Rozdział {7} cz.2
*POV Mike*
Tak jak prosił mnie Justin, urządziłem całą piwnice. Z zasięgiem jakoś sobie poradziłem, ale wiecie ile czasu pierdoliłem się z tymi jebanymi kablami?! Do czwartej nad ranem tam siedziałem i wszystko podłączałem! W trakcie przygotowywania wszystkiego, dostałem sms od Justina, ze mam wolny dom od jedenastej rano. Nastaniem budzik na 10:30, co oznaczało że mam sześć i pół godziny snu. Ten człowiek mnie kiedyś wykończyć. Z drugiej strony nie dziwię się mu. Troszczy się o nią. Ja również to robię. Nie chce aby przeżywała to wszystko jeszcze raz.
Następnego dnia
Zgodnie z planem, klucz od domu leżał na dnia skrzynki na listy. Schowane go do kieszeni, wziąłem w rąk dwie walizki i szybkim krokiem poszedłem do sąsiedniego budynku. Odblokowanie drzwi i rozłożenie całego sprzętu na blacie w kuchni, poszło mi sprawniej niż myślałem. Musiałem doskonale przemyśleć rozłożenie kamer, tak aby Adriana ich nie znalazła. Monitoring zamieszczę w kuchni, salonie, gabinecie oraz w sypialni. Podsłuchy również będą w tych samych pomieszczeniach. Nie wiem po co Justinowi kamery w sypialni skoro i tak kazał mi zablokować widok, przychodzący z niej. I tak nie chciałbym oglądać tego jak się pieprzą. Sam mam te widoki bardzo często. Może nie mam stałej partnerki, ale od czego są nocne kluby.
Kończyłyem montować cały sprzęt. Ostatnim pomieszczeniem była właśnie kuchnia. Zamontowalem już kamerę, został podsłuch. Odwróciłem się i podszedłem do walizki z moimi zabawkami, kiedy zawibrował mi telefon w kieszeni. Zaraz po otrzymaniu pierwszej wiadomości telefon na nowo zawibrował dając mi sygnał o następnej wiadomości. Jejku Bieber daj ty mi wyciągnąć telefon. Zmarszyłem brwi gdy jednak okazało się, że tylko jedna wiadomość jest od Killera.
Od Killer
Kończysz już? Nogi mnie bolą od tego łażenia po sklepach.
Pchii a czy to mój problem, ze kobieta tobą dryguje. Zakpiłem cicho pod nosem. Rozbawienie jednak szybko mnie opuściło gdy przypomniała mi się druga, wciąż nie otworzona wiadomość.
Od Nieznany
Jesteś pewien, że te twoje zabaweczki wam pomogą? Jeśli tak to jesteś w błędzie.
Przełknąłem głośno slide widząc jej treść. Jak on kurwa wie co ja robię. Rozejrzałem się w pomieszczeniu tak jak w tych dennych horrorach. Dobrze, ze nie jestem cycatą blondynka, bo już bym upadł na schodach. Nie zastanawiając się dłużej, wybrałem numer do Jusa.
- Yo Mike, co tam?
- Możecie wracać, wszystko zrobione.
- Dzięki za pomoc stary
- Ta.. Em.. Spoko nie ma sprawy
- Mike, wszystko dobrze, trochę się jąkasz jakbyś nie zauważył
- Jak wrócicie, przyjdź do mnie - nie czekając na jego jakąkolwiek reakcje rozlaczylem się. Zgarnąłem swoje rzeczy i wyszedłem z domu, wcześniej zamykając go na klucz, tak jak wczesniej.
*POV Justin*
Słysząc dźwięk przerwanego połączenia, zacząłem masować dłońmi skronie. Dlaczego mam wrażenie, że ta rozmowa nie zbyt mi się spodoba...
Dojechaliśmy z Shawty do domu. Moja kochana dziewczyna pobiegła w swoich szpilkach do drzwi aby mi je otworzyć. W tym czasie ja, jak ten ostatni wół, próbuję zabrać wszystkie reklamówki z ciuchami z bagażnika. Po cholere jest jej potrzebne tyle ciuchów?! Jak dla mnie i tak cudownie wygląda bez nich.
Kiedy udało mi się w końcu jakoś wgramolic do domu, odłożyłem swoje obciążenie na łóżku w sypialni. Zszedłem na dół do salonu. Moja ślicznotka słysząc moje kroki, nieco nerwowo poderwała się z kanapy, rzucając gwałtownie telefonem w poduszkę.
- Wszystko w porządku kochanie? - Posłałem jej pytające spojrzenie. Szybko pokiwala głową i uśmiechnęła się do mnie.
- W jak najlepszym - zaczęła iść w moim kierunku. Wiedząc, że chce mnie przytulić, ulatwilem jej zadanie i przyciągnąłem ja za biodra do mnie.
- Kochanie muszę iść na chwilę do Mika. Posiedzisz sama?
- Nie będę sama - spojrzałem na nią lekko zdziwiony, nie wiedząc o czym mówi.
- Spokojnie Romeo, wpadną Dan i Eli - nie powiem ale ułożyło mi Słysząc ich imiona. Czyli nie mam o co się martwić.
- To ja lecę, będę niedługo - cmoknąłem do niej w powietrzu, a w zamian zobaczyłem jej cudowny, pełen pożądania uśmiech.
Nie pofatygowałem się, żeby zapukac. Po co? W końcu tutaj, jak u siebie.
- Mike jestem! - Krzyknąłem dosyć głośno. Już po sekundzie usłyszałem kroki przyjaciela. Wyglądał na nieco złego i zestresowanego.
- Bieber kiedy ostatni raz sprawdzales wiadomości?
- Emmm... No nie wiem. Ostatni raz chyba wtedy jak pisałem do ciebie a co? - Mój ton głosu nie był zbyt pewny, ponieważ nie wiedziałem do czego zmierza nasza rozmowa.
- To sprawdź czy niczego nie dostałeś - tak jak poprosił, a w zasadzie powiedział, tak zrobiłem.
*******************
I kolejny. To jak może nocny maraton o ile nie zasne? 😂💕👑
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top