"Frustracja jest pierwszym drogowskazem ku miłości"
Wersja Audio:
P.Yachiyo
Zszokowany otworzyłem usta. Wykorzystał to. Pisnąłem gdy złapał mnie w pasie i brutalnie go odepchnąłem. Byłem słabszy to też zlądowałem na ziemi - boleśnie uderzyłem się w głowę a przewrócone krzesło huknęło wraz ze mną.
Przez chwilę miałem mroczki przed oczami, ciężko duszałem zasłaniając ramieniem usta.
-Jak... śmiesz?- powiedziałem pomiędzy wdechami. Toriki wyglądał na niewzruszonego. Dalej siedział, patrzył się na mie tym samym wzrokiem odkąd tu usiadł. I to mnie zabolało najbardziej.
Mimo iż to zrobił... wyglądał jakby go to obeszło... jakby zrobił to nie z własnych pobudek... Czy wyglądam na aż tak łaknącego czyjś ust? Nawet jeżeli to nie jego! Saki!
Zorientowałem się, że z oczu lecą mi łzy. Obolały wybiegłem z sali. Yukki tylko coś zdążyła za mną krzyknąć. Nie słyszałem co...
Biegłem tak przez puste korytarze szlochając, a głowa bolała mnie tylko coraz bardziej i bardziej. Spinka przytrzymująca moje długie fioletowe włosy najzwyczajniej pękła, a fiolet przysłonił mi widoczność jeszcze bardziej.
Jak by tego było mało zgubiłem się i wyczerpany padłem na kolana w jakimś ślepym zaułku. Wydarłem się dając upust moim emocjom.
Ptaki odleciały w popłochu a bezdomne koty pochowały się w śmietnikach. A ja krzyczałem i krzyczałem.
-D U R N Y Ś W I A T!!
Nagle zrobiło mi się ciemno przed oczami a w klatce piersiowej pojawił się nowy ucisk. "Cholera..." Usłyszałem jeszcze tylko jak z nieba zaczęły spadać kropla za kroplą, a sam uderzam w ziemię.
Potem była już tylko ciemność.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top