Ale że Morwin
Pov Monthana
Wracałem ze spotkania z siwym a moje myśli krążyły wokół jednego tematu on chciał być szpiegiem czemu nie mogłem uwierzyć, że z nudów przecież zdrada na psach to najgorsza zbrodnia zamordujesz komuś zonę mogłeś dobić teściowa przynajmniej luz, ale pójść na policje to zgon. Skręcałem w uliczkę, gdy zadzwonił mój telefon chciałem sprawdzić kto to więc dosłownie na sekundę przestałem patrzeć na drogę a wtedy wjechałem w coś dobrze że nie w kogoś.
-TY PIERDOLONA KURWO DOPIERO TO NAPRAWIAŁEM- Krzyknął Erwin, bo kto kurwa inny przecież w tym mieście są trzy osoby.
-No sorry księdzu kochanek dzwonił-wyszedłem z auta, by ocenić szkody jakie powstały przez ten lekki wypadek cały mój przód a jego tyldo wymiany ojej niedobrze.
-Japierdole serio pożegnaliśmy się 20 min temu naprawiłem auto i od razu mi w nie zajebałeś czemu ty akurat nie Hankuś czy Capela prześladujesz mnie?-Krzyk złotookiego zamienił się w spokojny głos huśtawka emocji w jednym człowieku.-Dobra płacisz mi za mechanika ogólnie niezła akcja pięknie im zawinialiście wszystko- I on zaczyna grę znalem jego zagrywki
-No piękne dzięki skowron, chociaż czegoś brakowało jakby kilka sztuk broni, ale pewnie się nam zdawało.
-Prowizja od informacji jak hakuje też biorę więc spokojnie nie odjebuje was mocno
-Wciąż nie wiem czemu się w to bawisz skoro możesz stracić głowę i nie tylko
-Grzesiu nie martw się ogarniam a wy macie informacje i kare finansowe więc może w końcu jakieś fajne autko sobie kupisz albo smycz.
Boże jak on mnie wkurwia to tylko sam Bóg wie
-Martwię się, że potem będzie trzeba cie odbijać a czasu na to nie ma już i tak co chwile jakieś akcje.
-Jak coś będę krzyczał spokojnie.
Nim się obejrzałem byłem już w swoim mieszkaniu gdzie po ogarnięciu się udałem się w kierunku łóżka nawet nie myśląc co mogą przynieść kolejne dni.
Pov Erwin
Jechałem na spotkanie z kuiczakiem po którym od razu miałem jechać ugadać alibi z Montaną który od czasu do czasu ma mnie złapać czy postrzelać się by ani inni policjanci, ani ekipy nie sądziły ze nagle lubię się z policją. Wbiegłem do Burgera gdzie inni już czekali dziwne miałem być tylko ja i Kui, ale ok może to cos grubszego.
-Siema chłopaki co jest?-spytałem się jednocześnie zżerając burgerka
-Podobno na mieście jest jakiś kret tak gadają, wczoraj spadiniarze mieli wjazd-Powiedział Carbo kurwa jakim cudem w tym mieście tak szybko rozchodzą się wieść dobra graj aniołka
-Kurwa szczur u kogo wiecie coś więcej jakieś podejrzenia ksywki można się zabawić-Mówiąc to wręcz teatralnie wyjąłem z kabury pistol i wymierzyłem w ścianę.
-Jeszcze nic, ale jak tylko się dowiemy pożałuje gość że w ogóle o tym myślał to na pewno jakiś nowicjusz co złapał parę kontaktów, ale bym takiego ubił-powiedział David, bawiąc się nożem i sprawdzając czy jest ostry rozcinając sobie palca ałlłła.
-Spokojnie szybko go złapiemy przynajmniej spadiniarze mają problemy to zawsze jakaś radość a właśnie Erwinku gdzie wczoraj byłeś dzwoniliśmy do ciebie i nie odbierałeś czyżby randeczka z jakąś panią albo panem.-Carbo spojrzał na mnie z miną jakby szykował się na codziennie ploteczki.
-Po prostu parę spraw mam do załatwienia na mieście wiecie zabiegany jestem-kłamać to ja umiałem, ale ze musiałem ich tego w planach nigdy nie miałem.
-Ty erwinku plany bez nas aż się boję pytać może z jakimś pieskiem na kawie się było -Rzucił Vaskles po czym się zaśmiał.
-Nie po prostu chce coś ogarnąć, ale to czasochłonne, jak tylko będzie to możliwe pierwsi się dowiecie.-Powiedziałem i zająłem ich innym tematem wolałem nie ryzykować ze czegoś się domyśla straciłbym nie tylko życie, lecz i rodzinę nie wiem co by bolało bardziej.
