"Jedna porażka przyciąga dwie kolejne"

Wersja Audio:

P.Yachiyo

"Ya...Yachi...yo...Yachiyo!"
Podniosłem się zaspany z ławki, gdy dziewczyna obok mnie syknęła najciszej jak potrafiła.
-Student architektury powinien mieć trochę taktu i nie zasypiać na technice!
-To znaczy, że na innych przedmiotach mogę?
-Nie! Kategorycznie!
-Wybacz Yukki... ostatnio nie sypiam dobrze...- uśmiechnąłem się blado.
Co prawda to prawda. Wyrzuty sumienia nie dawały mi od tamtej pory odpocząć. Cały miesiąc nasilającego się złego samopoczucia. Spojrzałem na swoją lewą stronę. Saki powinien tam siedzieć...
-Miło mi poznać. - po klasie rozszedł się zachrypnięty, męski głos. "No tak dzisiaj mieliśmy mieć nowego studenta..."
Nie spuściłem wzroku z jego miejsca, nawet nie wiedziałem jak wygląda ten nowy. Jakoś nie szczególnie mnie to...
-Yo.- jakby nigdy nic ciemna sylwetka zajęła miejsce Sakiego. Przez sekundę przetwarzałem dane by wybuchnąć:
-Złaź stąd!
Cała klasa włącznie z wykładowcą odwróciła się w moją stronę. Ja, zerwany na równe nogi kipiałem ze złości nad tym bezczelnym kmiotem.
Brązowe... ciemne jak nocą włosy były związane w krótki kucyk. Delikatny zarost podkreślał te niczym nie przejęte oczy.
Nauczyciel już miał coś powiedzieć gdy nowy się wtrącił, mierząc mnie przy tym wzrokiem.
-Sensei, nic się nie stało. Myślę, że kolega ma zły dzień.
Niekontrolowanie na nowo opadłem na własne krzesło, profesor zaczął prowadzić lekcję.

¥¥¥

Byłem kłębkiem nerwów, gdy nareszcie nastała dłuższa przerwa pomiędzy wykładami. Wyjełem swoje bento (drugie śniadanie) i tabletki na uspokojenie. Nosiłem je z sobą od tamtego wypadku. Ręce nie jednokrotnie zaczynały mi się trząść i nie byłem w stanie się skupić.
-Ocho... problemy z nerwami?- mruknął ciemny brunet. Obdarzyłem go jadowitym spojrzeniem.
-Masz zaraz opuścić to miejsce.- syknąłem. Zamrugał zdziwiony.
-A już myślałem, że ci przeszło... nazywam się Toruki Kadara. A ty?
-Rouku Yachiyo... ej chwila moment! Nie zmieniaj tematu!
-Dobra, dobra, Rou-kun.- "zaraz zrobię mu krzywdę, zaraz zrobię mu poważną krzywdę!"
-To dlaczego mam tu niesiedzieć?
-Heeeeee?! Co ty budda bym się tobie żalił?!
-Biorąc pod uwagę twój stan obstawiałby Haigami (tutaj- bogini porażek).
-Phi...
-Czy to dlatego, że jest to miejsce tego poszkodowanego ucznia? - nie odpowiedzialem. Spuściłem wzrok. Błąd - uznał to za wystarczającą odpowiedź.
-Skoro tak to spróbuje godnie zająć jego miejsce. - powiedział tym swoim niskim, zachrypniętym tonem i złapawszy moj podbrudek, wpił mi się w usta.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top