, a nie w szkole 2 technikum pozdrawiam.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top