Epilog

3 lata później...

Hinata

Shoyo już od rana był podekscytowany, w końcu to tylko raz w życiu przeżywa się swoją trzecią rocznicę związku i także tylko raz w życiu przeprowadza się do nowego miasta z ukochaną osobą.

Ale pomimo ekscytacji martwił się także o jego siostrę i mamę.
Jednak Natsu chodziła już do gimnazjum i była o wiele bardziej zaradniejsza niż wcześniej.

- Poradzi sobie.- mruknął pod nosem z dozą rozbawienia, znów wspominając jej uśmiech.

Mama też powinna sobie poradzić.

Podczas ostatnich dwóch lat podjął się, a raczej przebłagał trenera by zatrudnił go na jakiś czas w ramach pracy dorywczej.
Po tym jak nachodził go codziennie -niczym psorek Takeda- nie miał zbytniego wyjścia jak się tylko na to zgodzić.

Możecie mi nawet nie wierzyć, ale od ostatnich 24 miesięcy Hinata zmienił się diametralnie.

Pogodził siatkówkę i naukę, tak by móc wybrać się na te same studia co Kageyama.
Nadal był typem wybuchowego chłopaka, ale jeśli wymagała tego sytuacja stawał się rezolutny i spokojny.

Tobio także nie został w tyle, bo jego przemiane dostrzegli nawet koledzy z drużyny.
Uśmiechał się częściej, nosząc ze sobą więcej optymizmu niż zazwyczaj.
Ale dla Hinaty zawsze był i zawsze będzie Kageyama, który najpierw chciał go rozerwać na strzępy, a teraz zadusić go pocałunkami.

W sumie jest to bardziej przyjemna tortura- zamyślił się na chwilę dając upust swojej wyobraźni, na co się zarumienił.

- Hinata!- usłyszał jak ktoś woła go z oddali- Pomożesz z tą farbą?- przed sobą dostrzegł swojego chłopaka dzwigajacego parę wiaderek na raz.

Wreszcie mógł to powiedzieć.
Mój chłopak.
Jego rozgrywający, a zarazem ta sama osoba, która kochał ponad wszystko.

- Jasne!- krzyknął wesoło podbiegajac do niego wymachujac przy tym rękami.

Parę miesięcy temu kupili wspólne mieszkanie, by zaoszczędzić przy tym na przeprowadzce do Tokyo.

Jednak wszyscy wiedzieli, że to nie jeden jak i główny powód zamieszkania razem tej dwójki.

Po prostu chcieli być razem.

Przenieśli wiadra z farbą do salonu, który miał za chwilę zmienić swą barwę.

- Nienawidzę białych ścian. Są takie puste- skomentował Shoyo wpatrując się w śnieżnobiałą powierzchnię.

- Ja też- poparł go hebanowowłosy- To co, malujemy?- uśmiechnął się do niego figlarnie.

To dziwne, co miłość potrafi zrobić z ludźmi.

Ale podobała mu się ta zmiana.

- Ale na jaki?- zagladnął mu przez ramię patrząc na kolory pokazane na opakowaniach- Ten jest fajny- wskazał palcem jedno z wiaderek.

- Ta nie miała być do kuchni?- spytał zaskoczony Tobio, gdy Hinata wskazał odcień pomarańczowego.

- A co to za różnica?- bąknął nadymajac policzki.

- Głupku! Oczywiście, że duża- wykłócał się wyższy.

- Mógłbyś przestać mnie tak nazywać- naburmuszyl się niższy.

- Chciałbyś- odgryzł się, na co Hinata zamachnął się pędzlem w stronę jego policzka, który został umazany na pomarańczowo.

Zachichotał pod nosem widząc co właśnie zrobił.

- Do twarzy co w tym kolorze- powiedział.

- Już nie żyjesz- rzucił chwytajac za pendzel, prędko maczając go w farbie zabierając się do kontrataku.

Na całe szczęście mieli na sobie tylko podkoszulki oraz pierwsze lepsze dresy wyciągnięte z szafy.

I tak zaczęło się malowanie, ale niekoniecznie ścian.

Potem byli już zmęczeni bieganiem po domu chlapiac się przy tym kolorową cieczą.
Hinata zakończył tą całą rozrywkę wręcz teatralnie potykajac się o własną stopę, lądując przy tym na szarych panelach.

A Kageyama tuż nad nim, dyszac, opierajac się lokciami o podłogę.
Był tuż nad jega twarza, na co Shoyo spalił buraka.

- Kiedyś ci się za to odpłace- wysapał, a chłopak poczuł jego oddech na ramieniu, który zbliżył się do szyi.

Kageyama przykładając swe usta do bladej skóry, pocałowałgo zachłannie, rozbiąc przy tym soczystą malinke.

- Kageyama!- krzyknął wzburzony Hinata- Jak mogłeś?!

-Masz za swoje- powiedział odchylajac się od niego unormowyjac oddech.

Potem zszedł niżej nadal opierajac się na łokciach, w kierunku twarzy zbaraniałego rudzielca.

Tobio złączył ich usta, na co Hinata nie chciał pozostawać mu dłużny.

Szybko odwzajemnił pocałunek, muskajac warki rozgrywającego w delikatny sposób.
Po tym, krótkim wyznaniu miłości Tobio odezwał się od ust Shoyo całujac go w obojczyk, schodząc przy tym niżej.

Za każdym razem mówiąc ,,Kocham Cię,"

Hinata nie mogąc znieść takiego stanu przyjemności, jeknal z nutką aprobaty w głosie, na co Tobio uśmiechnął się lobuzersko.

Schodził coraz niżej wprawiajac tym
Hinate w niemałe dreszcze.

Kageyama trafił na zaporę, na co spojrzał się na niego wyczekujaco.

Hinata odchylil gumkę od spodni.

Granica już nie istniała.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top