Rozmowy przerwał nam dzwoniący telefon od razu spojrzałem na wyświetlacz i ten numer
-Siwy no weź jak to cos poważnego to odbierz spokojnie nie strzelę w tył głowy a właśnie na fajkę idę-Powiedział po czym wyszedł zapalić a ja, zamiast odebrać tylko odpisałem. „Teraz nie mogę zadzwonię za około" i schowałem szybko telefon widziałem wzrok chłopaków, ale zlekceważyłem to przecież każdy może mieć swoje tajemnice prawda.
Wieczór tego samego dnia spotkanie Zakszotu bez Erwina.
Carbonaura wjeżdżał na teren domu Kuia mało osób o nim wiedziało tylko najbliższa rodzina było to miejsce w których toczyły się największe konflikty i zgody częste otoczone alkoholem i dragami.
Nasz makaron dojechał ostatni i zasiadł przy wielkim stole gdzie każdy miał swoje przydzielone miejsce jednego z nich brakowało który zawsze się zjawiał rodzinny się nie opuszcza dopóki nie masz z tego korzyści.
Pov Carbo
-Czyli nie żartowałeś z tym, że Siwego nie będzie naprawdę wydaje wam się, że on coś ukrywa, bo raz nie ma go parę godzin i ma jeden telefon który ukrywa w takim wypadku każdy z nas już jest szczurem od wieków-Powiedział David i w głębi dusza przyznałem mu racje od razu go chcemy oczerniać a każdy z nas ma takie akcje, chociaż raz w tygodniu.
-Zgodzę się z Davidem spotkanie za plecami to jest naprawdę dużo jak na brak argumentów-Powiedziałem bawiąc się zapalniczką.
-Tu nie chodzi o to, że już myślę, by wywalić Erwina, bo na bank jest szczurem absolutnie nie tylko widać, że on coś ukrywa. Nawet gdy ma sekrety, chociaż jedna osoba z nas o tym wie a teraz nic plus powiedział musiałbym cie odjebać nie uważacie, że to dużo znaczy.-Zaczął swój monolog Chińczyk a jego ton był niebywale wysoki.
-Erwin zawsze ma jakieś sekrety i cos ukrywa może to cos prywatnego wiecie mimo że tyle czasu z nim spędzamy mało wiemy o jego rodzinnie przecież z nieba się nie wziął ktoś go urodzić musiał gdzieś chodził do szkoły miał znajomych może stare życie się odzywa.-Powiedział Labo jedząc paluszki jak on je w tej masce nigdy się nie połapałem.
-Więc tym bardziej, jeśli ma problemy trzeba się dowiedzieć jaki i pomoc-Powiedział Kui popijać shake-O ile tylko on na to pozwoli pytanie pomożecie mi dowiedzieć się co robi i z kim czy mam uruchomić inne kontakty przecież jak nic złego nie robi to nie mamy o co się martwić kuźwa lód mi stopniał-Odłożył kubek z piciem i odchylił się w fotelu. Po chwili padło jedno zdanie które zawarło pakt między nami a Szatanem.
-Pomożemy murem za Zakszotem- Szkoda, że przy okazji zdradzaliśmy brata który ten zakon założył.
W TYM SAMYM CZASIE U ERWINA
POV MONTHANA
-Co ty teraz robisz?-Spytałem patrząc się na chłopaka w mojej kuchni który do mnie wpadł obgadać cały plan.
-Tosty-spojrzał się na mnie jak na debila-Też chcesz może?
-Nie, dzięki jadłem już chodź tu i obgadajmy to-Powiedziałem po czym zasiedliśmy przy stole
-Dobra jaki masz pomysł na to wszystko, że dzwoni do ciebie ciągle telefon spotkanie jakieś.-Mówiłem i patrzyłem jak chłopak marnuje mi cały ketchup jezu ile tego daje
-Prosto i skutecznie chcieli Morwina to dostana Morwina matko łagodny
Mina mi zrzedła, że kurwa co jak Morwin co kurwa lipiec jest
-Uważaj mucha ci wleci serio ostrego nie masz-mówił dalej zajadać kanapkę się uczepił tego ketchupa.
-Nie mam, bo moja córa nie lubi ostrego i nie kupuje by się nie pomyliła.
-Dobry daddy serio
-Kurwa co ja Capela-Powiedziałem a on zaczął się śmiać no debil-A wracając Morwin serio czy my przypadkiem nie raz podkreślaliśmy ze Morwin to fake.
-Cóż serce nie sługa w końcu się zakochaliśmy oczywiście nie wyłożymy wszystkich kart naraz tu spotkanie tu rozmowa i oczywiście najpierw moi cos zobaczą potem twoi niech myślą, że nas przejrzeli a my zagramy nimi jak pionkami.-W czasie mówienia tego jakże szatańskiego planu nawet powieka mu nie drgnęła okłamywać każdego rozumiem, ale własną rodzinę jak to się określali widać nic nie jest czarno-białe.
Analizowalem jego słowa bawiąc się swoimi włosami wszystkie za i przeciw pojawiły mi się przed oczami. Gdy on spokojnie popijał kawę która mu zrobiłem, chociaż kawę to za dużo powiedziane jak na ciutkę kawy i prawie litr mleka.
-Dobra niech będzie, ale oboje chronimy swoje tyłki, że nie jesteśmy korumpami i nie licz że jak cie złapiemy zmniejsza lub usunę ci wyrok jasne.-Spojrzałem w te złote tęczówki, by szukać zrozumienia moich słów, gdy ujrzałem pewność siebie i przebiegłość wtedy wiedziałem gdzie trafiłem w układ z siłami zła i że mówię tak o pastorze.
-To co Grzesiu, kiedy mają nas przyłapać?-Rozsiadł się na moim krześle szkoda że to nie jest to co jest rozwalone pięknie by leżał.
-Proponuje parę dni na rozbudzenie im wyobraźni tu gadanko ty wyzywanko tam jakieś spotkanie na koniec, gdy zobaczymy że nas śledzą pokażemy jak grać umiemy to co wchodzisz w to ze mną czy się mam sam jakoś ogarnąć Montuś.
-Ok dobra wchodzę w to bo inaczej ktoś coś wyczuję, czyli co Morwin is real-Zaśmiałem się wspominając lipiec.
-Ooo tak Monthana- Po czym zaczął udawać że jęczy no zjeb.
-Cicho księdzu głowa mnie boli, a to dopiero początek związku.
Cóż wiedzieliśmy że taka akcja wymaga poświeceń, ale że ciiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii bez spojlerów lec dalej to się dowiesz.
Około tygodnia później
POV Carbo
-No ludzie uważajcie, bo nas jeszcze zauważy-Rzuciłem do Kuia który prowadził mała rodzinną Bmke jechaliśmy za Erwinem który znów uciekł nagle ze spotkania wcześniej odbierając telefon. Nie chciałem się przyznawać, ale sam powoli martwiłem się że mój brat może być zdrajca dwa dni temu był kolejny wjazd tym razem na magazyn AOD. Na mieście już wszyscy szukali kręta nikt nikomu nie ufał czekaliśmy w gotowości, gdy zapukają w nasze drzwi, lecz jeszcze to nie nastąpiło przypadek czy ktoś specjalnie nas chroni.
-Kurwa jak on zapierdala zaraz będzie trzeba auto zmienić by się czegoś nie domyślił-Rzekł Ivo który w końcu zaszczycił nas swoją obecnością.
-Spokojnie młody ogarniam zaraz drogi mu się skończą.
Pov Erwin
Jechałem swoim Ferrari na spotkanie z moim słodkim krzykaczem jak go ostatnio zacząłem nazywać jednocześnie będąc śledzionom przez moją ekipę. Wiedziałem o tym oczywiście przecież taki był plan wole by na moją głowę padały oskarżenia o tym, że jebie się policjantem, niż że sprzedaje na psach czy to miało jakiś sens nie mam pojęcia, ale próbowałem sobie to wytłumaczyć.1000metrów i będę przy plaży gdzie ma dojechać Monthane i mnie pocałuję według planu jednak mimo że ciągle to planowaliśmy myśli w głowię zakłócały mój spokój w brzuchu miałem nieprzyjemne uczucia jakbym szedł na sprawdzian z matmy serce mi wali. Ciężko mi się przyznać, ale w kłębi duszy wiedziałem, że to po prostu inne uczucia również tak wkurwiał mnie, ale jednocześnie był przy tym równie słodki. Na zjeździe zjechałem na plaży a autko rodzinne w bezpiecznej odległości stanęło za mną czekając na kolejne kroki.
Siedziałem na masce auta bawiąc się telefonem i czekając na kolejne kroki planu równo 15 od razu usłyszałem silnik Korwety która zaparkowała tuż przy mnie a z niej wyszedł ten chodzący głośnik Grzegorz Monthana Hotuwa tego miasta wyznaje to.
10... 9... 8... 7... wychodzi z auta i powoli się zbliża 6.... 5.... 4..... lapie mnie za kołnierz i przyciąga bliżej 3... 2... 1... całuję mnie kurwa tak. Nasze usta łączą się ze sobą w pocałunku który jest ostry i nie chcemy go przerywać mimo że miał trwać chwile, gdy nagle słyszy ten krzyk Davidka.
-ALE ZE KURWA MORWIN.
To już 3 shot tym razem Morwin znany i kochany inaczej niż myślałam, ale podoba mi się dziękuje za każdą gwiazdkę i każdą poświęconą sekundkę i przepraszam za każdy błąd to co do następnego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top